Nazyfikacja antysyjonizmu
Celem jest wzbudzenie u odbiorców, przy pomocy wszechobecnych mediów społecznościowych, pogardy wobec wszystkich Żydów.
Biorąc pod uwagę, że Arfi reprezentuje społeczność, która doświadczyła 200% wzrostu antysemickich napaści od 1 stycznia, jego poglądy na tę sprawę zasługują na poważne traktowanie. I na jednym poziomie ma rację. Antysemiccy skinheadzi wciąż istnieją, ale obecnie nie stanowią największego zagrożenia dla społeczności żydowskich. Niemniej, ponieważ są postrzegani jako prawdziwi spadkobiercy ideologii stojącej za Holokaustem, przypadkowi obserwatorzy nie zauważają rzeczywistości dzisiejszych antysemitów, którzy nie są przesadnie zainteresowani goleniem głów, noszą kefije zamiast swastyk i skandują „Od Rzeki do Morza” zamiast „Sieg Heil”. W rezultacie takiego podejścia ruch solidarności z Hamasem, który rozrósł się w krajach zachodnich po wydarzeniach 7 października, w oczach wielu nie jest skierowany przeciwko samym Żydom, lecz raczej przeciwko ideom i symbolom – przeciw syjonizmowi, państwu Izrael – które można potępić w języku antykolonialnym, a nie za ich związki z judaizmem.
Jeśli jest w tym jakaś logika, to można by ją wyjaśnić w następujący sposób: tak jak sprzeciw wobec wojny w Wietnamie w latach 70. nie oznaczał koniecznie sprzeciwu wobec istnienia Ameryki i Amerykanów, tak sprzeciw wobec wojny obronnej Izraela w Strefie Gazy w latach 20. XXI wieku nie oznacza, że jesteś antysemitą nazistowskiej odmiany. Pogląd ten jest wzmocniony faktem, że ruch popierający Hamas przedstawia się jako tęczowa koalicja różnych grup etnicznych, religii i stylów życia, która używa retoryki ogólnych apeli na rzecz równości i praw człowieka.
Z powodu tego postrzegania uważam, że błędem jest skupianie się na słowach. Faktem pozostaje, że mamy do czynienia z narastającym antysemityzmem o niespotykanej dotąd skali i jadowitości od czasów Holokaustu. A wiele z tego, czego jesteśmy świadkami, jest echem okresu nazistowskiego, szczególnie sprzed wprowadzenia polityki masowej eksterminacji na początku lat 40. XX wieku. Istotnie, echa te są w dużej mierze powodem, dla którego w społecznościach żydowskich panuje tak wiele złowieszczych myśli na temat tego, dokąd to wszystko zmierza.
Oczywiście, istnieją znaczące różnice między tamtymi czasami a tym co dzieje się dziś, a najbardziej oczywistą różnicą jest to, że w epoce nazistowskiej antysemityzm był polityką państwową, podczas gdy dzisiaj są to postawy i poglądy społeczeństwa obywatelskiego w krajach zachodnich. Mimo to istnieją dwa nakładające się na siebie zjawiska, na które warto zwrócić uwagę.
Po pierwsze, podczas gdy rządy zachodnie nie dyskryminują aktywnie swojej ludności żydowskiej, wiele z nich podsyca nastroje antysemickie. Dotyczy to z pewnością krajów w Unii Europejskiej, takich jak Hiszpania i Republika Irlandii, które naciskały na jednostronne uznanie państwa palestyńskiego i opowiadały się za sankcjami wobec członków obecnego rządu Izraela. Ci politycy zasadniczo pobłogosławili pogląd, że Izrael jest państwem zbójeckim popełniającym zbrodnie wojenne, a zatem zasługującym na gniew — gniew, który zbyt często jest kierowany na społeczności żydowskie. Jak zauważył Arfi, „Wszyscy żyjemy z myślą, że niektórzy ludzie uważają Żydów za uzasadnione cele ataku z powodu bitwy toczącej się 4000 kilometrów stąd”.
Po drugie, wiele taktyk i metod popieranych przez akolitów Hamasu odzwierciedla antyżydowskie posunięcia wprowadzone przez reżim nazistowski. Szczególnie szokujący przykład pojawił się w zeszłym tygodniu, kiedy ultralewicowa Nowa Partia Komunistyczna we Włoszech opublikowała czarną listę instytucji i osób, które „we Włoszech wspierają lub promują państwo syjonistyczne”. W istocie była to elektroniczna wersja nazistowskiej kampanii bojkotu sklepów i przedsiębiorstw należących do Żydów w Niemczech w latach 30. XX wieku, która przyczyniła się do wybuchu Holokaustu kilka lat później.
Równocześnie następuje przepisywanie historii żydowskiej i karykaturowanie żydowskiej teologii. Platformy mediów społecznościowych, takie jak X (Twitter) i Instagram, zostały zalane treściami, które wyśmiewają związek między ziemią Izraela a narodem żydowskim, przedstawiając Izraelczyków jako aszkenazyjskich kolonizatorów, którzy celowo ukradli arabskie terytoria. Kanał Richarda Medhursta — anglosyryjskiego propagandysty, którego szalone brednie są publikowane przez irańską Press TV i rosyjski RT — jest pełen pogardliwych odniesień do Żydów aszkenazyjskich, aby podać jeden tylko przykład. Podobnie myślący jak Medhurst, tacy jak Scott Ritter, amerykański były inspektor ONZ ds. broni i skazany pedofil, oraz Mary Kostakidis, australijska reporterka, która entuzjastycznie przyjęła nienawiść Medhursta do syjonizmu, tworzą wiarygodną jaskinię ech dla tego tematu i innych, takich jak oszczerstwo, że żydowska idea „narodu wybranego” — czysto religijne pojęcie o żydowskiej relacji z Bogiem — jest w rzeczywistości ideologią rasowej i narodowej wyższości. Wszystkie te bajdurzenia mają sprawić, by ich odbiorcy gardzili wszystkimi Żydami, wszędzie; w Izraelu, gdzie rzekomo okupują i prześladują „rdzennych” palestyńskich Arabów, i poza nim, gdzie zdecydowana większość Żydów, którzy popierają Izrael i mają tam rodziny i przyjaciół, jest przedstawiana jako z natury podejrzana.
Jak już wcześniej argumentowałem — i tu jest powiązanie między antysemityzmem ubiegłego wieku a antysemityzmem dzisiejszym — anty-syjonizm przekształcił się w „antysyjonizm”. [Spór o to, czy odrodzenie się Izraela jest realne, zmienił się w ruch zmierzający do jego zniszczenia –M.K.] Tym, co pozostaje po usunięciu myślnika, jest ozdobna, wielowarstwowa teoria spiskowa, która rości sobie prawo do bycia odkrywczym, wyzwalającym i przekonującym wyjaśnieniem, dlaczego świat jest w parszywej sytuacji.
Dlatego uważam, że możemy teraz rozsądnie mówić o „nazyfikacji” antysyjonizmu. Jak oświadczała w nagłówku nazistowska gazeta „Der Stürmer”, cytując niemieckiego historyka Heinricha von Treitschkego: „Żydzi są naszym nieszczęściem”. Dla ich spadkobierców to „syjoniści” odgrywają tę samą nikczemną rolę, ale pod każdym względem nie ma praktycznego rozróżnienia między tymi dwiema kategoriami. Jeśli mamy edukować nie-Żydów na temat zła antysemityzmu, jesteśmy zobowiązani wykazać jego spójność w różnych okresach historycznych. Główny przekaz ewoluuje przecież w ten sam sposób, w jaki szła trajektoria antysemityzmu na przestrzeni wieków: Nie macie prawa żyć wśród nas jako syjoniści; nie macie prawa żyć wśród nas; nie macie prawa żyć.
Link do oryginału: https://www.jns.org/the-nazification-of-anti-zionism/
JNS Org., 30 sierpnia 2024
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Ben Cohen autor cotygodniowych felietonów w JNS, publikował również w New York Post, The Wall Street Journal, Commentary, Haaretz i innych mediach.