Baśniowy urok apokryfów (IV)


Lucjan Ferus 2024-07-14


„Ewangelia Bartłomieja” informuje, iż Jezus jest tym, „który z trudnością mieści się w siedmiu niebach” (dwa razy to podkreślono). W pewnym miejscu Maryja w rozmowie z apostołami, niechcący zdradza im bożą tajemnicę:


„Gdy ona to mówiła, wyszedł ogień z jej ust, który omalże nie spalił świata. Ale w tej chwili zjawił się Jezus, który powiedział do Maryi: „Nie objawiaj tej tajemnicy, bo w przeciwnym razie zginie dzisiaj całe stworzenie”. A apostołowie przestraszyli się, że Pan rozgniewał się na nich. /../ Powiedział więc do nich Jezus:


„Pytajcie, cokolwiek chcecie, a wszystko wam wyjawię. Bo za siedem dni idę do Ojca, i w tej postaci nie ujrzycie mnie już więcej". A oni powiedzieli: „Panie, pokaż nam wszystko, tak jak nam obiecałeś”. Jezus odpowiedział: „Nie powinniście widzieć piekła. Ale skoro chcecie, chodźcie ze mną, a zobaczycie”. /../ Skinął na aniołów Zachodu i ziemia została odwinięta jak zwój papirusu i przed ich oczyma odsłoniło się piekło. Gdy zobaczyli to apostołowie, upadli na swoje oblicza. Jezus podniósł ich mówiąc: „Czy nie mówiłem wam, że byłoby lepiej, byście nie oglądali piekła?”. /../ Gdy Jezus znowu się ukazał, powiedział do niego Bartłomiej: „Panie, pokaż nam nieprzyjaciela ludzi, abyśmy zobaczyli jak on wygląda i co jest jego dziełem, że nawet ciebie nie oszczędził, lecz sprawił, że zawisłeś na krzyżu”. Wtedy spojrzał Jezus na niego i powiedział: „O ty, twardego serca! Zuchwalcze! Prosisz o to czego nie możesz oglądać”.

 

Gdy Bartłomiej upadł do stóp Jezusa przerażony swą śmiałością, „Jezus podniósł go i zapytał: „Chcesz więc widzieć nieprzyjaciela ludzkości? Powiadam ci, że gdy go zobaczysz, nie tylko ty, lecz z tobą wszyscy apostołowie i Maryja upadniecie na twarz i staniecie się jak martwi”. Ale wszyscy powiedzieli: „Panie, chcemy go zobaczyć”. On sprowadził ich z góry Oliwnej i rzuciwszy groźne spojrzenie aniołom piekła dał znak Michałowi, że powinien uderzyć w trąby. Gdy Michał to uczynił, wyszedł Beliar, trzymany przez pięciuset sześćdziesięciu aniołów i związany ognistymi łańcuchami. Był on 1600 łokci wysoki i 40 łokci szeroki. Jego oblicze było jak błyskawica, ale oczy miał ciemne, a z jego nozdrzy wydobywał się śmierdzący dym. Jego usta były jak otwarta paszcza.

 

Skoro tylko zobaczyli to apostołowie, upadli twarzą na ziemię i wyglądali jak martwi. Ale Jezus przybliżył się, podniósł apostołów i dodał im mocy. Następnie powiedział do Bartłomieja: „Zbliż się do niego i postaw swoją stopę na jego karku i zapytaj go o jego dzieła”. Bartłomiej wzdragał się przed tym przerażony nie na żarty, ale Jezus nieubłaganie nalegał. Więc „Bartłomiej uczynił znak krzyża i pomodlił się do Jezusa, a zewsząd spadł ogień, tak ,że szaty jego zaczęły się palić. Mówi Jezus Bartłomiejowi: „Tak jak ci powiedziałem, wejdź mu na kark, abyś mógł go pytać o jego moc”. Bartłomiej wszedł mu na kark; był zaś zakryty aż do uszu”.

                                                           ------ // ------

W dalszej części okiełznany już Beliar wyjawia Bartłomiejowi i obecnym tam apostołom z Maryją i Jezusem, swoją genealogię, jak i pozostałych archaniołów i aniołów: „Najpierw nazywałem się Satanael, co znaczy Anioł Boga. Gdy jednak nie chciałem uznać obrazu Boga, zostałem nazwany Szatanem, co znaczy Anioł piekła”. /../ „Ja byłem nazywany pierwszym z aniołów, bowiem gdy Bóg stworzył niebo, wziął garść ognia i utworzył najpierw mnie, na drugim miejscu Michała, jako trzeciego – Gabriela, jako czwartego – Rafała, na piątym miejscu Uriela, na szóstym Satanaela i innych sześć tysięcy aniołów, których imion nie mogę wymienić”. Wynika z powyższego, że Satanaela Bóg stworzył dwa razy; na pierwszym i na szóstym miejscu. Ale nic to, jedźmy dalej.

                                              

„Dwaj zaś aniołowie zemsty to ci, którzy stoją obok tronu Bożego; ci zostali stworzeni jako pierwsi” (to kto w końcu został stworzony jako pierwszy?). „Po nich zostało stworzone całe mnóstwo aniołów: w pierwszym niebie znajduje się sto miriad, w drugim niebie jest sto miriad, w trzecim niebie jest sto miriad, w czwartym niebie sto miriad, w piątym niebie sto miriad, w szóstym niebie sto miriad. /../ Istnieją jeszcze cztery anioły: jeden jest nad wiatrem północnym i nazywa się Broil; ma w swojej ręce laskę z ognia i sprawia, że maleje siła wiatru, żeby nie wyschła ziemia. Inny anioł jest nad Północą; imię jego – Elbista. Etalfatha jest nad Północnym Wschodem, trzyma w ręku rózgi z ognia i pochodnie gorejące, aby ogrzewać z zimna, by ziemia nie wyschła i świat nie zginął. Cedor jest nad Południem, aby słońce nie poruszyło ziemi; łagodzi jego żar i gasi jego płomień wychodzący z jego ust, aby nie zapaliła się ziemia. Inny anioł jest nad morzem i poskramia siłę fal. Więcej ci nie powiem".

                                                           ------ // ------

Następnie Bartłomiej już coraz odważniej wypytuje Beliara o to, w jaki sposób wywiera on swój zwodniczy i zgubny wpływ na ludzi, a ów szczegółowo mu odpowiada, wymieniając wszystkie swoje „zasługi” w czynieniu zła na ziemi. I tak na przykład mówi: „Ja wzbudzam uczucie pychy zamiast posłuszeństwa, zachęcam do pijaństwa zamiast do trzeźwości. Ja wywołuję różne herezje, aby ludzie oddawali się rozpuście za przyczyną bożków i odchodzili od Kościoła katolickiego”. (teraz przynajmniej już wiemy dlaczego ludzie odchodzą od Kościoła katolickiego i czyja jest to zasługa)!

 

W dalszej części Ewangelii, apostoł Bartłomiej tak zwraca się do Beliara:

„Diable nieczysty, przysiągłeś, że mi wszystko powiesz, wyjaw więc, dlaczego zostałeś zrzucony z nieba”. Diabeł odpowiedział: „Gdy Bóg uczynił na swój obraz ojca ludzkości – Adama, powiedział czterem aniołom, żeby sprowadzili ziemię z czterech stron świata i wodę z czterech rzek raju. Ja byłem na świecie w czterech rogach ziemi. Tam, gdzie mnie nie było, stworzony został człowiek jako istota żywa i Bóg go pobłogosławił, bo był jego obrazem. Następnie oddali mu cześć Michał, Gabriel i Uriel.

 

Gdy ja wróciłem ze świata, archanioł Michał powiedział mi: „Oddaj cześć postaci, którą Bóg uczynił według swej woli”. Zobaczyłem, że został uformowany z prochu ziemi i rzekłem: „Jestem z wody i ognia i zostałem stworzony wcześniej; nie oddam czci ziemskiej glinie”. Michał powiedział mi ponownie: „Oddaj mu cześć, aby Bóg nie rozgniewał się na ciebie”. Ja odrzekłem: „Pan nie będzie się gniewał na mnie, chociaż ustawię swój tron naprzeciw Jego tronu”. Wtedy rozgniewał się Pan na mnie, rozkazał otworzyć katarakty nieba i zrzucił mnie na ziemię.

Gdy zostałem już zrzucony, zapytał Pan pozostałych podlegających mi aniołów, czy chcą oddać cześć dziełu Jego rąk. Oni mu odpowiedzieli: „Widzieliśmy, że nasz wódz nie oddał mu czci, więc i my nie uczcimy tego, który jest niższy od nas”. Wówczas zostali i oni razem ze mną zrzuceni na ziemię. I spaliśmy przez czterdzieści lat. Gdy się przebudziłem, zobaczyłem ich śpiących pode mną. Obudził ich Bóg zgodnie z moją wolą i poradził mnie i im, w jaki sposób przekonywać człowieka, z powodu którego zostałem zrzucony z nieba.


Otrzymawszy radę zrozumiałem, w jaki sposób mogę go uwieść. Wziąwszy w swe ręce liście z figi wytarłem pot na moich piersiach i pod moimi skrzydłami i wrzuciłem je do płynącej wody. Ewa pijąc tę wodę doznała pożądania swego ciała; dała ją następnie swemu mężowi i wydało im się słodkim to, co jest gorzkie, lecz z powodu wykroczenia nie wiedzieli, że popełniają przestępstwo. Gdyby zaś nie pili tej wody, nie mógłbym ich przekonać ani nie byłbym w stanie odnieść nad nimi zwycięstwa”.

                                                           ------ // ------

Czy ja dobrze zrozumiałem sens tego diabelskiego wyznania? Przyznał on w nim, iż tak naprawdę działał z polecenia samego Boga, który poradził mu w jaki sposób zwodzić człowieka! A kto jak nie sam jego stwórca zna najsłabsze jego strony? Dlatego właśnie jest to takie skuteczne.  „Po tym wszyscy apostołowie upadli na twarz u stóp Pana mówiąc: „Błogosławiony jesteś, Panie, wielki i straszliwy, Stwórco wszystkiego, przez którego wszystko się stało w niebie i na ziemi, który zechciałeś objawić sługom twoim tę tajemnicę”.

 

I dalej w tym stylu składali Mu hołdy jeszcze przez czas dłuższy. Jest tam też i taki fragment, mówiący, iż tych, którzy „wierzą w twój święty Kościół katolicki, zawsze (będziesz) wybawiać od zasadzek i nieprzyjaciół”. Jezus w równie długiej odpowiedzi mówi między innymi: „Chciałem cierpieć to wszystko od kapłanów żydowskich, by zbawić świat i uwolnić go od złości przeklętego nieprzyjaciela, który chciał zgubić rodzaj ludzki, tak jak sam jest zgubiony. /../ Wy natomiast powinniście tak postępować, abyście słusznie mogli być nazwani moimi uczniami i byście kroczyli moją drogą /../ Lecz ze względu na Mnie wytrwajcie przez ten krótki czas, abyście królowali ze Mną w wieczności i zasiedli w królestwie Ojca Mojego oraz sądzili dwanaście pokoleń Izraela”.

                                                           ------ // ------

Czemu więc Żydzi mają być winni? Że wypełniali Jego i Jego Ojca wolę? Dalej Jezus mówi o „oszczercach Kościoła katolickiego”, a na pytanie Bartłomieja: „Panie, co znaczy grzeszyć przeciwko Duchowi Świętemu?” Jezus mu odpowiedział: „Ktokolwiek bluźniłby człowiekowi wiernie służącemu Bogu Ojcu lub kto porzuciłby Kościół katolicki i poszedł za heretyckim, ten bluźni przeciwko Duchowi Świętemu i nie otrzyma przebaczenia. /../ Kto nie zabiega o zbawienie u Zbawcy, dopuszcza się ciężkiego grzechu. Ci, którzy pokładają nadzieję w śmiertelnych ludziach, którzy nie dążą do Kościoła katolickiego, nie doznają odpuszczenia grzechów”.

                                                           ------ // ------

W dalszej części Jezus tak stwierdza: „Ja znam myśli wszystkich, zanim jeszcze zostaną one sformułowane i osądzam fałszywą miłość. /../ Wy wszyscy apostołowie, których Ja wybrałem, idźcie i nauczajcie! /../ Ci natomiast, którzy nie będą was słuchać ani tak postępować i nie zostaną ochrzczeni, zostaną potępieni i pójdą w ogień wieczny”. W odpowiedzi na pytanie Bartłomieja o skutki grzechu cielesnego na Sądzie Ostatecznym, Jezus tak odpowiada: „Jeśli zachowają czystość, będą przestrzegać moich przykazań i oddadzą Kościołowi dziesięciny”, to będzie wszystko w najlepszym porządku. I dodaje:

 

„A gdyby była konieczność wzięcia drugiej żony albo drugiego męża, wolno to zrobić, byleby tylko chodzili do kościoła, dawali jałmużnę /../ kapłana i bojącego się Boga niech przyjmują ze czcią. Jak wam powiedziałem, niech oddają dziesięciny Kościołowi i niech czynią wszystko co słuszne, aby mogli podobać się Bogu. /../ Kto zachowa czystość i dziewictwo – czy to mężczyzna, czy kobieta – i będzie doskonały w Kościele katolickim, ten będzie uważany za doskonałego w królestwie niebieskim”. Teraz apostołowie prześcigają się w pochwałach Jezusa, wyliczając Jego zasługi dla ludzkości, a kończą tak: „Przez Twoje święte przyjście i przez Maryję, dziewicę i królową, sprowadziłeś teraz do królestwa niebieskiego, które jest w Twoim Kościele katolickim, będącym Twoim ciałem i nazwanym przez Ciebie oblubienicą Twoją. Ty jesteś sędzią żywych i umarłych, alleluja, alleluja!”.

 

Jezus obiecuje przygotować im królestwo niebieskie i życie wieczne za wierną służbę, natomiast „tym, którzy we Mnie nie wierzą i gardzą przykazaniami – wieczną karę i ogień piekielny. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Pokój wam!”.

                                                         ------ // ------

Nie pojęte jest, iż tej właśnie Ewangelii Kościół kat., nie włączył do kanonu ksiąg najbardziej natchnionych! Niewiarygodne przeoczenie, albo diabeł maczał w tym swe brudne paluchy. Drugi tom kończą apokryfy asumpcjonistyczne, czyli te, które mówią o wniebowzięciu Maryi. Pierwszym z nich jest „Transistus R”. W nim to Maryja zwraca się takimi słowy do Jana teologa i ewangelisty (jak zaznaczono na wstępie): „Ojcze Janie, nie potrzebuję niczego, co należy do tego świata, ale pojutrze opuszczę to ciało. Proszę cię, Ojcze Janie, uczyń mi łaskę, zabezpiecz moje ciało, złóż je do grobu, i strzeż go wraz ze swymi braćmi apostołami przed kapłanami. Usłyszałam bowiem na własne uszy, jak mówili: „Jeśli znajdziemy jej ciało, rzucimy je w ogień; z niej bowiem wyszedł ów zwodziciel”.

 

Potem zażyczyła sobie by przekazał ludowi aby śpiewali psalmy, wprowadziła go do komory gdzie znajdowała się palma dana jej przez anioła i poleciła by niósł ją na jej pogrzebie. Apostoł Jan odmówił: „Matko i siostro moja, Maryjo, nie mogę wziąć jej sam, gdy nie ma tu moich współbraci apostołów, aby – gdy przyjdą – nie szemrali i nie powstał między nimi spór. /../ Potem wyszli obydwoje. A skoro oni wyszli z komory, oto nagle zagrzmiało tak, że przelękli się ci, którzy tam byli. A skoro tylko zagrzmiało, oto nagle apostołowie zostali przyniesieni na obłokach z krańców ziemi przed drzwi domu Maryi. Byli oni w liczbie dwunastu i siedzieli na obłokach. /../ Pozdrowili się, bacznie się sobie przyglądali i zdumiewali się, jak to się stało, że spotkali się razem".

 

Następnie jest wzruszający opis pożegnania Maryi przez apostołów. Potem „około godziny trzeciej w dzień rozległ się potężny grzmot i rozlał się zapach tak słodki, że z nadmiaru słodkiej woni wszyscy z wyjątkiem trzech dziewic zapadli w sen. A to, że one czuwały, stało się dlatego, aby one mogły świadczyć o zgonie Matki Pana i o jej chwale. I oto nagle pojawił się Pan Jezus na chmurach wraz z niezliczonym tłumem świętych aniołów, i wszedł do komnaty, gdzie znajdowała się Maryja wraz z Michałem i Gabrielem, a aniołowie, którzy stali na zewnątrz, śpiewali hymny. /../ Pan ją pozdrowił, wziął świętą Jej duszę, oddał w ręce Michała, a ten otoczył ją skórami, których blask zaiste, był nie do opisania. My natomiast, apostołowie, ujrzeliśmy duszę Maryi, którą przekazał w ręce Michała, a miała ona doskonałą formę człowieczą, tyle że nie miała kształtu ani kobiety, ani mężczyzny, a jedynie była obdarzona podobieństwem wszelkiego ciała, a blask jej był siedmiokroć większy od słońca”.

                                                           ------ // ------

W dalszej części jest opis jej pogrzebu, na którym nie obyło się bez niemiłego incydentu: „A arcykapłani usłyszeli zgiełk i głosy śpiewających hymny, wzburzyli się mówiąc: „Cóż to za zgiełk?” I rzekł im ktoś, że Maryja opuściła ciało, a aniołowie śpiewają wokół niej hymny. I natychmiast szatan wszedł w nich i mówili: „Powstańmy, wyjdźmy, zabijmy ich i spalmy ciało, które nosiło owego zwodziciela”. I powstawszy wyszli z bronią i tarczami, aby ich zabić.

I natychmiast niewidzialni aniołowie uderzyli ich ślepotą, i oni uderzali głowami o mury, bo nie widzieli gdzie idą, z wyjątkiem jednego jedynego, który był pomiędzy nimi i skierował się na drogę ku wyjściu, aby ujrzeć co się przydarzyło. A gdy zbliżył się do apostołów, ujrzał jak nieśli uwieńczone mary wśród śpiewów i hymnów. Wtedy przepełniony gniewem rzekł: „Oto jaką chwałę odbiera dziś przybytek tego, który obłupił nasz lud”. I zbliżył się z gniewem w sercu do mar, chcąc je obalić na ziemię, i dotknął ich tam, gdzie znajdowała się palma, i natychmiast ręce jego odcięte od łokci przylgnęły do mar i tak zwisając pozostały. Wtedy ów człowiek wybuchnął płaczem i błagał apostołów, mówiąc: „Nie pozostawiajcie mnie w takim stanie”.


Apostołowie zrazu nie chcieli go słuchać nawet, ale gdy się nawrócił i „zaczął z płaczem wielbić Maryję aż do godziny trzeciej”, ulitowali się nad nim.

„Rzekł więc Piotr: „Zbliż się i przyłóż do siebie poszczególne części twoich rąk”. I podbiegł Jefoniasz i rzekł żarliwie: „W imię Pana Jezusa Chrystusa, Syna Boga i Maryi /../ niech przyłączą się do siebie i niech będzie tak, jak było dawniej”. I natychmiast stało się tak, jak było na początku”.                                    

------ // ------

Zakończenie tej historii jest takie:

„Gdy oni tak wspólnie rozmawiali o nauce i wierze, i wielu innych sprawach, a siedzieli przed bramą grobowca, oto Pan Jezus przybył z niebios /../ Wtedy dał znak Michałowi i rzekł Michał w mowie właściwej aniołom, i zstąpiły na nich chmury, a na każdej chmurze tysiące aniołów, i radziły przed Panem, i rzekł Pan do Michała, aby wziął ciało Maryi na chmurę i złożył je w raju. /../ I gdy oni wstąpili na chmurę i zaśpiewali głosami anielskimi, Pan nakazał chmurom, aby udały się na wschód, ku krainie raju. I skoro zbliżyli się do raju, złożyli ciało Maryi pod drzewem życia. I przyniósł Michał jej świętą duszę i złożył ją w jej świętym ciele”.                                                 ----                                                              ----- // ------

Ten epizod (z obciętymi rękoma) z pogrzebu Maryi w „Transistusie Melitona z Sardes” tak wygląda: „I gdy je tak nieśli, pewien Żyd potężnej postawy imieniem Jefoniasz, rzucił się z podniesionymi rękami na mary, które nieśli apostołowie. I oto anioł Pański z niewidzialną siłą obciął  ognistym mieczem od bark obydwie jego ręce, które zawisły w powietrzu koło mar. Na widok dokonanego cudu tłum Żydów zakrzyknął wielkim głosem /../ Sam Jefoniasz, gdy Piotr nakazał mu, aby potwierdził cuda Boga, stojąc za marami zawołał: „Święta Maryjo /../ zmiłuj się nade mną”. I obróciwszy się rzekł do niego Piotr: „W imię Tego, który został z niej zrodzony, niech wrócą znów ręce oddalone od ciebie na swoje miejsce”. I natychmiast na słowo Piotra, ręce, które zawisły nad  marami władczyni, powróciły do Jefoniasza”.

 

W „Księdze o odejściu Dziewicy Maryi” tego samego autora, tak przedstawiono to wydarzenie, rozbudowując i stopniując jego dramaturgię:

„I oto jeden z nich, który był pierwszym spośród kapłanów żydowskich w swojej zmianie, przepełniony gniewem i wściekłością /../ zbliżywszy się chciał wywrócić mary i zrzucić ciało na ziemię. A natychmiast uschły mu ręce i przylgnęły do mar. Gdy apostołowie podnieśli mary, część jego zawisła, a część przylgnęła do mar i cierpiał straszną mękę, podczas gdy apostołowie szli i śpiewali psalmy. A aniołowie, którzy byli na chmurach, dotknęli lud ślepotą. /../

Wtedy Piotr kazał zatrzymać łoże i rzekł do niego: „Jeśli wierzysz z całego swego serca w Pana Jezusa Chrystusa, niech twe ręce uwolnią się od mar!” I gdy tylko to powiedział, zostały uwolnione jego ręce od mar i stanął na swych nogach, ale ramiona jego pozostały uschnięte i nie odstąpiła od niego męka. Wtedy rzekł doń Piotr: „Przystąp do ciała, ucałuj łoże i mów: „Wierzę w Boga i w Syna Bożego, którego ona nosiła – Jezusa Chrystusa i wierzę we wszystko, cokolwiek powiedział mi Piotr, apostoł Boży”. I przybliżywszy się ucałował łoże, i natychmiast odstąpił od niego wszelki ból i ręce u niego zostały  uzdrowione”.

                                                           ------ // ------

W tym apokryfie zakończenie wygląda nieco inaczej; Jezus na prośbę apostołów ożywia Maryję: „Wtedy rzekł Zbawiciel: „Niech się stanie według waszego zdania!” I nakazał archaniołowi Michałowi, by przyniósł duszę świętej Maryi. I oto Michał archanioł odwalił kamień od wejścia grobu i rzekł Pan: „Przyjaciółko moja i bliska moja, która nie znalazłaś zepsucia przez współżycie, nie będziesz cierpiała rozkładu ciała w grobie”. I natychmiast zmartwychwstała Maryja z grobu i błogosławiła Pana, padłszy do jego stóp, /../ wielbiąc Go /../ I ucałowawszy ją odszedł Pan, i duszę jej przekazał aniołom, aby ją zanieśli do raju. I rzekł do apostołów: „Przystąpcie do mnie!” A gdy przystąpili, ucałował ich i rzekł: „Pokój wam! Jak ja zawsze byłem z wami, tak będą aż do wypełnienia wieków”. I natychmiast, gdy tylko Pan to wypowiedział, podniesiony na chmurze został przyjęty do nieba i wraz z nim aniołowie, niosąc do raju błogosławioną Maryję. Apostołowie zaś, wzięci na chmury powrócili, aby dalej przepowiadać w miejscach wylosowanych”.

Jak to możliwe, możecie zapytać, że zmartwychwstałe ciało Maryi pozostało na ziemi, a jej dusza została zabrana do nieba? To proste: tam gdzie w grę wchodzą cuda (nawet bardzo dużo cudów) wszystko jest możliwe.

                                                           ------ // ------

Na zakończenie z „Historii Eutymiackiej” przytoczę jeszcze dwa fragmenty:

„W świętym i natchnionym przez Boga Piśmie, nic nie stoi napisane o śmierci świętej Bogurodzicy Maryi, ale przyjęliśmy ze starej i godnej wiary tradycji, że w czasie jej przesławnego uśnięcia wszyscy święci apostołowie, którzy dla zbawienia ludzi przebiegali zamieszkałą ziemię, w jednej chwili drogą niebieską zostali zgromadzeni do Jerozolimy. /../ Trzeciego dnia ustały śpiewy anielskie. Wtedy znajdujący się tam apostołowie otworzyli trumnę, bo jeden z nich, Tomasz, był nieobecny, a gdy przybył trzeciego dnia, pragnął oddać cześć ciału tej, która przyjęła Boga. Ale już nie mogli znaleźć najchwalebniejszego ciała; a gdy znaleźli leżące jej szaty śmiertelne, z których unosiła się niewysłowiona słodkość, zamknęli trumnę. Ten pełen tajemnicy cud przeraził ich”.

                                                           ------ // ------

I to by było na tyle, jak mawiał nieoceniony „profesor” Stanisławski. Nie wiem jak wam, ale mnie te apokryfy podobają się bardzo. Podziwiam wyobraźnię ich autorów (iluż artystów ona zainspirowała przez wieki), wcale nie gorszą od wyobraźni autorów „Baśni z 1001 nocy”, a może i lepszą nawet, gdyż tamci autorzy nie mieli narzuconych barier wiarygodności, jakie zawsze ograniczają twórców apologetycznych. Gdyby nie ta ludzka, wspaniała wyobraźnia nie byłoby na świecie żadnej religii, ani żadnego z wielu jakże licznych bogów człowieka. Nie byłoby też wyobrażenia świata nadprzyrodzonego – siedziby owych bogów – zapełnionego niematerialnymi mieszkańcami. Byłaby tylko nasza szara, do bólu prawdziwa rzeczywistość,... i nic więcej. Chcielibyście tego?

                                                           ------ // ------

*Powyższy tekst o tym samym tytule został opublikowany w ówczesnym Racjonaliście w 2005 r. i ukazało się do niego 5 komentarzy. Obecna wersja różni się wieloma szczegółami, nie mającymi jednak wpływu na jego ogólną wymowę.

                                                                              

2005/2024 r.                                       ------ KONIEC-----