Liberalni Żydzi łudzili się w sprawie Palestyny
Antysemityzm sprawy palestyńskiej nie jest wypaczeniem; jest stałą cechą nowej polityki w Ameryce


Hussein Aboubakr Mansour 2024-07-16

Zatrzymani przez policję studenci Columbia University, YouTube: https://www.youtube.com/watch?v=Kk9riHj9NbY
Zatrzymani przez policję studenci Columbia University, YouTube: https://www.youtube.com/watch?v=Kk9riHj9NbY

Na początku roku, w styczniu, członkowie radykalnej antyizraelskiej grupy na kampusach, Students for Justice in Palestine (SJP) nakręcili film upamiętniający zakończenie ich  zawieszenia na Rutgers University. Na pierwszy rzut oka wideo wywołuje dysonans: estetyka wizualna nawiązuje do palestyńskich fedainów i porywaczy czytających komunikat po akcji terrorystycznej. Jednak fleksja i kadencja, pomimo wykrywalnego, ale słabego obcego akcentu, były irytująco charakterystyczne dla amerykańskiego pokolenia Z.

Historycznie rzecz biorąc, amerykański establishment żydowski przedstawiał SJP i podobne organizacje jako zjawisko obce, import z Bliskiego Wschodu, napędzany arabskim finansowaniem, pracami radykalnych arabskich naukowców oraz napływem radykalnych arabskich i muzułmańskich studentów – forma dżihadu, ale z laptopami i z kawą latte. Dla kontrastu, grudniowy profil tej grupy w „New Yorker”, magazynie „Time” dla postępowych absolwentów Ivy League, pokazał migawkę prototypowego ruchu intersekcjonalnego. Studentów i profesorów SJP, wśród których było wielu Żydów, przedstawiano jako okrążonych przez wrogów proroków sprawiedliwości społecznej, trwających w obliczu ucisku ze strony skorumpowanego establishmentu i bezsensownej histerii proizraelskich działaczy. Krótko zacytowano Jonathana Greenblatta z Anti-Defamation League, który wysuwał zarzuty, że SJP dostarczała i otrzymywała fundusze od organizacji terrorystycznych. Oskarżenia te autor „New Yorkera” odrzucił jako arbitralne i bezpodstawne.


Pomijając karykaturalnie heroiczny wydźwięk eseju, autor uchwycił centralny fakt dotyczący pro-palestyńskiego aktywizmu, włącznie z poparciem dla islamistycznych ruchów ludobójczych, czemu nadal zbyt wielu amerykańskich Żydów szybko zaprzecza: zamiast być marginalną sprawą wspieraną i finansowaną z zagranicy, anty-syjonizm jest w rzeczywistości sztandarową sprawą polityki zagranicznej międzynarodowej lewicy i akademickiej awangardy postępowego aktywizmu. Sprawa, która kiedyś była uważana za zasadniczo obcą, jest teraz głównym nurtem w rządzonych przez Demokratów miastach amerykańskich i w liberalnych elitarnych instytucjach.


Niezależnie od tego, czy noszą hidżab, czy gwiazdę Dawida, antyizraelscy działacze SJP nie są po prostu dziwolągami demonstrującymi na rzecz Hamasu. Są oni głównym produktem monokultury lewicy akademickiej. Są podobni, a wręcz identyczni, do aktywistów sprawiedliwości społecznej, Black Lives Matter, klimatu, płci, dekolonizacji i „przebudzenia”, którzy od lat sieją spustoszenie w USA i rozdzierają nasze instytucje. Synteza spraw, zwyczajów, moralności i estetyki Bliskiego Wschodu i radykalnych idei zachodnich stała się częścią języka amerykańskiej elity.


Ta awangarda amerykańskiego progresywizmu harmonijnie łączy marksizm, intersekcjonalność, alterglobalizm, liberalizm, tożsamość muzułmańską, oddolny aktywizm i inne elementy lewicowości w sposób przypominający retorykę awangardy lewicy z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Jednak podczas gdy w latach 60. i 70. radykalne grupy, które opowiadały się za sprawą palestyńską w ramach ruchu międzynarodowej solidarności z „walkami wyzwoleńczymi” Trzeciego Świata, znajdowały się na ogół poza głównym nurtem i nie znajdowały się pod parasolem dużej partii politycznej, obecnie jest odwrotnie.


Przykładami w eseju „New Yorker” są Jannatul Nila, studentka ostatniego roku Hunter College w CUNY, która zorganizowała wiec w proteście przeciwko reakcji Izraela na terroryzm Hamasu. Skandowanie i hasła studentów odzwierciedlają mieszankę islamskich, postępowych i teistycznych symboli marksistowskich, podkreślając ich powiązanie z szerszymi postępowymi i intersekcjonalnymi sprawami. Po skandowaniu „Allahu akbar” i „Wolna Palestyna” krzyczeli także: „Jesteśmy uczniami Frantza Fanona” i „Jesteśmy uczniami Edwarda Saida”, dwóch ikon dekolonizacji i przełomowych postaci intelektualnych studiów postkolonialnych. Chociaż trudno wyobrazić sobie, by kogokolwiek spoza cieplarnianych akademickich środowisk poruszyły takie hasła, w rzeczywistości ilustrują one centralne miejsce nowej polityki akademickiej w szerszym dyskursie politycznym, w którym uczeni z Trzeciego Świata stali się symbolami aspiracji.


W być może najbardziej wymownej części profilu SJP członkini krajowego komitetu kierowniczego grupy, Carrie Zaremba, wyjaśniła, że „chodzi o to, aby przyciągnąć uwagę ludzi, którzy nic nie wiedzą”. Po zauważeniu, w jaki sposób ci nic nie wiedzący są karmieni zaktualizowaną wersją starych tematów, Zaremba wskazuje, że wielu przyłącza się do ruchu, ponieważ „szukają lewicowej przestrzeni organizacyjnej”. Fragment ten zasługuje na dłuższe przytoczenie:

Wykłady zaczynają się „od małych, bardziej namacalnych, widocznych elementów palestyńskiej walki” i łączą je z ważnymi historycznymi epizodami gdzie indziej, takimi jak apartheid w Południowej Afryce lub ucisk rdzennych Amerykanów w USA. „Przechodzimy od apartheidu do zrozumienia, co oznacza kolonializm osadniczy. A potem, od kolonializmu osadniczego, przechodzimy do imperializmu. A potem, na przykład, co marksizm ma wspólnego z Palestyną?” Po zaledwie roku zaangażowania w SJP powiedział: „Naprawdę dobrze rozumiałem, co oznacza wyzwolenie Palestyny i jak bardzo jest ono powiązane ze wszystkimi innymi zmaganiami, które widzimy na ulicach”.

Problem jest zatem w równym stopniu socjologiczny, co ideologiczny. Dla współczesnych studentów kwestia izraelsko-palestyńska nie jest odrębnym zagadnieniem polityki zagranicznej, odnoszącym się do zmagań ludzi na małym skrawku piasku na Bliskim Wschodzie. Jest to krajowa kwestia sprawiedliwości społecznej, która mieści się w jednolitych i niepodzielnych ramach problemów globalnej sprawiedliwości i dekolonizacji – na równi z BLM, rewolucją gender i sprawiedliwością klimatyczną. W rzeczywistości wszystkie te odrębne hasła i sprawy w bardzo realnym sensie odnoszą się do tego samego, przynajmniej w umysłach ludzi, którzy je skandują. Tak działa intersekcjonalność.


Ewolucja percepcji, którą określa się terminem „intersekcjonalność”, oznacza głębszy trend w amerykańskim społeczeństwie i instytucjach. Lewicowe poparcie dla grup takich jak SJP jako awangardy sprawiedliwości społecznej i ogólnie postępowych dogmatów nie jest wyjątkiem. Jest zgodne ze wsparciem dla grup antyhumanistycznych, takich jak BLM – które do niedawna było uważane za obowiązkowe przez większość żydowskiego liberalnego establishmentu. Nawet wśród studentów pochodzenia muzułmańskiego i arabskiego to intelektualne kształtowanie się, głównie pod okiem amerykańskiej społeczności akademickiej, w dużej mierze zepchnęło na bok ideologie islamistyczne i arabskie.


Przez lata przeciwnicy ruchów takich jak SJP czy Council on American-Islamic Relations (CAIR), czy to ze środowisk syjonistycznych, czy ze świata aktywizmu antyislamistycznego, podkreślali zależność tych grup od bliskowschodnich i islamskich ideologii, finansów i personelu. Krytycy ci argumentują, że przyjęcie przez te grupy zachodniej, postępowej terminologii jest strategicznym chwytem mającym na celu manipulowanie pełnymi dobrych intencji, ale naiwnymi przekonaniami wprowadzonych w błąd „pożytecznych idiotów”. Z kolei antyizraelska gorliwość tak wielu takich postępowców jest uważana nie za dowód ich winy, ale za dowód niewinności ich dusz i czystości ich serc, którymi manipulują zagraniczni złoczyńcy. Ten punkt widzenia, będący potomkiem demonologii dżihadu po 11 września, zakorzenił się tak bardzo, że można go uznać za quasi-oficjalne stanowisko liberalnych Żydów i syjonistów mające na celu wyjaśnienie obecnego klimatu antysemityzmu na kampusach uniwersyteckich.


Nic z tego nie oznacza zaprzeczania powiązaniom SJP z palestyńskimi organizacjami terrorystycznymi, takimi jak Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny. Chodzi raczej o to, że zamykając się w przestarzałych kategoriach i chcąc wyobrażać sobie siebie jako normatywnych amerykańskich liberałów, wielu amerykańskich Żydów zamyka oczy na sejsmiczne zmiany w amerykańskim społeczeństwie i polityce. Spośród tych zmian prawdopodobnie najbardziej znacząca jest zmiana w Partii Demokratycznej, tradycyjnej politycznej ojczyźnie amerykańskich Żydów.


Partia Demokratyczna XXI wieku jest, według większości tradycyjnych miar, daleko na prawo od swoich XX-wiecznych poprzedników, porzuciwszy znane socjaldemokratyczne walki o wyższe płace minimalne, dotacje mieszkaniowe, wyższe cła na korzyść robotników krajowych i inne środki ekonomiczne. Zamiast tego przyjęła stosunkowo niskie stawki podatkowe i globalny technokapitalizm – jednocześnie przyjmując kompensacyjny etos Trzeciego Świata. Ta ideologiczna zmiana osiągnęła punkt zwrotny wraz z wyborem Baracka Obamy, który swoje lata młodości dzielił pomiędzy Amerykę zimnej wojny i Indonezję Sukarno. Jego prezydentura zapoczątkowała głęboką transformację w strukturze amerykańskich instytucji, która przekształciła Partię Demokratyczną jako szefa politycznego sojuszu miejskich liberalnych technokratów, korporacji technologicznych, instytucji szkolnictwa wyższego i grup aktywistów z brzuchami pełnymi pretensji.


Ta rekonfiguracja dynamiki władzy w Partii Demokratycznej z kolei uczyniła ją naturalnym sojusznikiem różnych grup sympatyzujących ze sprawą palestyńską i mających na jej punkcie obsesję, z których większość postrzegała i nadal postrzega Żydów i Izrael jako wrogów. Ta wewnętrzna reorganizacja odzwierciedlała priorytety polityki zagranicznej Obamy i jego podejście do spraw Bliskiego Wschodu, a mianowicie politykę ponownego dostosowania interesów USA w regionie do ambicji Iranu.


Gdy Demokratyczna Partia Obamy przekształciła się w wielki plemienny namiot sekciarski, tradycyjnie demokratyczni amerykańscy Żydzi znaleźli się pod jednym dachem z elementami antysemickimi i antysyjonistycznymi, ale których żale otrzymały teraz wyższy status. Pojawiły się teraz okoliczności wymagające elastyczności — intersekcji, jeśli wolisz. Wszyscy udawali teraz, że antyliberalne postępowe dogmaty hodowane na kampusach były naturalną ewolucją liberalnych spraw, które wielu amerykańskich Żydów od dawna popierało, dążąc do osiągnięcia większej równości i wyzwolenia od uprzedzeń.


Grupy takie jak ADL i inne amerykańskie liberalne instytucje żydowskie często przodowały w popieraniu tych samych postępowych idei i intersekcjonalnego żargonu, które są kluczowe dla obecnej samooceny ruchu antyizraelskiego. Jak na ironię, Jonathan Greenblatt z ADL, którego cytowano w „New Yorker ” jako symbolicznego histeryka żydowskiego establishmentu, był prawdopodobnie głównym autorem i realizatorem tej strategii intersekcjonalnego „sojuszu”, jako potakujący człowiek Obamy w żydowskim establishmencie.


Jeśli żydowscy liberałowie mieli utrzymać swoje stanowisko na amerykańskiej lewicy, wymagana była z ich strony dalsza zdolność adaptacji: amerykańska tożsamość żydowska musiała być zdefiniowana przez zaangażowanie w działania społeczne i postępową teologię. Jeśli syjonizm ma w ogóle mieć jakąkolwiek legitymację, będzie ona uzależniona od jego interpretacji jako ruchu zgodnego z postępowymi ideałami sprawiedliwości społecznej i wyzwolenia narodowego – a mianowicie jako służebnicy ustanowienia państwa palestyńskiego. Ta ideologia, w tym budowana przez nią fałszywa świadomość, wciąż powstrzymuje wielu amerykańskich Żydów od zrozumienia rosnącej fali antysemickiego aktywizmu jako sprawy sprawiedliwości społecznej – popychanej i chronionej przez partię polityczną, którą większość amerykańskich Żydów nadal uważa za swój dom.


Kiedy rzeczywistość jest zbyt przerażająca, aby ją rozważać, często reakcją jest albo jej zaprzeczenie, albo stwierdzenie, że to, co widzisz, to tylko fasada. Dlatego powszechne jest, że postępowe i pozornie liberalne ruchy popierające antysyjonizm są odrzucane jako zjawiska marginalne lub przemijające. Rezultatem jest dalsze zaciemnianie coraz bardziej oczywistej rzeczywistości politycznej: Partia Demokratyczna otwarcie zabiega o względy najbardziej antysemickich sił w Ameryce i na świecie.


Ta mistyfikacja pomaga również potwierdzić autentycznie liberalną, wręcz postępową tożsamość syjonizmu: po jednej stronie są prestiżowe i efektowne zachodnie siły liberalizmu, równości i postępu, których częścią jest liberalny establishment żydowski, a po drugiej stronie siły religijnego faszyzmu, egzotycznego fanatyzmu i obcego barbarzyństwa, którymi żywią się antyizraelscy aktywiści.


Młodzi amerykańscy Żydzi często unikali stawienia czoła perspektywie, że inni liberalni Amerykanie ich pokolenia – coraz bardziej indoktrynowani lewicowymi ideologiami i poszukujący „lewicowej przestrzeni organizacyjnej” do walki z rasizmem, kolonializmem i imperializmem – znacznie częściej sprzymierzają się z aktywizmem propalestyńskim niż z Żydami. Jednym z powodów jest to, że wielu młodych Żydów chodzi do tych samych szkół, gdzie są indoktrynowani tymi samymi ideologiami i często jest mało prawdopodobne, aby krytycznie badali, czy jest w nich coś z natury zniekształconego i niebezpiecznego.


Okrzyki „intifada” i „od rzeki do morza” nie są wypaczeniami w nowej polityce; to są stałe cechy tej polityki. Bez nich nie ma „wersji” polityki „sprawiedliwości społecznej”. I tak długo jak długo amerykańscy Żydzi będą w dalszym ciągu ignorować tę rzeczywistość, będą nadal czuli się zaszokowani i samotni. Nadzieja amerykańskiego establishmentu żydowskiego, że uda mu się pominąć tę rzeczywistość i zamiast tego zaimponować swoim dawnym przyjaciołom „solidarnością” i opowieściami o wkładzie w ruch na rzecz praw obywatelskich, feminizm i inne postępowe sprawy, była głęboko błędną strategią, która roztrwoniła całą wspólną siłę, jaką mogli utrzymać w Partii Demokratycznej. W rezultacie amerykański establishment żydowski jest coraz bardziej zbyteczny, zarówno dla Żydów, jak i tych, którzy Żydów nienawidzą.


This story originally appeared in English in Tablet Magazine, at tabletmag.com, and is reprinted with permission.


Link do oryginału: https://www.tabletmag.com/sections/news/articles/liberal-jews-deluded-themselves-palestine-antisemitism

Tablet, 26 czerwca 2024

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Hussein Aboubakr Mansour

Urodzony w 1989 roku w Kairze i wychowany w antysemickiej muzułmańskiej rodzinie, jako zradykalizowany student chciał się nauczyć języka wroga i dowiedzieć czegoś więcej o Żydach. Zaczął studiować hebrajską literaturę, co go natychmiast naraziło na przykre doświadczenia z egipską policją. Kiedy zamienił swoje poglądy na temat Żydów i Izraela został wyklęty przez rodzinę, był aresztowany i torturowany. Brał potem udział w „arabskiej wiośnie” i po kolejnym aresztowaniu uciekł za granicę. Obecnie mieszka w Stanach Zjednoczonych. Wykłada w Kalifornii na wydziale hebraistyki i walczy z obłędem antysemityzmu.