Baśniowy urok apokryfów (II)


Lucjan Ferus 2024-06-30


„Kiedy przybyli do pewnej groty i chcieli w niej odpocząć, Maryja zeszła z osiołka i siadła trzymając na kolanach Jezusa. /../ Nagle z groty wyszło wiele smoków, na których widok dzieci zaczęły krzyczeć ze strachu. Wtedy Jezus zsunąwszy się z kolan matki, stanął przed smokami, one zaś oddały mu hołd i odeszły. /../ Podobnie lwy i lamparty z czcią padały przed nim i towarzyszyły im na pustyni /../ a przez pochylenie głowy oddawały pokłon Jezusowi. Maryja zlękła się bardzo /../ Dziecię Jezus zaś z uśmiechem spoglądając na nią powiedziało: „Nie bój się matko, podążają bowiem one z nami nie dla zguby, lecz dla posługi twojej”. /../

------ // ------

Po trzech dniach takiego podróżowania Maryja poczuła zmęczenie od nadmiernego żaru na pustyni. Widząc palmę powiedziała do Józefa: „Odpocznę nieco pod jej cieniem”. /../ Kiedy Maryja spoczęła pod drzewem przyglądając się liściom palmy dostrzegła wiele owoców i powiedziała do Józefa: „Chciałabym, jeśli to możliwe, pokosztować owoców tej palmy” /../ Wtedy dziecię Jezus spoczywając uśmiechnięte na łonie matki powiedziało do palmy: „Pochyl się drzewo, posil swoimi owocami moją matkę”. I na te słowa natychmiast palma nachyliła swój wierzchołek aż do stóp Maryi i zebrali z niej owoce, którymi wszyscy się posilili. /../ Kiedy zaś wędrowali dalej, Józef powiedział mu:

 

„Panie bardzo dokucza nam upał. Jeżeli tobie się podoba, pójdziemy nad brzegiem morza. Przechodząc bowiem przez miasta nadmorskie będziemy mogli nieco odpocząć”. Jezus odpowiedział: „Nie obawiaj się o to Józefie, tak skrócę wam drogę, że w ciągu jednego dnia przejdziecie tyle, ile można przejść w ciągu trzydziestu dni”. Gdy to powiedział, oto przed ich oczyma ukazały się wzgórza i miasta egipskie. Szczęśliwi i uradowani dotarli do granic Hermopolis i /../ wstąpili do świątyni, zwanej kapitolem egipskim. W świątyni tej stało trzysta siedemdziesiąt pięć posągów bóstw, którym codziennie w obrzędach bałwochwalczych składano cześć boską.

 

Gdy błogosławiona Maryja weszła z dzieciątkiem do świątyni, stało się tak, iż wszystkie posągi bóstw padły na ziemię. Wszystkie leżały z doszczętnie rozbitymi i strzaskanymi obliczami. W ten sposób jawnie okazała się ich nicość. /../ Po powrocie z Egiptu Jezus przebywał w Galilei, licząc już czwarty rok życia. Pewnego szabatu bawił się wraz z dziećmi nad brzegiem Jordanu. Siadłszy na ziemi wybudował w piasku siedem stawów i połączył je kanałami, przez które na jego rozkaz, wody rzeki dopływały do stawu i odpływały zeń. Jeden z chłopców syn diabła, na złość zamknął otwory, którymi wpływały wody do stawów, i zniszczył całe dzieło Jezusa. Na to Jezus rzekł: „Biada ci synu śmierci, synu szatana. Niszczysz to, com zrobił”. I natychmiast zmarł ten, który to uczynił. /../

 

Gdy zaś matka przyszła do niego, zapytała go: „Panie mój, co on ci uczynił, że umarł?” A on rzekł: „Godzien jest śmierci, ponieważ zniszczył dzieło, które wykonałem”. Jednak na usilne prośby swojej matki (Józef przyznał się jej skrycie, iż boi się zwrócić mu uwagę), Jezus wspaniałomyślnie ożywia zmarłego kopnięciem prawej nogi, mówiąc przy tym: „Powstań, synu nieprawości. Nie jesteś godny wejść do spoczynku Ojca mego, ponieważ zniszczyłeś dzieło, które wykonałem”.

 

A kiedy ów chłopiec powtórnie psuje dzieło Jezusa, ten przeklina go. „I wnet chłopiec ów wobec wszystkich stał się suchy i wkrótce zmarł. Józef zaś zalękniony zabrał ze sobą Jezusa i wraz z matką jego udał się do swego domu. Wtem z przeciwnej strony wybiegł pewien chłopiec, sam sługa nieprawości, i rzucił się na barki Jezusowi pragnąc go ośmieszyć lub wyrządzić mu krzywdę jeśliby mógł. Jezus rzekł do niego: „Nie powrócisz już zdrowy z drogi, którą idziesz”. I natychmiast padł i skonał. Rodzice zmarłego widząc co się stało, zaczęli krzyczeć: /../ „Zabierz Jezusa stąd. Nie może on bowiem mieszkać razem z nami w tym mieście. Albo raczej naucz go błogosławić, a nie złorzeczyć”.

                                                           ------ // ------

Potem są opisane perypetie żydowskiego nauczyciela Zachyasa, który chciał nauczyć Jezusa nauki żydowskiej, ale jego odpowiedź zdumiała go w najwyższym stopniu. „Faryzeusze zaś mówili: „Nigdy nie słyszeliśmy takich słów z ust dziecka w takim wieku”. Po tych wydarzeniach Józef i Maryja wraz z Jezusem odeszli do miasta Nazaret. /../ Wydarzyło się, gdy Jezus miał sześć lat, że posłała go matka jego z dzbanem do źródła, by razem z dziećmi przyniósł wodę. Kiedy czerpał wodę, jedno z dzieci uderzyło go i wytrąciło mu dzban, który upadł na ziemię i potłukł się. Wtedy Jezus rozciągnął płaszcz, który miał na sobie, nabrał w doń tyle wody, ile było w dzbanie i zaniósł ją swej matce. /../ Kiedy indziej znów wyszedł na pole i przyniósł nieco pszenicy ze spichlerza swej matce, i zasiał ją. Zboże wzeszło, wyrosło i obrodziło obficie. A Jezus żął je i zebrał trzy kory ziarna, i obdarował nim wielu znajomych”.                             ------ // ------

W dalszej części jest piękny opis jak ośmioletni Jezus wyprowadza rodzinę lwów w bezpieczne miejsce, czyniąc przy okazji wyrzuty zgromadzonym ludziom, iż dzikie zwierzęta się na nim poznały (pokornie oddawały mu pokłon i były łagodne jak baranki), a ludzie stworzeni na obraz i podobieństwo boskie, nie chcą rozpoznać w nim swego Pana.

„Po tych słowach Jezus na oczach wszystkich przeszedł wraz z lwami Jordan, a woda w rzece rozstąpiła się na prawo i na lewo”.

                                                           ------ // ------

Następnie opisany jest epizod „rzemieślniczy”, kiedy to Józefowi cieśli, pomocnik urżnął za krótką deskę, za co ten zganił go. „A Jezus widząc go tak wzburzonego z powodu niemożności wykonania zleconej pracy dobrotliwie przemówił do niego: „Weźmy końce poszczególnych desek i przyłóżmy je do siebie, możemy bowiem je wyrównać”. Józef przystał na jego żądanie. Wiedział bowiem, że może on uczynić cokolwiek zechce. Chwycił więc końce desek i przytknął do ściany blisko siebie, a Jezus trzymając deski z drugiej strony, podciągnął do siebie krótszą i wyrównał ją z dłuższą. /../

 

Po raz wtóry lud domagał się, aby Józef i Maryja posłali Jezusa na naukę do szkoły. Ponieważ nie mogli się od tego wymówić, przyprowadzili go zgodnie ze zwyczajem przodków do nauczyciela, aby u niego uczył się mądrości ludzkiej. Jednak już pierwsza wymiana słów pomiędzy nimi, doprowadziła do brzemiennego w skutkach nieporozumienia. „Rozgniewany tym nauczyciel uderzył Jezusa. A zaledwie go uderzył, zmarł. /../ Po raz trzeci Żydzi domagali się, aby Maryja i Józef swoim wpływem zachęcili Jezusa do nauki i zaprowadzili go do innego nauczyciela”. Ale i w tym przypadku, jak było do przewidzenia nic z tych nauk nie wyszło, bo miast nauczyciel uczyć Jezusa, ten nauczał zgromadzonych tam ludzi. „Skoro Józef o tym usłyszał, szybko przybiegł do Jezusa, bojąc się, aby i ten nauczyciel nie umarł. Nauczyciel zaś powiedział mu: „Nie dałeś mi ucznia, lecz nauczyciela. Czy ktoś może pojąć jego słowa?” /../ Wkrótce Józef z Maryją i Jezusem opuścili tę okolicę, by udać się nad morze do Kafarnaum, bowiem niechęć ludzka wzrastała przeciwko nim”.

                                                           ------ // ------

Potem jest opisana historia jak Józef na polecenie Jezusa i w jego imieniu wskrzesił swego imiennika, kładąc swoją chustę na twarzy zmarłego. „I natychmiast powstał umarły z łoża pytając, kim jest Jezus”. A jeszcze dalej opisano jak Jezus uzdrowił Jakuba, którego wąż ukąsił w rękę, a samego węża na miejscu położył trupem. Na tym mniej więcej kończy się Ewangelia Pseudo-Mateusza. Natomiast w Ewangelii Dzieciństwa Tomasza powtórzone są w zasadzie te same cudowne wyczyny małego Jezusa w nieco zmienionych wersjach. Ale są też inne w tamtej nie opisane, jak np. te:

„Jezus chodzi po promieniu słonecznym”. I znowu Pan nasz uczynił cud. Gdy promień słońca wszedł przez okno, Pan Jezus usiadł na promieniu i poszedł na wschód i na zachód tak daleko, jak dochodził promień słońca. I po tych dniach bawił się Jezus na jakimś budynku, na wieży. Promień słońca wpadł przez dziurkę od klucza do wnętrza. Jezus więc wskoczył na promień i usiadł na nim. Inne dziecko ujrzało to i chciało wraz z Jezusem usiąść na promieniu. Przy tym jednak spadło z wieży i umarło. /../ Pan Jezus burzy bałwany. Potem Jezus przechodził pośród grupy ustawionych posągów bożków i spadła na niego cegła z budynku. Wtedy rzekł Jezus: „Rozpadnij się źle zbudowany budynku!” I w tej samej chwili została zniszczona świątynia bożków. Wtedy rzekł on znowu: „Teraz powinna zostać odbudowana jako porządny budynek, a nie jako mieszkanie szatana”. I natychmiast została pięknie odbudowana”.

                                                          

Potem jest opis jak Jezus był uczniem lekarza, ale ponieważ uzdrawiał – jak by się wydawało – nieuleczalnie chorych, lekarz ów „przywołał Józefa i rzekł doń: „Zabierz swojego syna i weź go stąd, ponieważ on może zniszczyć ludzką sztukę leczenia”. Józef zabrał dziecko ze sobą i zaprowadził je do swego domu. /../ Innym razem przechodził Jezus przez tłum Żydów i zapytał: „Gdzie są wasze dzieci?” Oni odpowiedzieli: „One właśnie bawią się w chlewni. Zostały zamknięte w chlewie”. Jezus wszedł do chlewa i zapytał: „Kto tam jest?” One rzekły: „Tu są świnie”. Wtedy rzekł Jezus: „Stańcie się świniami!” I natychmiast stały się świniami”.

                                                           ------ // ------   

W Ewangelii Dzieciństwa Ormiańskiej, opisano jak rodzice oddali Jezusa na naukę farbiarstwa. Kiedy mistrz farbiarski wyjechał z miasta, powierzając małemu Jezusowi opiekę nad zakładem, ten wrzucił do kadzi z niebieską farbą wszystkie tkaniny przeznaczone do barwienia i poszedł bawić się z dziećmi. A zabawiał się z nimi – trzeba mu to przyznać – w dość oryginalny sposób:

 

„Mocując się razem z nimi sprawiał im zdrętwienie nerwu udowego tak, że dzieci padały twarzą na ziemię i nie mogły już chodzić wyprostowane. Następnie wkładał na nich ręce i wstawały na nogi. Innym razem oślepiał dzieci dmuchając im w twarz. Później wkładał na nie ręce i przywracał światło im oczom. Lub też brał do ręki kawałek drzewa i rzucał go w środek dzieci. Drzewo zamieniało się w węża, a dzieci wszystkie uciekały. /../ Wkładał też swój palec w uszy dzieci, a one stawały się głuche. Następnie dmuchał na nich i przywracał im słuch. Brał do ręki kamień, dmuchał na niego, a on stawał się rozpalony jak ogień. Rzucał go przed dzieci i on pokrywał się kurzem jak zeschnięty krzak. Potem brał go do ręki i kamień zmieniał się, wracając do poprzedniego stanu.”

 

Kiedy mistrz farbiarski powrócił i zobaczył co Jezus uczynił z tkaninami, o mało co szlag nie trafił go na miejscu; złorzeczył Jezusowi i jego rodzicom, wyrywając sobie włosy z głowy (groziła mu kara grzywny w wysokości 5 tys. denarów). Jednak Jezus nie przejmował się tym wcale, jakby nie pojmując jego wzburzenia i złości. Zrobił tak specjalnie aby zademonstrować wszystkim jeszcze jeden swój cud: zaczął wyciągać z kadzi tkaniny lśniące i jaśniejące pięknymi kolorami o najrozmaitszych nazwach. Mistrz farbiarski „nie pojął tego cudu. Z wielkim gniewem zgrzytał zębami przeciw Jezusowi i warcząc jak dzikie zwierzę chciał uderzyć Jezusa. Jezus zapytał: „Dlaczego wpadłeś w taką furię? Jakie zło dostrzegłeś we mnie? Izrael słysząc to, porwał korzec i zamachnął się, aby uderzyć Jezusa. Widząc to Jezus uciekł stamtąd. Izrael rzucił za Jezusem korcem, który go jednak nie dosięgnął i uderzył w ziemię i w tym samym momencie korzec zapuścił korzenie i stał się drzewem, zakwitł i wydał owoce. Istnieje ono jeszcze dzisiaj. Jezus wyrwał się, przebiegł bramę miasta i zatrzymał się w swym biegu nad morzem. I chodził po morzy, jakoby po ziemi”.

 

Jednak cała ta długa i barwnie opisana historia kończy się szczęśliwie, gdy mistrz farbiarski uspokoiwszy się już nieco sam zagląda do kadzi i na własne oczy widzi wszystkie tkaniny pokolorowane dokładnie według poleceń od właścicieli. Wszyscy, którzy potem odbierali swoje tkaniny byli nimi zachwyceni; „Powrócili do domów i powiedzieli: „Zaprawdę to jest cud i dzieło Boże, a nie dzieło człowieka”. I wielu uwierzyło w jego imię”.

                                                           ------ // ------

W rozdziale XXII tej samej Ewangelii (Ormiańska), opisane są dziecięce figle małego Jezusa (miał wtedy 10 lat). Przytoczę jeden z nich;

„Jezus rzekł: „Powstańcie i chodźmy”. Dzieci podniosły się i zgodnie poszły w pewne miejsce. Była tam wysoka skała. Jezus stanął naprzeciw niej i polecił skale, aby zniżyła swój szczyt. Usiadł na nim i skała powróciła do poprzedniego położenia. Dzieci zakrzyknęły, otoczyły dookoła skałę i patrzyły na Jezusa. On polecił skale zniżyć szczyt i zszedł z niej.”

 

Potem jest długa opowieść o dziecku, które zostało wepchnięte do studni, ponosząc śmierć na miejscu i o surowym sędzim, który oskarżył o tę zbrodnię wpierw inne dzieci, potem Jezusa. Ten broniąc się ożywił zabite dziecko, które wskazało winnego; swego kuzyna Sarakę. „Dziecko pozostało przy życiu aż do wieczora, czas wystarczający, aby tłum ludzi przyszedł zobaczyć cud dokonany przez Jezusa. Wszyscy przychodzili aby paść do stóp Jezusa, padali przed nim na twarz i wyznawali swoje grzechy”.

 

Następnie Jezus nakazał dziecku „zasnąć” z powrotem. Kiedy rodzice dziecka i zgromadzeni tam ludzie „rzucili się do jego nóg i błagali go mówiąc: „Przywróć życie zmarłemu!” Jezus nie zgodził się jednak i powiedział: „Chcieliście mnie niesprawiedliwie oskarżyć mimo mojej niewinności, lecz moja sprawiedliwość wybawiła mnie od śmierci”. I mówiąc te słowa znikł im z oczu. Józef wypuszczony z więzienia, w milczeniu powrócił do domu i opowiedział Maryi o dziwach dokonanych przez Jezusa". W dalszej części jest jeszcze dużo opisanych zadziwiających i cudownych rzeczy, uczynionych przez małego Jezusa, jak; uzdrawianie chorych (w tym trędowatego), sprawiedliwe rozsądzenie dwóch braci oraz dwóch żołnierzy i tym podobne opowieści, na których kończy się pierwszy tom „Apokryfów”.

 

CDN.