Jak António Guterres zdradził Żydów
Udzielił swojego imprimatur jednemu z najgorszych antysemickich krwawych oszczerstw, jakie pojawiły się w salach Organizacji Narodów Zjednoczonych – a było ich wiele.


Ben Cohen 2024-06-20

Sekretarz generalny ONZ António Guterres udziela zdalnego wywiadu reporterom niemieckiego tygodnika „Die Zeit”. Źródło: Mark Garten/UN Photo.
Sekretarz generalny ONZ António Guterres udziela zdalnego wywiadu reporterom niemieckiego tygodnika „Die Zeit”. Źródło: Mark Garten/UN Photo.

W lutym Sekretarz Generalny ONZ António Guterres wygłosił przemówienie w synagodze Ohel Jakob w Monachium, w którym powiedział kilka prawdziwych słów.


Guterres przyznał to, czego najbardziej zagorzali przeciwnicy Izraela nigdy nie zrobią – nie przyznają, że naród żydowski jest rdzenną ludnością historycznej Ziemi Izraela. „Byłem w Masadzie – powiedział - i przeżyłem uczucia narodu żydowskiego po wygnaniu przez Cesarstwo Rzymskie w II wieku oraz rozproszeniu społeczności żydowskiej po całym Cesarstwie Rzymskim, gdzie od samego początku stała się w różnych obszarach imperium ofiarą różnych form segregacji, dyskryminacji i prześladowań”.


Guterres zauważył również, że antysemityzm „nie narodził się wraz z nazistami i nie umarł wraz z nazistami”. Odnosząc się do swojej rodzinnej Portugalii, która na początku XVI w. wypędziła ludność żydowską, szef ONZ ubolewał nad tym „zbrodniczym” i „głupim” czynem, powodującym cierpienie Żydów oraz zubożenie kraju pod względem kulturowym i gospodarczym. I dodał: „antysemityzm niestety dzisiaj rozprzestrzenia się. Powiedziałbym, że nastąpiło wyraźne przyspieszenie od czasu straszliwych ataków Hamasu z siódmego października, ale już w ciągu ostatnich dziesięcioleci stanowiło to dla nas główne zmartwienie. Widzieliśmy, jak rozprzestrzeniał się zarówno w Internecie, jak i poza nim, objawiając się wszelkiego rodzaju manifestacjami, profanacją cmentarzy, osobistymi atakami na ludzi, okropnymi działaniami w Internecie i, co najgorsze, próbą napisania historii na nowo”.


Wszystko to pozostaje w zgodzie z wcześniejszymi komentarzami Guterresa na ten temat, w tym z jego stwierdzeniem z 2017 r., że „odmowa Izraelowi prawa do istnienia jest antysemityzmem”, co jest niezwykle znaczącym oświadczeniem dla szefa głęboko i konsekwentnie antysemickiej organizacji światowej. Ponadto podczas pandemii wirusa Guterres niejednokrotnie wypowiadał się przeciwko antysemickim memom, które rozprzestrzeniały się błyskawicznie w obozie „covidiotów”: przeciwników szczepionek i sprzymierzonych teoretyków spiskowych.


Jest jednak jeden aspekt tej sprawy, który przemilczał. A jest to antysemityzm plamiący organizację, której przewodzi.


Kiedy Guterres słusznie określił wezwania do zlikwidowania Izraela jako antysemityzm – a twierdzenie to zostało udowodnione do znudzenia w ciągu kilku miesięcy od pogromu z 7 października – byłoby dla niego naturalne zbadanie, w jaki sposób Organizacja Narodów Zjednoczonych przyczyniła się do legitymizacji tego żądania. W 1975 roku na żądanie Związku Radzieckiego i jego arabskich sojuszników Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło uchwałę potępiającą syjonizm jako formę rasizmu, uznaną już za podstawę sowieckiej propagandy. W tym samym roku Organizacja Narodów Zjednoczonych utworzyła Wydział ds. Praw Palestyny, którego zadaniem jest promowanie i wzmacnianie wątków zawartych w tej rezolucji. Obok tej sieci działa tak zwana agencja humanitarna UNRWA, która zajmuje się wyłącznie uchodźcami palestyńskimi i ich potomkami. Żaden inny naród wywłaszczony lub prześladowany, zarówno na Bliskim Wschodzie, jak i poza nim, nie otrzymał takiego samego przywileju. UNRWA z pewnością stanęła na wysokości zadania, szerząc ideologię antysemicką w prowadzonych przez siebie szkołach, a nawet zatrudniając Palestyńczyków, którzy brali udział w okrucieństwach z 7 października.


Następnie mamy Radę Praw Człowieka ONZ, która poświęca cały punkt porządku obrad oczernianiu Izraela i która okresowo przeprowadza obrzydliwe, bezpodstawne ataki na Izrael pod przykrywką „niezależnych ekspertów”. Jeden z takich raportów został opublikowany w zeszłym tygodniu przez zespół trzech komisarzy, z których jeden, Miloon Kothari, wsławił się oskarżeniem „żydowskiego lobby” o kontrolowanie mediów społecznościowych (ach, gdyby tylko…)


W takim środowisku nie jest zaskakujące, że Izrael znajduje się obecnie na czarnej liście wraz z Demokratyczną Republiką Konga, Rosją, Birmą/Mjanmą, Somalią, Sudanem, Sudanem Południowym i Jemenem jako państwo, którego wojsko systematycznie znęca się nad dziećmi. Warte zauważenia jest to, że lista ta została sporządzona przez biuro Guterresa, które co roku przygotowuje raport „Dzieci w konfliktach zbrojnych”.


Hamas i Palestyński Islamski Dżihad również znalazły się na liście, posypując sól na ranę, zrównując izraelskie wojsko z bandą morderców, gwałcicieli i zboczeńców, którzy czerpią przyjemność z okaleczania zmarłych i podobnie bestialskich czynów. Powtórzę raz jeszcze: nie ma nic niezwykłego w tym, że światowy organ dokonuje tak groteskowego porównania. Godne uwagi jest to, że jest tam poparcie Guterresa, który podczas przemówień do żydowskiej publiczności dokłada wszelkich starań, aby przedstawiać siebie jako sojusznika Żydów, ale po powrocie do Turtle Bay uparcie trzyma się antysyjonistycznego scenariusza.


Bo gdyby Guterres rzeczywiście wierzył w to, co mówił podczas swego przemówienia w Monachium, wówczas nie zgodziłby się na wpisanie Izraela na czarną listę. Jeśli naprawdę docenia centralne miejsce Izraela jako kotwicy bezpieczeństwa Żydów na całym świecie, jeśli naprawdę pojmuje masową traumę wywołaną 7 października zarówno u Izraelczyków, jak i Żydów na całym świecie, gdyby naprawdę rozumiał, że naród żydowski ma tylko ten jeden kraj, który obecnie stoi w obliczu kampanii śmiertelnej przemocy zorganizowanej przez Iran i jego regionalnych pełnomocników, wówczas Izrael nie dzieliłby przestrzeni z siłami zbrojnymi, których jedyną racją bytu są morderstwa, tortury i masowe mordowanie niewinnych cywilów.


Dlatego Żydzi mają pełne prawo czuć się zdradzeni przez Guterresa. Przynajmniej jego poprzednicy, do których zaliczał się zmarły austriacki nazista Kurt Waldheim, nigdy nie podnosili naszych oczekiwań i nigdy nie oszukiwali nas, dając do zrozumienia, że Organizacja Narodów Zjednoczonych zmienia kierunek wobec Izraela. Guterres wymachiwał tą właśnie nadzieją, a potem ją zniszczył.


Teraz udzielił imprimatur jednemu z najgorszych krwawych oszczerstw antysemickich, jakie pojawiły się w salach Organizacji Narodów Zjednoczonych – a było ich wiele. Pokrętną logikę umieszczającą Izrael na takiej liście można z łatwością zastosować do Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji – wszystkich stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ, których żołnierze zostali oskarżeni o zbrodnie wojenne w krajach takich jak Algieria, Irak i Afganistan. Ale tylko Izrael spotyka się z takim traktowaniem, ponieważ obieranie za cel państwa żydowskiego stało się rutynowe i znormalizowane w środowisku ONZ.


Zmieni się to tylko wtedy, gdy następca Guterresa uczciwie oceni historię antysemityzmu tej organizacji światowej i obieca położyć jej kres, przede wszystkim poprzez demontaż wszystkich elementów – komitetów, różnych „niezależnych” komisji, wyrytych na kolejnych kamieniach milowych antyizraelskiego programu – które przyczyniają się do tej instytucjonalnej stronniczości. Tylko wtedy Żydzi będą mogli zyskać jakiekolwiek zaufanie do Organizacji Narodów Zjednoczonych. A to w przewidywalnej przyszłości nie nastąpi.


Link do oryginału: https://www.jns.org/how-antonio-guterres-betrayed-the-jews/

JNS Org., 14 czerwca 2024

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Ben Cohen
, analityk w amerykańskiej Fundacji na Rzecz Obrony Demokracji, publ icysta JNS.