Hamas przegrywa wojnę w Gazie, ale wygrywa ją w USA i na Zachodzie


Ben-Dror Yemini 2024-05-01

Profesor Shai Davuidai zatrzymany przed wejściem na uniwersytet, na którym jest zatrudniony. (Źródło zdjęcia: zrzut z ekranu wideo)
Profesor Shai Davuidai zatrzymany przed wejściem na uniwersytet, na którym jest zatrudniony. (Źródło zdjęcia: zrzut z ekranu wideo)

Profesor stał przed wejściem na kampus uniwersytecki wstrząśnięty antysemickimi protestami. Jego przepustka pracownicza nie zadziałała. Był w szoku. Wiedział, że uniwersytet jest wobec niego wrogi. Wiedział, że atmosfera jest napięta. Wiedział, że żydowscy studenci się boją. Słyszał antysemickie skandowanie: „Żydzi, wracajcie do Polski”. Słyszał wezwania do coraz większej liczby aktów rzezi. I był przekonany, że władze uczelni zajmą się chuliganami i rasistami, a nie tymi, którzy z nimi walczą. Ale mylił się.

Nie wydarzyło się to ani w Monachium w latach trzydziestych, ani w Berlinie. Do zdarzenia doszło w ubiegły weekend na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku. Profesorem jest Shai Davidai, Amerykanin izraelskiego pochodzenia, wykładowca prestiżowej uniwersyteckiej szkoły biznesu zrzeszonej w Ivy League.


Kilka tygodni temu siedzieliśmy na Manhattanie po wykładzie, który wygłosiłem na tej samej uczelni. Mały protest, który mnie czekał, z ochroną przy wejściu do budynku i w sali wykładowej, przerodził się w zeszłym tygodniu w masową demonstrację. Studenci rozbili namioty w samym sercu kampusu.


Do centrum kampusu przybył także imam, aby głosić prozelityzm. Co ciekawe, pozwolono mu na wejście, ale Davidaiowi odmówiono. Na tym się nie skończyło. Podobne protesty solidarnościowe z obozami namiotowymi zorganizowano na innych kampusach. W większości prestiżowych.


Co się tam dzieje? Dlaczego rabin uniwersytetu Elie Buechler musiał wysłać list do żydowskich studentów, informując ich, że lepiej, by nie pojawiali się na uniwersytecie w nadchodzących dniach. Atmosfera jest wroga. Policja też nie jest w stanie pomóc.


Nigdy nie rozumiałem, co czuli Żydzi w Niemczech w latach trzydziestych XX wieku, powiedział mi Davidai, kiedy się spotkaliśmy. Teraz rozumiem. Czy to naprawdę było tak przytłaczające? Myślałem, że przesadza. Mijają tygodnie. To, co wydarzyło się w ostatnich dniach na kampusie Uniwersytetu Columbia, jasno pokazuje, że miał rację. Myliłem się.

 

Dyrektor operacyjny (COO) uniwersytetu, Cass Holloway, stał przy wejściu do kampusu, gdy Davidai próbował wejść. Była tam grupa studentów, dla odmiany odważnych i syjonistów. Wstyd – krzyczeli. Holloway milczał. Poproszono go o wyjaśnienia i ripostę. Nie odezwał się ani słowem.


Walka Davidaia jest ważna


Jesteś wspaniałym facetem, napisał do niego Davidai po incydencie. „Po prostu wykonywałeś swoją pracę. Jest wielu takich jak ty. Boją się. Grożą im zwolennicy terroru, którzy przejęli kampusy”. Ale – dodał Davidai – w latach trzydziestych XX wieku w Niemczech były miliony takich jak ty. Po prostu wykonywali polecenia. Oni się bali. To Twoja szansa na odważny krok. Przeciwstawić się zwolennikom terroru”.


Walka Davidaia jest ważna. To walka nielicznych i słabych z wieloma chuliganami. Istnieje jednak różnica pomiędzy Uniwersytetem w Monachium a Uniwersytetem Columbia. Prof. Daniel Goldhagen napisał książkę o czasach Hitlera Willing Executioners, w której opisano Niemców jako tych, którzy chętnie współpracowali z nazistami.


Książka wywołała burzliwą dyskusję. Wątpliwe jest, czy większość profesorów na Uniwersytecie w Monachium brała udział w antysemickim praniu mózgów dokonywanym przez nazistów w latach poprzedzających ich dojście do władzy. Dzisiaj jest inaczej. Duża część profesorów na Uniwersytecie Columbia uczestniczy w praniu mózgów popierającym Hamas. Zatem po napisaniu następnej książki, na temat chętnych zwolenników Hamasu, nie będzie intensywnej debaty.


Podobno, „to z powodu  ‘ludobójstwa’, jakie Izrael dokonuje na Palestyńczykach”. FAŁSZ. „Ludobójstwo” nigdy nie istniało. To fabrykacja. Zresztą publikacje akademickie służyły machinie propagandowej jeszcze przed 7 października. Rektorka Uniwersytetu Columbia, Minouche Shafik, powiedziała po 11 września, że „terroryzm jest formą protestu”.

 

Mijają lata i jest coraz gorzej. Większość naukowców zajmujących się naukami humanistycznymi i społecznymi jest po stronie Hamasu. Od lat przygotowywali podwaliny. Od lat publikują stronnicze oświadczenia przeciwko Izraelowi. Przez lata ukrywali przed swoimi studentami podstawowe fakty.


I w tym samym dniu najstraszniejszej masakry Żydów od czasów Holokaustu, przyspieszyli. Tak się dzieje, gdy bojownicy o wolność uciekają z największego więzienia świata, twierdzili propagandyści Hamasu. To kłamstwo. To Hamas wolał blokadę, odrzucając wszelkie propozycje pomocy i otwarcia granicy, oczywiście w zamian za demilitaryzację Gazy.


A nie ma większego kłamstwa niż tytułowe „bojownicy o wolność”. Dzieje się tak dlatego, że ideologią Hamasu była i pozostaje eliminacja Żydów. I ponieważ Hamas jest częścią globalnego dżihadu, który deklaruje swój cel jako przejęcie świata w celu ustanowienia mrocznej islamistycznej wizji imperialistycznej.


Studenci na kampusach nie wspierają słabych, uciskanych, okupowanych ani Palestyńczyków. Być może niektórzy z nich tak właśnie myślą, naiwni wśród nich. Ponieważ przeszli pranie mózgu. Przywódcy protestów popierają ludobójstwo. „Spalić Tel Awiw doszczętnie” – krzyczeli w ostatnich dniach, dodając: „Hamas, kochamy cię, wspieramy twoje rakiety”.


Podczas tych protestów zaczęli palić izraelskie i amerykańskie flagi oraz wymachiwać flagami Hamasu i Hezbollahu, wspierając jednocześnie Huti i Iran. Oś zła kierowana przez Niemcy nie miała na Zachodzie tak dużego wsparcia. Oś zła kierowana przez Iran i dżihad ma szerokie poparcie.


Protest na Uniwersytecie Columbia (Zdjęcie: Daniel Edelson)

Protest na Uniwersytecie Columbia (Zdjęcie: Daniel Edelson)



Uniwersytet Columbia w bezprecedensowy sposób wezwał policję do ewakuacji namiotów protestujących. Studenci zostali aresztowani. Wiele innych otrzymało zawiadomienie o zawieszeniu, co można uznać za posunięcie przede wszystkim symboliczne. Jedną z zatrzymanych jest Isra Hirsi, córka kongresmenki Ilhan Omar.


To prawda, że jej matka pochodzi z Somalii, kraju w większości zniszczonego przez terror dżihadystów. Zamordowano i wymordowano od 350 tysięcy do miliona ludzi. Od dwóch do trzech milionów zostało uchodźcami.


Ale to nie interesuje matki i córki. One, podobnie jak przywódcy protestów, chcą narzucić podobny los na USA, Izrael i cały świat. To jest istota radykalnego islamu. Prawdą jest, że 95% jego ofiar to muzułmanie. Ale nie mieszajmy w głowach postępowych studentów Columbii podając im fakty.


Pożyteczni idioci Hamasu


Uniwersytet Columbia nie przejął kontroli nad protestami. W bezprecedensowym kroku zdecydowano, że zajęcia będą odbywać się zdalnie. I się rozszerza. Protest przeradza się w kryzys narodowy. Wtorkowy nagłówek w „Washington Post” brzmiał: „120 antywojennych demonstrantów aresztowanych na Uniwersytecie Nowojorskim; studenci z Kalifornii tworzą barykadę”.


Nagłówek w „New York Post” głosi, że „antyizraelscy protestujący niosą pochodnie, aby maszerować na siedzibę nowojorskiej policji po aresztowaniu ponad 130 osób na Uniwersytecie Nowojorskim”. To główny temat większości amerykańskich gazet. Protestujący sprawiają, że trafiają na pierwsze strony gazet. Wydaje się, że uważają, iż chcą zatrzymać wojnę. Ale tylko ją podsycają.

 

Możliwe, że doszło do porozumienia w sprawie zakładników. Ale arcyterrorysta Jahja Sinwar patrzy na tych studentów i cieszy się każdą chwilą. Hamas może zostać pokonany w Strefie Gazy. Ale wygrywa bitwę o postęp w USA i na Zachodzie.


Nigdy w historii tak wielu nie zamieniło się w pożytecznych idiotów dla osi zła i terroryzmu. Myślą, że są oświeceni. Nie są. Powodują coraz więcej ofiar. Protestujący oczywiście chcą wrócić do czasów protestów przeciwko wojnie w Wietnamie, która wstrząsnęła Stanami Zjednoczonymi


Jesteśmy w środku kryzysu i wątpliwe, by izraelscy przywódcy rozumieli, jak niebezpieczny jest to kryzys. Należy bić na alarm w USA i Izraelu, i tak, by słyszał każdy, kto chce pokoju i pojednania, a nie wojny, dżihadu i terroru.


Bo wolny świat był kiedyś ślepy na zagrożenie, jakie stwarzała nazistowska oś zła. Postępowcy w wolnym świecie mogą powodować dodatkową ślepotę. Ostatnim razem dziesiątki milionów przypłaciły to życiem. To nie może się powtórzyć.

Link do oryginału: https://www.ynetnews.com/article/rkascqlb0

Ynetnews, 24 kwietnia 2024

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Ben-Dror Yemini
 

(ur. 1954 w Tel Awiwie) jest prawnikiem, historykiem i publicystą wielu izraelskich dzienników (m.in. Maariw, Jediot Achronot), a także wykładowcą, który zajmuje się m.in. wpływem antyizraelskiej propagandy.

Pochodzi z rodziny Żydów wypędzonych z Jemenu.

Ben-Dror Yemini jest zwolennikiem pogłębiania dialogu z Palestyńczykami. Od wielu lat opowiada się za niepodległym państwem palestyńskim.