„Przebudzone” skrzydło Hamasu

Od Londynu po Nowy Jork młodzi radykałowie stali się żołnierzami nienawiści do Żydów.


Brendan O'Neill 2024-02-27


Czy teraz możemy nazwać je marszami nienawiści? W sobotę w Londynie odbyło się kolejne zgromadzenie pieniących się Izraelofobów. Kolejne hałaśliwe zgromadzenie burżuazyjnych lewicowców i radykalnych islamistów. Kolejna długa wędrówka przez miasto tej najbardziej nikczemnej bandy klientów Waitrose i fanów dżihadu, afektowanych liberałów i ludzi, którzy wymierzą im sto batów, jeśli rewolucja islamska kiedykolwiek dopadnie Wielką Brytanię. I tym razem maska była całkowicie zdjęta. To nie był marsz „propalestyński” – był to marsz głęboko antyizraelski, który często przechodził w coś jeszcze mroczniejszego. W najmroczniejszą nienawiść ze wszystkich.

Panował tam klasyczny antysemityzm. Taki, jaki widzieliśmy podczas każdej antyizraelskiej demonstracji od pogromu dokonanego przez Hamas 7 października. „Myślałem, że Hitler nie żyje” – widniał napis na jednym z plakatów umieszczonym obok gwiazdy Dawida. Widzicie, Żydzi to nowi naziści. Są tak niegodziwymi ludźmi, że teraz z radością robią Palestyńczykom tego rodzaju okropności, jakie kiedyś ich spotkały. „Poszukiwany za masowe morderstwo” – oznajmiał inny plakat ze zdjęciem Benjamina Netanjahu obok Hitlera. Jedna z wyjątkowo zadowolonych z siebie par hipisów, ubrana w kulturowo zawłaszczone szaliki kefije, trzymała plakat ze zdjęciem izraelskiego rzecznika Eylona Levy’ego i napisem: „Goebbels z Gazy”.

 

To jest obrzydliwa inwersja Holokaustu. Wydaje się, że antyizraelscy pasjonaci doznają chorych dreszczyków rozkoszy, kiedy nazywają Żydów nazistami. Jeśli nienawidzisz Eylona Levy'ego tak bardzo, że czujesz potrzebę zrezygnowania ze spaceru wokół stoiska z jarmużem w Whole Foods, by wyjść na ulice Londynu i zniesławiać go, to dlaczego po prostu nie nazwiesz go „kłamcą” lub „propagandystą”? Ponieważ nie osiągnęłoby to prawdziwego celu tych nikczemnych marszów, którym jest nie tylko krytykowanie ludzi takich jak Levy, ale także krzywdzenie Żydów. Szydzenie i prowokowanie Żydów. Nacieranie solą ich historycznych ran. Publiczne piętnowanie Levy’ego jako „Goebbelsa z Gazy” jest niezbitym dowodem niechęci rasowej stojącej za tymi fałszywymi zgromadzeniami antywojennymi.


Inwersja Holokaustu jest obecnie tak powszechna, jest tak kluczowym motywem modnej izraelofobii, że istnieje niebezpieczeństwo, że uznamy to za zaledwie irytujące. Jak bredzenie bezmyślnej młodzieży, która nie zna swojej historii, która nie wie, że nie ma żadnego porównania pomiędzy krwawą wojną w Gazie, którą rozpoczął Hamas, a skrupulatnie zaplanowanym wysiłkiem nazistów mającym na celu eksterminację każdego Żyda na Ziemi. Ale to byłoby błędne. Bowiem to jest coś więcej niż hiperbola. To obrzydliwe odwrócenie prawdy, mające na celu trywializację zbrodni nazistów i kryminalizację działań Izraela. Jak mówi wielka wojowniczka z antysemityzmem, Deborah Lipstadt, o inwersji Holokaustu: „podnosi to miliard razy wszelkie zło, jakie mógł popełnić Izrael, i pomniejsza milion razy to, co zrobili Niemcy”.

 

Nigdy nie wolno nam przyzwyczaić się do inwersji Holokaustu. Fakt, że ulice i media społecznościowe są opanowane przez aktywistów krzyczących „Naziści!” na Izrael, powinno nas wszystkich przerażać. Przenoszenie zbrodni nazizmu na Żydów jest z pewnością najwyższą – lub najohydniejszą – formą antysemityzmu. Jest to rażący wysiłek klasy aktywistów pozbawienia Żydów ich historycznego doświadczenia cierpienia i wyobrażanie sobie ich jako reinkarnację ich własnych koszmarnych prześladowców. To, że ludzie chętnie maszerują w Londynie z plakatami przedstawiającymi swastykę z gwiazdą Dawida, świadczy o tym, jak bezwstydny stał się ten rasistowski projekt moralnej degradacji Żydów.

 

 W sobotę byliśmy również świadkami antysemityzmu polegającego na wyobrażaniu sobie Żydów jako kontrolerów świata. Albo „syjonistów”, jak lubią mówić uczestnicy marszu, przezabawnie myśląc, że użycie przez nich słowa na S zamiast słowa na Ż zamaskuje ich bulgoczącą bigoterię. „Nasze media, telewizja, radio i rząd są kontrolowane przez syjonistów” – głosił jeden z plakatów. Inny pokazywał Statuę Wolności czule ściskającą dziecko ubrane w flagę Izraela. Wersja krótsza: państwo żydowskie rzuca urok na wielkie mocarstwa. Czy to nie niezwykłe, jak bardzo dzisiejsza „krytyka” syjonizmu odzwierciedla dawną odrazę do Żydów? Rządzą mediami, kierują politykę, maczają swoje podstępne palce we wszystkim… to prawie tak, jakby antysyjonizm był po prostu antysemityzmem w lewicowym przebraniu.


A jeszcze były skandowane hasła. Mroziły krew w żyłach. Słyszeliśmy już hasła pro-Huti z aktywistami krzyczącymi: „Jemen, Jemen, uczyń nas dumnymi / Zawróć kolejny statek!”. Jest to odrażający wyraz podziwu dla armii brutalnych bigotów, która podporządkowuje sobie kobiety i dokonuje egzekucji na homoseksualistach, a na której fladze dosłownie widnieją słowa: „Śmierć Izraelowi. Przekleństwo na Żydów”. Teraz mamy ludzi skandujących nawoływanie do unicestwienia państwa żydowskiego. W sobotę grupa protestujących tańczyła i śpiewała: „Judaizm tak, syjonizm nie / Państwo Izrael musi zniknąć!”


Było coś naprawdę niepokojącego w złośliwej radości, z jaką skandowano w naszej stolicy to hasło w stylu Hamasu. Ci ludzie nie wyrażali troski o Palestyńczyków, ale ślepą nienawiść do Izraela. Naśladowali Hamas i jego od dawna rasistowskie przekonanie, że Izrael należy wymazać z mapy świata. Przypomniało mi to niedawną demonstrację na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku, podczas której aktywiści oblali plac czerwoną farbą i skandowali: „Nie chcemy dwóch państw / Chcemy wszystkiego”. Co miała symbolizować fałszywa krew – krew Żydów, którzy będą musieli zostać zmasakrowani w ramach rasistowskiego usunięcia Izraela z rodziny narodów? Również na Uniwersytecie Nowojorskim protestujący skandowali: „Nie chcemy żadnego państwa żydowskiego / Chcemy wszystkiego”. Tak, naprawdę powiedzieli „państwo żydowskie”.

 

To jest ludobójcza ideologia Hamasu w „przebudzonej” wersji. Młodzież na Zachodzie, która agituje na rzecz zniszczenia Izraela, to coś więcej niż sympatycy Hamasu – to lokaje Hamasu. Stanowią piątą kolumnę radykalnego islamu. Rozgorączkowaną izraelofobię influencerów najlepiej postrzegać jako przedłużenie pogromu z 7 października. Hamas zrobił więcej niż tylko zaatakował Żydów 7 października – wezwał innych, aby zrobili to samo. I wielu to robi. Niektórzy brutalnie, z atakami na Żydów i własność żydowską, inni ideologicznie, w marszach potępiających Izrael jako byt podobny do nazistowskiego, zasługujący na unicestwienie. Hamas może zostać osaczony przez IDF, ale w Londynie, Nowym Jorku i Berlinie nadal trwają jego rasistowskie zalecenia.


Jedną z najbardziej alarmujących rzeczy w związku z powstaniem „przebudzonego” skrzydła Hamasu była reakcja policji. Podczas sobotniej demonstracji widzieliśmy, jak funkcjonariusze Met odciągali irańskiego dysydenta, który trzymał plakat potępiający terrorystów Hamasu. Uczestnicy marszu, którzy najwyraźniej nie mogli znieść krytyki pod adresem ich ulubionej armii antysemickiej, znęcali się nad nim i opluwali go. A jednak to on został siłą usunięty. Policja zasadniczo chroniła fanów Hamasu przed krytykiem Hamasu. Podobnie gliniarze w Szkocji poradzili Żydowi, aby ukrył swój naszyjnik z gwiazdą Dawida, aby nie „prowokować” pobliskich protestujących. Nakazywanie Żydom, by ukrywali swoją żydowskość, żeby ugłaskać antysemitów, jest skandaliczne. Wygląda na to, że nawet policjanci nawrócili się na sprawę „przebudzonego” antysemityzmu i teraz przedkładają uczucia osób nienawidzących Żydów ponad prawa Żydów.


Twierdzenie „przebudzonych”, że jedyne, co robią, to krytykowanie Izraela, jest coraz bardziej niezrównoważone. Ich wyjaśnienie brzmi mniej więcej tak:

„Nie nienawidzimy Żydów. Po prostu nienawidzimy państwa żydowskiego, usprawiedliwiamy nienawidzących Żydów terrorystów, nie wierzymy żydowskim kobietom, które twierdzą, że zostały zgwałcone, wspieramy piratów, których flaga głosi ‘Przekleństwo na Żydów’ i maszerujemy razem z ludźmi, którzy chcą pełnego dżihadu przeciwko Żydom. To zupełnie co innego”.

Czy ktoś jeszcze daje się nabrać na to całe gówno?


Link do orygianału: https://www.spiked-online.com/2024/02/19/the-woke-wing-of-hamas/

Spiked-Online, 19 lutego 2024

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Brendan O'Neill
 znany brytyjski publicysta i komentator polityczny, wieloletni naczelny redaktor „Spiked” publikujący często w „The Spectator”. W młodości zapalony trockista, członek Rewolucyjnej Partii Komunistycznej i autor artykułów w „Living Marxism”. (Jak się wydaje, z tamtych poglądów została mu wiedza o tym,  jak ideologia może odczłowieczać.)