"Palestyńczycy są tacy sami jak my", zapewnia mędrzec Blinken


Anjuli Pandavar 2024-02-20

Palestyńczyk rozdający słodycze na ulicy w Gazie z okazji zabicia pięciu Izraelczyków przez palestyńskiego terrorystę. 29 marca 2022r. Zdjęcie Ashraf Amra. Twitter.
Palestyńczyk rozdający słodycze na ulicy w Gazie z okazji zabicia pięciu Izraelczyków przez palestyńskiego terrorystę. 29 marca 2022r. Zdjęcie Ashraf Amra. Twitter.

„Nie możemy i nie wolno nam tracić z oczu naszego wspólnego człowieczeństwa”.

 

Przytłaczająca większość mieszkańców Gazy nie miała nic wspólnego z atakami z 7 października. A rodziny w Gazie, których przetrwanie zależy od dostaw pomocy z Izraela, są takie same jak nasze rodziny. Są matkami i ojcami, synami i córkami, chcą zarabiać na godne życie, wysyłać dzieci do szkoły, prowadzić normalne życie. Oto kim oni są. Tego właśnie chcą. I nie możemy, nie wolno nam tracić tego z oczu. Nie możemy i nie wolno nam tracić z oczu naszego wspólnego człowieczeństwa.


Tako rzecze Antony Blinken.


Pokornie proponuję moją egzegezę:


Główna mądrość, która może nie być dostępna dla niewtajemniczonego obserwatora, brzmi: „Rodziny w Gazie są takie same jak nasze rodziny”. To rzeczywiście mądre słowa, bo jak wszyscy wiemy, kiedy 11 września 2001 r. samoloty wbiły się w Bliźniacze Wieże, całe amerykańskie rodziny wyszły na ulice w porywającej radości, dziko tańcząc i rozdając wszystkim słodycze. Zarówno młodzi, jak i starzy, mężczyźni i kobiety, bogaci i biedni, wszyscy świętowali. Dzwony kościelne biły, wychwalając imię Pana. To był cudowny dzień w Ameryce, kiedy wszyscy poczuli się utwierdzeni w swoim człowieczeństwie. 


Amerykańskie rodziny, a właściwie całe społeczności amerykańskie, podtrzymują tę piękną, ogólnoamerykańską tradycję radosnego rozdawania cukierków zupełnie obcym ludziom. Ilekroć Amerykanin zabija nie-Amerykanina, wiadomość rozprzestrzenia się błyskawicznie, ponieważ każdy chce wiedzieć, kim jest bohater i czy zginął podczas zabijania nie-Amerykanina. Musimy zrozumieć, że kiedy Amerykanin zostaje zabity podczas zabijania nie-Amerykanina, nie jest to zwykłe zabójstwo. Zwykłe zabójstwa podobają się Bogu, to prawda. Ale zabójstwo, w wyniku którego ginie także zabójca, zapewnia natychmiastowe wejście do Nieba, a nagroda w postaci seksu z siedemdziesięcioma dwoma dziewicami jest natychmiastowa. Ponadto, i jest to mało znany szczegół, męczennik będzie wstawiał się za siedemdziesięcioma członkami swojej rodziny przed Bogiem w Dniu Sądu (pozostali  potrzebują innego męczennika).


Chociaż zabijanie przez Amerykanów nie-Amerykanów jest przykazaniem Bożym, Bóg jest zawsze współczujący. Nie wymaga, żeby każdy Amerykanin wychodził i zabijał nie-Amerykanów. Jeśli tylko niektórzy w parafii to uczynią, reszta jest zwolniona z tego obowiązku. To wyjaśnia niezwykłą spójność społeczności, jeśli chodzi o wspieranie tego, kto dokona zabójstwa. W interesie wszystkich leży zapewnienie powodzenia. Właśnie dlatego tak dobrym pomysłem było zmniejszenie finansowania policji.


Amerykańskie rodziny wpajają swoim bardzo małym dzieciom nienawiść do nie-Amerykanów. O miłości Amerykanów do swoich dzieci najlepiej świadczy fakt, że gdy w nocy dzieci mają trudności z zaśnięciem, rodzice umieszczają pod ich łóżkami RPG, kałasznikowy i granaty, a dzieci potem śpią spokojnie. Na szczęście amerykański system edukacji ma tę godną uwagi cechę, że zapewnia, iż te wspaniałe wysiłki rodziców nie pójdą na marne.


Amerykańskie rodziny mogą być pewne, że żaden czas w szkole nie będzie marnowany na błahe rozrywki, takie jak wiedza o społeczeństwie, filozofia czy teatr, oraz że niezbędne elementy irytujące, takie jak matematyka i przedmioty ścisłe, mają odpowiednią zawartość budującą charakter, na przykład możliwość bardzo szybkiego obliczenia masy kamienia potrzebnego do procy danego rozmiaru, aby uderzyć nieamerykańskiego żołnierza z odległości 50 metrów ze śmiertelną siłą. Jest rzeczą oczywistą, że historia została teraz poprawiona.


Edukacja amerykańskiego dziecka nie jest tylko teoretyczna, ale także praktyczna. Co roku rodzice przepychają się, by zapisać swoje dzieci na letnie obozy, podczas których młodzież ćwiczy pokonywanie torów przeszkód, przeskakując przez płomienie i czołgając się pod  drutem kolczastym, opanowuje właściwy sposób poderżnięcia gardła nie-Amerykaninowi i uczy się przekonująco kłamać podczas przesłuchania. Pod koniec obozu letniego amerykańskie dzieci nie chcą niczego bardziej niż zabijać nie-Amerykanów i żyć chwilą, w której nadejdzie wezwanie do przełamania granicy i ataku. Amerykańskie rodziny z dziećmi na obozach letnich mogą z dumą podnosić głowy, chociaż nie mogą powstrzymać się od pragnienia, aby mogły trzymać wysoko nad dziatwą głowy zabitych nie-Amerykanów.


Skuteczność tych letnich obozów, a także współdziałania wszystkich elementów wychowania dziecka, została udowodniona, gdy setki amerykańskich mężczyzn, będących produktami tego wspaniałego wychowania, przedarło się przez płot graniczny, najechało sąsiedni kraj i przystąpiło do rzezi, gwałtów i palenia wszystkich, których udało im się znaleźć. O swoich wyczynach opowiadali domownikom, którzy serdecznie im gratulowali i życzyli Bożej ochrony, podczas cierpliwego czekania. Gdy tylko nadeszła wieść, że dokonano zabójstwa, rzucili się po swoją część łupów, przeskakując trupy, aby zagarnąć cały dobytek niemający już właścicieli, w tym żywe kobiety i dzieci, które miały stać się ich przyszłymi niewolnicami, uważając, żeby nie poślizgnąć się na krwi, kiedy wychodzili. Nawet o tym musieli myśleć, chwała Bogu.


Tak wiele amerykańskich rodzin znalazło w swoich domach miejsca, w których mogli ukryć swoich nowych niewolników. Kobiety w rodzinie dbały o to, aby niewolnicy na strychu, w piwnicy lub pod schodami mieli dość pożywienia, aby nie umrzeć, podczas gdy dzieci doskonaliły swoje umiejętności dręczenia i doskonaliły swoje okrucieństwo na jeńcach.


W bezwstydnej bezczelności naród nieamerykański odważył się rozpocząć ludobójczą wojnę przeciwko Amerykanom, dokonując inwazji na terytorium Ameryki z zamiarem zabicia jak największej liczby amerykańskich cywilów i kradzieży ich łupów wojennych. Ci ludzie nie mają żadnego wstydu, żadnej moralności, nawet chcą odmawiać środków pomocowych tym biednym rodzinom. Dali sobie pozwolenie na odczłowieczanie Amerykanów, jak powiedział mędrzec.


Głusi, niemi i niewidomi będą w dalszym ciągu zaprzeczać temu, co jest jasne jak słońce, że rodziny w Gazie są takie same jak nasze rodziny amerykańskie. Jest to egzegeza, co do której nie ma wątpliwości.

 

Link do oryginału: https://www.murtaddtohuman.org/palestinians-are-just-like-us-intones-sage-blinken/?ref=murtadd-to-human-newsletter

Murtadd to Human, 15 lutego 2024

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Anjuli Pandavar


Urodzona w RPA w muzułmańskiej rodzinie, czarna Brytyjka, pisarka, która porzuciła islam i którą niedawno wyrzucono z jednego z forów dyskusyjnych amerykańskich ateistów pod zarzutem rasizmu, bigoterii i kilku innych grzechów głównych, z których kroplę goryczy przelało jej stwierdzenie, że czarny bandyta to nadal bandyta.


Anjuli Pandavar przedstawia się czasem jako obywatelkę świata. Faktycznie jeździ po świecie, wykłada literaturę angielską, czyta lokalną, pasjonuje się historią, a ta pasja towarzyszy jej od dziecka. Na polskim rynku księgarskim jest dostępna jej książka „Islam. Wiara a człowieczeństwo. Wydana przez wydawnictwo „Stapis” .