Mistrzowska operacja odbicia zakładników


Andrzej Koraszewski 2024-02-13

Europa popiera niewinnych Palestyńczyków
Europa popiera niewinnych Palestyńczyków

Wczoraj świat zaskoczyła wiadomość o odbiciu dwóch zakładników z rąk terrorystów w Rafah. Nie wiemy oczywiście, jak udało się zdobyć tak szczegółowe informacje, ale strona izraelska wiedziała od pewnego czasu, gdzie ci dwaj zakładnicy są przetrzymywani, jak są pilnowani i jak się tam dostać, jak zminimalizować zagrożenie życia porwanych i żołnierzy. Rzecznik IDF kontradmirał Daniel Hagari poinformował, że operacja była przygotowywana od pewnego czasu, a z jej przeprowadzeniem czekano na odpowiedni moment. To co wiemy, to że znano nie tylko miejsce przetrzymywania tych porwanych, ale również skupiska bojowników Hamasu w sąsiedztwie. W efekcie połączone siły specjalistyczne, spadochronowe, pancerne i lotnictwo przeprowadziły akcję, w której, jak mówi Hagari, „wyeliminowano wielu terrorystów”.

IDF nie podaje liczb, ponieważ nie wiadomo ilu dokładnie było terrorystów w ostrzelanych budynkach, ani ilu z nich zginęło. Ministerstwo Hamasowskiej Prawdy przekazało światu, że zginęło 100 niewinnych Palestyńczyków. (Dziennikarka „Gazety Wyborczej„ Marta Urzędowska na wszelki wypadek podzieliła to przez dwa, pozostawiając nas w niepewności w kwestii ich niewinności.)


Jakie znaczenie ma ta operacja? Odbicie żywych zakładników jest dla izraelskiego społeczeństwa wydarzeniem niesłychanie podnoszącym na duchu. Oczywiście Hamas twierdzi, że w atakach izraelskich zginęli inni zakładnicy, jednak ta udana operacja budzi ogromne nadzieje na uratowanie kolejnych porwanych.


Ta akcja ma jednak inne, niesłychanie ważne znaczenie. Rafah jest ostatnim bastionem Hamasu. Równocześnie jest wielkim skupiskiem palestyńskich uciekinierów z terenów walk. Jak dotąd z 24 batalionów Hamasu udało się rozbić 18. W Chan Junis IDF walczy z dwoma batalionami, jeszcze częściowo zdolnymi do walki. Pozostałe cztery w niemal nienaruszonym stanie ukrywają się w mieście graniczącym z Egiptem. Ostateczne rozgromienie Hamasu i zmuszenie go do bezwarunkowego poddania się zależy teraz od tego, czy IDF znajdzie sposób na zniszczenie oddziałów ukrywających się w Rafah. Przesunięcie uciekinierów, jak również cywilnych mieszkańców miasta w inne miejsce jest operacją trudną i czasochłonną, nie wiadomo jeszcze, czy i na ile będzie to możliwe. Tymczasem wczorajsza operacja pokazała, że mimo niesłychanie trudnych warunków, IDF może przeprowadzać operacje z niesłychaną precyzją i przy minimalnej ilości ofiar cywilnych. W historii wojen  żadnej armii nie udało  się osiągnąć tak niskich strat wśród ludności cywilnej wroga, w szczególności podczas walk na terenach gęsto zaludnionych.


Operacja odbicia porwanych pokazuje doskonałość izraelskiego wywiadu, jak i precyzję uderzeń z powietrza pozwalających na eliminacje grup terroru bez powodowania dramatycznych strat wśród ludności cywilnej.


Pozwolenie Hamasowi na przetrwanie oznaczałoby zmarnowanie całego dotychczasowego wysiłku wojennego. Nie tylko rząd i dowództwo armii, ale zdecydowana większość izraelskiego społeczeństwa domaga się doprowadzenia rozprawy z Hamasem w Gazie do ostatecznego końca, gdyż dopiero wówczas mieszkańcy miejscowości znajdujących się w pobliżu granicy z Gazą będą mogli powrócić do swoich domów.   


Dyskusje na temat tego, kto będzie rządził w Gazie po zwycięstwie, są dla Izraelczyków pozbawione sensu jak długo to zwycięstwo jest pod znakiem zapytania. Wczorajsza akcja daje ludziom nadzieję, że nie tylko walka nie ustanie ani na chwilę, ale że jest jeszcze nadzieja na odzyskanie żywych zakładników, jak również na to, że rząd nie ugnie się przed międzynarodową presją, by pozwolić nazistom z Hamasu przetrwać i odzyskać siły.


Przez lata Strefa Gazy była zmieniana w twierdzę. Dziś widzimy, że cały świat inwestował w sieć tuneli, których budowa kosztowała miliardy dolarów, wymagała najwyższej klasy specjalistów, sprzętu i współpracy całej ludności. Finansowanie budowania tej twierdzy odbywało się z darów przekazywanych przez ludzi udających, że nic nie wiedzą.


Reakcje świata na wczorajszą niesamowitą akcję to symfonia hipokryzji. „Izrael uwalnia 2 zakładników. Gazańskie władze mówią o dziesiątkach zabitych Palestyńczyków” – donosi „New York Times”, dorzucając w innym doniesieniu, że Palestyńczycy w Rafah bardzo się tej nocy bali.  BBC informuje, że „Izraelskie wojsko twierdzi. iż przeprowadziło naloty bombowe, żeby osłonić operację uwalniania zakładników, w Rafah, w mieście gdzie ponad milion ludzi szuka schronienia. „Guardian” idzie dalej: „USA powinny przemyśleć pomoc militarną dla Izraela”.


Dziesiątki doniesień, ale myśl tylko jedna – jak uratować Hamas przed klęską? Udawane współczucie dla Palestyńczyków, wykluczające potępienie ludobójczych organizacji ze strony ludzi trudzących się, żeby ukryć lub zamazać zbrodnie tych, którzy zmienili życie Palestyńczyków w piekło.


Palestyński dziennikarz pisze, „Niech Allah przeklnie Hamas, który sprowadził zniszczenie na Gazę”, przypomina że darowane miliardy zostały Palestyńczykom ukradzione, że wszystkie dostępne środki zostały wykorzystane na zabijanie Żydów, że dzieci są wychowywane na istoty przeżarte nienawiścią, wyraża naiwną nadzieję, że świat pomoże zniszczyć Hamas. Ten Palestyńczyk raczej nie powinien liczyć na zainteresowanie ze strony dziennikarzy BBC czy „Guardiana”.


Ci ludzie udający współczucie dla Palestyńczyków, czy to dziennikarze, czy politycy, są bardzo zaniepokojeni kiedy otrzymują informacje, które utrudniają im ich szczególny rodzaj „współczucia” dla Palestyńczyków. Przez lata wiedzieli (ale udawali, że nie wiedzą) jak wygląda nauka w palestyńskich szkołach (tych finansowanych przez ONZ i tych finansowanych z innych darów), przez lata wiedzieli o tunelach terroru, ale przekonywali samych siebie, że to  nic poważnego i gniewali się na Izrael, że dostarcza za mało cementu, przez lata wiedzieli o codziennym ostrzeliwaniu Izraela, to jednak było dla nich interesujące, dopiero kiedy Izrael odpowiadał ogniem zabijając „niewinnych” Palestyńczyków.


Amerykański dziennikarz zastanawia się, czy gdzieś istnieje uczciwa propalestyńska lewica? To pytanie jest raczej retoryczne. To jakby oczekiwanie od tych „współczujących” ludzi zauważenia, że okradanie Palestyńczyków przez Hamas (czy Fatah), może być złe, że życie pod władzą ludobójczej dyktatury nie jest tym, co Palestyńczykom stworzył Izrael. Podejrzenie, że za tym dziennikarstwem jest cień uczciwości, jest zwyczajnie absurdalne.


Ci sami ludzie, którzy wczoraj zareagowali oburzeniem na spektakularną akcję izraelskiej armii, zaledwie dwa dni wcześniej postanowili ukryć odkrycie hamasowskiego centrum komputerowego z całą farmą serwerów bezpośrednio pod kwaterą główną UNRWA w Gazie. To centrum było zaopatrywane w elektryczność z budynku UNRWA, a żeby było ciekawiej, w ogromnym tunelu były również elektryczne skutery, które jakaś francuska firma przekazała dla biednych Palestyńczyków, którzy mają trudności z chodzeniem.           


Arabski dziennikarz pisze, że może zrozumieć dlaczego Al-Dżazira odmawia platformy Palestyńczykom krytykującym Hamas, ich ideologia nie odbiega od ideologii Hamasu. Nie może jednak zrozumieć, dlaczego zachodnie media blokują każdy palestyński głos w obronie Palestyńczyków.


Czy reakcje zachodnich mediów na spektakularną akcje IDF w Rafah są odpowiedzią na jego pytanie? Ta reakcja jest tylko kontynuacją systematycznego ukrywania prawdy o islamskim terrorze, o wykorzystywaniu szkół i meczetów dla celów terrorystycznych, o powiązaniach międzynarodowych agencji z Hamasem i Fatahem, jak również o dawaniu wiary wszelkim informacjom pochodzącym od Hamasu.    


Nikt nie wie, jak potoczą się dalsze losy tej wojny o przetrwanie, nie wiemy również ilu Palestyńczyków przeklina dziś Hamas. Podobno z każdym dniem rośnie liczba tych, którzy nie chcą dłużej milczeć. Jak się wydaje, akcje takie jak wczoraj szybko zwiększają ich szeregi.