Niepokojące rozmowy i gorzkie prawdy


Liat Collins 2024-01-11

Groby Izraelczyków Szaji Silasa Nigreke i jego syna Aviada Nira, którzy zostali zamordowani przez terrorystów w Huwarze w sierpniu ubiegłego roku.(Źródło zdjęcia: FLASH90)
Groby Izraelczyków Szaji Silasa Nigreke i jego syna Aviada Nira, którzy zostali zamordowani przez terrorystów w Huwarze w sierpniu ubiegłego roku.(Źródło zdjęcia: FLASH90)

To nie „przemoc osadników” grozi dalszym zaognieniem regionu, ale pragnienia terrorystów. Obwinianie „osadników” zamienia niebezpieczną etykietę w krwawe oszczerstwo – i zagraża nam wszystkim.

Porozmawiajmy o „osadnikach”. Wszyscy to robią, a przynajmniej tak się wydaje. W Gazie szaleje wojna; wymiana ognia z Hezbollahem na północy; a Iran i jego pełnomocnicy atakują Izrael (i światową żeglugę) wszędzie, gdzie tylko mogą; ale uwaga nieustannie powraca do „przemocy osadników” na „Zachodnim Brzegu”.

Wybaczcie użycie cudzysłowu, ale częścią problemu jest terminologia. Demonizacja jest niezbędną bronią w tej niekonwencjonalnej wojnie. Gdy tylko zaczniesz mówić o „osadnikach”, a nie o Izraelczykach, tworzy się dystans emocjonalny, który nie ma nic wspólnego z dystansem fizycznym. Czytając niektóre raporty, można by pomyśleć, że są to niemal podludzie i uzasadniony cel ataków.


Nazywanie regionu „Zachodnim Brzegiem” zamiast używać terminów takich jak Benjamin, Judea i Samaria, celowo ignoruje lub bagatelizuje biblijne i historyczne powiązania Żydów z tym obszarem.


Należy zauważyć, że Hamas, Islamski Dżihad i ich terrorystyczni partnerzy w zbrodni nazywają wszystkich izraelskich Żydów „osadnikami”. Nie ma znaczenia, gdzie mieszkamy; terroryści chcą naszej śmierci. Wpisy i nagrania w mediach społecznościowych dokonane przez samych terrorystów podczas inwazji z Gazy 7 października odnosiły się do „Żydów” i „osadników” – nie na Zachodnim Brzegu, ale w społecznościach takich jak Kfar Aza, Be'eri, Sderot i Ofakim.


Plac budowy nowego osiedla mieszkaniowego na terenie mieszanego religijno-świeckiego osiedla żydowskiego Kfar Adumim, 9 marca 2023 r. (źródło: GILI YAARI/FLASH90)
Plac budowy nowego osiedla mieszkaniowego na terenie mieszanego religijno-świeckiego osiedla żydowskiego Kfar Adumim, 9 marca 2023 r. (źródło: GILI YAARI/FLASH90)

ONZ, USA, UE i inne kraje lubią podnosić kwestię „przemocy ze strony osadników”. To przydatny sposób na zapewnienie aury bezstronności i równowagi. Jest to jednak odrażająca fałszywa równoważność moralna. Tysiące terrorystów Hamasu najechało suwerenny kraj w sobotni poranek, mordując ponad 1200 osób i uprowadzając około 220 osób (z czego co najmniej 130 pozostaje w niewoli).


Terroryzm Hamasu 


Masowe gwałty, tortury i metody zabijania przypominają barbarzyńskie akty dokonywane przez ISIS. Atak (i jego finansowanie) był dziełem najwyższego szczebla reżimu Hamasu w Gazie i spotkał się z szerokim poparciem Palestyńczyków na „Zachodnim Brzegu” i gdzie indziej.


Z drugiej strony „przemoc osadników” ma bardzo ograniczony zasięg i jest potępiana przez czołowe osobistości Izraela, w tym prezydenta, premiera i przywódców religijnych. Żeby było całkiem jasne, całkowicie potępiam ataki w stylu straży obywatelskiej. Ale nie należy ich jednak porównywać do masowego ataku Hamasu.


Potępiam także ataki na imigrantów i inne grupy mniejszościowe w dowolnym miejscu na świecie, ale ONZ nie widzi powodu do organizowania regularnych sesji poświęconych tej kwestii. Jeśli o to chodzi, wydaje się, że ONZ jest bardziej zaniepokojona losem każdego drzewa oliwnego, które według Palestyńczyków zostało zniszczone przez osadników, niż ogromnym wzrostem liczby ataków antysemickich na całym świecie.


Odbywa się ciągła parada światowych przywódców spotykających się z przywódcą Autonomii Palestyńskiej Mahmoudem Abbasem i podjęto decyzję o postawieniu go na czele Strefy Gazy po wojnie. To absurd, że ci sami przywódcy, którzy potępiają „przemoc osadników”, wspierają Abbasa mimo prowadzenia przez niego polityki „pieniądze za zabijanie”, nagradzającej terrorystów i ich rodziny. Podwójne standardy i dyplomatyczna akrobacja stały się normą w sprawie państwa żydowskiego. 


W Izraelu podziały wokół planowanej przez rząd reformy sądownictwa, które dominowały w pierwszych dziewięciu miesiącach 2023 roku, zostały zepchnięte na bok w następstwie inwazji i wojny Hamasu. Ale napięcia nadal istnieją. I chociaż zdecydowana większość Izraelczyków chce chronić ducha jedności, który odrodził się w odpowiedzi na okrucieństwo, niektórzy mają nadzieję na odniesienie politycznych lub innych korzyści przez próbę utrzymania przy życiu konfliktu wewnętrznego sprzed 7 października.


Od razu zaczęły pojawiać się teorie spiskowe. Doniesienia o tym, że dwa bataliony IDF zostały skierowane z granicy z Gazą do Judei i Samarii tuż przed atakiem Hamasu (później odkryto, że było to tylko 100 żołnierzy z rezerwy strategicznej), zostały przez niektórych uznane za dowód, że winni byli „osadnicy”. Zamiast tego można to postrzegać jako przykład błędnego odczytania i błędnej interpretacji intencji Hamasu przez najwyższe szczeble wojskowe i agencje wywiadowcze.


Nie należy minimalizować niebezpieczeństw w Judei i Samarii – ale nie pochodzą one ze strony „osadników”. IDF i siły bezpieczeństwa działające na tym obszarze bez przerwy odkrywają tunele terrorystyczne, składy broni i inne dowody palestyńskich zamiarów, które są dalekie od pokojowych.


Nie obwiniajcie żydowskich mieszkańców Judei i Samarii za palestyński atak na Południe. Od dziesięcioleci cierpią z powodu terroryzmu, w tym doświadczając rzezi całych rodzin w swoich domach. Zachodni Negew nie został zaatakowany z powodu mieszkańców Judei i Samarii; został zaatakowany z powodu palestyńskiej ideologii terrorystycznej i niezrozumienia przez Izrael powagi zagrożenia.


Dziennikarz Kalman Liebskind w artykule w zeszłym tygodniu w „Maariv” napisał, jak trudne jest (choć nie powinno to być trudne) uzyskanie dokładnych danych liczbowych dotyczących zasięgu „przemocy ze strony osadników”, czyli incydentów, które skłoniły między innymi prezydenta USA Joe Bidena do wydania ostrego potępienia. W przypadku tarć lub przemocy między Palestyńczykami a Żydami, jeśli nie można ustalić, kto wywołał incydent, domyślnie obwinia się „osadników” – zauważył Liebskind.


Przytoczył także incydent, który według Palestyńczyków był przemocą ze strony osadników, a który okazał się rajdem IDF, podczas którego w palestyńskiej wiosce znaleziono broń. To nie jest broń do samoobrony; to broń do wojny – od kolejnej intifady po pełny atak na społeczność żydowską w stylu ataku z Gazy.


W zeszłym miesiącu informacja dla Rady Bezpieczeństwa ONZ prowadzona przez specjalnego koordynatora ONZ ds. Bliskiego Wschodu Tora Wenneslanda, skupiająca się na wojnie w Gazie, zawierała część poświęconą „Zachodniemu Brzegowi”. Odnotowano, że „w dniach 12–14 i 16–17 grudnia miały miejsce dwie izraelskie operacje na dużą skalę, odpowiednio w obozie dla uchodźców w Dżeninie i w Tulkarem. Operacje obejmowały wymianę ognia z uzbrojonymi Palestyńczykami, ataki izraelskich dronów i operacje poszukiwawcze. W Tulkarem doszło do rozległych zniszczeń infrastruktury przez buldożery IDF. Zginęło siedemnastu Palestyńczyków, a kilkudziesięciu aresztowano”.


Należy pamiętać, że ilekroć Palestyńczycy giną podczas poszukiwań i aresztowań, zakłada się, że są niewinni. Ale jeśli nie byli to terroryści, to kim byli ci „uzbrojeni Palestyńczycy”, kto ich uzbroił i w jakim celu? Około pół miliona żydowskich Izraelczyków żyje za Zieloną Linią – to „osadnicy”. Przymusowe, fizyczne usunięcie ich byłoby niemożliwe (byłby to wyraźny przypadek czystki etnicznej), dlatego politycy i organizacje mające obsesję na punkcie rozwiązania w postaci dwóch państw starają się odciąć ich w inny sposób, poprzez międzynarodową delegitymizację i demonizację. Wszyscy są zredukowani do jednego złego stereotypu.


Ironią jest odmawianie Żydom prawa do życia w ojczyźnie ich przodków – w tym w miejscach takich jak Szilo, Beit El i Kirjat Arba-Hebron – przy jednoczesnym deklarowaniu, że Palestyńczycy powinni móc osiedlać się (z zagranicznym finansowaniem) gdziekolwiek chcą.


Żydowscy mieszkańcy „terytoriów” nie stanowią zagrożenia, są przypomnieniem, dlaczego Izrael istnieje. Nie ma Tel Awiwu bez Jerozolimy. Judea i Samaria są częścią starożytnej Ziemi Izraela i nowoczesną strefą buforową. Brak jej zabezpieczenia będzie skutkować większą liczbą ataków w obrębie Zielonej Linii.


Terroryści nie rozróżniają Izraelczyków z różnych regionów. Terroryści uważają ich wszystkich za uzasadnione cele. Jak już, to sposób, w jaki ataki terrorystyczne na „osadników” były usprawiedliwione lub akceptowane – zarówno na arenie międzynarodowej, jak i lokalnie – zachęcał do ataków na Izraelczyków w innych miejscach. Serię śmiercionośnych ataków na Izraelczyków podróżujących drogami nr 90 i 60 w zeszłym roku należy uznać za sygnał ostrzegawczy w takim samym stopniu, jak ogień rakietowy ze Strefy Gazy.


Nie ma usprawiedliwienia dla terroryzmu. Nie w Judei i Samarii; nie na Negewie; i nie w północnym Izraelu. Ci, którzy nie rozumieją tej prawdy, zamieniają swoje domy w potencjalne cele.


Pocieszające jest to, że pogrążone w żałobie rodziny poległych żołnierzy podkreślają potrzebę ochrony jedności społecznej. Nie ma podziału na „osadników” i „innych” wśród tych, którzy ryzykują życie w wojnie z terroryzmem. Walczą o ochronę domów i rodzin wszędzie.


O północy 31 grudnia ludzie na całym świecie świętowali rozpoczęcie nowego roku fajerwerkami. Hamas świętował na swój własny sposób, wystrzeliwując rakiety w południowy i środkowy Izrael. Witamy w roku 2024 w globalnej wiosce dżihadystów.


To nie „przemoc osadników” grozi dalszym zaognieniem sytuacji w regionie, ale pragnienia terrorystów. Obwinianie „osadników” zamienia niebezpieczną etykietę w krwawe oszczerstwo – i zagraża nam wszystkim.


Link do oryginału: https://www.jpost.com/opinion/article-780876

Jerusalem Post, 5 stycznia 2024

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Liat Collins

Urodzona w Wielkiej Brytanii, osiadła w Izraelu w 1979 roku i hebrajskiego uczyła się już w mundurze IDF, studiowała sinologię i stosunki międzynarodowe. Pracuje w redakcji “Jerusalem Post” od 1988 roku. Obecnie kieruje The International Jerusalem Post.