Czy lewicowi dziennikarze kochają Hamas?


Andrzej Koraszewski 2023-12-13

To zdjęcie z propalestyńskiej demonstracji w Londynie. Cele Hamasu wyłożone są jasno w jego Karcie i wyraźnie przedstawione w przemówieniach przywódców tej organizacji.
To zdjęcie z propalestyńskiej demonstracji w Londynie. Cele Hamasu wyłożone są jasno w jego Karcie i wyraźnie przedstawione w przemówieniach przywódców tej organizacji.

Aleksandra Szyłło chce być w Unii, popiera Ukrainę w jej walce z Rosją, widzi jak odrażający jest Kościół katolicki, wśród jej znajomych jest Anna Bikont. Jak dotąd sympatycznie. Wydaje się również kochać Lewicę Razem. Ja nie, ale ważne są szczegóły. To wnioski z błyskawicznego oglądu jej strony FB. Analiza jej rozmowy z fotoreporterem, który pojechał na zorganizowaną przez izraelską armię wycieczkę dla zachodnich dziennikarzy do Gazy pokazuje, że popiera również nazizm. Tak, każdy kto świadomie zataja główny cel Hamasu, którym jest ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej, popiera również nazizm.

Fotoreporter Kuba Kamiński i prowadząca z nim wywiad Aleksandra Szyłło są wyraźnie z tej samej parafii, więc dziennikarka „GW” nie unosi brwi, nie zadaje trudnych pytań, nie wydaje się posiadać wiedzy o jakichkolwiek faktach, ani o historii sprawy, o której rzekomo informuje czytelników.

 

Te dwie postaci to jeszcze nie jest próba losowa polskiego narodu dziennikarskiego, jednak obserwacja sposobu informowania o wywołanej przez Hamas wojnie wydaje się wskazywać, że niezależnie, czy próbujemy się czegoś o tej wojnie dowiedzieć z „Gazety Wyborczej”, „Rzeczpospolitej”, z „Więzi”, „Newsweeka”, z „Krytyki Politycznej”, z „Naszego Dziennika”, czy z „Polityki” wspólną cechą informujących nas dziennikarzy będzie głęboka nieufność do wszystkiego co mówi strona izraelska i pełne zaufanie do wszystkiego co mówi Hamas. Zbrodnie Hamasu (jeśli w ogóle), pojawiają się sporadycznie lub są domyślne, zbrodnie Izraela widzimy w co drugim zdaniu. Mamy gwarancję, że powiązania Hamasu z ideologią nazistowską i deklarowany zamiar zniszczenia Izraela i jego ludności będą ukryte, powiązania z Islamską Republiką Iranu również, ludność Gazy będzie się składała wyłącznie z cywilów, armia izraelska będzie armią okupacyjną, a nie obronną.

 

Czy ci dziennikarze świadomie i z premedytacją popierają nazizm, czy tylko kierują się szlachetnymi odruchami, gdyż serca mają zawsze z lewej strony?                     

 

Kuba Kamiński na  pytanie „jak znalazł się pan w Gazie?” opowiada ze smutkiem, że jedyną możliwą drogą, czyli z wojskiem izraelskim, jako operator amerykańskiej ABC News. Wyjazd był tylko na półtorej godziny i pokazano tylko to, co chciano pokazać. (Też tak mam, jak coś pokazuję, to pokazuję to, co chcę pokazać.) Wjechali wojskowymi pojazdami niedaleko miejsca gdzie „7 października Palestyńczycy przełamali płot” (pogrubienie moje) i zawieźli ich pod szpital Asz-Szifa, gdzie czekał rzecznik prasowy izraelskiej armii.


Dowiadujemy się, że rzecznik zaprowadził wycieczkę do tunelu pod szpitalem. „Rzekomo był to tunel Hamasu.”


Dziennikarkę „Wysokich obcasów” nawet chyba zaniepokoiło określenie „rzekomo”, bo je powtórzyła, zaś fotoreporter odpowiedział:

„Tak nam powiedziano. Nie mieliśmy jak sprawdzić tej informacji. Mogę tylko powiedzieć, że wprowadzono nas do tunelu, który miał około stu metrów długości, jedną łazienkę i jedno dodatkowe pomieszczenie. W pewnym momencie po prostu się kończył.”

Dziennikarka nie zapytała, czy ten tunel wyglądał jak podziemia szpitala, w których znajdują się kostnice, prosektoria, pralnie i magazyny, czy może był to faktycznie tunel pod szpitalem, który miał jakieś dziwne wejście i w niczym szpitalnych pomieszczeń nie przypominał. (Znam ten tunel ze zdjęć i mogę zapewnić, że do szpitalnych pomieszczeń nie jest podobny, mogli go jednak wybudować lokalni harcerze lub inne krasnoludki.) Aleksandra Szyłło nie była szczegółami zainteresowana, a nieufność do żydowskich informacji przyjęła jako rzecz oczywistą. Rozmówca dziennikarki mówi dalej, że widział przed szpitalem jakichś Palestyńczyków na wózkach inwalidzkich, ale nie wie, czy byli pacjentami, bo nie mógł z nimi porozmawiać. Pokazano im miejsce gdzie została zabita izraelska zakładniczka Noa Marciano i podkreślił, że nie jest pewien czy mówili prawdę. Pokazano im broń i laptopy, „które – jak twierdzi [rzecznik] – armia skonfiskowała Hamasowi”.


Dalej fotoreporter mówi:

„Samo miasto Gaza zrobiło na mnie piorunujące wrażenie, to są zgliszcza, jak Warszawa po II wojnie światowej. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem. Nawet w Ukrainie, choć przepracowałem tam jako reporter około 300 dni.”

Najwyraźniej dziennikarka nie widzi powodu, żeby wdawać się w dyskusje. Tak jak wcześniej nie zareagowała na stwierdzenie, że to ludobójczy Palestyńczycy, a nie Hamas przechodzili przez wyłomy w płocie granicznym, tak teraz nie znalazła powodu, żeby zapytać, czy aby nie jest to winą Hamasu, że rozpoczął i kontynuuje tę wojnę. Zapytała tylko, czy fotoreporter mógł robić zdjęcia. Mógł, ale zabraniali fotografowania pewnych sprzętów izraelskiej armii. Więc fotografował żołnierzy. Żołnierz z psem, żołnierz z karabinem, żołnierze w samochodzie na tle zburzonych domów. (Faktycznie Gaza nie jest już tak piękna jak była.)


Kuba Kamiński opowiada, że w Tel Awiwie widok młodych dziewczyn siedzących w sukienkach z bronią przy kawie nikogo nie dziwi, chłopak idący na randkę z przewieszonym przez ramię karabinem, to normalne.


Pani dziennikarka z „Wysokich obcasów” też się nie dziwi, nie zastanawia się, jaki może być związek, między tym narodem, który jest cały czas pod bronią, a ludobójczym żarem sąsiadów i (po latach nieustających napaści i koszmarze 7 października) determinacją, żeby zniszczyć Hamas.      


Pani Szyłło zdobyła się na pytanie, czy to była pierwsza wizyta jej rozmówcy w Gazie. Okazuje się, że był w tym mieście w 2010 roku jako reporter „Rzeczpospolitej” i wtedy, jak mówi, tworzył reportaże przez kilka tygodni w obrębie całej Strefy i mógł poruszać się dowolnie. Dziennikarka nie pyta, czy naprawdę Hamas się nim nie interesował, czy nie miał hamasowskiego opiekuna (zazwyczaj to jest tłumacz). Kamiński przekonuje nas, że wtedy była pełna wolność, a dziś wszystko jest pod izraelską kontrolą i dodaje, że od 7 października zginęło już ponad 50 palestyńskich dziennikarzy.


Ciekawe, czy prowadząca wywiad dziennikarka wie, że znane są nazwiska palestyńskich dziennikarzy zatrudnionych przez zachodnie redakcje, którzy aktywnie uczestniczyli w ludobójstwie na terenie Izraela 7 października (jeśli wie, to świadomie coś kryje przed czytelnikami, ale to jest raczej tylko wielka ignorancja).                     


Kuba Kamiński informuje, że ci palestyńscy dziennikarze, „są blisko cywili i informują o izraelskich nalotach”. To prawda, Hamas jest zawsze blisko cywili, chociaż daleko nie wszystko co przekazują palestyńscy dziennikarze związani z tą organizacją możemy nazwać „informacją”. Oczekiwanie, że dziennikarka „Wysokich obcasów” przywoła w takiej rozmowie chociażby megakłamstwa o szpitalu Al-Ahili byłoby zdecydowanie nazbyt wygórowane.  


Aleksandra Szyłło pyta czy zostały mu jakieś przyjaźnie z tamtego czasu. Tak, cały czas ma kontakt z palestyńskim reporterem i się o niego boi. I znów pani dziennikarki utrzymującej się z informowania nie interesuje, czy ten palestyński dziennikarz popiera Hamas, chłonie słowa o przekazywanych zdjęciach ciał dzieci, ciał wyjętych spod gruzów, ciał ułożonych w rzędzie. Fotoreporter ma również przyjaciół po izraelskiej stronie. To głównie dziennikarze, ale „nawet ci lewicowi mówią, że trzeba definitywnie skończyć z Hamasem”.     


Końcówka tej rozmowy jest niemal komiczna, bo dziennikarka pyta o jakość  dziennikarstwa w doniesieniach na temat tej wojny. Fotoreporter odpowiada:

„Wielu kolegów dziennikarzy dopada tu frustracja. Jesteśmy oskarżani o sprzyjanie jednej lub drugiej stronie, choć robimy, co w naszej mocy, by przedstawiać fakty. To ciśnienie jest ogromne.”

Mówi nawet, że coraz więcej ludzi zwraca się w poszukiwaniu informacji do niezależnych dziennikarzy prowadzących własne strony internetowe. Ja też szukam tych informacji u takich dziennikarzy i ze zdumieniem zauważyłem, że jest wielu arabskich dziennikarzy powtarzających z gniewem, że każda śmierć i każdy zburzony dom w Gazie jest zbrodnią wojenną Hamasu. Nie mają również wątpliwości, że przywódcy Hamasu nie dbają ani o życie Palestyńczyków, ani tym bardziej o ich dobrobyt. Nie wahają się nazywać ideologii Hamasu nazistowską.


Przyjaciele nazistów w Polsce i w innych krajach zachodnich stają na głowach, żeby odbiorcy mediów mieli zupełnie innych obraz. Sądząc po komentarzach zamierzony efekt został osiągnięty, jak pisze jedna z czytelniczek po lekturze tego wywiadu: „Izrael od teraz zostanie już na zawsze zapamiętany jako ludobójca. Tych zabitych dzieci nic nie jest w stanie usprawiedliwić.”


Nie wszyscy są jednak pewni, że ta para pokazuje obraz zbliżony do rzeczywistości.