Tak daleko, tak blisko


Andrzej Koraszewski 2023-12-10

Gołąb pokoju namalowany przez Picassa na kawiarnianej serwetce we Wrocławiu podczas Światowego Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju w sierpniu 1948 stał się symbolem nieustającej dobroci i szlachetności.
Gołąb pokoju namalowany przez Picassa na kawiarnianej serwetce we Wrocławiu podczas Światowego Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju w sierpniu 1948 stał się symbolem nieustającej dobroci i szlachetności.

Wiodąca strona wiadomości informuje mnie, że „aktywistka Greta Thunberg nazwała działania Izraela w Strefie Gazy zbrodniami wojennymi.” Od dziennikarzy z wielkich redakcji nie dowiem się, kto z kim walczy i o co, ani tym bardziej dlaczego działania Izraela nie mają nic wspólnego ze zbrodniami wojennymi. Słynna Greta to młoda kobieta, która porzuciła szkołę, żeby zbawiać świat i dostać za to dużo lajków. Trzyma się w głównym nurcie i od siebie nie ma wiele do powiedzenia, kochają ją za to, że wiernie i z młodzieńczą pasją powtarza to, co mówią inni.

Jedyną zbrodnią Izraela jest jego istnienie i Hamas reprezentuje tych, którzy chcą je zakończyć. Ci, którzy nie szukają informacji w głównym nurcie, wiedzą, że za Hamasem stoi Iran, który na drugiej granicy Izraela ma jeszcze potężniejszy Hezbollah, który zbroi terrorystów na Zachodnim Brzegu, który od początku swojej islamskiej rewolucji deklaruje, że zniszczenie Izraela jest jego absolutnym priorytetem na drodze do podboju reszty świata przez islam. (Iran nie jest w tym morderczym zapale sam.)

 

Greta jest głosem dzisiejszego świata. Czy jest możliwe, że świat po raz kolejny nie ma nic przeciwko zagładzie Żydów?

 

Znaki czasu są dość wyraźne. Władze Izraela ostrzegają swoich obywateli, że podróże do niektórych krajów europejskich są dla Izraelczyków niebezpieczne. W wielu krajach, zarówno organizacje żydowskie, jak i policja wzywają, żeby nie nosić żadnych oznak przynależności do społeczności żydowskiej, ponieważ liczba fizycznych ataków na Żydów rośnie w zastraszającym tempie.

 

W Londynie mieszkaliśmy w dzielnicy hinduskiej, każdego roku na rondzie koło mojego domu stawiano na Chanukę ogromną menorę. Kiedyś w wigilię Bożego Narodzenia wracałem wieczorem z redakcji, na rondzie stała ogromna choinka, a obok równie wielka menora. Z galeryjki stojącego obok dźwigu wychylał się Żyd w czarnym kapeluszu i w chałacie, zapalając kolejne światło. Żałowałem, że nie mam przy sobie aparatu, ponieważ ten widok przypominał obrazy Chagalla. Na ulicy było trochę ludzi, ale nikt nie zwracał na ten widok najmniejszej uwagi.

 

W tym roku w wielu miastach europejskich i amerykańskich władze samorządowe zrezygnowały z takich dekoracji w obawie przed rozruchami. Czy wróciły lata trzydzieste ubiegłego stulecia?

 

5 grudnia w amerykańskim Kongresie trzy panie rektorki trzech wspaniałych amerykańskich uczelni odpowiadały pod przysięgą na pytanie, czy nawoływanie do ludobójstwa Żydów narusza kodeks postępowania lub zasady współżycia kierowanych przez nie uczelni. Wszystkie trzy odpowiedziały przecząco. Możemy się zastanawiać, czy w podobny sposób te intelektualistki odpowiedziały by na to samo pytanie, gdyby zastąpiono słowo „Żydzi” nazwą jakiejkolwiek innej grupy narodowej, rasowej, czy religijnej? Nie ma znaczenia, że tak przeformułowanego pytania nie zadano, ponieważ odpowiedź jest oczywista.


Dziewięćdziesiąt lat temu rektorzy uniwersytetów w Niemczech nie mieli nic przeciwko orgii nienawiści na niemieckich uniwersytetach. Dziś setki intelektualistów w USA, w Europie, w Australii podpisują petycje potępiające Izrael (zastrzegając się czasem, że nie do końca popierają Hamas), wielu zaprzecza lub próbuje umniejszać zbrodnie Hamasu, jeszcze więcej jest głosów żądających natychmiastowego zawieszenia broni dla ocalenia terrorystycznej organizacji, niektórzy żądają wprowadzenia embarga na dostawy broni dla Izraela, jak również różnych form bojkotu ekonomicznego i kulturalnego.


Rozmiary demonstrowanej niechęci (nienawiści) tak do Izraela, jak i do wszystkich, którzy wyrażają  poparcie dla tego kraju, przekroczyły już wszystko, co widzieliśmy od czasów niemieckiego nazizmu, a przecież antysemityzm nigdy nie zniknął, a nienawiść do Izraela była starannie kultywowana przez propagandę krajów muzułmańskich oraz przez propagandę Związku Radzieckiego.


Tak, prym w organizowaniu tej nienawiści biorą szkoły wyższe, media, różnego rodzaju artyści i inni celebryci. Czy to coś nowego?

 

Zapewne nie jest prawdą, że ci wszyscy ludzie świadomie i z premedytacją popierają kolejne plany zagłady Żydów, raczej obawiają się, że Żydzi broniący swojego życia mogą zakłócić spokój w ich domu.

 

Absurdem byłoby twierdzenie, że Neville Chamberlain popierał plany Hitlera, przeciwnie, po wybuchu wojny mówił, że został przez pana Hitlera oszukany.

 

Większość intelektualistów, którzy pomogli przekonać społeczeństwo do tego czy innego  zbrodniczego systemu, nigdy nie dociera do tego punktu. Korzystają ze swoich nadzwyczajnych umiejętności zapominania, co mówili wcześniej, racjonalizacji i trwania przy utopijnych ideach dewastujących elementarną moralność. Zniewolony umysł walczy o absolutne dobro i rzadko zauważa, kiedy staje się wspólnikiem zbrodniarzy.

 

Analizując  ten fenomen młody brytyjski historyk Oskar Clarke, zastanawia się, jak przekonanie, że nie ma niczego gorszego od wojny, może prowadzić do moralnego zagubienia i fałszywego przekonania, że da się dogadać z tyranami. Clarke pisze o fałszywych ruchach pokojowych.

„Jeśli wojna – lub przynajmniej zaangażowanie własnego kraju w wojnę – jest największym złem, to nie ma potrzeby zastanawiać się nad intencjami stron konfliktu. Jednak odwodząc nas od konfrontacji z rzeczywistością, nasza nienawiść i lęk przed wojną mogą zaprowadzić nas w łapy wszelkiego rodzaju złowrogich manipulatorów. Fałszywe ruchy pokojowe kierowane przez zwolenników totalitaryzmu i nasycone ich propagandą, od dziesięcioleci wykorzystują miłość liberałów do pacyfizmu.”

Zazwyczaj mamy tu do czynienia z ludźmi głęboko przekonanymi, że walczą o moralne wartości i są najdalsi od wykonywania brudnej roboty podkopywania morale własnego społeczeństwa na zlecenie tyranów (czasem zdradzają się, biegnąc na spotkania z tyranami i przyjmując od nich odznaczenia i nagrody). Związek Radziecki wymordował miliony własnych obywateli, podbił kraje Wschodniej Europy, brutalnie rozprawił się z opozycją w tych krajach, ale wielu zachodnich liberałów podejrzewało, że „zimna wojna” jest produktem zachodnich podżegaczy, że należy pozwolić ZSRR na zajęcie się swoimi sprawami, zrozumieć jego troskę o bezpieczeństwo i uznać, że Stalin tak samo pragnie pokoju jak zachodni liberałowie.  


Oscar Clarke przypomina zorganizowany w 1948 roku we Wrocławiu Światowy Kongres Intelektualistów w Obronie Pokoju. To było w tym samym czasie, kiedy komuniści zablokowali Berlin, grożąc wojną.


Sam wybór Polski na taki zlot dyszących pokojem intelektualistów mógł się wydawać   dziwaczny. Nie minęło nawet dziesięć lat od wspólnej napaści na Polskę hitlerowskich Niemiec i ZSSR. Wyraźnie nikomu to nie przeszkadzało, Picasso namalował swojego słynnego gołąbka pokoju, w dwa lata później, w Warszawie miała powstać Światowa Rada Pokoju, zajmująca się głównie prezentowaniem komunistycznej tyrani jako uosobienia wszelkich cnót. Światowa Rada Pokoju przez lata organizowała ściągające tysiące ludzi wiece w Nowym Jorku i w całej Europie Zachodniej, podczas których kryptokomuniści przekonywali między innymi, że Ernst Reuter, burmistrz Berlina Zachodniego i ocalały z Lichtenburga, był podżegaczem wojennym i nazistą.   

Nadzieje na to, że po upadku ZSRR organizowane i finansowane przez ojczyznę proletariatu grupy po prostu znikną, okazały się płonne. Oskar Clarke pokazuje, dlaczego tak się nie stało. Zaczęło się gwałtowne poszukiwanie nowych tyranii mogących wesprzeć walkę z demokracją. Dla tych poszukiwaczy prawdy nikt nie był dostatecznie makabryczny, ani Islamska Republika Iranu, ani Saddam Husajn, ani Al-Kaida. Zaledwie w dziewięć dni po zamachu 11 września 2001r. grupa znanych intelektualistów założyła Koalicję Stop Wojnie.


Znów widzieliśmy pełne niekłamanego przekonania o własnej szlachetności wiece, których uczestnicy starannie unikali wszelkich informacji o zbrodniczej naturze tyranów, których bronili. Występujący przeciw wojnie w Iraku odmawiali dyskusji o zbrodniczej naturze reżimu Saddama Husajna. Antyamerykanizm przeradzał się w kult, w najmniejszym stopniu nie kojarząc się z faktem, że jest to kult odrzucający wartości wolnego świata.


To prowadziło do sytuacji, w której człowiek taki jak Jeremy Corbyn mógł stanąć na czele brytyjskiej Partii Pracy, a  na stoisku ustawionym w Londynie podczas niedawnego marszu na rzecz Palestyny, sprzedawano gazetę „Proletariat” z krzyczącym na pierwszej stronie  tytułem „Ukraińscy faszyści”.        


Uczestnicy tych marszów to ludzie, którzy w najlepszej wierze podchwytują ludobójcze hasła: „od rzeki do morza”, „intifada, intifada”, „zawieszenie broni dziś”. Nie przeszkadza im obecność flag Hamasu, ani postaci przebrane za bojowników Hamasu. Podobnie jak na wiecach dawnej Światowej Rady Pokoju, ci dobrzy ludzie oczekują zawieszenia broni tylko od jednej strony. Jak zauważa Clarke, nigdy nie oczekują niczego od tej strony, która nigdy nie zgadza się na pokój.   

Na czele tych ruchów stoją nieodmiennie intelektualiści. Celebrowani za ich humanitarną postawę i walkę o pokój. Oni, jak Pablo Picasso, chcą wierzyć, że gdyby tylko mogli pokonać „podżegaczy wojennych” we własnych krajach, w Ameryce i w Izraelu, to przywódcy bandyckich państw przestaliby oskarżać nas o imperializm i kolonializm, a wszystko  inne ułożyłoby się samo. Dla tych ludzi pokazywanie jakichkolwiek dowodów na to, że ci przywódcy wcale nie dbają o swoje społeczeństwa, że kierują się żądzą podboju i ludobójczym pragnieniem zniszczenia Izraela, jest obrzydliwą propagandą i zdradą ludzkości.   


Jak pisze Oskar Clarke:

„Są tacy, którzy uważają, że Hamas musiał być zmuszony do pogromu izraelskich Żydów 7 października z powodu egzystencjalnej rozpaczy spowodowanej blokadą Gazy – blokadą, która jest całkowicie wynikiem skłonności Hamasu do wykorzystywania wszystkich pieniędzy Palestyńczyków na zdobywanie materiałów, które służą mordowaniu Żydów. Zachodni apologeci Hamasu mogliby zacząć od zapoznania się z angielskim tłumaczeniem Karty Hamasu z 1988 roku. Jeżeli nadal mają jakiekolwiek wątpliwości co do paranoicznych i ludobójczych działań dżihadystów, mogą odwiedzić stronę internetową Middle East Media Research Institute (MEMRI) i wysłuchać przemówień wygłaszanych przez polityków, bojowników i duchownych Hamasu.”

Clarke przypomina, że przywódca Hamasu w Libanie, Abd Al-Hadi, publicznie ogłosił, że jednym z celów pogromu z 7 października było cofnięcie Porozumień Abrahamowych, czyli zapobieżenie pokojowi. Każdy może obejrzeć jak ważny przywódca Hamasu Ghazi Hamad, zapewnia, że 7 października to tylko rozgrzewka. Jest bardzo wiele dowodów na to, że Hamas, Hezbollah, Iran, Katar, Turcja nie tylko nie myślą o żadnym pokoju, ale bardzo wyraźnie deklarują, że ich celem jest zabicie wszystkich Żydów, a Palestyńczycy są dla nich tylko mięsem armatnim.      


Warto zauważyć, że ci intelektualiści stojący na czele dzisiejszych ruchów pokojowych nigdy nie wspominają o podręcznikach, z których uczą się dzieci w Gazie, (a które zachęcają do ludobójstwa), o dzieciach żołnierzach, tak powszechnych we wszystkich ruchach dżihadystycznych, o podżegających wypowiedziach polityków i kapłanów. Ich szlachetność jest zmuszona do ukrywania dowodów, że są wspólnikami zbrodniarzy.     


Wyjaśnianie czegokolwiek uczestnikom tych wieców odbija się jak groch o ścianę. Oscar Clarke ma nadzieję, że prezentacja dowodów pewnego dnia przekona tych pełnych dobrych intencji ludzi, że wprowadzono ich w błąd, że to wszystko nie ma nic wspólnego z pokojem, że jest dokładnie odwrotnie.


Gdzieś daleko toczy się wojna, gdzieś bardzo blisko przekonują nas, że mamy walczyć o pokój popierając tyranów. Obawiam się, że młody brytyjski historyk nie ma racji, ci „miłośnicy pokoju” są dziś silni jak nigdy, a dobrzy ludzie na wszelkie próby wyprowadzenia ich z błędu bardzo się gniewają.