Wojna do samego końca


Daniel Greenfield 2023-10-10

<span>Uderzenie z powietrza na meczet w Gazie będący magazynem broni Hamasu.</span>
Uderzenie z powietrza na meczet w Gazie będący magazynem broni Hamasu.

Co powinien zrobić naród, gdy jego kobiety i dzieci są mordowane i brane jako zakładnicy?

Izrael ma ten sam wybór, co zawsze. Ten wybór staje się coraz wyraźniejszy z każdym rokiem i każdym okrucieństwem.

Może przeprowadzić kolejne „ograniczone wejście” do Gazy, zbombardować domy niektórych terrorystów, a następnie wrócić do siebie, miejmy nadzieję, z odbitymi zakładnikami, i czekać, aż coś podobnego lub jeszcze gorszego wydarzy się ponownie.

Albo faktycznie armia może pójść na wojnę i wygrać.


Izrael, podobnie jak Ameryka, nie wygrywa już wojen. Ma operacje. Eliminuje przywódców terrorystycznych i czasami komórki terrorystyczne. A potem wraca do domu. Ale kiedy dom jest o rzut kamieniem od miejsca, w którym żyją potwory, nie ma jak wrócić do domu. Zagrożenie domu jest tam, gdzie są potwory.

Wojna kończy się zwycięstwem. Zniszczeniem wroga. Od chwili odrodzenia się Izraela islamscy terroryści prowadzą wojnę, którą chcą zakończyć zwycięstwem. Jeśli Izrael nie będzie walczył o zwycięstwo, zginie.

 

Jak wygląda wojna? Nie jest „proporcjonalna” ani „ograniczona”. Nie opiera się na „odstraszaniu” i nie kończy się „rozejmem”. Jeśli pod koniec wojny wróg nadal istnieje, nie wygrałeś.

Izrael nie stoczył jeszcze wojny z terrorystami. Nie mówiąc już o wygraniu.

Minęło 30 lat, odkąd izraelska lewica sprzedała mit pokoju z arabskimi muzułmańskimi fanatykami w Gazie i w Judei i Samarii, i niecałe 20 lat, odkąd jako alternatywę sprzedano budowę murów i umocnień.

 

Żadna z tych opcji nie była realną opcją przeciwko ludobójczemu wrogowi.

Mit pokoju i mit obrony nigdy nie brały pod uwagę tego, kim jest wróg.

Wrogiem nie jest Hamas – wielka nazwa ramienia Bractwa Muzułmańskiego, wspieranego i finansowanego przez Iran – jest to kultura, która od czasów Mahometa pragnie zabijać Żydów i wszystkich niemuzułmanów.

 

To, co widzieliśmy w atakach Hamasu, mordowanie starych kobiet i dzieci, degradację zwłok zamordowanej kobiety i wszystkie inne okrucieństwa, wywodzi się z tej samej ideologii i kultury, co ta, która obcinała głowy więźniom i wrzucała żywych ludzi do ognia w Syrii i Iraku, która gwałciła skazane na śmierć więźniarki polityczne w Iranie, by nie umarły jako dziewice, oraz która dokonywała napaści seksualnych na 12-letnie dziewczynki w Iraku przez mężczyzn, którzy oświadczyli, że gwałt „przybliżył je do Allaha”. Ta sama ideologia i kultura, która spowodowała wbicie samolotów w drapacze chmur, podłożenie bomby podczas maratonu i wjeżdżanie ciężarówkami w przechodniów.

To tylko kilka z nowszych i godnych uwagi okrucieństw, które miały miejsce w ciągu ponad tysiąca lat terroru.

 

Nie da się żyć w pokoju z Religią Pokoju, chyba że w ramach tymczasowych rozejmów lub dzięki sile. A siła nie oznacza posiadania niszczycielskiej broni, której naród boi się użyć. Nie oznacza budowania murów i nadziei, że za każdym razem, gdy wróg nadejdzie, uda się go odepchnąć.

Krwawa lekcja, jakiej po raz kolejny nas nauczono, jest taka, że zajmowanie się tylko obroną daje wrogowi inicjatywę, impet i wybór pola bitwy.

 

Masakra w Simchat Tora nazywana jest izraelskim 11 września. Łączy je jedna rzecz, a mianowicie to, że zarówno Ameryka, jak i Izrael uwierzyły, że w powstrzymaniu islamskich terrorystów mogą polegać na wywiadzie i sporadycznych ukierunkowanych atakach powietrznych. Ale terrorystom wystarczy, że uda im się tylko jeden raz. Mogą ponieść porażkę i w większości przypadków ponoszą porażkę, ale kiedy im się udaje, naród płonie. Przy wystarczającej liczbie prób, wystarczającym szkoleniu i wystarczającym wsparciu w końcu odniosą sukces. To prosta statystyka. A potem dzieje się to, co dzieje się teraz.

Gra ograniczona do obrony prowadzi do 11 września lub masowej rzezi Izraelczyków, która miała miejsce podczas żydowskiego święta Simchat Tora.

 

Gra ograniczona do obrony to powolne samobójstwo.

Pierwszą zasadą współistnienia z islamskimi dżihadystami jest to, że na dłuższą metę nie jest to możliwe.

Nie można zawrzeć z nimi pokoju ani „porozumienia”. Można ich odstraszać tylko do pewnego czasu. W końcu przebiją się przez twoją obronę. A potem samoloty rozbiją się o drapacze chmur, a młodzi ludzie zostaną zamordowani na koncercie. Gorzej będzie, jeśli nie wyciągniesz wniosków z tych lekcji.

Albo pokonasz islamskich terrorystów, albo oni pokonają ciebie. Idea środka jest iluzją, która trwa tylko tak długo, jak długo wytrzymają twoje możliwości.

 

Jedyne, co działa, to ofensywa.

Przejście do ofensywy umożliwiło zaistnienie Izraela. Osuszanie bagien i sprawianie, że pustynia zakwitła, było w porządku, ale to milicja obywatelska, a następnie wczesna armia narodowa, dały uciskanej mniejszości szansę na realną suwerenność, uderzając bezlitośnie na wroga.

Aż do lat 80. Izrael nie tolerował dżihadystów w swoich granicach. W latach dziewięćdziesiątych nie tylko nauczył się ich tolerować, ale także zawarł z nimi układ. Na początku lat 2000. nauczył się ich akceptować jako fakt. Samochwały z wspaniałymi tytułami przechwalały się tym porozumieniem i twierdziły, że terroryści wiedzieli, iż nie wolno posuwać się za daleko, bo doszłoby do kolejnych ataków powietrznych. W tej dekadzie Izraelczycy w Jerozolimie i Tel Awiwie ponownie przyzwyczaili się do przebywania w schronach przeciwrakietowych. A teraz terroryści przebili się w potężnym ataku na terytorium Izraela poza tak zwaną „zieloną linię”.

 

Obecnie głośno mówi się o trwałym zlikwidowaniu zdolności militarnych Hamasu. Naprawdę mam nadzieję, że to szczere, ponieważ tak wielkie słowa słyszeliśmy już wcześniej. A potem naloty zabijają kobiety i dzieci w Gazie. Świat potępia Izrael. Stany Zjednoczone grożą odcięciem wsparcia. I wszystko się rozpada.

Jak wielu zauważyło, wycofanie się Szarona z Gazy zakończyło się porażką. Pomysł, że Izrael może odizolować Gazę i uniemożliwić Hamasowi zabicie większej liczby Izraelczyków, jest bardziej martwy niż szacunkowe 800 ofiar. Liczba, która będzie nadal rosła. Był jednak martwy dużo wcześniej.

 

Izrael ma wybór pomiędzy wyeliminowaniem Hamasu z Gazy lub ponownym przeżyciem Simchat Tory. I czegoś jeszcze gorszego.

W menu nie ma innych opcji. Ani pokój, ani odstraszanie nie pomogą. Tylko wojna.

Wojna kończy się, kiedy wróg przestaje istnieć.

Ile razy musimy powtarzać wiersz „W mieście rzezi” Bialika w kraju, który został zbudowany, aby położyć kres takim rzeczom? Ile razy musimy chodzić na groby zamordowanych kobiet i dzieci, które zginęły, ponieważ zabrakło nam nie odwagi fizycznej, ale moralnej, aby położyć kres ich zabójcom?

 

Jak długo jeszcze musimy wybierać każdą inną opcję niż wojna, wyobrażając sobie, że odrzucenie wojny jest w jakiś sposób szlachetne lub oszczędzi życie?

Jak długo jeszcze musimy żyć w świecie fantazji, w którym nie trzeba dokonywać trudnych wyborów?

Kiedy wróg chce cię zgładzić: twoim wyborem jest wojna lub śmierć. Pokój i odstraszanie oznaczają śmierć. Wojna daje szansę przeżycie.

 

Link do oryginału: http://www.danielgreenfield.org/2023/10/only-war.html?utm_source=MadMimi&;utm_medium=email&utm_content=Daniel+Greenfield+Article%3A+Only+War&utm_campaign=20231008_m176344079_Daniel+Greenfield+Article%3A+%28post_title%29&utm_term=Only+War

Sultan Knish, 8 października 2023

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska