Ameryka zdradziła Izrael


Liel Leibovitz 2023-10-09

Z arabskich mediów – Izraelka porwana przez terrorystów Hamasu.
Z arabskich mediów – Izraelka porwana przez terrorystów Hamasu.

Dekada perwersyjnej polityki Stanów Zjednoczonych przygotowuje grunt pod masowe morderstwa.


Piszę to w sobotę, kiedy serwisy informacyjne donoszą o setkach zabitych Izraelczyków oraz dziesiątkach, jeśli nie setkach żołnierzy i cywilów porwanych przez terrorystów Hamasu i wywiezionych do Gazy.


Nigdy nie jest dobrym pomysłem pisanie czegokolwiek w momencie, kiedy wydarzenia wciąż toczą się szybko, zwłaszcza że ani ja, ani nikt inny nie potrafi odpowiedzieć na jedyne pytanie, które ostatecznie ma znaczenie – a mianowicie „co stanie się teraz?” Ale możemy odpowiedzieć na inne, znacznie bardziej podstawowe i nie mniej pilne pytanie: kto jest winny?


Będzie mnóstwo czasu na zastanowienie się, jak mogła wydarzyć się koszmarna katastrofa na taką skalę i kto – od premiera po szefa sztabu IDF, szefa wywiadu i in. – zaniedbał ochronę życia Izraelczyków. Wiele z tego będzie miało związek z tym, że ludzie, którzy powinni byli wiedzieć lepiej – w tym byli premierzy oraz byli i obecni urzędnicy bezpieczeństwa wysokiego szczebla – porzucili podstawowe zobowiązanie, jakim jest obrona Izraela i zamiast tego bawili się, grając w grę o nazwie Demokratia, łącznie z zakładaniem strojów służebnic i zawodzeniem o faszyzmie. Histeria na temat twoich przeciwników politycznych jako wrogów demokracji może być zabawą w Kaloramie; w Sderot i Ofakim, a nawet w Tel Awiwie za porzucenie prawdziwego świata i oddawanie się obsesyjnym zabawom trzeba zapłacić wysoką cenę.


Jednak większym błędem Izraelczyków jest to, że w ciągu ostatnich kilku lat odwrotnie rozumieli równanie sił rządzących ich życiem: zamiast postrzegać siebie jako obywateli silnego, ale oblężonego kraju, którego głównym obowiązkiem jest obrona siebie, rozkoszowali się fantazją, że Stany Zjednoczone były i zawsze będą ich obrońcą – podczas gdy w rzeczywistości partia rządząca w Ameryce zdecydowała, że Izrael jest dla niej ciężarem.


Obejrzyj ten film. To dron Hamasu, który niszczy izraelski czołg Merkava. Dron obsługiwany przez organizację sponsorowaną i przeszkoloną przez Iran, stosującą zarówno irańską taktykę, jak i, najprawdopodobniej irański sprzęt, do ataku na Izrael. Stało się to kilka tygodni po tym, jak Ameryka wysłała Iranowi sześć miliardów dolarów i tydzień po tym, jak dowiedzieliśmy się, że w ciągu ostatnich lat rząd amerykański obsadził irańskimi szpiegami wiele agend swoich jednostek wywiadowczych.


Scena dla tego ataku nie została przygotowana w Izraelu ani przez Izrael. Przygotowały to Stany Zjednoczone.


Stany Zjednoczone przez większą część ostatniej dekady prowadziły politykę zagraniczną mającą na celu wzmocnienie Iranu i umożliwienie mu utworzenia silnej strefy wpływów w regionie. Taka jest idea tego, co Tony Badran i Michael Doran nazwali „zmianą równania”, wizją nowego porządku światowego, w którym Ameryka współpracuje z Iranem, aby „znaleźć bardziej stabilną równowagę sił, która uczyniłaby [Bliski Wschód ] mniej zależny od bezpośredniej ingerencji lub ochrony Stanów Zjednoczonych.” Te słowa nie są słowami Badrana i Dorana; są to słowa Roberta Malleya, głównego negocjatora Baracka Obamy w sprawie porozumienia z Iranem, który, jak donosił w tym tygodniu Semafor, pomógł w infiltracji irańskiej agentki wpływu na kilka z najbardziej wrażliwych stanowisk w rządzie USA – najpierw w Departamencie Stanu, a obecnie w Pentagonie, gdzie pełniła funkcję szefa sztabu zastępcy sekretarza obrony ds. operacji specjalnych. Sam Biden w artykule opublikowanym w „Washington Post” mówił o „zintegrowanym Bliskim Wschodzie”, używając tego wyrażenia co najmniej trzy razy, aby wyjaśnić, że jego administracja zamierzała realizować zobowiązanie swojego poprzednika, aby postrzegać Iran nie jako wroga USA, ale jako współpracownika.


Administracja Bidena nie tylko mówiła. Również działała zgodnie ze swoimi słowami, od odblokowania miliardowych aktywów, aby ułatwić Teheranowi wspieranie swojego pełnomocnika, kontrolującego Liban Hezbollahu, po wysyłanie ogromnych zastrzyków pieniężnych, które służyły głównie na wypłatę pensji dziesiątkom tysięcy „funkcjonariuszy ochrony”. I podczas gdy poprzednia administracja wstrzymała wszelką pomoc dla Palestyńczyków – z powodu ich polityki „pieniądze za zabijanie”, która wspiera rodziny tych, którzy dokonują rzezi Izraelczyków – administracja Bidena szybko zmieniła tę decyzję.


Wielu ludzi argumentowało, że to po prostu trzeźwa realpolitik po dziesięcioleciach katastrofalnych wojen w Afganistanie i Iraku. Głupie gadanie. Oto skąd wiesz, że ta polityka była i jest motywowana nie tym, co najlepsze dla Ameryki, ale tym, co powaliłoby państwo żydowskie na kolana: ponieważ rozciągała się aż do wnętrza Izraela.


Oprócz stworzenia zewnętrznych warunków dla terroru administracja Bidena zrobiła wszystko, co w jej mocy, aby wykoleić demokratycznie wybrany rząd Izraela i uniemożliwić mu dostrzeżenie takiego ataku, jak ten, który nastąpił dzisiaj. To, że Izraelczycy dali się na to nabrać, było kryminalną głupotą. Ale niewidzialna ręka należała do Ameryki. Sam Biden w rozmowie z CNN nazwał rząd Netanjahu „najbardziej ekstremalnym”, jaki kiedykolwiek widział, nie tracąc okazji do pouczania swojego izraelskiego odpowiednika na temat wartości demokratycznych. Były ambasador USA w Izraelu Tom Nides podjął bezprecedensowy krok interwencji w sprawy wewnętrzne kraju, złowieszczo ogłaszając, że „uważa, że większość Izraelczyków chce, aby Stany Zjednoczone były obecne w ich sprawach”. A gdyby słów było mało, administracja wysłała także amerykańskie pieniądze, aby wesprzeć organizacje pozarządowe sprzeciwiające się Netanjahu organizujące protesty, które na miesiące unieruchomiły Izrael.  Głośno odmówiono zaproszenia Netanjahu do Białego Domu; jego główny przeciwnik, lider opozycji Benny Gantz, nie miał takiego problemu.


Dzisiejszego popołudnia w mojej skrzynce odbiorczej pojawił się mail z podejrzeniem, że część dzisiejszej całkowitej katastrofy militarnej Izraela była spowodowana masowym irańskim cyberatakiem, w wyniku którego włamano się do jego systemów i uniemożliwiono mu dostrzeżenie luk w zabezpieczeniu granic. To, że może to być nie tylko prawdą, ale ma związek z niedawnym przyznaniem przez Stany Zjednoczone zespołowi irańskich agentów dostępu wysokiego szczebla tajemnic amerykańskich wywiadów, który równie dobrze mógł zawierać informacje o izraelskich systemach, nie jest scenariuszem tak naciąganym, jak wielu by chciało. A jeśli kiedykolwiek dowiemy się prawdy na ten temat, będzie to zasługa Elona Muska, bez którego mielibyśmy dostęp jedynie do propagandy zatwierdzonej przez państwo.


Nie ma znaczenia, jakie słowa wypowie dziś Biden. Kiedy bronisz Iranu; kiedy wysyłasz pieniądze jemu i jego pełnomocnikom; kiedy nagradzasz palestyńską przemoc; kiedy robisz wszystko, co w twojej mocy, aby przedstawić Netanjahu jako niebezpiecznego faszystę; kiedy finansujesz i wspierasz jego przeciwników, przyczyniając się do dalszej niestabilności i niepokojów; kiedy przekazujesz klucze wywiadu USA agentom irańskim; kiedy twoi rzecznicy deklarują, że łączenie oczywistych faktów jest „dezinformacją”; kiedy to wszystko zrobisz, wiesz, co się stanie. Chcesz, żeby to się stało.


Zatem oto dzisiejsze wyzwanie dla przywódców Izraela: czy możecie zaakceptować, że tak się właśnie dzieje? Czy możecie wyobrazić sobie przyszłość państwa żydowskiego oddzielonego od Ameryki? Ponieważ musicie.


Od co najmniej dziesięciu lat mówi się nam, że częścią tego, co czyni Izrael tak potężnym i tak bezpiecznym, jest jego doskonała technologia, opracowana we współpracy z Ameryką. Kto, według tej argumentacji, będzie martwić się rakietami, skoro mamy Żelazną Kopułę i myśliwce F-35 Stealth w ramach pakietu pomocy wojskowej o wartości 3 miliardów dolarów? Kogo obchodzą pistolety i granaty, skoro opracowaliśmy systemy cyberbezpieczeństwa wysokiego poziomu, które są niezawodne? Obiecano nam, że wojna przyszłości będzie toczyć się na terminalach komputerowych, w cyberprzestrzeni, a nie w zakurzonych przygranicznych miastach.


A potem nadeszła grupa Gazańczyków w kevlarowych kamizelkach, w pick-upach i z bronią ręczną, która rzuciła Izrael na kolana. „Start-up Nation” został zdewastowany przez rzeczywistość. Jest jasne, że marzenie izraelskich elit, które śniły przez ostatnią dekadę – aby stać się częścią globalnego zbioru ludzi, którzy zarabiają wszystkie pieniądze i podejmują wszystkie decyzje oraz mają właściwe opinie i modnych przyjaciół – zamieniło się w koszmar.


A teraz czas się obudzić. Przestańcie paplać o „cyklu przemocy”, o błędach obu stron, o „okupacji”, o nominacjach Bibi do gabinetu i o jakimkolwiek innym odwracaniu uwagi.


Wróćcie do rzeczywistości  o której nigdy nie powinniśmy byli zapominać – a mianowicie o tym, że mamy wrogów nie z powodu tego, co zrobiliśmy lub czego nie zrobiliśmy tu czy tam, ani dlatego, że nasza hasbara nie jest wystarczająco dobra lub dlatego, że jest zbyt dobra, lub z jakiegokolwiek innego bezsensownego powodu. Dzieje się tak dlatego, że mamy zaciekłych wrogów, a oni nas nienawidzą. Zamiast żałośnie próbować zyskać przychylność amerykańskich władców, usuwając judaizm ze swoich ulic, módlcie się do HaSzem, aby wypełnił obietnicę daną Izajaszowi i dał zwycięstwo. Odrzućcie z wielką siłą i gniewem kult śmierci, który ogarnął tak dużą część amerykańskiego życia politycznego, publicznego i intelektualnego i który widzi cnotę w tworzeniu ponurych reżimów w imię różnorodności, równości i włączenia społecznego. Nie potrzebujemy zintegrowanego Bliskiego Wschodu, ponieważ nie chcemy integrować się z morderczymi mułłami i ich barbarzyństwem.


Mamy własne interesy i jeśli będziemy mądrzy – i jeśli chcemy przetrwać – nigdy więcej o tym nie zapomnimy.

America’s Betrayal of Israel

Tablet, 7 października 2023

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

Liel Leibovitz jest redaktorem magazynu „Tablet”.