Palenie pism świętych i innych śmieci


Andrzej Koraszewski 2023-08-05

Czy irakijski imigrant jest faktycznie zagorzałym ateistą, czy pierwszy raz spalił Koran w Sztokholmie, żeby zagwarantować sobie otrzymanie politycznego azylu? Ja mogę powiedzieć tylko, że głęboko wierzącym muzułmaninem raczej nie jest. Reszta to domysły.
Czy irakijski imigrant jest faktycznie zagorzałym ateistą, czy pierwszy raz spalił Koran w Sztokholmie, żeby zagwarantować sobie otrzymanie politycznego azylu? Ja mogę powiedzieć tylko, że głęboko wierzącym muzułmaninem raczej nie jest. Reszta to domysły.

Salwan Momika, muzułmański ateista pali Koran inaczej niż Bruno Jasieński palił Paryż. Jasieńskiego, (polskiego komunistę) zamordowali radzieccy komuniści z ważnych względów państwowych i w imię interesów światowego proletariatu, ale Paryż Jasieński palił symbolicznie na kartach swojej powieści i ku chwale komunizmu. Muzułmański ateista jest imigrantem w Szwecji, Koran palił już publicznie kilka razy i twierdzi, że będzie to robił nadal, jak długo takie działanie jest legalne w kraju, w którym obecnie mieszka. Faktycznie demonstracyjne palenie Koranu urządza tylko po wcześniejszym uzyskaniu zezwolenia ze strony władz.

Taka demonstracja wywołuje oficjalne i nieoficjalne protesty w krajach islamskich i nie tylko, a takie protesty w przeszłości pociągały już za sobą ofiary śmiertelne. W tym przypadku zezwolenie na spalenie Koranu może w dodatku kosztować Szwecję odmowę zgody Turcji na przystąpienie Szwecji do NATO.


Szwedzi mają problem z interpretacją prawa, ponieważ zakaz palenia ksiąg świętych kolidowałby z gwarantowaną przez konstytucję wolnością słowa i innych form ekspresji.


W reakcji na spalenie Koranu przed budynkiem szwedzkiego parlamentu najpierw jakaś pani (rodowita) Szwedka poprosiła o zgodę władz na spalenie Tory przed izraelską ambasadą, wyjaśniając w swoim piśmie, że jej demonstracja ma na celu ochronę praw dzieci. Wygląda na to, że ta dobra niewiasta wycofała się ze swoich szlachetnych planów. Natomiast pochodzący z Syrii szwedzki imigrant też uzyskał zgodę na spalenie pism świętych, tym razem zarówno żydowskiej Tory, jak i chrześcijańskiej Biblii i też przed ambasadą Izraela.


Szlachetny muzułmanin pociągnął swój „event” o krok dalej, przybył na wskazane miejsce z torbą, (w której Tora i Biblia mogły być, lub mogło ich tam nie być) wyciągnął z kieszeni zapalniczkę, cisnął ją na ziemię i oznajmił, że prawdziwy muzułmanin żadnych świętych ksiąg nie pali. (Fakt, że był to protest przeciw spaleniu Koranu przez irakijskiego ateistę przed szwedzkim parlamentem, nie ulega wątpliwości, natomiast dlaczego on protestował przeciw paleniu jego świętej księgi pod ambasadą Izraela w Sztokholmie, tego nie wiem i nawet się tego nie domyślam. Może dlatego, że rząd Izraela protestował przeciwko paleniu Koranu w Szwecji.)


Skomplikowane to wszystko i chyba najbardziej żal polityków szwedzkich, którzy nie mogą sobie z tym problemem poradzić, a dziennikarze, którzy zawsze mają pod ręką jedynie słuszne rozwiązanie, są najwyraźniej tym razem niepewni. (Jak się wydaje, ich postępowość skłania ich do akceptacji palenia Tory i Biblii pod ambasadą Izraela i poszukiwania sposobu na zakazanie palenia Koranu gdziekolwiek. W tej ostatniej kwestii mogą mieć problem ze znalezieniem podstawy prawnej, ale powołują się na prawo moralne, które dobrze maskuje zwyczajny strach przed barbarzyńskimi reakcjami głęboko wierzących, posługujących się okrzykiem Allahu akbar.)


Znajoma obywatelka szwedzka zastanawia się nad teoretyczną kwestią: dlaczego szwedzcy dziennikarze nie pomyśleli o Grecie Thunberg i przepisach o ochronie środowiska zakazujących palenia  śmieci? Zakaz spalania śmieci nie koliduje z konstytucją, pozwalałby na elegancką odpowiedź odmowną o pozwolenie na spalenie czegokolwiek, a solidne grzywny odstraszałyby chętnych na spalanie śmieci bez pozwolenia.


Głębszy namysł nad tą propozycją pokazuje różne za i przeciw. Na argument, że ilość gazów cieplarnianych wpuszczonych do atmosfery w wyniku spalenia całości lub części świętej księgi są znikome, możemy zasadnie odpowiedzieć, że podpalenie świętej księgi w jednym miejscu z reguły pociąga za sobą cykl palenia, czyli podpalanie ambasad, samochodów, opon, sklepów itp. w innych miejscach, więc szkody ekologiczne nie ograniczają się do samego eventu. Z drugiej strony jednak zaklasyfikowanie aktu spalenia Koranu jako „palenia śmieci” mogłoby spowodować podpalenie świata z szkodami ekologicznymi o wielkości równej wybuchowi wulkanu lub gorzej.


A jednak nakładanie wysokich kar administracyjnych za palenie czegokolwiek w imię walki z religijnym obskurantyzmem, urażonych uczuć religijnych, przeciw rasizmowi, w obronie demokracji, przeciw neonazizmowi, w walce o prawo powrotu itp., itd., mogłoby mieć zarówno skuteczne działanie odstraszające, jak i zwiększyć wpływy do budżetu. W Izraelu na przykład można by było karać w ten sposób nieparlamentarną opozycję palącą kukły, opony i inne rzeczy na szosach w proteście przeciw próbom reform sądownictwa i przywracania praworządności. Gorzej jednak, kiedy palenie jest działalnością transgraniczną, taką jak wypuszczanie balonów zapalających z Gazy nad Izrael, czy palenie dziesiątków tysięcy opon samochodowych na granicy Izraela, kiedy wiatr wieje w kierunku Żydów. Takie transgraniczne palenie jako wyraz ekspresji trudno zwalczać przy pomocy krajowego prawa administracyjnego, to  wymagałoby sankcji ponadnarodowych, a na to ani ONZ, ani Międzynarodowy Trybunał Karny raczej nie pójdą. Cała nadzieja w Grecie. (Szczególnie, że to palenie opon samochodowych, kiedy na skutek działań skrajnie prawicowego rządu izraelskiego wiatr się odwraca i lecące na Gazę dymy często powodują zatrucia Palestyńczyków, a nawet śmierć palestyńskich niemowląt.)


Tak czy inaczej wszyscy powinniśmy się zjednoczyć przeciw paleniu śmieci.