Widmo krąży po Europie


Andrzej Koraszewski 2023-07-21

21 września 1970r. Ojciec narodu palestyńskiego (pierwszy z lewej), z prezydentem Egiptu Nasserem i jordańskim królem Husajnem w trakcie rozmów pokojowych w sprawie zakończenia wywołanej przez Arafata wojny domowej w Jordanii. (Źródło zdjęcia: Wikipedia) 

21 września 1970r. Ojciec narodu palestyńskiego (pierwszy z lewej), z prezydentem Egiptu Nasserem i jordańskim królem Husajnem w trakcie rozmów pokojowych w sprawie zakończenia wywołanej przez Arafata wojny domowej w Jordanii. (Źródło zdjęcia: Wikipedia) 



Jak głosił Manifest komunistyczny w 1848 roku krążyło po Europie widmo komunizmu i z każdym rokiem nabierało sił, ale w ciało oblekło się dopiero w 1917 roku. W 1991 roku wszyscy sądzili, że komunizm wyzionął ducha, ale czytelnicy Harrego Pottera dobrze wiedzą, że z You-Know-Who tak dobrze nie ma.


Spisany przez dwóch intelektualistów manifest zaczyna się od zdania: „Historia wszystkich dotychczasowych społeczeństw jest historią walk klasowych” a kończy hasłem „proletariusze wszystkich krajów łączcie się”.


Pierwsze zdanie zawiera ziarno prawdy, ale przekłamuje historię, ostatnie jest wezwaniem do podpalenia świata i masowych mordów, w celu przekazania władzy w ręce uzurpatorów określających się jako awangarda proletariatu.        


Wśród krążących wówczas po Europie widm krążyło również widno antysemityzmu, które powoli przeistaczało się z wizji Żyda jako antychrysta, w Żyda jako kapitalistę i klasowego wroga, by przemienić się w Żyda-bolszewika, ale zawsze wroga postępu i wcielenie zła. Jak się wydaje dziś Żyd jest głównie wrogiem Allaha, ale fatalna reputacja jego poprzednich wcieleń trzyma się dobrze. Twierdzenie, że historia wszystkich dotychczasowych społeczeństw jest historią nienawiści i bestialstwa, też jest po części prawdą, a umysłowi proletariusze wszystkich krajów świata są nieustannie wzywani do nienawiści, zaś nienawiść do Żydów stanowi w tych wezwaniach tradycyjny punkt wyjścia, bo zaczynając od Żydów możemy zawsze pójść dalej i mamy gwarancję, że ludzie będą rozumieli o co chodzi.       


Przyjaciel przyjaciela zapytał jak można wytłumaczyć fakt, że państwo żydowskie powstało na zagrabionej ziemi. Ważne pytanie, bowiem państwo żydowskie milionom postępowych  ludzi jawi się jako ostatnie na świecie mocarstwo kolonialne, rasistowskie, żyjące z ucisku i wyzysku ludu palestyńskiego. Zastanawiał się tedy mój przyjaciel jak udzielić odpowiedzi, iżby urazy nie spowodować, a zrozumienie złożonego problemu odrobinę przybliżyć.


Nie chciałem się wtrącać, bo od razu sobie pomyślałem, że na wstępie musimy ustalić, czy w tym pytaniu ważniejsze jest to, że państwo jest żydowskie, czy to, że ziemia jest rzekomo zagrabiona? To jednak mogłoby do urazy prowadzić. Jeśli jednak podmiot jest ważniejszy niż orzeczenie winniśmy rozpatrzeć grzeszność podmiotu w pewnym kontekście. Grabież, jak pouczał nas Karol Marks z kolegą Engelsem, jest stałą cechą wszystkich społeczeństw. Grabiono ziemię i owoce pracy i ogólnie zachowywano się paskudnie. Europejczycy zagrabili Amerykę Północną i Południową, zagrabili Australię, Azji też nie oszczędzali. Wcześniej grabili Europejczycy jeden drugiego pionowo i horyzontalnie (zaś nasz polski naród grabił i był grabiony, jak to było w powszechnym obyczaju.) Nawet gdybyśmy traktowali poważnie oskarżenia Żydów, że jakieś ziemie zagrabili, to jak na grabieżców byli nawet w porównaniu z nami Polakami wyjątkowo skromnymi grabieżcami.


Krótko mówiąc wyłania się podejrzenie, że w tym pytaniu ukrywa się albo opinia, że podmiot jest tak plugawy, iż gotowi jesteśmy uwierzyć we wszystko, co  o nim mówią, albo piękna moralna postawa, iż grabież jest rzeczą tak paskudną, że z równą mocą ścigamy ją wszędzie gdziekolwiek ją widzimy.


Czy jednak żydowski podmiot coś rzeczywiście zagrabił? Żydzi w ziemi przemienionej na Palestynę są ludem rdzennym, zostali wygnani przemocą, ale szablą to oni tej ziemi odebrać nie mogli, więc przez wieki wracali po cichu, odkupując po kawałku zagrabioną ziemię ojców.


Wracali czasem, z powodu tęsknoty, częściej z rozpaczy, po prześladowaniach i doszczętnym ograbieniu już to przez pobożnych chrześcijan, już to przez pobożnych muzułmanów, potem przez światłych czytelników Goethego lub przez absolwentów kursów marksizmu-leninizmu. Jeśli przypadkiem udało im się przeżyć nazistowską zagładę, na progu ich domów witały ich siekiery katolickich sąsiadów.


Czy to znaczy, że w ogóle żydowscy pionierzy nigdy żadnej arabskiej ziemi przemocą nie zabrali? Dyktator Autonomii Palestyńskiej uwielbia publiczne występy z trzema, a czasem czterema mapami. Na pierwszej mapie jest obszar obecnego Izraela z 1946 roku. Widzimy na niej rozrzucone obszary zdominowane przez ludność żydowską (to głównie pas nad morzem, pasek na północy i Jerozolima) oraz przez ludność arabską. Na drugiej mapie (jeśli ją pokazuje) jest propozycja Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 1947 roku podziału resztek Palestyny (Mandat Palestyński obejmował również dzisiejszą Jordanię, którą Brytyjczycy oddali dla Arabów, pozostawiając pozostałe 22 procent Mandatu Palestyńskiego dla Żydów), trzecia mapa ma datę 1967, a czwarta 2010r.


To ciekawe mapy i warto się przy nich zatrzymać.                           



Legenda informuje, że na biało zaznaczone są „ziemie będące własnością żydowską”, na zielono „ziemie będące własnością palestyńską”. Problem w tym, że własność żydowska była nieodmiennie własnością prywatną, wykupioną przez jednostki lub organizacje, a własności palestyńskiej nie było  i być nie mogło, z prostego powodu. Nie było nigdy państwa „Palestyna”, znaczna część ziemi była własnością państwową (najpierw turecką, a potem pod zarządem brytyjskim), Żydom sprzedawano głównie nieużytki już to z zasobów państwowych, już to przez mających tytuły własności arabskich i tureckich ziemian, arabscy wieśniacy z reguły Żydom ziemi nie sprzedawali, a mieszkający tam Arabowie nie określali się jako jacyś Palestyńczycy.


Pokazując tę mapę dyktator Autonomii Palestyńskiej niechcący przyznaje, że do 1946 roku Żydzi żadnej arabskiej ziemi w Mandacie Palestyńskim nie zagrabili.  Nu ładno, jakby powiedzieli jego nauczyciele na uniwersytecie w Moskwie. Przechodzimy do propozycji ZO ONZ z 1947 roku. Ponieważ zbliżała się data wygaśnięcia brytyjskiego Mandatu Palestyńskiego, a kraje arabskie otwarcie groziły wymordowaniem znajdujących się na terenie tego mandatu Żydów, biurokraci z ONZ szukali kompromisu i ignorując wcześniejsze postanowienia Ligi Narodów, a potem ONZ, zaproponowali dalszy podział resztek mandatu na absurdalną szachownicę państwa arabskiego i żydowskiego. Po pierwsze rezolucje Zgromadzenia Ogólnego nie mają mocy wiążącej, więc była to tylko propozycja, po drugie, strona żydowska powiedziała, że zgadza się, mimo, że jest to złamanie wcześniejszych obietnic, zaś Liga Arabska odrzuciła tę rezolucję i zapowiedziała wojnę eksterminacji w przypadku uznania państwa żydowskiego w jakichkolwiek granicach.


Kiedy Brytyjczycy opuścili mandat, (szkoląc wcześniej armię jordańską, pozostawiając jej swoje uzbrojenie i dając dowódców), Ben Gurion ogłosił niepodległość Izraela i natychmiast pięć armii arabskich napadło na jednodniowy Izrael.


Tu pojawia się kilka ciekawych problemów. Ponieważ ta wojna była zapowiadana od dłuższego czasu, a dowódcy armii najeźdźczych wzywali ludność arabską do opuszczenia terenów walk na okres tygodnia lub dwóch, czyli do czasu oczyszczenia tych obszarów z Żydów, jeszcze przed wybuchem wojny, zaczął się masowy exodus do sąsiednich krajów arabskich. Tu ciekawy problem, kto i dokąd uciekał? Otóż w okresie istnienia Mandatu Palestyńskiego znacznie więcej osiedliło się w mandacie Arabów niż Żydów (imigracja żydowska była rygorystycznie ograniczana, arabska nie), wielu uciekających Arabów wracało do krajów, z których wcześniej wyemigrowali do mandatu. (Stąd definicja: „uchodźca palestyński” według ONZ to osoba, która przed 14 maja 1948 mieszkała nie mniej niż dwa lata w Mandacie Palestyńskim oraz jej potomkowie.) Władze izraelskie apelowały do miejscowej ludności arabskiej o pozostanie na miejscu i zachowanie neutralności. Wyganiano tylko walczących z bronią w ręku. Główna siła miejscowej ludności arabskiej biorącej udział w walkach była związana z Bractwem Muzułmańskim i z europejskim nazizmem, otwarcie deklarowała zamiar zagłady Żydów. W wyniku przegranej przez najeźdźców wojny Żydzi uzyskali suwerenność na obszarze pokazanym na mapce z 1967  roku, (zostali wygnani/wymordowani ze wschodniej Jerozolimy oraz z całego obszaru Judei i Samarii, który wraz z wschodnią Jerozolimą został anektowany przez Jordanię i nazwany „Zachodnim Brzegiem”).    


Ziemie państwowe były teraz w dyspozycji izraelskiego rządu, rząd przejął również arabską własność porzuconą.


Dokładnie tę samą procedurę obserwowaliśmy po wojnie w innych krajach. (W dzieciństwie przez krótki okres mieszkałem w poniemieckim domu pod Szczecinem, nie była to własność porzucona, właściciele zostali autentycznie wypędzeni). Prawo międzynarodowe (autentyczne, nie dziennikarskie) stanowi, że kraj może utracić terytoria w konsekwencji przegranej wojny najeźdźczej,  granice Izraela w latach 1949-1967 ustalone zostały w wojnie obronnej, ale żaden konkretny kraj nie poniósł strat terytorialnych.  (Te ziemie wcześniej były pod suwerennością Turcji, ale Turcja utraciła swoje arabskie kolonie w wyniku pierwszej wojny światowej.) Nieudaną próbę wymordowania palestyńskich Żydów świat arabski określa jako „nakbę”, a to arabskie słowo oznacza katastrofę. Kraje arabskie próbowały jeszcze dwa razy tę katastrofę naprawić. Napadając na Izrael w 1967 roku oraz w 1973 roku. Obydwie próby spaliły na panewce. (W Polsce największą radość sprawiła wojna sześciodniowa, ponieważ, jak to określali warszawscy taksówkarze, „nasi Żydzi dali w dupę ruskim Arabom”. Armia egipska i syryjska były uzbrojone i szkolone przez ZSRR i faktycznie arabska katastrofa była również katastrofą dla Związku Radzieckiego.)


W wyniku wojny 1967 roku Syria utraciła Wzgórza Golanu, Egipt stracił Gazę i Półwysep Synajski, a Jordania utraciła zajęte w 1948 roku Judeę i Samarię. Dla Izraela to był poważny problem. Wchłonięcie Gazy i nazywanej Zachodnim Brzegiem Judei i Samarii wraz z jej arabską ludnością oznaczałoby groźną zmianę demografii Izraela, który już wcześniej miał potężną mniejszość arabską. Zdecydowano się na okupację ziemi niczyjej. (Jordania nie rościła już pretensji do Zachodniego Brzegu, a Egipt nie chciał mieć nic wspólnego z Gazą.) W efekcie pojawiła się koncepcja „ziemi za pokój”. Arabowie nie chcieli jednak pokoju i nadal szukali pomysłu na realizację swoich pierwotnych planów. Rozwiązaniem było przebudowanie konfliktu arabsko-żydowskiego w konflikt izraelsko-palestyński.


Zarówno pod panowaniem Turków, jak i w okresie Mandatu Palestyńskiego, Arabowie uważali nazwę „Palestyna” za symbol europejskiego kolonializmu i Palestyńczykami nazywano Żydów mieszkających na terenie mandatu. Nowa taktyka wymagała aneksji pojęcia „Palestyna”. Idea narodu palestyńskiego pojawia się w połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, nabrała rozpędu po klęsce w 1973 roku i stała się wiodąca wraz z przekazaniem przez ONZ wyłączności reprezentowania Palestyńczyków przez międzynarodowego gangstera Jasera Arafata i jego Organizację Wyzwolenia Palestyny. Przypomnijmy w tym miejscu, że w 1976 roku Egipt zgodził się na zawarcie pokoju z Izraelem i Izrael zwrócił zajęty w 1967 roku Półwysep Synajski.     


Teraz możemy przejść do mapki numer cztery, z 2010 roku. Co na tej mapie widzimy? Kłamstwo na temat Gazy, ponieważ od 2005 w strefie Gazy nie ma żadnej obecności izraelskiej. Kłamstwo na temat Judei i Samarii, ponieważ zaznaczone na tej mapie kolorem białym i zielonym obszary nie pokazują ziemi będącej własnością żydowską i palestyńską, ta mapa jest zbliżona do obrazu podpisanych przez obydwie strony porozumień z Oslo. Autonomia Palestyńska ma wyłączną kontrolę na 40 procentach „Zachodniego Brzegu” (obszar A i B), reszta to obszar C pod administracją Izraela.   


Prezentując te mapki Mahmoud Abbas łże jak Pieskow. Obszar B to obszar wspólnej kontroli bezpieczeństwa, obszar C to obszar, o którym lewicowe i prawicowe rządy izraelskie mówią, że nie zamierzają z nich rezygnować, nie zamierza z nich rezygnować również strona palestyńska, a w Porozumieniach postanowiono, że ostateczna granica zostanie uzgodniona w negocjacjach.  Dlaczego Izrael nie chce zrezygnować z Doliny Jordanu? Ponieważ Izrael jest supermocarstwem o wielkości znaczka pocztowego, a przewężenie w środku wynosi 14 kilometrów. Artyleria z gór wokół Doliny Jordanu może spokojnie ostrzeliwać Jerozolimę, lotnisko Ben Guriona i Tel Awiw.  Oddanie tej doliny byłoby samobójstwem, więc Izrael proponuje ewentualną wymianę innych terytoriów (problem w tym, że żaden izraelski Arab nie wyraża ochoty na przeniesienie się pod władzę palestyńską). Podobnie jest ze Wzgórzami Golan, z których Syryjczycy mogliby ostrzeliwać północny Izrael. To nie jest tak, że 60 procent „Zachodniego Brzegu” to „ziemia izraelska”, żydowskie osiedla zajmują 3 procent Zachodniego Brzegu, Izrael zachowuje kontrolę administracyjną nad obszarem C do czasu zawarcia ostatecznego porozumienia w sprawie granic. Dobrowolnie ogranicza budowę nowych osiedli żydowskich i hamuje osadnictwo arabskie.     


No więc, czy Izrael powstał na palestyńskiej ziemi? Nie, bo nie było żadnej palestyńskiej ziemi. Czy powstał na ziemi arabskiej? Tak bym tego nie nazwał, raczej powiedziałbym, że Żydzi szablą odebrali, co im obca przemoc wzięła. Nie mieli innej alternatywy, ale też sama własność ziemska zagrabiona Żydom w arabskiej diasporze była czterokrotnie większa od obszaru Izraela, zaś liczba wygnanych Żydów z krajów arabskich była znacznie wyższa od liczby arabskich wychodźców z terenów, na których powstał Izrael.


Każdy, kto czuje jakiś niepokój, że ci straszni Żydzi ukradli biednym Arabom ich kraj powinien się zastanowić, jak na to wpadł i dlaczego tak łatwo to stwierdzenie zaakceptował, bez pytań, czy to aby jest prawda. 


O grabieży żydowskiego mienia przez Polaków raczej bym nie wspominał, bo przecież nie ma to nic wspólnego z zarzutem grabieży palestyńskiej ziemi przez Żydów, a wspomnienie mogłoby  spowodować urazę i zmienić tor dyskusji. Są jednak dwie inne sprawy warte wzmianki, pierwsza to biografia ojców założycieli palestyńskiego narodu: muftiego Jerozolimy, Amina al-Husajniego oraz urodzonego w Kairze jego krewnego Jasera Arafata, jak również dokumenty założycielskie narodu palestyńskiego. Ze względu na brak miejsca wspomnę tu tylko ważny fragment konstytucji irańskiej, bo dziś duch antysemityzmu karmiony jest najsilniej przez Islamską Republikę Iranu, której konstytucja głosi m. in.:

W formowaniu i wyposażaniu sił obronnych kraju należy zwrócić należytą uwagę na wiarę i ideologię jako podstawowe kryteria. W związku z tym Armia Islamskiej Republiki Iranu i Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej mają być zorganizowane zgodnie z tym celem i będą odpowiedzialne nie tylko za ochronę i zachowanie granic kraju, ale także za wypełnianie misji ideologicznej dżihadu na sposób Boży; to znaczy rozszerzenie suwerenności prawa Bożego na cały świat (jest to zgodne z wersetem Koranu: „Przygotujcie przeciwko nim, ile możecie sił i oddziałów konnicy, którymi moglibyście przerazić wroga Boga i wroga waszego, jak również innych, którzy są poza nimi” [8:60]).

Żydowski imperializm i kolonializm jest bardzo osobliwy. Skolonizowali już obszar wielkości województwa białostockiego, w swoich koloniach gdzie Żyd nie wbije łopaty, tam znajduje ślady swoich przodków, a taka sztuka jak dotąd jeszcze się żadnym kolonizatorom nie udała, ale wiadomo jacy są Żydzi. Tak więc, kto wie, może zachęcałbym do czytania Harrego Pottera, to książki również dla dorosłych, czego dowodem może być żywiołowa nienawiść do tej serii książek Watykanu.


Tak czy inaczej, widmo antysemityzmu krąży po świecie, a wampir potrafi ukąsić nawet bardzo porządnych ludzi, więc jeśli przyjaciel dobry, to pewnie bym go jeszcze ostrzegł, żeby busoli moralnej nie kupował w podejrzanych firmach.