Najwyższy czas przyjąć Ukrainę do NATO


Jeff Jacoby 2023-07-12

Grupa ukraińskich żołnierzy ładuje rakietę pod osłoną drzew w obwodzie chersońskim w październiku.
Grupa ukraińskich żołnierzy ładuje rakietę pod osłoną drzew w obwodzie chersońskim w październiku.

W ROKU 1956 Moskwa wysłała czołgi i żołnierzy na Węgry, zabijając tysiące demonstrantów, kiedy tłumiła antykomunistyczne powstanie. Dwanaście lat później Związek Radziecki zaatakował Czechosłowację, kładąc brutalny kres „Praskiej Wiośnie” i jej liberalnym reformom. W 1991 roku sowieckie czołgi i transportery opancerzone zaatakowały tłumy ludności cywilnej broniącej niepodległości Litwy. Rosja rozpętała wojnę z Gruzją w 2008 roku, nielegalnie zajmując terytoria Abchazji i Osetii Południowej. Najbardziej morderczy ze wszystkich był brutalny atak Rosji na Ukrainę, który rozpoczął się w 2014 roku wraz z podbojem Krymu i eksplodował w lutym 2022 roku inwazją na pełną skalę w celu obalenia prozachodniego rządu Wołodymyra Zełenskiego.

Wszystkie kraje zaatakowane przez Rosję po drugiej wojnie światowej mają jedną wspólną cechę: żaden nie był członkiem NATO w czasie agresji Moskwy. Dla kontrastu, żadnemu narodowi, który chronił się pod parasolem Sojuszu Atlantyckiego, nigdy nie zagrażała rosyjska przemoc.


Rozszerzenie NATO z 12 członków w 1949 r. do 31 członków obecnie jest jednym z najbardziej udanych osiągnięć współczesnej dyplomacji. Była sekretarz stanu Madeleine Albright miała rację, gdy w 1997 roku przewidywała, że rozszerzenie sojuszu „powiększy obszar Europy, na którym wojny się nie zdarzają”. Niestety, NATO nie rozszerzyło się wystarczająco. W 2008 roku Ukrainę zapewniono, że zostanie przyjęta — z czasem — ale sojusznicy nigdy nie spieszyli się z wypełnieniem tego zapewnienia. Prawicowi izolacjoniścilewicowi ugodowcyelitarni eksperci i tak zwani realiści ostrzegali, że rozszerzenie NATO do granic Rosji sprowokuje Władimira Putina do rozpoczęcia wojny. Ukraina pozostała w zawieszeniu, jej los nierozstrzygnięty.


A wynik? Trzymanie Ukrainy z dala od NATO nie złagodziło rosyjskiej wrogości. Rozpaliło ją. Sojusznicy dali się przekonać, że jeśli odmówią przyjęcia Ukrainy, Putin nie ucieknie się do rozlewu krwi. W rzeczywistości zwiększyli prawdopodobieństwo rozlewu krwi. Przerażająca rzeź i zniszczenia ostatnich 16 miesięcy nigdy by się nie wydarzyły, gdyby akcesja Ukrainy nie była odkładana w nieskończoność.


Czas to zmienić.


Kiedy przywódcy państw członkowskich NATO zbierają się na dorocznym szczycie w Wilnie na Litwie we wtorek, przyjęcie Ukrainy jako członka powinno być pierwszym punktem porządku obrad. Bez względu na to, jakie sprzeciwy mogły pojawiać się w przeszłości wobec przyjęcia Ukrainy jako pełnoprawnego sojusznika, ta wojna powinna była je rozwiać.


Ukraina jest obecnie niezbędna do obrony Zachodu i ustanowionego po II wojnie światowej ładu bezpieczeństwa europejskiego. Żaden naród nie płaci wyższej ceny za przeciwstawienie się barbarzyństwu i zachłanności Kremla — ani nie płaci za to z większą odwagą i zdecydowaniem. Ukraińcy walczą o znacznie więcej niż tylko o bezpieczeństwo własnych granic państwowych. „Reprezentują wszystkie nasze wartości, wartości europejskie i walczą za nas wszystkich” – powiedziała Sanna Marin, która w zeszłym miesiącu ustąpiła ze stanowiska premiera Finlandii. Ukraina jest dosłownie na linii frontu między Rosją a wolnymi demokracjami Europy. Dla NATO trzymanie Ukraińców na dystans po wszystkim, co zrobili dla Zachodu, byłoby moralną hańbą.


Byłby to również poważny błąd wojskowy.


Jeśli chodzi o zasadniczy cel, dla którego stworzono NATO – odstraszanie, konfrontacja i pokonanie Rosji w bitwie – Ukraina ma dziś większe doświadczenie niż jakikolwiek inny naród. „Ukraina toczy teraz rodzaj wojny, do której NATO przygotowywało się tak długo – napisał w kwietniu korespondent dyplomatyczny „Newsweeka” David Brennan . - Kraj jest zalewany bronią NATO, za pomocą której wojska ukraińskie zadają ogromne straty rosyjskim najeźdźcom”.


Rząd w Kijowie zbudował swoją armię zgodnie ze standardami NATO, dzieląc się zdobytą wiedzą z członkami Sojuszu. Setki tysięcy Ukraińców doskonaliły swoje umiejętności prowadzenia nowoczesnej, intensywnej wojny z najbardziej śmiercionośnym agresorem Europy i najbardziej bezczelnym zbrodniarzem wojennym. To sprawia, że Ukraina jest niezrównanym atutem i Sojuszu nie stać na rezygnację z niego.


Okazało się, że przeciwnicy, którzy nie chcieli włączenia Ukrainy do sojuszu z obawy przed rozpętaniem wściekłości Putina, bardzo mylili się. Teraz twierdzą, że nie może być akcesji Ukrainy, dopóki trwa wojna. Obawiają się, że zgodnie z artykułem 5 NATO – według którego zbrojna napaść na któregokolwiek członka sojuszu „powinna być uznana za atak przeciwko nim wszystkim” – cały sojusz może zostać wciągnięty w wojnę z Moskwą. Biorąc pod uwagę ryzyko trzeciej wojny światowej, kiedy obie strony są w posiadaniu broni nuklearnej, przywódcy tacy jak niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock stanowczo twierdzą, że NATO „nie może mówić o przyjmowaniu nowych członków w trakcie wojny”.


Ale przeciwnicy znów się mylą. Natowska klauzula obrony zbiorowej nie oznacza, że przyjęcie Ukrainy w czasie wojny zobowiązywałoby każdego sojusznika NATO do wysłania żołnierzy na pole bitwy, nie mówiąc już o rozmieszczeniu broni nuklearnej. Język artykułu 5 jest jasny. Wymaga jedynie, aby każdy członek podjął „takie działania, jakie uzna za konieczne”, aby pomóc atakowanemu sojusznikowi. Może to, ale nie musi, obejmować użycie siły zbrojnej.


Przez prawie półtora roku Stany Zjednoczone i ich europejscy sojusznicy w imponujący sposób wspierali rząd Ukrainy. Obsypali Kijów pomocą gospodarczą i humanitarną. Podtrzymywali jego wysiłek wojenny bronią, amunicją i sprzętem. Udzielili oni ścisłego wsparcia dyplomatycznego Ukrainie na forach międzynarodowych. Nałożyli surowe sankcje na Rosję. W tym momencie członkostwo Ukrainy należy uznać za fakt dokonany. Sformalizowanie statusu Ukrainy jako sojusznika NATO nie wywołałoby III wojny światowej, ale postawiłoby Putina przed ostatecznym dowodem na to, że jego próba zniszczenia niepodległości Ukrainy i oddzielenia jej od Zachodu nie powiodła się.


<span>Rozszerzenie NATO z 12 członków w 1949 r. do 31 członków obecnie jest jednym z najbardziej udanych osiągnięć współczesnej dyplomacji. Powiększenie sojuszu „rozszerzyło obszar Europy, na którym wojny się nie zdarzają”.</span>
Rozszerzenie NATO z 12 członków w 1949 r. do 31 członków obecnie jest jednym z najbardziej udanych osiągnięć współczesnej dyplomacji. Powiększenie sojuszu „rozszerzyło obszar Europy, na którym wojny się nie zdarzają”.

Jak zauważa były minister obrony Ukrainy Andrej Zagorodniuk, „dzięki ogromnemu poparciu dla Ukrainy w ciągu ostatnich 15 miesięcy, Sojusz w zasadzie poniósł już wszystkie koszty przyjęcia Ukrainy”. NATO powinno zacząć czerpać korzyści z tej inwestycji. Potwierdzenie statusu Ukrainy jako stałego sojusznika w NATO podważyłoby determinację Putina do dalszej walki. To z kolei rozszerzyłoby strefę bezpieczeństwa bronioną przez sojusz — część Europy, „gdzie wojny się nie zdarzają”.


Ukraina otrzymała od NATO bardzo dużo — zaopatrzenie wojskowe, dane wywiadowcze, szkolenia i technologię. Ale nie prosi żadnego innego kraju o żołnierzy. „Nie ma powodu – pisze Zagorodniuk. - W przeciwieństwie do mniejszych państw NATO, Ukraina dysponuje ogromną siłą militarną, która może sama poradzić sobie z Rosjanami”.


Im szybciej Ukraina wejdzie do sojuszu, tym szybciej skończy się wojna Putina. Ukraińcy udowodnili swoją lojalność wobec Zachodu jak mało który potencjalny sojusznik. Nadszedł czas, by trwale odwzajemnić tę lojalność i wprowadzić Ukrainę raz na zawsze do NATO.

 

Link do oryginału: https://jeffjacoby.com/27087/it-is-long-past-time-for-nato-to-admit-ukraine

9 lipca 2023

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

*Jeff Jacoby - amerykański prawik i dziennikarz, wieloletni pybicysta "Boston Globe".