Dziennikarstwo z użyciem płynów ustrojowych


Andrzej Koraszewski 2023-07-10


Kilkanaście lat temu zmarły 2 lipca 2023r. Bogdan Miś flirtował z myślą o stworzeniu internetowej szkoły dziennikarskiej. Zapytał mnie, czy byłbym zainteresowany takim projektem. Byłem wciągnięty w inny projekt (który też musiałem później porzucić), więc odpowiedziałem, że nie. Ale dla siebie naszkicowałem inauguracyjny wykład, którego oczywiście Bogdanowi nie wysłałem, nie mam również jego oryginalnej wersji, więc odtwarzam z pamięci:

Szanowni Państwo,


Dziennikarz jest rzemieślnikiem. Nie jest ani mądrzejszy od swoich czytelników, ani bardziej szlachetny, dostarcza informacji, za których rzetelność ręczy własnym nazwiskiem.


Dziennikarz stoi przed pokusą zostania misjonarzem, przestaje wówczas być dziennikarzem staje się agitatorem (może również czuć się namaszczony). 


Dziennikarstwo jako zawód to fatalny wybór, często podyktowany narcyzmem, chęcią zobaczenia swojego nazwiska w druku, zdobycia sławy, przekonaniem, że tak ładnie umiem układać słowa. Na początek sprawa najważniejsza – ostrzeżenie przed dziennikarstwem z użyciem płynów ustrojowych. Jeśli dopiero marzycie o publikowaniu, wystrzegajcie się jak ognia redakcji, które zajmują się opluwaniem swoich przeciwników.


Jeśli jakaś redakcja zdecyduje się was zatrudnić, w momencie, w którym przełożony każe wam kogoś opluć, obsikać lub obsrać składacie wymówienie. Kiedy dotrzecie do redakcji, która wyda wam się wolna od tego typu dziennikarstwa, jeśli na skutek zmiany naczelnego lub z innych przyczyn, polityka redakcji się zmieni i skręci w kierunku dziennikarstwa z wykorzystaniem płynów ustrojowych, lepiej jest zarabiać na życie zmywając naczynia w knajpie niż tkwić w szambie.


Dziennikarz, podobnie jak ksiądz, po kilku latach aktywności ma ograniczone możliwości na rynku pracy, ponieważ niewiele umie i do niewielu prac się nadaje, a jednak powinien być zawsze gotowy do poszukiwania innych źródeł dochodów.


To tyle na początek. Czy są jakieś pytania.

Wykład był nieco dłuższy, mogłem go w ramach prywatnego żartu spokojnie posłać Bogdanowi. Kilka lat późniejszej współpracy dowodziło, że nasze myśli o dziennikarstwie na ogół zbiegały się.
Dziś w Warszawie pogrzeb Bogdana Misia wspaniałego dziennikarza i wspaniałego człowieka.