Misterium historycznego zakrętu


Andrzej Koraszewski 2023-06-28


Nadmiar fusów utrudnia wróżby. Jednodniowa wojna domowa w Rosji pod pewnymi względami przypominała kabaretową próbę przewrotu wojskowego w Turcji w 2016 roku. Tamta próba była tak nieudolna, że do dziś wielu podejrzewa, że cała sprawa była jakąś prowokacją zorganizowaną przez ludzi prezydenta Erdogana. Bunt został błyskawicznie stłumiony, a jego konsekwencją była wielka czystka, nie tylko w siłach zbrojnych, ale we wszystkich strukturach władzy.


Jeszcze w sobotę, Erdogan zadzwonił do Putina radząc by działał rozsądnie i oferując swoją pomoc. Nie wiemy, czy Erdogan doradzał coś więcej, wiemy, że Putin był już w kontakcie z Łukaszenką i mógł skracać rozmowę.


Jak dotąd główną wskazówką „planu Putina” jest jego orędzie do narodu wygłoszone w poniedziałek 26 czerwca. Dlaczego Putin dziękował dowódcom i żołnierzom Grupy Wagnera za przerwanie marszu na Moskwę i uniknięcie rozlewu krwi? Powiedział, że tego buntu chcieli naziści z Ukrainy i Zachód, a organizatorzy „zdradzili Rosję”. Nie wspomniał nazwiska Prigożyna, powiedział, że dotrzyma obietnicy relokacji oddziałów Grupy Wagnera na Białoruś, a ci którzy chcą, mogą podpisać kontrakty z rosyjską armią lub wrócić do rodzin.


Tu znów widzimy pewne podobieństwo z odległym wydarzeniem na Bliskim Wschodzie, a może nawet z dwoma. Po buncie i próbie przejęcia władzy w Jordanii (dla uniknięcia dalszego przelewu krwi), pozwolono w 1970 roku uzbrojonym oddziałom Organizacji Wyzwolenia Palestyny przenieść się do Libanu.


Dowiedzieliśmy się, w poniedziałek 26 czerwca, że przejęto w Rostowie samochód z kilkoma miliardami rubli oraz, że z biura Prigożyna w Petersburgu zabrano duże ilości złota i gotówki.      

We wtorek pojawiły się doniesienia, że Prigożyn wylądował prywatnym odrzutowcem w Mińsku, jak również dostaliśmy (trochę mętne) informacje, że uzbrojone oddziały Grupy Wagnera przekroczyły granice Białorusi oraz, że już są przygotowywane obozy, w których mają być rozmieszczone.


Tymczasem Ławrow zapewnił, że najemnicy z Grupy Wagnera operujący w Afryce (w Mali w Republice Środkowoafrykańskiej i w kilku innych miejscach) pozostaną tam nadal i że rządy tych krajów nie muszą się niepokoić. Co oznacza, że Grupa Wagnera pozostaje nadal terrorystycznym ramieniem rosyjskiego rządu.


Jak donosi w obszernym raporcie MEMRI:

Wraz z siłami malijskimi kontrahenci Wagnera byli zamieszani w serię naruszeń praw człowieka popełnionych pod pozorem operacji antyterrorystycznych, w tym w zbiorowej egzekucji około 300 cywilów w marcu 2022 r.. Okrucieństwo uznane przez Human Rights Watch za najgorsze w Mali od dziesięciu lat.


[…] Jednak osiągnięcia Grupy Wagnera w Mali w dużej mierze odzwierciedlają wzór zaangażowania tej grupy w Afryce, gdzie świadczyła szereg pozbawionych skrupułów usług bezpieczeństwa kolejnym rządom afrykańskim w zamian za rekompensatę, często w postaci koncesji na wydobywanie  zasobów naturalnych na rzecz powiązanych z Grupą Wagnera podmiotów rosyjskich. 

Jak twierdzi MEMRI, ta bandycka i terrorystyczna działalność Grupy Wagnera jest tolerowana, ponieważ sprzyja rosyjskim interesom geostrategicznym na afrykańskim kontynencie. (Prawdopodobnie jeszcze lepiej służy interesom prywatnym ludzi z najbliższego otoczenia Putina.)


W Polsce lepiej jest znany bezmiar okrucieństwa i grabieży dokonywanych przez Grupę Wagnera na terenie Ukrainy. Prigożyn dzieli się wojennymi łupami nie tylko ze swoimi zbirami, ale również z ludźmi z najwyższych eszelonów władzy. Rozprawa z jego puczem prawdopodobnie nie może pójść tą samą ścieżką, którą szedł Erdogan.    


Tak więc, to co wiemy dziś z dużą pewnością, to że Grupa Wagnera nie zostanie rozbrojona i rozwiązana. Nie wiemy, jak duża jej część znajdzie się w Białorusi, jak zostanie zrekonstruowana, ani czy i jak będzie kontrolowana przez rosyjski rząd i przez Łukaszenkę.


Te pytania skłaniają do przypomnienia historii Organizacji Wyzwolenia Palestyny w Libanie, gdzie silne oddziały terrorystów palestyńskich doprowadziły najpierw do wojny domowej, a potem do izraelskiej interwencji, a wreszcie do przeniesienia (z pomocą USA) organizacji Arafata do Tunezji.


Podejrzenia, że tego rodzaju grup będących państwem w państwie nie daje się kontrolować, potwierdzają wszystkie wcześniejsze doświadczenia. Chwilowo możemy się zastanawiać, jak liczna i jak silnie uzbrojona będzie Grupa Wagnera w Białorusi, czy jej oddziały znikną z południowego frontu w Ukrainie i czy (w co trudno wątpić) będą prowadzić akcje dywersyjne przez granicę białoruską. (To ostatnie może dotyczyć nie tylko Ukrainy, ale i innych sąsiadów Białorusi.)


Jest niemal pewne, że Grupa Wagnera przegrała starcie, ale nie przestała istnieć, że nadal stanowić będzie zagrożenie dla Ukrainy, Polski, Litwy i (może nawet przede wszystkim) Białorusi, że nie zmieni swojego bandyckiego charakteru.


W samej Rosji, jak się wydaje, Putin i wielu ludzi z jego najbliższego otoczenia podziela dziś stanowisko amerykańskiego Departamentu Stanu, że dyplomacja jest lepsza niż działania militarne w stosunkach z terrorystami, których zamierzamy użyć dla sobie tylko znanych celów.


Z doświadczenia wiemy, że ten typ dyplomacji nieodmiennie pociąga za sobą niezamierzone skutki, ponieważ manipulowani mają również własne cele. Tak więc, ani my, ani prezydent Putin, nie może dziś wiedzieć, co tym razem ugotuje mu właściciel prywatnej armii.


Źródło zdjęcia: Raport MEMRI)
Źródło zdjęcia: Raport MEMRI)