Smutek plemiennego humanizmu


Andrzej Koraszewski 2023-06-19

Źródło: Imam Tawhidi / Twitter
Źródło: Imam Tawhidi / Twitter

Australijski imam powiedział, że w Polsce nie było ataków terrorystycznych przeprowadzonych przez muzułmańskich terrorystów, powiedział również, że kraje zachodnie sprowadzają ludzi do pracy, ale muzułmańscy ekstremiści nie chcą pracować, chcą żyć z socjalu. Określił ich jako ludzkie śmieci. Uczepili się tego „dziennikarze” TVP jak Ku Klux Klan lewicowych krytyk Izraela. W odpowiedzi dziennikarz „Gazety Wyborczej” pobiegł pospiesznie do skrajnie prawicowych organizacji muzułmańskich, żeby  zdyskredytować australijskiego imama, zamykając kółeczko plemiennego humanizmu.

Polska gazeta powołuje się na autorytet skrajnie prawicowych źródeł, że to fałszywy imam i nie reprezentuje prawdziwego wojującego islamu.


Imam Tawhidi to ciekawa postać, (chociaż o naszym kraju wie dużo mniej niż o islamie). Kiedy w 2019 roku odwiedził Polskę, polscy czytelnicy mogli się o nim dowiedzieć po raz pierwszy. WP pisała, że Mohammad Tawhili chwali rząd PiS, bo tu może chodzić bez ochrony, a to wiele mówi o kraju. Australijski imam nie przyjechał jednak do PiS-u, przyjechał do Auschwitz.       


Jak donosiła wówczas „Jerusalem Post”:

Wychowany w nienawiści do Żydów, Tawhidi powiedział: „nigdy nie myślałem, że kiedykolwiek przyjdę tutaj, aby złożyć wyrazy szacunku. Byłem kimś, kto nienawidził Żydów i narodu żydowskiego – czas, abyśmy się obudzili i naprawdę stali się ludźmi”.

On sam urodził się w Iranie i jak opowiada, do Australii przyjechał jak miał 12 lat i został zradykalizowany w muzułmańskiej szkole, do której posłali go rodzice. W 2007 roku pojechał na studia religijne do Iranu, gdzie dostał kolejną porcję indoktrynacji. Uczono go tam nienawiści do  Stanów Zjednoczonych i do wszystkich niewiernych. Równocześnie zauważał, że lojalni wobec reżimu studenci mogli sobie pozwalać na kryminalne przestępstwa. To było dla niego pierwszym sygnałem. Potem przypadkowe spotkania w Qum związały go z duchownymi, którzy byli krytyczni wobec Chameneiego i stopniowo zaczął zmieniać front.   


Jego zdaniem antysemityzm jest centralnym filarem muzułmańskiego ekstremizmu. Wielu  muzułmanów próbuje się od tego uwolnić. On sam ma 800 tysięcy obserwujących na Twitterze. Oczywiście jest to kropla w morzu, ale jest przekonany, że świat muzułmański powoli się zmienia.


Tawhidi określa siebie jako imama pokoju, bo islam z pewnością religią pokoju w tej chwili nie jest. Przez kilka miesięcy w roku mieszka w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie podobnie jak w Polsce może chodzić bez ochrony, ale w wydanej w 2018 roku książce pod tytułem Tragedia islamu pisał we wstępie: „Jest wysoce prawdopodobne, że pewnego dnia usłyszysz, że zostałem zamordowany”.


Oczywiście, że jest uważany przez skrajną islamistyczną prawicę za „fałszywego imama”. Ten fałszywy imam sprzeciwia się dyskryminacji kobiet w islamie, sprzeciwia się terroryzmowi, sprzeciwia się poligamii, małżeństwom z dziećmi, przymusowi hidżabu, importowaniu terrorystów do krajów zachodnich, krótko mówiąc typowy islamofob.


Nic dziwnego, że dziennikarz „Gazety Wyborczej” nazywa go „Imamem Boratem”.


Najwyraźniej w szale zmagań plemiennego humanizmu siekiera jest jedyną dostępną bronią, bo w tej walce na żadne subtelności nie można sobie pozwolić.


Dla dziennikarzy TVP głos muzułmańskiego imama był cenny, bo w politycznej walce wykorzystują strach przed imigrantami. Donald Tusk mówił w Poznaniu o pisowskim zarządzaniu strachem, powiedział również coś, na co niewielu dziennikarzy zwróciło uwagę:

„Polityka migracyjna to trudna sztuka. Można prowadzić politykę humanitarną i jednocześnie odpowiedzialną.


W Unii Europejskiej powstał program solidarności. Stanowczo występowaliśmy przeciwko przymusowi. To, co mówi Kaczyński o przymusie europejskim, jest z gruntu nieprawdziwe. Wystarczy zwrócić się z informacją, że mamy dużą grupę uchodźców z Ukrainy, nie będziemy ponosili dodatkowych ciężarów, ale otrzymamy pomoc.”

Być może było to zbyt subtelne, żeby się tym zajmować. TVP sięgnęła po kilka słów australijskiego imama, „Wyborcza” skorzystała z autorytetu islamskich ekstremistów, żeby go zdyskredytować. Ta walka plemiennych humanistów zaczyna być naprawdę męcząca.