Boży ludzie w Afryce i w Polsce


Andrzej Koraszewski 2023-06-15

Leo Igwe.
Leo Igwe.

Leo Igwe miał być katolickim księdzem. Na pierwszym roku studiów w seminarium dla duchownych  doszedł do wniosku, że to fabryka zabobonów i przesądów. Porzucił Kościół, porzucił religię, jest dziś chyba najbardziej znanym afrykańskim ateistą, ale większość swojego czasu poświęca obronie dzieci i kobiet oskarżonych o czary. Właśnie przeczytałem jego najnowszy artykuł o przesłaniu pani Stefanii.

Stephanie Ike Okafor twierdzi, że otrzymała polecenie do Pana Boga, żeby oświecić ludzkość w sprawie zmodernizowanych czarów. W tym celu wyprodukowała i opublikowała na YouTube film, który zaczyna od zapewnień o otrzymanym od szefa zleceniu i poinformowała, jak to ludzie zbierają się, żeby rzucać  uroki na innych i buntować źle poinformowanych przeciwko Bogu za pomocą nowoczesnych czarów. Szatan, jak twierdzi Stefania z dalekiej Nigerii, zmodernizował techniki buntu przeciw Panu Bogu.


Leo Igwe pisze, że ten film to prawdziwy chrześcijański wafelek. Produkt niedouczonej, nieświadomej rzeczywistości afrykańskiej pobożnej kobiety, która bardzo chce nauczać o lepszym zrozumieniu nowoczesnych czarów i złej magii oraz ostrzec przed złem płynącym z królestwa ciemności. Pełno w tym filmie cytatów z Biblii i zapewnień, że nie należy dać żyć czarownicy.


Nigeryjska Stefania zapewnia, że to tylko początek i obiecuje całą serię ewangelicznego nauczania za pomocą prawdziwie nowoczesnych środków masowego przekazu.


Igwe nieśmiało przypomina, że autorzy Biblii żyli w odległej starożytności, że chrześcijańscy misjonarze przybyli do Nigerii w czasach, kiedy Europa rozstała się już z chrześcijańską kulturą palenia czarownic i nawet próbowali walczyć z zabobonną wiarą w czary. To jednak nie trafiało do przekonania nawróconym na chrześcijaństwo Afrykanom i czarnoskórzy chrześcijańscy kapłani do dziś masowo wspierają wiarę w czary.    


Leo Igwe przekonuje, że pani Stefania jest zwyczajną oszustką, ewangelicznym dinozaurem, bez zdolności zrozumienia pojęcia „modernizacja”, bez znajomości historii chrześcijaństwa i bez cienia empatii. Autor wzywa władze do stanowczej reakcji, ale jak dotąd zareagowało tylko jego własne stowarzyszenie walki z zabobonną wiarą w czary.    


Artykuł Leo Igwe nosi datę 11 czerwca, zaledwie trzy dni po chrześcijańskim święcie Bożego Ciała, kiedy to nasz arcyszaman grzmiał w Krakowie przeciw dzieciom szatana, czyli ateistom.   


Arcybiskup Jędraszewski wystąpił na festiwalu chrześcijańskiej miłości z okazji święta Bożego Ciała, głosząc wszem i wobec, że ciągle jesteśmy konfrontowani z ideologiami ateistycznymi i materialistycznymi. (Przekładając to z chrześcijańskiego języka na ludzki, informował krakowski szaman, że jest konfrontowany z ideą, że czarów nie ma, a jak komuś się zdaje, że jest świadkiem jakiegoś cudu, to ci paskudni ateiści mówią, żeby to sprawdzić z prawami fizyki, a takie pomysły szkodzą jego dochodom.) 


Stojąc przed ołtarzem z nowoczesnym nagłośnieniem, w stroju zaświadczającym o bliskich kontaktach z Panem Bogiem, mówił arcykapłan, o brutalizacji życia społecznego i politycznego (w czym miał niewątpliwie rację), dodając wszelako o antykulturze kłamstw i pomówień oraz celowo wzbudzanej nienawiści.


Nie wysłuchałem osobiście jego homilii, ale z tego co donosiły media wynika, że jego główną troską było życie nienarodzonych i w związku z tym nasz arcykapłan nie wie co ma sądzić o niektórych partiach, bo przecież kochać trzeba każdego.

 

Zapewniał arcybiskup, że Jezus umiłował Polskę i że wierność nauce Kościoła oznacza wierność naszej ojczyźnie, bo ci ateiści chcą nas uzależnić od obcych.

 

Martwi się Leo Igwe, że nigeryjscy chrześcijanie nie znają historii chrześcijaństwa. Rozumiem go, bo to poważny powód do zmartwienia w sytuacji, w której grozi nam pandemia influenserek w rodzaju Stefanii.