Prawda

Sobota, 20 kwietnia 2024 - 00:10

« Poprzedni Następny »


Najskuteczniejsze narzędzie ludzkości – fikcja. II


Lucjan Ferus 2020-05-24


Przez te wszystkie lata interesowania się religiami i religioznawstwem byłem całkowicie przekonany, iż jedyną właściwą drogą rozumu, którą powinien podążać człowiek uważający się za myślącego osobnika, jest droga prawdy. I jako uzasadnienie tego (oczywistego jakby się wydawało) założenia, przytaczałem słowa Stanisława Lema: „Najwyższą wartością naszej kultury jest prawda. Jest ona wartością naczelną, bez względu na to, czy jest to prawda deprymująca czy ekscytująca i prawdzie powinniśmy wszyscy służyć”. Wydawało mi się, że jest to najlepsze „usprawiedliwienie” mojego wyboru poznawczej drogi rzeczywistości.

Kiedy jednak zacząłem zapoznawać się z treścią książki Yuvala Noaha Harari 21 lekcji na XXI wiek, pojąłem, że i ten problem poznawczy nie jest tak jednoznacznie oczywisty jak widział go mistrz Lem i także (jak wszystko inne) zależny jest od perspektywy z jakiej go widzimy i opisujemy. I tak np. rozdział pt. „Kłamstwo zawsze będzie prawdą”, Autor zaczyna słowami: „Nie tylko starożytne religie wykorzystywały fikcję, by zacieśniać współpracę między ludźmi. W bliższych nam czasach byliśmy świadkami, jak każdy naród tworzył własną mitologię”. Dalej cytuje słowa Josepha Goebbelsa i Adolfa Hitlera:

„Kłamstwo powiedziane raz pozostaje kłamstwem, ale kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą”. W Mein Kampf  Hitler pisał z kolei: „Skuteczna propaganda musi się ograniczać do niewielu punktów, które z kolei muszą być lansowane w formie sloganów tak długo, aż każdy zrozumie, co przez slogan chce się powiedzieć”. Czy którykolwiek ze współczesnych handlarzy fake newsów potrafi to przebić?”.

W swoich materiałach znalazłem jeszcze jedno twierdzenie Hitlera mówiące o kłamstwie, a wręcz gloryfikujące je: „W wielkim kłamstwie zawsze jest pewna moc wiarygodności. Rażąco bezczelne kłamstwo zawsze pozostawia ślady, nawet kiedy zostanie przygwożdżone, który to fakt znają wszyscy wytrawni kłamcy na całym świecie i wszyscy, którzy spiskują razem w sztuce kłamania”. Od razu i jakoś tak mimowolnie (chyba na hasło: „wytrawni kłamcy, spiskujący razem w sztuce kłamania”) przypomniały mi się poniższe fragmenty:

„Największe donacje znane z historii Kościoła były fałszerstwami. /../ Fałszerstwo wyszło wprawdzie w XVI w. na jaw, ale /../ te zasady zapuściły korzenie w glebie Kościoła tak głęboko, że odkryte oszustwa nie zachwiały systemem. /../ Oszustwa kościelne były dobrze zakamuflowane. /../ Służyły nie tylko do kantowania cesarza i królów. /../ na oszukańczych fundamentach arcypasterzom dobrze się żyło. /../ nie słychać o powodach, dla których Kościół miałby zrezygnować z niesprawiedliwie zdobytych dóbr.” (Horst Herrmann Książęta Kościoła).

To taka mała dygresja, niejako na marginesie omawianego problemu. Nie odbiegajmy jednak od meritum. Dalej w/wym. na wstępie książce izraelskiego historyka i pisarza, czytamy:   

„Rzecz w tym, że prawda nigdy nie znajdowała się zbyt wysoko na liście priorytetów homo sapiens. Wielu ludzi zakłada, że jeśli jakaś konkretna religia albo ideologia wypacza rzeczywistość, to jej wyznawcy wcześniej czy później muszą się o tym przekonać, ponieważ nie będą w stanie konkurować z obdarzonymi większą przenikliwością rywalami. Cóż, to po prostu kolejny podnoszący na duchu mit. W praktyce siła ludzkiej współpracy zależy od delikatnej równowagi między prawdą a fikcją. Jeśli za bardzo zniekształci się rzeczywistość, faktycznie może to człowieka osłabić, przez co będzie postępował w sposób irracjonalny”.

Ciekawe, jak Autor rozumie tę „delikatną równowagę” w sytuacji, kiedy religijna fikcja jest wpajana w dziecięce umysły przy pomocy wczesnej indoktrynacji (tzw. wczesne wpajanie), natomiast prawdę o fizycznej rzeczywistości zazwyczaj poznajemy dużo później. Faktem jest też, że nadmiar religijnej fikcji zniekształca na tyle obraz rzeczywistości, przez co osobnik wierzący może zachowywać się w sposób irracjonalny. Tylko czy którakolwiek z osób wierzących zdaje sobie sprawę z tego, że modląc się do bogów, odprawiając rytuały i obrzędy w świątyniach, chodząc na pielgrzymki, adorując obrazy itp. – zachowuje się irracjonalnie? Być może moje przemyślenia zbyt daleko odbiegają od meritum przedstawianego problemu.

 

Autor książki bowiem miał na myśli inny przypadek owego „irracjonalnego osłabienia”,  opisując przykład nieudanego powstania w 1905 r. w Niemieckiej Wschodniej Afryce. Otóż pewien miejscowy wizjoner Kinjikitile ogłosił mieszkańcom tej kolonii rewolucyjne przesłanie: „Zjednoczcie się i wypędźcie Niemców!”. Aby uatrakcyjnić swe orędzie miał podawać swym wyznawcom magiczny lek, który ponoć miał zamieniać niemieckie kule w wodę (w języku suahili: maji). W ten sposób rozpoczęło się powstanie Maji-Maji. Jednakże buntownicy ponieśli klęskę, ponieważ niemieckie kule nie zamieniały się w wodę, a zamiast tego bezlitośnie raziły słabo uzbrojonych tubylców. I teraz następuje bardzo ciekawa (i dobrze mi znana z lektury książki Leo Zena) konkluzja dotycząca tego wydarzenia:

„Dwa tysiące lat wcześniej wojna żydowska przeciwko Rzymianom zrodziła się z podobnie żarliwej wiary, że to Bóg będzie walczył po stronie Żydów i pomoże im pokonać na pozór niezwyciężone cesarstwo rzymskie. Również to powstanie upadło, a jego konsekwencją było zburzenie Jerozolimy i wypędzenie Żydów z ich kraju. Ale też faktem jest, że nie da się skutecznie zorganizować mas bez oparcia w jakiejś mitologii. Jeśli będziemy odwoływali się do czystej, twardej rzeczywistości, mało kto posłucha naszych wezwań. Bez mitów niemożliwe byłoby przeprowadzenie nie tylko takich operacji, jak nieudany bunt Maji-Maji i przegrana wojna żydowska, lecz również dużo bardziej udanych powstań Mahdiego i Machabeuszy”.

I dalej następuje intrygująco zadziwiające (przynajmniej dla mnie) wyjaśnienie tego (nawet nie wiem jak go nazwać) fenomenu:

„Nieprawdziwe opowieści mają w rzeczywistości wrodzoną przewagę nad prawdą, jeśli chodzi o moc jednoczenia ludzi. Dla kogoś, kto chce ocenić lojalność jakiejś grupy, dużo lepszym jej sprawdzianem będzie poproszenie ludzi, by uwierzyli w coś niedorzecznego, niż oczekiwanie od nich, by uwierzyli w prawdę. Jeśli jakiś wielki wódz mówi: „Słońce wschodzi na wschodzie, a zachodzi na zachodzie”, nikt nie musi być wobec niego lojalny, by przyklasnąć jego słowom. Ale gdy wódz mówi: „Słońce wschodzi na zachodzie, a zachodzi na wschodzie”, jedynie prawdziwi lojaliści będą bili brawo. Podobnie jeśli wszyscy sąsiedzi wierzą w tę samą szokującą bujdę, można na nich liczyć, że w kryzysowej sytuacji będą trzymać się razem. A jeśli są skłonni wierzyć tylko w uznane fakty, to czego to dowodzi?”.  

Zadziwiające, a mimo to logiczne! Ta argumentacja ma jednak pewną wadę: ów sposób jednoczenia ludzi będzie się sprawdzał w sytuacji, kiedy ten „wielki wódz” zechce upewnić się czy podległa mu grupa osobników jest lojalna i zechce podporządkować się jego rozkazom. Ów sprawdzian lojalności potwierdza bowiem, że spośród jej uczestników nikt nie jest na tyle mądry, aby móc zaprzeczyć oczywistej nieprawdzie i na tyle silny, by otwarcie przeciwstawić się wielkiemu wodzowi. Jeśli więc w taki sposób doszło do wykorzystania fikcji jako kulturowego sprawdzianu (takiego „papierka lakmusowego”) lojalności grupowej, która jednocześnie świadczyła o sile danej społeczności, to nie ma się co dziwić, iż idee religijne ze swoją ewidentną fikcyjnością najlepiej się do tego celu nadają.

 

W tym kontekście: „Credo quia absurdum” – „Wierzę, bo to jest niedorzeczne” Tertuliana, ma sens, choć dotąd go nie dostrzegałem. Im bardziej bowiem jakaś religijna „prawda” jest niedorzeczna (absurdalna), tym trzeba większego samozaparcia, aby w nią uwierzyć. I taki osobnik, który potrafi tego dokonać jest o wiele bardziej cenny dla danej religii i Kościoła, niż ktoś, kto z łatwością uwierzy w cokolwiek. A już szczególnie taki, który uwierzy tylko w to co widzi, słyszy i czuje, czyli to, co potwierdzają jego zmysły i akceptuje jego rozum. Taki łatwowierny osobnik, łatwo uwierzy i równie łatwo może stracić wiarę. Jednakże o czym to równocześnie świadczy? Że dla ludzi ważniejsza jest władza, niż prawda? Dalej czytamy: 

„Prawda i władza mogą iść ręka w rękę tylko w ograniczonym zakresie. Wcześniej czy później się rozchodzą. Kto dąży do władzy w pewnym momencie będzie musiał szerzyć fikcje. Kto dąży do prawdy o świecie, w pewnym momencie będzie musiał się wyrzec władzy. Będzie musiał potwierdzić istnienie rzeczy i spraw (np. dotyczących źródeł jego własnej władzy), które zrażą do niego sprzymierzeńców i zwolenników albo podkopią społeczna harmonię. Ta przepaść dzieląca prawdę i władzę nie ma w sobie niczego mistycznego. /../

 

W ciągu długich dziejów ludzkości uczeni wielokrotnie stawali wobec tego dylematu. Komu służą: władzy czy prawdzie? Czy ich celem powinno być jednoczenie ludzi przez dbanie o to, by wszyscy wierzyli w jedną opowieść, czy pozwalać ludziom poznawać prawdę nawet za cenę rozłamu? /../ Ludzie jako gatunek wolą władzę od prawdy. Wkładamy o wiele więcej wysiłku w próby zyskania wpływu na świat i poświęcamy im znacznie więcej czasu, niż próbom jego zrozumienia – a nawet gdy staramy się go pojąć, zazwyczaj robimy to w nadziei, że dzięki zrozumieniu świata łatwiej nam będzie sprawować nad nim kontrolę. Jeśli zaś marzymy o społeczeństwie, w którym prawda panuje niepodzielnie, a mity się ignoruje, to nie spodziewajcie się za wiele po homo sapiens. Spróbujcie lepiej z szympansami”.

No cóż, wymowa tych konstatacji niezbyt pochlebnie świadczy o gatunku istot, które same siebie nazwały „koroną stworzenia” i zawsze widziały się ulubieńcem Boga, który nie tylko cały świat stworzył dla nich, ale też poświęcił życie swego Syna, aby człowiek mógł czuć się bezpiecznie na tym „łez padole” i mieć złudne poczucie także pośmiertnej egzystencji. Jednak to wszystko jest prawdą: człowiek (jako gatunek), możliwość posiadania władzy (dziedzictwo po zwierzęcych przodkach: wrodzona potrzeba przewodzenia w stadzie) stawia na pierwszym miejscu i dla osiągnięcia tego celu uczyniłby wszystko: każdą podłość i każdą zbrodnię. A wszelkie oszustwa i kłamstwa przybliżające mu ów cel, są dla niego niewielką ceną.

 

Znamienny jest ów dylemat: „Komu służyć: władzy czy prawdzie?”. Już dawno zetknąłem się z tym problemem, tylko inaczej sformułowanym: „Musi być bardzo ciężko tym, którzy wzięli autorytet za prawdę, zamiast prawdę za autorytet” (egiptolog G.Massey). Przede wszystkim nie zgadzam się z przedstawionym tu założeniem, wg mnie jest dokładnie odwrotnie: bardzo lekko musi być tym, którzy biorą autorytet za prawdę, gdyż podobnie myślących osobników (a raczej wierzących) widzą wokół siebie mnóstwo. Od tych, co znajdują się na samym dole „drabiny” społecznej, aż po najwyższe władze, które zawsze siedzą w pierwszych rzędach świątyń i najżarliwiej się modlą. Nie mówiąc już o hierarchii kościelnej z papieżem na czele.

 

Czy świadomość powszechności wyznawanych poglądów (chodzi o religijne fikcje) nie dodaje ich wyznawcom pewności siebie i przeświadczenia (wyrażonego już dawno temu przez św.Tomasza z Akwinu), że „Niemożliwością jest, aby było nieprawdą to, w co wierzą wszyscy”? Na tym właśnie fałszywym założeniu oparta jest wielkość Kościoła i religii, która m.in. dzięki temu ma tak wielki autorytet u swych wiernych wyznawców. Dopóki więc tkwią oni wewnątrz tej Wielkiej Iluzji czy też Mistyfikacji, będą się czuli lekko na „duszy”, mając nadzieję, że są po właściwej stronie: Dobra, a nie Zła i za to czeka ich nagroda w niebie.

 

Tak się złożyło, iż jestem urodzonym pacyfistą i wszelkie rodzaje władzy mam „w głębokim poważaniu” (eufemistycznie mówiąc), a już w szczególności ową zakłamaną do granic możliwości władzę „duchową”. Nie znoszę przemocy, a oglądając filmy (choć unikam tzw. „filmów akcji”, których fabuła jest tylko pretekstem do pokazywania i propagowania przemocy), raczej identyfikuję się z ofiarą, a nie z oprawcą. Dlatego mogę tylko ubolewać nad ludzką naturą, która wyewoluowała w tak niebezpiecznym i wrogim sobie środowisku, że najważniejsza jest dla nas możliwość posiadania władzy nad innymi. Natomiast z ulubionych  przyjemności, najczęściej wybieramy oglądanie przeróżnych odmian przemocy.

 

Cenię natomiast prawdę o rzeczywistości, bo jakoś tak (po staroświecku?) wewnętrznie czuję, że bezsensownie byłoby przeżyć to jedno jedyne życie jakie los nam podarował, pod kloszem religijnych iluzji, które obiecują nam pokonanie tego, czego się boimy i realizację tego czego pragniemy – nie wiedząc w jakiej naprawdę żyliśmy rzeczywistości. Czy po to dostaliśmy od natury rozum i wyobraźnię, aby chroniły nas przed prawdą o rzeczywistości? Bardzo w to wątpię, podobnie jak Autor tej publikacji: „Kto w swym dążeniu do prawdy nie zadowala się cząstkowymi odpowiedziami, ostatecznie zda sobie sprawę, że opowieść o Adamie i Ewie to mit. Jak często jednak dążymy do prawdy ostatecznej?”.

 

Chyba raczej rzadko, a jeśli już, to zazwyczaj jej nie akceptujemy, bliższe są nam religijne fikcje. Czy to jest jednak wyłącznie nasza wina? Otóż nie, jak zwykle winna temu jest nasza ułomna natura, bo jak to kiedyś gdzieś czytałem: „Rozum nie został nam dany do poznawania świata, lecz do walki o byt, tak jak kły i pazury. Dlatego za prawdę uważamy jedynie to, co jest dla nas korzyścią” (cytowałem z pamięci). Zatem odnosząc się do owej konstatacji G.Masseya, raczej powinno być ciężej tym, którzy biorą prawdę za autorytet, ponieważ oni są bardziej świadomi w jakim niesprzyjającym dla prawdy żyją świecie. A mimo to, wolę żyć z tą świadomością, niż ją wypierać religijnymi (i innymi) fikcjami.

 

Maj 2020 r.                                        ------ cdn.-----   

 

     

           

 

 


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Nowy ateizm i krytyka religii

Znalezionych 903 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Nowy ateizm   Koraszewski   2013-11-16
Agnostyk czy ateista?   Koraszewski   2013-12-05
Konstytucyjni ateiści   Koraszewski   2013-12-05
Portret wielkiego agnostyka   Coyne   2013-12-14
Złe wiadomości   Coyne   2013-12-17
Pięć dowodów na istnienie Boga od teologa dla ateistów pod choinkę   Coyne   2013-12-19
Katolicki hierarcha mówi, że anioły istnieją, ale są bezskrzydłe   Coyne   2013-12-24
“Rozum został stworzony przez Boga”   Coyne   2014-01-03
Opowieść o religijnym odwróceniu   Joseph   2014-01-06
Podsumowanie ataków na ateistów   Coyne   2014-01-07
Nie - dla umiłowania cierpienia   Kuhlenbeck   2014-01-07
Zmyślona podróż do nieba   Coyne   2014-01-12
Dziedzictwo nietolerancji   Shahid   2014-01-12
Islamscy radykałowie zabili kolejnych medyków   Coyne   2014-01-13
O modlitwie i petycji   Gogineni   2014-01-13
List otwarty do boga islamu   Imani   2014-01-17
Chrześcijanie XXI wieku   Koraszewski   2014-01-17
Kolejne kopniaki dla ateistów w “Slate”   Coyne   2014-01-18
Nauka kontra wiara: żadnego konfliktu!   Coyne   2014-01-21
O źródłach autocenzury   Nasreen   2014-01-24
Jakie są “najlepsze” argumenty na rzecz istnienia Boga?   Coyne   2014-01-24
Ateistom ma być ciężko   Coyne   2014-01-31
No i wydało się...   Kruk   2014-02-04
Strzelanie zza pleców Boga   Koraszewski   2014-02-06
Zostałem “Cenzorem Roku"!   Coyne   2014-02-12
Święta glina   Hili   2014-02-14
Jeśli wlazłeś między wrony...   Coyne   2014-02-17
Dlaczego religia może być racjonalna, ale robi to w zły sposób   Coyne   2014-02-20
Droga do wolności   Feldner   2014-02-24
Całun Turyński: Dlaczego religia jest pseudonauką   Coyne   2014-02-24
Jajecznica   Kruk   2014-02-27
Polityka Nowego Ateizmu   Bum   2014-02-28
Długi ateistów   Koraszewski   2014-03-03
Wkrótce w księgarniach: nowa apolegatyka Boga   Coyne   2014-03-07
Upiory religii   Ferus   2014-03-08
Życie seksualne wczoraj i dziś   Koraszewski   2014-03-11
Testowanie hipotezy Boga   Stenger   2014-03-11
Szkoły nie są polem bitwy religii!   Gogineni   2014-03-13
Czy Bóg jest bezcielesną osobą?   Coyne   2014-03-16
Głos czarnej owcy   Ferus   2014-03-18
Wyrafinowana teologia szyicka   Taheri   2014-03-19
Bóg jako lokomotywa   Koraszewski   2014-03-21
Czy ateiści są snobami intelektualnymi?   Coyne   2014-03-22
Zegarek na wrzosowisku   Ferus   2014-03-26
O nadziei w tym i owym   Koraszewski   2014-03-27
Bóg, moralność i geografia   Coyne   2014-03-28
Humanizm ewolucyjny   Ferus   2014-04-09
Kpatinga: wioska czarownic   Igwe   2014-04-13
Trzeba przestać milczeć   Ahmed   2014-04-15
Rozprawa między panem, zupą i szatanem   Kruk   2014-04-18
Kult Cargo   Szczęsny   2014-04-20
Najgłupsze dokopywanie ateistom w tym roku   Coyne   2014-04-21
Humanizm ewolucyjny II     2014-04-22
Kolejny kiepski argument na rzecz Boga   Coyne   2014-04-24
Duchowość i seksualność szatana XXI wieku   Kruk   2014-04-30
Ateizm luk   Coyne   2014-04-30
Niemago rejestruje swój związek   Kruk   2014-05-04
Ponad dobrem i złem   Ferus   2014-05-05
Recykling sił nadprzyrodzonych   Koraszewski   2014-05-22
Wojna o Adama i Ewę   Coyne   2014-05-25
O kamiennych tablicach i nieco sfałszowanych zwojach   Szczęsny   2014-06-03
Ateizm zakwefiony   Coyne   2014-06-07
Czy religia jest nałogiem?   Koraszewski   2014-06-08
Filozof gromi ateistów z głupich powodów   Coyne   2014-06-10
Państwo częściowo wyznaniowe   Koraszewski   2014-06-15
Kiedy być “ekumenicznym” – a kiedy nie   Tsalic   2014-06-16
Hiszpania deportuje byłego muzułmanina za krytykowanie islamu   Coyne   2014-06-20
Głupie twierdzenia o fundamentalistycznych ateistach   Coyne   2014-06-22
Mój problem z Bogiem   Angier   2014-06-24
Ekumeniczna nienawiść   Koraszewski   2014-06-26
Czy Bóg jest kręgowcem bez substancji?   Coyne   2014-06-26
Manifest ateisty   Harris   2014-06-27
Ewolucja teistyczna kiepsko się sprzedaje   Coyne   2014-06-29
Ostre światło nauki   Dennett   2014-07-01
Socjologia sekularyzmu   Koraszewski   2014-07-02
To nie okupacja, to islam   Greenfield   2014-07-05
Wiara szukająca ucieczki   Koraszewski   2014-07-14
Czy wierzący uważają pismo święte za dosłowną prawdę?   Coyne   2014-07-16
Gdyby Bóg istniał, miałby się z czego tłumaczyć   Fatah   2014-07-22
Dobre i złe powody, by wierzyć   Dawkins   2014-07-24
Nauka Biblii i praktyki religijne   Twain   2014-07-27
Czy nasze wartości pochodzą od Boga?   Stenger   2014-07-31
Segregowanie uczniów według wyznania jest złym pomysłem   Ridley   2014-08-01
Osaczeni   Rushdie   2014-08-05
Ameryko, obudź się!   Imani   2014-08-08
Bonobo i pogromca ateistów   Coyne   2014-08-12
Bonobo i pogromca ateistów. Część II   Coyne   2014-08-13
Królik jest pytaniem   Celeste Hale   2014-08-16
Katolickie barbarzyństwo w Europie   Coyne   2014-08-19
Religia, “Playboy” i Frank Sinatra   Coyne   2014-08-27
Myśli i materia   Stenger   2014-08-31
Świadkowie Jehowy i odmowatransfuzji krwi dla dziecka   Coyne   2014-09-07
Machina religijnej nienawiści w działaniu   Chandra   2014-09-09
Biblia źródłem moralności? Żartujesz sobie!   Coyne   2014-09-10
Marsz lunatyków do Armagedonu   Harris   2014-09-13
O rzekomym wojującym, fundamentalistycznym, ateizmie   Coyne   2014-09-15
Afrykański eksport starego chrześcijańskiego barbarzyństwa   Igwe   2014-09-16
Wolność słowa w Yale   Koraszewski   2014-09-18
Nauka dyskutowania o niczym   Coyne   2014-09-20
Jeśli ISIS nie jest islamskie, Inkwizycja nie była katolicka   Coyne   2014-09-21

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk