Prawda

Piątek, 29 marca 2024 - 14:00

« Poprzedni Następny »


O różnych formach oderwania od rzeczywistości


Andrzej Koraszewski 2022-08-13

Émile Friant La Discussion politique (Źródło zdjęcia: Wikipedia)

Émile Friant La Discussion politique (Źródło zdjęcia: Wikipedia)



Zawsze milej dyskutować o błędach popełnionych wczoraj niż o strategii działań na jutro. Zawsze milej mówić, co być powinno, niż analizować możliwe koszty i zyski związane z konkretnymi planami działań. Zawsze lepiej podpierać swoje racje pustym powiedzeniem „naukowcy mówią”, niż analizować często trudne dla laika spory między specjalistami, którzy wskazują na różne aspekty trudności z wykonalnością danego projektu, spierają się o możliwy wpływ na inne dziedziny życia, zgłaszają zastrzeżenia, których ocena wymaga od nas poszukiwania dodatkowej wiedzy.

Jest zrozumiałe, że chcemy jasnej i prostej odpowiedzi i gotowi jesteśmy popierać idee lansowane przez ludzi, których darzymy sympatią z innych powodów. Prawda jest obiektywna, istnieje niezależnie od nas. Możemy się do niej przybliżać lub od niej oddalać, ale zawsze jest tymczasowa, zależna od stanu wiedzy i musimy być gotowi na możliwość jej skorygowania w obliczu pojawienia się nowych danych. To samo z rzeczywistością. Postrzegamy ją różnie, co sprawia wrażenie, że żyjemy w różnych światach. W pewnym sensie tak jest, ale wtedy mowa raczej o różnych środowiskach, których mieszkańcy mogą być odmiennie oderwani od rzeczywistości.


Co znaczy, że  ktoś jest oderwany od rzeczywistości? Czasem jest to inny punkt widzenia, który raz pozwala nam na lepszą obserwację jakiegoś wycinka rzeczywistości, a innym razem naraża nas na inną porcję złudzeń. Czy jest zatem szansa na tworzenie oaz, miejsc dociekań, gdzie uczestnicy pozostawiają partyjne liberie za drzwiami, akceptują, że nasza wiedza nie jest pewna, a krytyka może ujawnić luki w naszym rozumowaniu? Takimi oazami były niegdyś uniwersyteckie seminaria, gdzie najlepsi nauczyciele uczyli sztuki akademickiej dyskusji, w której umiejętność słuchania jest równie ważna jak umiejętność prezentacji argumentów, a jakość jednego i drugiego uzależniona jest od wcześniejszego przygotowania i świadomości, że niezależnie od poziomu ekspertyzy uczestników dyskusji, zawsze docieramy do kwestii, które pozostają niewiadomą. Ustalenie tego, co nas może zaskoczyć, ponieważ nasza wiedza jest niepełna, bywa dobrym punktem wyjścia, poprzedzającym spór o tym, co wydaje nam się pewne. Ustalenie obszaru niepewności pozwala stronom obniżyć emocje, przez samą świadomość zgody, że nie wszystko wiemy i że część (często znacząca) znajduje się w obszarze zgadywania.         


Akademicka dyskusja nie ma dobrych notowań. Często postrzegana jest jako sztuka dla sztuki.
Chwilami można mieć wrażenie, że staje się sztuką zanikającą, czasem wręcz pogardzaną.

Nasi przodkowie walcząc o wolność słowa byli przekonani, że wolność organizowania się i swobodnej dyskusji zlikwiduje, a przynajmniej zredukuje, irracjonalizm naszych sporów. Zdawano sobie sprawę, że trzeba uciec od jarmarcznych kłótni, a to wymaga tworzenia miejsc, gdzie dociekanie prawdy jest ważniejsze od bitew o partyjne racje. Również władcy uznali, że akademicka dyskusja może sprzyjać poszukiwaniom cennym dla rządzących i zgodzili się na autonomię uniwersytetów. Próbowano nadać bardziej uporządkowany charakter sporom parlamentarnym i (niezależnie) tworzyć platformy, gdzie porządek obrad jeśli nie eliminuje, to przynajmniej łagodzi znaczenie odmienności politycznych postaw i poglądów. To rozróżnienie jest istotne, czy dyskutujemy na forum, na którym spotykają się przedstawiciele odmiennych wizji i interesów (tu ważne jest pytanie jak zachować elementarną kulturę sporu o wyższość moich racji), czy na forum profesjonalistów prezentujących wyniki badań własnych i oceniających wyniki badań kolegów, czy na forum towarzyskim, gdzie wynik dyskusji nie ma większego znaczenia (ale sposób wymiany poglądów nadal pozostaje ważny). Najłatwiej było organizować takie platformy merytorycznych debat członkom najtrudniejszych profesji. Biletem wstępu do towarzystw naukowych były zawodowe kompetencje, co zwiększało prawdopodobieństwo mówienia na temat, rozumienia o czym mowa i krytyki pozwalającej na wyłapywanie błędów w metodologii i interpretacji danych.


Z dyskusjami parlamentarnymi kłopot był znacznie większy, dyskutantów w ryzach miały trzymać ustalone formy i pewna teatralność, zaś jakość dyskusji zależała w znacznym stopniu od wyborców wpychających błaznów do parlamentów, ale również od mistrzostwa prowadzących obrady.


Wiele razy opowiadałem w różnych miejscach o moim zdumieniu i zachwycie dla szwedzkiego sposobu przygotowywania dyskusji. Dyskusja, żeby miała sens musi mieć jasno określony cel i porządek, klarowne kryteria doboru uczestników. Zebrania poprzedzało przygotowanie materiałów pisemnych, żeby uczestnicy spotkanie nie musieli dowiadywać się istotnych dla dyskusji faktów dopiero w trakcie spotkania. Towarzyszyła tym zabiegom troska, żeby nie marnować ludziom czasu i w miarę szybko osiągnąć zamierzony cel dyskusji. Rozbijający dyskusję wywodami nie związanymi z tematem spotkania byli często napominani, żeby nie urządzać polsk riksdag - „polskiego sejmu”, co od stuleci jest w tym kraju zwrotem określającym, bałaganiarskie, puste gadanie.  (Podczas piętnastu lat mieszkania w Szwecji miałem coraz częściej wrażenie, że teczki wysyłane uczestnikom zebrań stają się coraz grubsze, coraz bardziej zniechęcające do ich studiowania, sztuka trzymania się ziemi zaczęła zanikać, spory o tym, co możliwe, zmieniały się w spory o tym, jak być powinno. Polski sejm wkradał się na szwedzkie uniwersytety i do urzędów i chociaż sam zwrot pozostał nadal w powszechnym użyciu, częściej był wyrazem rozpaczy niż skutecznym napomnieniem niesfornego dyskutanta.)


W wielu miejscach na świecie parlamentarne dyskusje przestały być parlamentarne, a akademickie dyskusje z prawdziwego zdarzenia zaczęły być rzadkością, chociaż nadal spotyka się je na dobrych naukowych blogach i w niektórych gremiach. Heroiczna walka o wolność słowa uwieńczona została sukcesem i zmieniła się w swobodę bełkotu. W mediach (tych renomowanych) informują nas o tym, co powiedział ten czy inny pan Wacek, fora dyskusyjne są chińskimi gazetkami ściennymi, prasowe i telewizyjne debaty popisami prowincjonalnych Hamletów.


Czy młode pokolenie podejmie walkę o lepsze wykorzystanie wolności słowa? Nie jestem pewien, nie widzę takich prób, ani u nas, ani gdzie indziej. Słychać głosy o rozbitych więziach społecznych, o podziałach i narastających problemach w naszej komunikacji.


Mam nadzieję, że jestem w błędzie, że czegoś nie dostrzegam. Szukam miejsc parlamentarnych dyskusji, gdzie ścierają się ludzie o różnych poglądach, godząc się na rygor parlamentarnego języka i dyktat kierującego dyskusją, szukam miejsc, gdzie toczą się akademickie dyskusje, dociekanie prawdy na dobrze sprecyzowane konkretne tematy, w których kompetencje są ważniejsze od tego, kto i skąd przychodzi. Szukam miejsc, gdzie zarzut oderwania od rzeczywistości nie przekreśla możliwości zaakceptowania faktu, że oderwani od rzeczywistości jesteśmy po trosze wszyscy, więc dobrze udokumentowana prezentacja naszego oderwania zasługuje na wdzięczność.           


Osobiście od dawna nie chodzę na żadne spotkania i nie uczestniczę w dyskusjach, jestem zaledwie obserwatorem medialnych sporów, których uczestnicy namiętnie zarzucają sobie oderwanie od rzeczywistości, którą bez wątpienia odmiennie widzą i chyba nazbyt często dają do zrozumienia, że ich widzenie rzeczywistości jest poprawne i pozbawione błędów. Czasem pisuję komentarze pod jakimś artykułem, wiedząc, że żadna debata z tego nie wyniknie, bo prawdopodobnie nie może.


Na naszym krajowym podwórku główna oś sporu dotyczy PiS- i antypisu zwanego opozycją. W niedawnym komentarzu do artykułu o Jarosławie Kaczyńskim i jego wyborcach pisałem:     

„Czasem słyszę wypowiadane na jednym oddechu twierdzenie o tym, że polityka PiSu uderza najsilniej w najbiedniejszych i to pogardliwe określenie „lud pisowski”, będące synonimem wyborców rządzącej partii. Analiza sukcesów Kaczyńskiego i jego świty może zaczynać się od przypomnienia, że bracia Kaczyńscy byli architektami „wojny na górze”, którą biedny Lech Wałęsa kupił, nie zastanawiając się co robi i zaledwie półgębkiem przyznając później, że dał się podpuścić. Możemy długo analizować gry braci Kaczyńskich o „chrześcijańskie wartości”. Możemy się zastanawiać jak wiele Jarosław Kaczyński zbudował na śmierci swojego brata. Prawdopodobnie jednak tego rodzaju analizy nie prowadzą do zmiany postaw i opinii wyborców. Populiści, a trudno zaprzeczyć temu, że partia kierowana przez Kaczyńskiego jest partią populistyczną, opierają swoje sukcesy na wyolbrzymianiu i specyficznej interpretacji błędów swoich przeciwników. Kłamstwo jest częściej półprawdą lub ćwierć prawdą, która trafia do ludzi, bo coś z tego rozpoznają z własnych obserwacji.

Jeśli nie umiemy tego zauważyć, jeśli nie umiemy słuchać ludzi, którzy dali się przekonać, nasze „analizy” okazują się wyłącznie pogłębianiem okopów. Ponieważ nie ma tu nawet cienia prób zrozumienia owego „ludu pisowskiego”, nie ma również szans na jego przekonanie. Mówimy do siebie i dziwimy się, że to nie przekonuje tych, do których nie mówimy, bo ich problemów ani nie chcemy zrozumieć, ani nie mamy takich ambicji.

Kłamstwo nie ma krótkich nóg, kłamstwo operuje słowem zniekształcającym prawdę, odwołuje się do symboli, zdobywa przewagę upraszczając to, co skomplikowane. Populiści zręcznie posługują się pochlebstwem. Czasem mam wrażenie, że nasza strona woli przekonywać, wymyślając tym, których chcieliby przekonać, od idiotów. To może być mało przekonujące.

W odpowiedzi znajomy, wywodzący się z tego samego środowiska zawodowego i towarzyskiego co ja, napisał:

Zgadzam się z Panem. Problem w tym, że zwolennicy PiS, pominąwszy emocjonalną, ślepą wiarę w przedstawiane przez JK i jego otoczenia kłamstwa, nie tylko nie chcą ale nie życzą sobie spokojnej i rzeczowej rozmowy. Pogłębianie okopów jest nie tylko naszą winą, ale przede wszystkim intencją i działaniem wyznawców PiS. Jedyne co może jakoś na nich wpłynąć to test rzeczywistości. Muszą sami przejrzeć się w swoich wierzeniach w dobrobyt, stabilizację i “godność”. Żadne przekonywanie nie skutkuje. Mieszkając na małej wsi już dawno przestałem przekonywać pisowskich popleczników. Nie rozmawiam z nimi na tematy polityczne. Powoli zauważam, że w ich myślenie wkradają się wątpliwości całkiem zasadnicze – wzrost kosztów życia, cen paliwa, cen nawozów, cen skupu produktów przez nich wytworzonych, itp. Muszą ten test rzeczywistości sami przejść- inaczej nie mogą wyleczyć się z kłamstwa.

Próbowałem napisać odpowiedź, ale moja niesprawność techniczna spowodowała, że mój komentarz był odrzucany, nie w tym problem, chciałem wpisać w odpowiedzi:  

Nie chodzi tu o winę za pogłębianie okopów, być może dla nas poważniejszym problemem jest nasze oderwanie od rzeczywistości. Zawsze jesteśmy boleśnie świadomi jak bardzo zróżnicowane jest nasze środowisko, niemal zawsze mamy kłopoty z zauważeniem różnorodności w środowisku, z którym mamy ograniczone kontakty. Stereotypizacja jest odruchowa i niezauważalna. Zapominamy, jak często nam się zdarza, że przyjaciel gdzieś odpłynął i nawet nadal głosujemy na tę samą partię, ale nie bardzo mamy z nim o czym rozmawiać. Ktoś odchodzi z wrogiego środowiska i nagle widzimy, że czasem mówi rozsądnie  (Giertych, Sikorski, Kamiński, Dorn, czy jeszcze ciekawsza jest dla mnie Joanna Kluzik-Rostowska). Tak, to efekt zmiany poglądów, ale nie do końca. Oni są różni.


To zróżnicowanie w przeciwnym obozie jeszcze trudniej dostrzec, kiedy mamy do czynienia z różnicą zawodów, wykształcenia i trosk, co powoduje, że kładek (obszarów wspólnoty) jest mało i dialog jest jak dziada z obrazem. Zapominamy, że w naszym środowisku oglądanie świata jest zajęciem głównym, a człowiek, który dostarcza nam chleb, mleko, kotlet i sałatę, czerpie informacje o tym, o czym chcielibyśmy rozmawiać, z kołchoźnika, bez skupienia i z ograniczonym skupieniem.


Jak popatrzeć bliżej, to nie różnice poglądów utrudniają rozmowę, a zapiekłość stron, samo podejście do rozmowy. Z ludźmi, z którymi się lubimy spacery po polu minowym nie są większym problemem, a nawet sprawiają przyjemność. Nie wybieram się na takie rozmowy jako misjonarz, nie muszę przekonywać, wolę posłuchać, odpowiedzieć na pytanie, jak ja to widzę. Próbuję pamiętać jak bardzo jestem oderwany od jego/jej rzeczywistości. To czasem pozwala na jakieś mini sukcesy. Na dłuższą metę wydaje mi się ważniejsza sama bliska znajomość i świadomość, że różnice (przynajmniej do pewnego punktu) nie oznaczają odrzucenia. Czasami okazuje się, że zgadzamy się w ocenie Rydzyka, Czarnka i pana proboszcza, ale w innych sprawach każdy zostaje przy swoim.

Jak często łapiemy się na własnym oderwaniu od rzeczywistości? Bardzo rzadko i zawsze z pomocą innych. Sam mogę wymyślać sobie od idiotów po latach, natychmiastowe olśnienie, że jestem dziś w błędzie wymaga demonstracji faktów. Pisałem kiedyś na forum ateistów o ludziach pięknie wierzących. Zirytowany internauta zapytał: gdzie ich spotykasz? Odpowiedziałem, że najczęściej w mojej kuchni. Po dwóch minutach napisał: "Przepraszam wszystkich moich wierzących przyjaciół za to, że o nich zapomniałem".


Kto wie, może powinniśmy odczuwać niedosyt przyjaciół pokazujących nam nasze własne oderwanie od rzeczywistości.            


P.S. W czasach mojej młodości, głęboko w czasach komunistycznych, fascynowała mnie obserwacja poglądów prywatnych i publicznych oraz warunków, jakie muszą być spełnione, żeby zostać dopuszczonym do poglądów prywatnych. Miałem teorię, że to interesujący problem wyłącznie w dyktaturach. Okazuje się, że była to tylko teoria.       


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj






Notatki

Znalezionych 2574 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Wydajmy razem "Głos Rozpaczy"   Kruk   2013-12-14
Woda wyżej   Koraszewski   2013-12-15
Izraelski apartheid   Lesser   2013-12-19
W co wierzy lewica (w sprawie islamu i Izraela)   Davidson   2013-12-21
Szokująca decyzja  autobojkotu związków uniwersyteckich   Davidson   2013-12-25
Co zrobić z wszystkimi “czarownicami”?   Igwe   2013-12-26
Wesołych Świąt!   Dawkins   2013-12-26
Tragedia dzieci-uchodźców w Syrii   Raphaeli   2013-12-29
Święty Mikołaj aresztowany w Pakistanie   Khuldune Shahid   2014-01-02
Całkowity brak zainteresowania   Treppenwitz   2014-01-02
Tajemnice palestyńskiej ambasady     2014-01-05
Zabójstwa honorowe na Zachodzie   Chesler   2014-01-10
Znak czasu   Treppenwitz   2014-01-11
Przepraszamy, zabiliśmy was z powodu nieuniknionych błędów!   Bekdil   2014-01-14
Chińską politykę jednego dziecka zainspirowali zieleni z Zachodu   Ridley   2014-01-20
Ani Marks, ani Chomsky, ani Jezus, ani Mahomet   Koraszewski   2014-01-27
Precedens w świecie arabskimOficjalna impreza upamiętniająca Holocaust     2014-01-30
Lekcje Holocaustu są międzynarodowe     2014-01-30
Gniewny śpiew o kulturze gwałtu   Chesler   2014-01-30
Kocia sprawa   Hili   2014-02-01
Rada Bezpieczeństwa żąda, by Izrael przestał być tak cholernie moralny     2014-02-04
Zakaz przechodzenia przez jezdnię po lody!   Lomborg   2014-02-08
Listy z globalnej wioski   Hili   2014-02-09
Czy ludziom bardziej przeszkadza nierówność niż bieda?   Ridley   2014-02-09
Okupacyjna Olimpiada Putina   Kontorovich   2014-02-10
Przemysł, który nie będzie bojkotował Izraela   Apfel   2014-02-11
O mordowaniu zwalczających polio     2014-02-13
Abbas potrzebuje opcji zerowej   Charney   2014-02-14
Rasa & polityka: od sali wykładowej do ONZ   Valdary   2014-02-17
Kongres i Biały Dom zgadzają się: Najlepszym rozwiązaniem jest okupacja     2014-02-18
Kultura wojny   Tobin   2014-02-19
Muzułmanie szkodzą sami sobie    Al-Dżibrin   2014-02-20
Jak wytworzyć paskudny obraz Izraela za przestrzeganie porozumień     2014-02-23
W poszukiwaniu palestyńskiej tożsamości     2014-02-26
Arabia Saudyjska: prawdziwy apartheid   Greenfield   2014-03-03
Islamskie państwo Iranu i dyskryminacja płci   Rafizadeh   2014-03-04
Niewolnictwo nadal istnieje   Koraszewski   2014-03-05
Dramat syryjskich chrześcijan   Koraszewski   2014-03-06
Palenie (i regulacje europejskie) zabijają   Ridley   2014-03-06
Naród wyklęty   Koraszewski   2014-03-07
Izraelski Apartheid i jego radzieckie korzenie   Koraszewski   2014-03-08
Miss apartheidu   Koraszewski   2014-03-09
Wspaniały sposób na dobre samopoczucie za pieniądze innych ludzi   Lomborg   2014-03-09
Tragiczna farsa Rady Praw Człowieka ONZ   Cotler   2014-03-13
Akademicy milczą w sprawie imperializmu rosyjskiego: “To nie jest Izrael”     2014-03-14
Afrykańscy więźniowie sumienia   Keita   2014-03-17
Opowieść o niedźwiedziu   Koraszewski   2014-03-20
Czy Waszyngton zakochał się w Hezbollahu?     2014-03-24
Tyrania ekspertów   Ridley   2014-03-24
Demokracja islamska: skorumpowana i niedemokratyczna   Bekdil   2014-03-26
Technika i technologia zarówno tworzą, jak i likwidują miejsca pracy   Ridley   2014-03-29
Kobiety w krajach arabskich mają prawa z epoki kamienia   Akram   2014-03-31
Egipt pozwie Izrael za dziesięć plag   Al-Gamal   2014-04-01
Chochoł królem Polski   Kruk   2014-04-01
Przeciw złemu światu   Roth   2014-04-04
Światowa Wojna Środowiskowa   Greenfield   2014-04-05
Rakiety domowej roboty?   Roth   2014-04-08
Najnowszy argument przeciw nauce   Coyne   2014-04-10
Ruda nie wróci   Koraszewski   2014-04-11
Palestyńczycy muszą prosić o pokój   Dershowitz   2014-04-12
Zmierzch Czerwonych i Zielonych   Greenfield   2014-04-14
Niespodzianka! Nowe badanie Australijczyków pokazuje, że homeopatia jest bzdurą   Coyne   2014-04-15
Szariat to… szariat tamto…   Rahman   2014-04-22
Problem z Bliskim Wschodem   Tsalic   2014-04-25
Zagadka brytyjskiego zatrudnienia i wydajności   Ridley   2014-04-25
Sojusznik NATO na pół etatu   Bekdil   2014-04-26
Kultura arabskapodwójnie zdewaluowała życie ludzkie   Al-Swailem   2014-04-27
Nie dla koniny, ani dla bredni   Tsalic   2014-04-29
Paradoks gospodarczego wzrostu   Ridley   2014-05-01
Negacja Holocaustu i ludobójstwo w Ruandzie   Boteach   2014-05-05
Izrael, kraj paradoksów   Yemini   2014-05-06
Wielka barykada na drodze chorążego pokoju   Apfel   2014-05-08
Czy powinniśmy polować na krezusy?   Koraszewski   2014-05-10
Sprawdzanie moich przywilejów   Fortgang   2014-05-10
Boko Haram i gwałcenie dzieci w Dżihadzie   Chesler   2014-05-11
Pokój ma na imię Hadassah   Ahmed   2014-05-12
Religijny humanizm   Al-Harbi   2014-05-13
Światowa stolica teorii spiskowych   Totten   2014-05-14
Spóźnione olśnienie Tony Blaira   Bekdil   2014-05-15
Wyznanie obojnaka   Kruk   2014-05-16
E-papierosy wypierają tytoń   Ridley   2014-05-18
Nakba czy porażka?   Al-Mulhim   2014-05-19
Nacjonalizm, patriotyzm, humanizm   Koraszewski   2014-05-19
Magiczne myślenie Palestyńczyków   Spyer   2014-05-21
Nakba każdego narodu   Jemini   2014-05-22
EU finansuje terroryzm   Tsalic   2014-05-24
Komu pomaga UNRWA?   Roth   2014-05-25
Małżeństwa z dziećmi  powinny być karalne   Inger Stark   2014-05-26
O wyższości podboju nad okupacją   Bekdil   2014-05-28
Obraźmy się na wiecznie obrażonych muzułmanów   Sennels   2014-05-29
Czy wstrętny generał odmieni Libię?   Greenfield   2014-05-30
Zgwałcili i powiesili   Chesler   2014-06-02
Zdumiewający głos z Syrii   Winter   2014-06-03
Palestyńczycy oskarżają Izraelo gromadzenie zapasów Żydów     2014-06-04
Przepraszam, ale się stąd nie wyniesiemy!   Bekdil   2014-06-05
Wojna i (nie) pokój   Tsalic   2014-06-09
Terroryści bezskutecznie próbują zdobyć uwagę BBC     2014-06-10
Czeski prezydent o islamie i antysemityzmie   Geenfield   2014-06-12
Nielegalne osiedla   Levick   2014-06-14
Naiwność to jeszcze nie dobroć   Lawson   2014-06-21

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk