„Samotny Izrael ”W czym „Economist” nieświadomie ma rację na temat państwa żydowskiego

NA okładce bieżącego numeru „Economist” znajduje się izraelska flaga pokryta brudem, miotana przez burzę piaskową na opuszczonej ziemi. Flaga przechyla się niebezpiecznie i w każdej chwili może się przewrócić. Nad nim, wielkimi literami, widnieją dwa złowieszcze słowa: „Samotny Izrael”.

„Economist” od dawna ostro krytykuje Izrael, a jego główny esej zawiera znajome sformułowania. Magazyn ostrzega, że jeśli Izrael nie wymieni swojego rządu, może stanąć w obliczu „najczarniejszej trajektorii swojego 75-letniego istnienia”. Przyznaje, że Izrael miał podstawy, by przystąpić do wojny z Hamasem w październiku, lecz gardzi „zgubnym przywództwem” premiera Benjamina Netanjahu. Przyznaje, że nie ma palestyńskiego partnera, z którym Izrael mógłby zawrzeć pokój, mimo to nalega, aby Izrael to zrobił, akceptując zawieszenie broni i realizując starą, wyświechtaną chimerę, rozwiązanie w postaci dwóch państw. „Economist” przyznaje, że Waszyngton nie powinien próbować „wypychać Izraela z Gazy, dopóki Hamas wciąż może się przegrupować”. Jest pewny, że kraj „czeka walka o przyszłość Izraela”, której „bitwa w Gazie to dopiero początek”.


Ale czy Izrael jest samotny?


Jeśli ta „samotność” oznacza, że Izrael nie ma sojuszników na świecie, to z pewnością nie jest samotny.


Kilku polityków, którzy wyrazili silną solidarność z Izraelem bezpośrednio po upiornych zabójstwach i porwaniach z 7 października – na przykład prezydent Biden i przywódca większości w Senacie Charles Schumer – rzeczywiście w ostatnich tygodniach ostudzili swoje poparcie, głównie pod naciskiem ze strony lewicy politycznej, której niechęć do Izraela ma głębokie korzenie. Stany Zjednoczone odmówiły w poniedziałek zawetowania rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ wzywającej do tymczasowego zawieszenia broni w Strefie Gazy. Rząd Kanady ogłosił, że wstrzyma wszelką sprzedaż broni do Izraela.


Niemniej Izrael ma wielu obrońców. Oddolne poparcie dla państwa żydowskiego w Stanach Zjednoczonych pozostaje solidne. Wśród dużych grup ludności – Republikanów, ewangelickich chrześcijan i Amerykanów w wieku 65 lat i starszych – jest ona szczególnie silna. Zagraniczni przywódcy, tacy jak brytyjski premier Rishi Sunak i kanclerz Niemiec Olaf Scholz, zadali sobie trud podkreślenia, że ich poparcie dla zawieszenia broni w Gazie nie umniejsza ich solidarności z Izraelem walczącym z bezwzględnym wrogiem. „W tych mrocznych godzinach mój kraj stoi przy narodzie Izraela” – powiedział w tym miesiącu Scholz w Jerozolimie. „Izrael ma prawo bronić się przed terrorem Hamasu”.


Jednak na głębszym poziomie przesłanie z okładki „Economista” jest bezsprzecznie prawdziwe. Izrael ma lojalnych przyjaciół o nieocenionej wartości. Ale ostatecznie państwo żydowskie jest samotne, ponieważ ostatecznie naród żydowski jest samotny. Przez ponad 3000 lat niemal wszędzie, gdzie żyli Żydzi, prędzej czy później byli izolowani, demonizowani, zamykani w gettach, wywłaszczani lub eksterminowani. Raz po raz zmuszano ich do noszenia symboli identyfikujących ich jako Żydów. Raz po raz byli masowo  wydalani z krajów, w których żyli od pokoleń. Raz po raz byli prześladowani jako heretycyzabraniano im przyłączania się do cechów rzemieślniczych i posiadania ziemi.


Pionierzy współczesnego syjonizmu byli przekonani, że tylko we własnym kraju Żydzi mogą w końcu osiągnąć normalność, której tak długo im odmawiano – normalność, którą inne narody uważają za oczywistą.


Ale mylili się.


Izrael nigdy nie był uważany za „normalny” kraj. Jako jedyny spośród 193 członków Organizacji Narodów Zjednoczonych jest jedynym, którego samo prawo do istnienia jest stale atakowane. Jerozolima jest jedyną stolicą na świecie, w której zdecydowana większość rządów odmawia lokalizacji swoich ambasad. Każdy inny naród należy do większych bloków krajów, z którymi łączą go więzi historyczne, etniczne, językowe lub religijne – są to kraje nordyckie, frankofońskie, muzułmańskie, słowiańskie, afrykańskie, arabskie, latynoskie i buddyjskie. Tylko Izrael jest samotny.


Pod względem terytorium i liczby ludności państwo żydowskie jest maleńkie, jednak namiętności, które wzbudza – bezgraniczna nienawiść jednych, serdeczny podziw innych – mają intensywność godną supermocarstwa. To samo zawsze odnosiło się do narodu żydowskiego. Jego liczebność jest znikoma, zaledwie dwie dziesiąte 1 procenta rasy ludzkiej. „Właściwie o Żydzie raczej nie powinno się słyszeć – napisał Mark Twain w słynnym eseju – ale słychać o nim, zawsze o nim słyszano”.


To, co „Economist” ogłasza na okładce, biblijny prorok Balaam, nie-Żyd, ogłosił w Księdze Liczb. Próbując przekląć Izraelitów, zaintonował: „Oto lud, który mieszka osobno / i nie wlicza się do narodów”. W tym szczególnym opisie – naród, który mieszka osobno – zawarta jest istotna rzeczywistość bardzo długiej historii Żydów. Czasem na dobre, czasem na złe, naród żydowski – i odrodzone państwo żydowskie – są zasadniczo sami, w przeciwieństwie do „normalnych” ludów i narodów, z którymi dzielą planetę. Izrael nigdy nie może być po prostu kolejnym krajem, jak Belgia czy Tajlandia. Państwo żydowskie jest samotne; i to jest zarówno jego błogosławieństwem, jak i przekleństwem.


Link do oryginału: https://jeffjacoby.com/27658/israel-alone

27 marca 2024

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Jeff Jacoby
jest amerykańskim prawnikiem i wieloletnim publicystą „Boston Globe”.

 

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version