Antyizraelska prawica łączy się z proirańską lewicą

Prezydent Tump udziela wywiaduTheo Van, 30 sierpnia 2024. (zrzut z ekranu Youtube)

Influencerzy MAGA zastępują główne media jako nośniki tradycyjnych kampanii informacyjnych skierowanych przeciwko Izraelowi i Trumpowi.

Donald Trump mówi, że zamierza walczyć z antysemityzmem oraz z lewicową delegitymizacją i nienawiścią do Izraela, które nękają kampusy uniwersyteckie od 7 października, co doprowadziło do zamordowania w zeszłym tygodniu dwojga pracowników ambasady Izraela. Na przeszkodzie jego staraniom o uwolnienie Ameryki od brutalnej i śmiertelnej plagi stoi radykalna lewica, Demokraci, sądy federalne i rektorzy uniwersytetów, którzy są zdecydowani chronić propalestyńskich terrorystów przed jego kampanią deportacyjną.

Wszyscy chcą, żeby Trump przegrał. Dotyczy to również pewnych influencerów MAGA, którzy są opętani ideą Izraela jako wyjątkowo złej siły w historii świata i amerykańskich Żydów jako złośliwej piątej kolumny. Do tych influencerów dołączają pracownicy administracji Trumpa, którzy próbują zmienić orientację polityki prezydenta na Bliskim Wschodzie i zniweczyć sukcesy jego pierwszej kadencji. Oba obozy znajdują się teraz po tej samej stronie co instytucje globalistyczne, którymi, jak twierdzą, gardzą: Organizacja Narodów Zjednoczonych i inne organizacje światowe, które zagrażają suwerenności narodowej, zarówno Ameryki, jak i Izraela.


Od 7 października Organizacja Narodów Zjednoczonych wykorzystuje swój monopol na dystrybucję pomocy, aby zatrzymać izraelską kampanię wojskową i uratować Hamas. Międzynarodowa organizacja jest również wiodącym głosem w tym, co premier Izraela Benjamin Netanjahu opisał jako „oszczerstwa o mord rytualny przeciwko Izraelowi”, bezpodstawnie oskarżając IDF o ludobójstwo i tworząc klimat, który doprowadził do zamordowania dwojga pracowników ambasady. 20 maja, dzień przed atakiem, podsekretarz generalny ONZ ds. humanitarnych Tom Fletcher powiedział: „14 000 dzieci umrze w ciągu najbliższych 48 godzin, jeśli nie uda nam się do nich dotrzeć”.


Ale nie ma głodu — jest tylko ciągła seria raportów, wiele z nich sporządzonych przez tę samą organizację, ostrzegających przed głodem, które zaczęto produkować niemal natychmiast po 7 października, bez podania chociażby jednej prawdziwej ofiary głodu. To jest oszczerstwo, którego celem jest podżeganie do przemocy na tle antysemickim, i jest to także kampania propagandowa  poparcia Hamasu. Nazwijmy to mistyfikacją głodu. Rozpoczęło się jeszcze przed wkroczeniem Izraela do Gazy i miało na celu zmianę zasad wojny w sposób, który zapewniłby przetrwanie Hamasu.


16 października 2023 r., dziewięć dni po tym, jak 1200 osób zginęło, a setki wzięto jako zakładników, Światowa Organizacja Zdrowia ostrzegła przed „katastrofą” w Strefie Gazy, twierdząc, że zapasy wody, prądu i paliwa wystarczą na zaledwie 24 godziny. „Nie można używać pomocy, żywności i wody jako narzędzia wojny w celach politycznych lub militarnych” — powiedział Marwan Jilani, dyrektor generalny Palestyńskiego Czerwonego Półksiężyca. „Istnieje pilna potrzeba złagodzenia cierpienia palestyńskich cywilów w Strefie Gazy” — powiedział minister spraw zagranicznych Egiptu. Ale wówczas Izrael jeszcze nie rozpoczął inwazji lądowej na Strefę Gazy. Egipt kontrolował przejście graniczne w Rafah — i był w pełni zdolny do dostarczania żywności do Strefy Gazy. Ale tego nie zrobił. Nie trzeba dodawać, że żadne trybunały międzynarodowe nie groziły Kairowi zarzutami zbrodni wojennych, a palestyńscy aktywiści nie oskarżali Egipcjan o ludobójstwo.


Pod koniec grudnia 2023 r. Integrated Food Security Phase Classification wydała ostrzeżenie o głodzie i stwierdziła, że co najmniej jedna czwarta mieszkańców Gazy doświadcza form niedostatku na poziomie głodu. W połowie marca 2024 r. administrator USAID Białego Domu Bidena. Samantha Power, powiedziała, że Gaza jest „poważnie zagrożona głodem”, co oznacza, że głód przewidywany cztery miesiące wcześniej nie zmaterializował się. Wezwała do „drastycznego zwiększenia” pomocy humanitarnej „w miarę pogarszania się warunków”. Ponownie, głodu nie było.


Nie powstrzymało to czołowych członków administracji Bidena przed używaniem słów takich jak głód i śmierć głodowa, podobnie jak rekordowo niskie wskaźniki ofiar cywilnych jak na wojny miejskie nie powstrzymały aktywistów-celebrytów, takich jak Mark Ruffalo, przed wielokrotnym twierdzeniem, że Izrael dopuszcza się „ludobójstwa”. Wygląda na to, że wiceprezydentka Bidena nie rozumiała różnicy między klęską głodową a raportem przewidującym możliwy głód. „Ludzie w Strefie Gazy głodują” — powiedziała Kamala Harris. „Warunki są nieludzkie, a nasze wspólne człowieczeństwo zmusza nas do działania” — kontynuowała.


Oczywiście, ludźmi, którzy rzeczywiście głodowali w Gazie przez ostatnie dwa lata, byli izraelscy zakładnicy, którym podawano ćwiartkę pity dziennie, podczas gdy ich porywacze objadali się kradzioną żywnością ze środków pomocowych. Po tym, jak Palestyńczycy wystawili porwanych Izraelczyków na paradę, Trump wyraził odrazę. „Wyglądali jak ocaleni z Holokaustu — powiedział prezydent — i nie wiem, jak długo jeszcze możemy to znieść, kiedy to oglądam”.


Głód
klęska głodowa i ludobójstwo to po prostu słowa kluczowe w kampanii informacyjnej, której celem jest wywołanie wystarczającego oburzenia opinii publicznej i decydentów, aby zapewnić przetrwanie Hamasu dzięki zachodnim pakietom pomocowym, a tym samym zapewnić, że Izrael przegra wojnę w Strefie Gazy. Na przykład kilka tygodni temu lobbysta reżimu irańskiego, Trita Parsi, opublikował zdjęcie, na którym, jak twierdził, znajdowała się mała dziewczynka z Gazy, która zmarła z głodu. W rzeczywistości było to zdjęcie dziecka, które było leczone w szpitalu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich na rzadką chorobę, która spowodowała jej wychudzenie. Autentyczność zdjęcia była nieistotna. Celem było propagowanie oskarżenia o klęskę głodową.


To właśnie Parsi, wiceprezes Quincy Institute, think tanku założonego przez George'a Sorosa i Charlesa Kocha, sprawił, że oszustwo związane z głodem w Gazie przeskoczyło z lewa na prawo. Republikańscy i demokratyczni darczyńcy Quincy Institute podzielają pogląd, że Izrael jest siłą destabilizującą na Bliskim Wschodzie, a zatem irańska bomba przywróci równowagę w najbardziej niestabilnym regionie świata. Pomimo ostrzeżeń prezydenta, aby trzymać współpracowników Kocha z dala od administracji — sieć Kocha sprzeciwiła się kandydaturze Trumpa na nominację republikańską w 2016, 2020 i 2024 roku — pracownicy Trumpa nadal wybierają ich na stanowiska kierownicze. Artykuł z wewnętrznej publikacji Quincy Institute poparł twierdzenia Parsiego o głodzie, cytując Cindy McCain, dyrektorkę Światowego Programu Żywnościowego i wdowę po zmarłym senatorze z Arizony i zażartym przeciwniku Trumpa, Johnie McCainie. W maju 2024 r. powiedziała ona, że w północnej części Gazy panuje „głód na wielką skalę” i że „zbliża się on do południa”.


Tweet Parsiego przekazał influencer z mediów społecznościowych Darryl Cooper, i samozwańczy historyk rewizjonistycznego narodowego socjalizmu, którego autorytet zatwierdzili czołowi podcasterzy MAGA: Tucker Carlson i Joe Rogan. „Gaza Hołodomor” – taki napis zamieścił Cooper  pod tweetem Parsiego, nawiązując do zagłodzenia milionów Ukraińców przez Stalina. Podcaster Theo Von zamieścił następnie film na X, twierdząc, że w Strefie Gazy dochodzi do „ludobójstwa”, a Stany Zjednoczone są „współwinne”. Jego post zyskał niesłychaną popularność, ponieważ miliony ludzi przyjęły oskarżenie od artysty, który niedawno był zapowiadającym przemówienie Trumpa do żołnierzy amerykańskich stacjonujących w Katarze. Konto X Quincy Institute z aprobatą tweetowało oskarżenia Vona, podobnie jak wpływowa Candace Owens. „Dobra robota, Theo - zamieściła pod tweetem Vona. -„Bóg zemści się na tych, którzy bronią tego, co dzieje się w Strefie Gazy”.


Być może nominalnie protrumpowscy influencerzy nie wiedzieli, że promują fałszywą narrację zainicjowaną przez tę samą agencję ONZ, która tuszowała źródła COVID-19 i ułatwiała blokady oraz nakazy noszenia maseczek i szczepień tutaj, w kraju. Być może nie wiedzieli, że propaganda na temat głodu była zarządzana przez byłego szefa USAID, agencji, która została zamknięta przez Elona Muska, a która za kadencji Samanthy Power wysyłała miliardy dolarów amerykańskich podatników na finansowanie globalistycznych spraw. Atakowanie Żydów było dla nich w rzeczywistości ważniejsze niż jakakolwiek część programu Trumpa.


A najważniejszym punktem programu Trumpa na Bliskim Wschodzie jest irański program broni jądrowej. Trump jasno określił stawkę: Iran nie może mieć bomby. Może pokojowo zrezygnować ze swojego programu nuklearnego, albo, jak mówi, „dojdzie do bombardowania, jakiego nigdy wcześniej nie widzieli”.


Trzeba przyznać, że często trudno usłyszeć, co mówi Trump, ponieważ jest wielu graczy prowadzących operacje informacyjne, aby zagłuszyć przekaz. Jest Iran i jego amerykańscy sojusznicy, tacy jak Parsi; są „anty-Bibi” izraelscy politycy i aktywiści zdecydowani obalić rząd Netanjahu za wszelką cenę; są arabscy sojusznicy, tacy jak Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie, którzy obawiają się, że mają najwięcej do stracenia, jeśli znajdą się w środku konfrontacji USA-Iran; i jest Katar, chwilowy sojusznik USA, którego media świętowały zamordowanie dwojga pracowników ambasady Izraela.


Ale najpoważniejszymi wrogami są ci, którzy najwyraźniej popierają Trumpa.

„Jasne jest, że dla Stanów Zjednoczonych to najgorszy możliwy moment, by brać udział w ataku militarnym na Iran” – napisał Carlson na Twitterze w kwietniu. „Nie możemy sobie na to pozwolić. Zginęłyby tysiące Amerykanów. Przegralibyśmy wojnę, która nastąpi. Nic nie byłoby bardziej destrukcyjne dla naszego kraju. A jednak jesteśmy bliżej tego niż kiedykolwiek, z powodu nieustającej presji ze strony neokonserwatystów”.

W paranoicznej wersji wydarzeń światowych wymyślonej przez Carlsona i jego gości, to „neokonserwatyści” popychają Stany Zjednoczone do wojen na Bliskim Wschodzie, motywowani z kolei nienasyconymi ambicjami ekspansjonistycznymi Netanjahu. A teraz, mówi Carlson, neokonserwatyści znów to robią z Trumpem. To prawda, że Ameryka wielokrotnie uwikłała się w wojny na Bliskim Wschodzie w ciągu ostatnich czterdziestu lat. Powodów było wiele: wysadzenie w powietrze ambasady USA w Bejrucie w 1983 r.; pierwsza wojna w Zatoce Perskiej przeciwko Irakowi w 1990 r. po inwazji Saddama Husajna na Kuwejt; inwazja USA na Irak w 2003 r. i późniejsze próby przekształcenia tej sekciarskiej beczki prochu w demokrację w stylu amerykańskim; operacja w Libii w 2011 r.; oraz wsparcie USA dla syryjskich sił kurdyjskich sprzymierzonych z Iranem, które rozpoczęło się w 2014 r. Jednak żadna z tych operacji nie miała nic wspólnego z obroną Izraela ani z realizacją izraelskich celów w regionie, które przez ostatnie dziesięciolecia skupiały się na walce z palestyńskim terroryzmem, a także na przeciwstawieniu się Hezbollahowi w Libanie i irańskiemu zagrożeniu nuklearnemu.


Koncepcja, że Netanjahu i Izrael są przyczyną amerykańskich wojen na Bliskim Wschodzie, jest paranoiczną fantazją. Wygląda na to, że Carlson zaczerpnął ocenę wzorca polityki zagranicznej Trumpa z najbardziej destrukcyjnej teorii spiskowej w historii USA: Russiagate. Lewica twierdziła, że Trump był kontrolowany przez Rosjan; Carlson twierdzi, że nie, że przez Żydów.


Operacja „antytrumpistów” podczas jego drugiej kadencji jest inną wersją Russiagate i działa w bardzo podobny sposób — anonimowi urzędnicy administracji potajemnie przekazują opowieści tym samym organizacjom medialnym i wielu tym samym reporterom, którzy rozpowszechniali oszustwo Russiagate. Na przykład, niedawny artykuł CNN nosi podpis Natashy Bertrand. Była ona czołową działaczką medialną Russiagate, która ujawniła wiadomość o liście podpisanym przez 51 byłych szpiegów USA z twierdzeniem, że laptop Huntera Bidena to rosyjska dezinformacja. CNN podkręciła Russiagate, gdy w styczniu 2017 r. poinformowała o istnieniu dossier, w którym zarzucano Trumpowi powiązania z Rosją. Historie przeciekające do Bertrand i CNN są ze swej natury bronią mającą na celu zaszkodzenie polityce Trumpa.


Artykuł Bertrand z maja, na podstawie informacji od amerykańskich urzędników, donosił, że „USA uzyskały nowe informacje wywiadowcze sugerujące, że Izrael przygotowuje się do ataku na irańskie obiekty nuklearne”. Celem wycieku informacji wywiadowczych na temat Izraela jest, po pierwsze, wzbudzenie niepokoju w Jerozolimie poprzez sugerowanie szerokiego i rosnącego podziału między Trumpem a Izraelem oraz wrzucenie piasku w tryby relacji USA-Izrael i wzbudzenie nieufności. Co gorsza, próbują oni zepchnąć w kąt samego prezydenta; jeśli zrobi to, co mówi, że zrobi, będzie to dowodem na to, że teoretycy spiskowi mają rację i że Biały Dom jest w rzeczywistości kontrolowany przez „neokonserwatystów”, przez co Trump będzie wyglądał jak ich pachołek. Jeśli Trump zmieni kurs, będą go oklaskiwać za to, że jest dalekowzroczny i niezależny — tj. za przyjęcie światopoglądu dwupartyjnego amerykańskiego establishmentu polityki zagranicznej, od Busha do Baracka Obamy, który stawia na pierwszym miejscu proces pokojowy i „wielki układ” z Iranem.


Na początku maja „Washington Post”, centralne biuro informacyjne Russiagate, poinformowało, że Michael Waltz został odsunięty od stanowiska doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, ponieważ „zdenerwował Trumpa po wizycie premiera Izraela Benjamina Netanjahu w Gabinecie Owalnym na początku lutego, podczas której doradca ds. bezpieczeństwa narodowego wydawał się podzielać przekonanie izraelskiego przywódcy, że nadszedł czas, aby uderzyć w Iran”. Ponadto Waltz „wydawał się intensywnie koordynować działania z Netanjahu w sprawie opcji militarnych przeciwko Iranowi przed spotkaniem w Gabinecie Owalnym między izraelskim przywódcą a Trumpem”.


Co z tego, jeśli to robił? Zadaniem doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego jest koordynowanie polityki prezydenta w rządzie USA i z zagranicznymi sojusznikami. O ile Trump groził zbombardowaniem Iranu, jeśli ten nie porzuci swojego programu nuklearnego, Waltz po prostu wykonywałby swoją pracę. Cel puszczenia tej informacji ujawnia się w dwukrotnym użyciu słowa wydaje się — co oznacza, że źródła nie widziały ani nie słyszały niczego bezpośrednio. Informację przekazano „Washington Post”, żeby oczernić Waltza jako „podwójnego lojalistę” i zmienić ramy relacji prezydenta z Netanjahu na negatywne i z natury sprzeczne.


Tymczasem rzeczywistość relacji USA-Izrael staje się coraz trudniejsza do ustalenia przy całej tej wrzawie — spełniając przynajmniej jeden cel operacji, którym jest zaciemnianie i negowanie tego, co Trump ogłasza jako politykę. W poście z 22 kwietnia na Truth Social Trump napisał: „Właśnie rozmawiałem z premierem Izraela, Bibi @Netanyahu na wiele tematów, w tym handlu, Iranu itp. Rozmowa przebiegła bardzo dobrze — jesteśmy po tej samej stronie w każdej kwestii”. Ale nie, jeśli czytasz konta w mediach społecznościowych MAGA lub przeciwne Trumpowi media, których używają pracownicy administracji, by podważyć politykę Trumpa.


W zeszłym tygodniu jeden z anonimowych urzędników USA powiedział Axios, że wiceprezydent JD Vance zrezygnował z podróży do Izraela z obawy przed sugestią, że Biały Dom popiera kampanię Izraela w Strefie Gazy, co ponownie sugeruje duży i pogłębiający się podział. Jednak według niedawnego oświadczenia biura Netanjahu, „prezydent Trump wyraził poparcie dla celów wyznaczonych przez premiera Netanjahu: uwolnienia wszystkich zakładników, wyeliminowania Hamasu i realizacji planu Trumpa” — czyli przeniesienia Palestyńczyków z Strefy Gazy.


Kto więc mówi prawdę o tym, co Trump myśli o Bliskim Wschodzie — odwieczni wrogowie, tacy jak sieć Koch, Cindy McCain i CNN, czy sam prezydent Donald Trump? Pytanie wydaje się absurdalne. Jednak upór Trumpa w przekazywaniu władzy ludziom w jego administracji, którzy koordynują przekazywanie wiadomości do jego wrogów w mediach i politycznym establishmentu, utrudnia ustalenie prawdy.


Być może Tucker Carlson ma rację, ostrzegając, że wojna z Iranem byłaby odpowiednikiem III wojny światowej. Jasne, Izraelczycy zniszczyli irańską obronę powietrzną i osłabili jej zdolności odstraszające w kampaniach przeciwko Hamasowi i Hezbollahowi, ale być może nie będzie łatwo zbombardować irańskie obiekty nuklearne. Jasne, Trump został wybrany, aby wzmocnić armię USA i przywrócić jej skupienie na walce zamiast aktywizmu na rzecz zmian klimatycznych i ludzi transpłciowych. Ale jeśli jest kontrolowany przez neokonserwatystów, jak mówi Carlson, to nie może rozwiązać tych problemów, ponieważ większym problemem są Żydzi.


A jednak Donald Trump powiedział, że problemem jest bagno. Powiedział, że rządzący establishment zdradził Amerykanów, wysyłając naszą bazę produkcyjną do Chin i zubożając klasę średnią. Powiedział, że Amerykanie są dziś biedniejsi, ponieważ szefowie korporacji płacili elitom politycznym za zalewanie kraju tanią zagraniczną siłą roboczą. Powiedział, że nie możemy już wygrywać wojen, ponieważ nasze przywództwo wojskowe jest kiepskie. Powiedział, że Europa wciąż nas wykorzystuje i żaden prezydent nie był skłonny pociągnąć ich do odpowiedzialności — płacimy miliardy, aby ich bronić, a w zamian oni trzymają nas z dala od swoich rynków. Płacimy, aby chronić Europę, więc ich dzieci otrzymują dobre, tanie wykształcenie wyższe na niektórych z najlepszych uniwersytetów na świecie, podczas gdy nasze dzieci muszą w wieku 19 lat zaciągać długi, żeby pójść na studia, a nawet wtedy wszystkie miejsca zajmują bogaci cudzoziemcy, którzy szpiegują nasze laboratoria badawcze, palą amerykańskie flagi i skandują śmierć Żydom.


Możesz umieścić to w podcaście, ale to ta sama energia, która motywowała heroldów miejskich w średniowieczu: nasze plony są zniszczone, nasze studnie są puste i kto jest temu winien? Ale amerykańskie życie zostało wywrócone do góry nogami nie przez metafizyczne zło ani też katastrofę naturalną. Konkretni ludzie i instytucje dokonywali świadomych wyborów, które degradowały nasze życie publiczne, od Russiagate i spisku przeciwko Trumpowi po COVID-19 i erozję norm politycznych i praworządności, a wszystko to zakończyło się instalacją prezydenta z demencją podtrzymywanego przez skorumpowaną klasę polityczną zdeterminowaną, by złamać wolę amerykańskiej opinii publicznej w celu utrzymania własnych przywilejów i zysków. Trump został wybrany, by utrzymać linię i dać Amerykanom szansę na stanięcie na nogi i ponowne uczynienie Ameryki wielką, a nie po to, by wdrażać nieudaną politykę swoich poprzedników, jednocześnie pozwalając szaleńcom na upowszechnianie teorii spiskowych i podżeganie do nienawiści.


To druga szansa MAGA. Rezygnacja z błogosławieństwa, by testować los, wydaje się nierozsądna.

 

This story originally appeared in English in Tablet Magazine, at tabletmag.com, and is reprinted with permission.

 

Link do oryginału: https://www.tabletmag.com/sections/news/articles/maga-influencers-target-israel-trump
Tablet, 30 maja 2025

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

Lee Smith jest autorem książki Disappearing the President: Trump, Truth Social, and the Fight for the Republic (2024).

 

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version