Kongresmenka, która nigdy nie stała się Amerykanką

Kongresmenka Ilhan Omar, (D-MN5), na okładce Vogue Arabia.

Dziesięciolecia po naturalizacji Ilhan Omar myśli, że nadal jest uchodźcą.


Na swoim profilu na Twitterze, Ilhan Omar definiuje się jako “matka, uchodźczyni i kongresmenka”. Od naturalizacji, która miała miejsce dziesięciolecia temu, Omar odnosi imponujące sukcesy w polityce, a jej zarobki za tę pracę wynoszą tyle, ile wynosi roczny budżet niektórych miast na Bliskim Wschodzie i na Półwyspie Somalijskim. Pojawiła się nawet na okładce “Vogue”. Niemniej Omar nadal definiuje siebie jako uchodźczyni. 


“Uchodźca” jest tymczasowym statusem przyznawanym ludziom, którzy muszą uciekać ze swojej ojczyzny i osiedlić się gdzie indziej. Po osiedleniu zostają obywatelami nowego kraju i tracą status uchodźcy.

Omar jednak nadal czepia się swojego tymczasowego statusu uchodźcy, jak gdyby jeszcze nie była Amerykanką. Dlaczego? Ponieważ ubiegała się o miejsce w Kongresie w roli ofiary, bez czego nie ma wiele do zaoferowania. Dla odniesienia sukcesu Omar musi pokazywać politykę tożsamości jako swoją marką firmową. Naturalizacja i stanie się tylko jeszcze jedną Amerykanką, dumną z dziedzictwa, jakie ona i je rodzice przynieśli ze sobą do Ameryki, to brzmi zbyt nudno. Omar chce się wyróżniać, a więc musi utrzymywać swój status uchodźcy, chociaż dawno temu stracił termin ważności.


Nie daje się znaleźć w wypowiedziach Omar śladów wiedzy o amerykańskiej literaturze założycielskiej. Sądząc po jej słowach, Omar nie wydaje się cenić amerykańskiej republiki, którą wybrała jako schronienie, a z czasem jako swój dom.


Omar nie jest w tym sama. Mehdi Hasan z MSNBC, obywatel brytyjski, przeniósł się do Ameryki i od tego czasu nie zmarnował ani chwili, by nie mieszać z błotem każdej zasady założycielskiej USA, kultury politycznej, historii, polityki zagranicznej i niemal samego istnienia Ameryki. W Ameryce Mehdi ma wszelkie prawo mieszania z błotem czego chce, włącznie z najbardziej uświęconymi zasadami naszej republiki. Dlaczego jednak Mehdi przeniósł się do tak głęboko wadliwego kraju, pozostaje niezgłębioną tajemnicą.


Wydaje się, że Omar i Hasan nie podpisują się pod koncepcją suwerennych państw narodowych, jak przedstawiło to europejskie porozumienie westfalskie. Być może taka europejska koncepcja jest według nich zbyt “kolonialna”, a więc jednoznacznie zła.    


Zamiast tego Omar i Hasan pożyczają z marksizmu pogląd, że świat nie ma granic. Podczas jednak gdy Karol Marks wyobrażał sobie świat podzielony wzdłuż linii społeczno-ekonomicznych klas społecznych (robotnicy kontra właściciele kapitału), Omar i Hasan widzą świat podzielony wzdłuż linii plemiennych. Omar i Hasan należą do plemienia islamu, wyimaginowanej globalnej społeczności, w której religia, islam, zamieniła się w polityczną ideologię życia i rządu. 


W intelektualnych kręgach polityczny islam znany jest jako islamizm i uważany za zagrożenie suwerenności rządów na świecie. 


Niemniej, gdy tylko ktoś oskarża Omar i Hasana o islamizm, odpierają to krzykiem o islamofobii, błędnej koncepcji, która zakłada, że muzułmanie są odrębną etniczną lub kulturową grupą. W rzeczywistości islam jest religią rozprzestrzenioną na największych obszarach całego świata, od Chin, Indii i Rosji do Iranu, Turcji, krajów arabskich, Afryki i Europy.  


Muzułmanie pochodzą z dziesiątków grup etnicznych i kultur, a ich interpretacja ich wyznania różni się radykalnie w różnych sektach. Jako urodzony w muzułmańskiej rodzinie Arab, czuję większe powinowactwo z arabskimi Żydami i arabskimi chrześcijanami – z którymi mam wspólny arabski język, podobne upodobania kulinarne i muzyczne i podobne zwyczaje – niż z afrykańskimi lub indyjskimi muzułmanami, z których wersją islamu łączy mnie niewiele, a nie łączy nic, kiedy chodzi o język, kulturę, kuchnię i zwyczaje.     


Choć islam jest arabską religią, ani Omar, ani Hasan nie są Arabami. Żadne z nich nie spędziło wystarczająco dużo czasu w kraju z większością muzułmańską, niemniej ich światopoglądem jest jakiś mityczny, monolityczny naród islamski, który jest ofiarą kolonializmu białych Europejczyków.    


Jednak Półwysep Somalijski (gdzie leży ojczyzna pani Omar, Somalia), rzadko był pod europejskim panowaniem poza około pięćdziesięcioma latami w ubiegłym stuleciu. Somalia raczej była od czasu do czasu pod rządami imperiów arabskich muzułmanów. Arabowie brali do niewoli Afrykanów z Półwyspu Somalijskiego przez tysiąclecia. 


Także muzułmanie w Indiach cierpieli bardziej z rąk nie-muzułmanów w Indiach niż z powodu europejskiego kolonializmu.


Omar i Hasan próbują spowić się w wyimaginowany immunitet, jaki – ich zdaniem - nadaje im rola ofiary. Z wyżyn tego immunitetu klasyfikują swoich rywali jako radykałów i stosują równie radykalne ideologie – takie jak krytyczna teoria rasy – do atakowania swoich rywali. 


W błazeństwach Omar i Hasana nie ma sprawiedliwości, uczciwości ani człowieczeństwa… jest tylko stara, żałosna polityka.


A Congresswoman who never becomes American

House of Wisdom, 12 czerwca 2021.

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Hussain Abdul-Hussain


Iracko-libański dziennikarz i naczelny kuwejckiej gazety „Al Rai” w Waszyngtonie. Wcześniej pracował w utworzonej przez amerykański Kongres Arabic TV, przed tym był reporterem w wychodzącej w Bejrucie The Daily Star. Jest absolwentem Amerykańskiego Uniwersytetu w Bejrucie, gdzie studiował historię Bliskiego Wschodu.

 

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version