Prawda

Piątek, 19 kwietnia 2024 - 11:01

« Poprzedni Następny »


Bezdroża wiary i niewiary


Andrzej Koraszewski 2014-01-22


Portal niezależnych dziennikarzy Studio Opinii opublikował wcześniej kilka z moich tekstów z „Listów z naszego sadu”, tym razem publikujemy tu tekst napisany dla „Studia Opinii” i najpierw tam. opublikowany:   


Wysłuchałem radiowej dyskusji, o przyszłości chrześcijaństwa. Ateista Bratkowski rozmawiał ze związaną z „Tygodnikiem Powszechnym” teolog i publicystką Haliną Bortnowską oraz ze Stanisławem Obirkiem.


Miałem wrażenie, że rozmówcy dostarczają mi odpowiedzi na jeden z ważnych elementów moich obserwacji reemigranta. Osiadłem po powrocie do Polski w maleńkim miasteczku mającym niespełna 3 tysiące mieszkańców i należącym do  Polski D. W sześciu kioskach nie tylko nie sprzedają i nigdy nie sprzedawali „Tygodnika Powszechnego”, właściciele kiosków o nim nie słyszeli. Poprzedniego proboszcza pytałem czy sięga czasem po ”Tygodnik”, spojrzał do głębi urażony. Słuchałem tej rozmowy i zastanawiałem się jak głęboko sięga nasz otwarty katolicyzm? (Ten katolicyzm, który rozumie pojęcie bliźniego nie tylko jako kogoś z tej samej parafii.)


Nie jest tak, że nie ma tu ludzi prawych, którzy, czy to genetycznie czy w jakiś inny cudowny sposób, są zaprogramowanych do dobroci, jest ich wręcz całkiem sporo. Ale rzeczywiste oddziaływanie religii jest ograniczone do dość koszmarnych kazań, strasznej katechetki i gromady kruchtowych radnych.


Mój dom jest w odległości 15 kilometrów od miejsca, w którym urodził się Paweł Włodkowic, durna, pozbawiona wszelkiego znaczenia symbolika, wzmacniająca pytanie, dlaczego Bortnowska nie ma żadnych szans na dotarcie do mieszkańców mojego miasteczka. Pewnie z tych trzech tysięcy dusz, jeden ateusz zna jej nazwisko i wie co ona mówi. Tu jest trochę mój problem, jeden z powodów, dla których pewnego dnia, dopiero koło czterdziestki zrozumiałem, że ”Nostromo” mówi o naszym świecie więcej niż „Lord Jim”.


Podsumowując tę radiową dyskusję już na łamach Studia Opinii w artykule pt.: Przyszłość chrześcijaństwa, Stanisław Obirek stwierdza, że dyskutanci nie odpowiedzieli jaka będzie przyszłość chrześcijaństwa, bo tego przewidzieć się nie da; pisał, że zachowania wielu współczesnych chrześcijan zasługują na podobny sprzeciw, jak ten, który widzimy w naukach Jezusa, i pisał, że najbardziej niepokoi go rosnący fundamentalizm polskiego katolicyzmu.


W filmie „Yentl” z Barbarą Streisand jest scena, w której ojciec, ucząc córkę czytać, zaciąga firany. Córka pyta dlaczego, przecież Bóg widzi wszystko? Na co ojciec odpowiada, że Bóg rozumie wszystko, gorzej jest z sąsiadami. Pytanie  (moje pytanie) nie ma nic wspólnego z troską o przyszłość chrześcijaństwa, jest pytaniem, jak przekonać sąsiadów, żeby ich moralne oburzenie było mniej barbarzyńskie.


Krótko mówiąc, miałem wrażenie, że  Stanisław Obirek pisze głównie o tych przeklętych firankach, które trzeba starannie zaciągać w obawie przed barbarzyńskim gniewem moralnym sąsiadów. Religijny fundamentalizm to, w moim odczuciu, przede wszystkim ciągłe podgrzewanie moralnego oburzenia. W dzisiejszych krajach islamu widzimy je w najokrutniejszej postaci – nieustannych wzajemnych mordów w imię dostrzeżonego nieposłuszeństwa nakazom Allaha, jak je sobie wyobrażają duchowni poszczególnych (niezliczonych) odmian islamu.


Kiedy Tomasza Terlikowskiego nazywają talibem katolicyzmu, to troszkę mną rzuca, bo wiem dokładnie co robią talibowie i każdego dnia czytam o dziesiątkach, setkach, czasem tysiącach śmierci ludzi pomordowanych przez fanatyków (często samobójców, gotowych zginąć, byle tylko zabić kilku „niewiernych”).


Wzrost fanatyzmu polskiego katolicyzmu, o którym pisze Stanisław Obirek, chociaż nie ma nic wspólnego z talibami, jest jednak bardzo dobrze widoczny i mam wrażenie, że od bardzo dawna podkręcają go nie tylko nasi biskupi, ale i Watykan.


Czy jest to reakcja na postępującą laicyzację społeczeństwa? Zapewne, jednak w obserwacjach socjologicznych nigdy nie możemy zmierzyć wagi wszystkich czynników, a często wielu czynników nawet nie dostrzegamy. Żyjemy w błyskawicznie zmieniającym się społeczeństwie, zmieniają się typy więzi społecznych, warunki życia, galopująca technika gwałtownie zmienia sposób naszego myślenia.


Kiedy wydaje nam się, że rozumiemy te procesy, kłamiemy sobie i innym. Jest gorzej, pragnienie zrozumienia bardzo często prowadzi do potrzeby uproszczenia.


Osiadając po trzydziestu latach emigracji w malutkim polskim miasteczku chciałem być obserwatorem zmian prawdziwej Polski, a nie jej salonów, miałem również nadzieję, że może uda mi się zrobić coś bardziej konkretnego niż tylko udział w tysięcznych dyskusjach o tym, co inni powinni robić.


Końcówkę komunizmu obserwowałem z Londynu pracując w Polskiej Sekcji BBC. Przyjaźń z parą wspaniałych wiejskich nauczycieli była powodem kilkakrotnego odwiedzenia Dobrzynia i okolicznych wsi, więc kiedy przechodziłem na emeryturę zapadła decyzja, że osiadamy tu.


Rok był 1998. Konsekwencje transformacji w regionach wiejskich były mieszane, w byłych PGR-ach tragiczne, bezrobocie przerażające. W postawach społecznych zdawał się dominować marazm połączony z buntem.


Od pierwszego momentu po upadku komunizmu dawało się zauważyć, że kler na wsiach i w małych miasteczkach (oczywiście nie tylko) próbuje szybko wskoczyć w buty pierwszych sekretarzy i uzyskać maksymalny wpływ na władze samorządowe.


Nie zapomnę londyńskiej rozmowy z Adamem Szostkiewiczem, świetnym publicystą wówczas „Tygodnika Powszechnego”, a dziś „Polityki”, który wtedy przez pewien czas pracował w BBC. Na samym początku lat 90. zapytałem któregoś dnia Adama dlaczego „Tygodnik” nie pokazuje księży umiejących wyciągać ludzi z marazmu? Opowiadałem z zapałem o konkretnym przypadku proboszcza próbującego odbudować wiejską wspólnotę pod hasłem „bogaćmy się razem, a nie jeden kosztem drugiego”. Adam nie mógł zrozumieć o co mi właściwie chodzi. Moje natarczywe oczekiwanie pokazywania wzorów społecznego działania kojarzyło mu się wyłącznie z koncepcją socjalistycznych przodowników pracy.


Tłukłem głową w mur, a Adam Szostkiewicz był tylko jednym z dziesiątków podobnych rozmówców.  Podczas jednej z takich rozmów zostałem ostrym tonem napomniany, że Kościół ma zbawiać ludzi, a  nie zajmować się pracą społeczną. (No cóż, spotkałem w moim życiu kilku księży społeczników i miałem dziwne wrażenie, że cieszyli się zdecydowanie większym szacunkiem swoich parafian niż ci zbawiciele.)


Wspomniany wcześniej problem szukającego bohaterstwa, a potem swojej godności Lorda Jima i zdradzającego swego chlebodawcę Nostromo, dwóch bohaterów czytanych we wczesnej młodości powieści Conrada, przy oglądaniu Polski pod koniec pierwszego dziesięciolecia transformacji, narzucał się sam.


Przedstawiona w „Nostromo” historia kradzieży ładunku srebra połączona jest ze studium politycznej areny opartej na kulturze pogardy i wielopiętrowych frustracjach. Warstwy wyższe kształcone w zagranicznych szkołach i żyjące we własnym kraju jak na emigracji w Paryżu czy Londynie, nepotyzm i korupcja lokalnych polityków, apatyczna wegetacja niższych warstw społecznych, których bożyszczami są grasujący w górach bandyci, a wreszcie rewolta generałów pod hasłem: Costaguana dla Costaguańczyków. Książka wyszła po raz pierwszy w 1904 roku, a w pięćdziesiąt lat później Andrzej Bobkowski uważał ją za niezwykle aktualne studium mentalności i kultury politycznej w krajach środkowo-amerykańskich. Bobkowski wiedział o czym mówi, gdyż materiału porównawczego dostarczały mu obserwacje z Gwatemali, w której mieszkał.


Czy kolejne dziesięciolecia doprowadziły tu do jakiegoś radykalnego przełomu? Tak i nie. W Ameryce Łacińskiej jest dziś demokracja, ale jest to demokracja, w której korupcja polityków i przedsiębiorców walczy o lepsze z pogardą elit dla motłochu.


Zafascynowany Conradem Bobkowski uciekł z powojennej Europy, szukając po drodze odpowiedzi na pytanie, co go w niej doprowadza do szewskiej pasji. Podczas swojej pierwszej wizyty w Stanach Zjednoczonych ze zdumieniem odkrył, że nie ma w nich plebejskości.


„Amerykanin nie ma w sobie nic plebejskiego. Nie wiedziałem co to jest, że przebywając od tylu dni w tłumie, śpiąc w sali o tysiącu prycz, nie czułem się źle; że potrącany w ogonku do kuchni nie czułem się ‚obrażony’ wewnętrznie, zniecierpliwiony. I w końcu doszedłem do wniosku, że to dzięki zupełnemu brakowi plebejskości, tego co u nas nazywa się potocznie, ze szlachecka ‚chamstwem’
.”


W swoim pierwszym kontakcie ze społecznością amerykańską Bobkowski uchwycił bodaj najistotniejszą różnicę między kulturą europejską, a kulturą Ameryki Północnej. Na kulturze europejskiej ciąży tradycja feudalna, tradycja przywilejów z racji urodzenia i tradycja niewiary w sukces szarego człowieka, bo ten przypisany jest do grupy, z której ucieczka jest możliwa tylko przez przestępstwo lub szczęśliwy uśmiech losu.


Stanisław Obirek pisze w swoim podsumowaniu radiowej dyskusji o pozornie zdumiewającej ekspansji zielonoświątkowców, referuje książki amerykańskiego historyka Philipa Jenkinsa i kończy stwierdzając:


Szczególnie ciekawa jest teza Jenkinsa, że katolicyzm przegrywa z chrześcijanami pentakostalnymi. Ich rozkwit to największa zagadka XX wieku: „Ponieważ w roku 1900 istniała tylko niewielka grupka chrześcijan pentakostalnych, a dziś jest ich kilkaset milionów, to czy nie należy do uznać za najbardziej udany ruch społeczny minionego stulecia? Według obecnych przewidywań liczba chrześcijan pentakostalnych powinna przekroczyć miliard przed rokiem 2050”. A to będzie oznaczać, iż zbliżą się liczebnie do członków Kościoła katolickiego. Choć to tylko liczby, powinny zaciekawić nie tylko futurystów. Również dla polskich katolików to ważna wiadomość. Mimo przeświadczenia, że to tutaj, nad Wisłą decyduje się przyszłość katolicyzmu, rzeczywistość zdaje się wyglądać zupełnie inaczej.


Ten impet zielonoświątkowców jest szczególnie wyraźny w Ameryce Łacińskiej i w niektórych krajach afrykańskich.


Ameryka Łacińska z jej stanową mentalnością i wewnętrznym kolonializmem jest bardziej europejska niż Ameryka Północna. Bunt ludu nie prowadzi tu do wyzwolenia, jest kolejną rzezią, po której wszystko powraca do normy. Niezależnie od tego, w którym momencie historycznym wrócimy do Costaguany, „Nostromo” pozostanie dobrym przewodnikiem. Przynajmniej tak było do niedawna. Ostatnio w Argentynie, Brazylii, Urugwaju trochę się zmieniło. Rośnie klasa średnia, pojawiło się zapotrzebowanie na silniej demonstrowany egalitaryzm, również w religii. Tam, podobnie jak tu, też panuje silne przekonanie, że pierwszy milion trzeba ukraść.


Nostromo, imigrant, włoski awanturnik, ochroniarz na usługach właściciela kopalni, nie może się oprzeć okazji zawłaszczenia ładunku srebra. Był traktowany jak przedmiot, jak instrument, ale był wierny jak pies — do czasu. Kreśląc portret duszy niepospolitego pospolitego przestępcy, Conrad przedstawił tło społeczne, które do dziś uderza swoją aktualnością.


W dzisiejszej Europie współczesna Skandynawia wydaje się należeć bardziej do tradycji amerykańskiej (Ameryki Północnej) aniżeli europejskiej. Kiedy po latach mieszkania w Szwecji przeniosłem się do Wielkiej Brytanii, czułem jak bardzo raziły mnie podziały klasowe, po kolejnych dwunastu latach powrót do Polski, był powrotem do Costaguany. Paternalizm, demonstrowanie wyższości, struktury lojalności i nieuchronne zdrady wiernych wasali. Najwyraźniej egzotyczny „Nostromo” okazuje się również niezłym przewodnikiem po naszej Costaguanie.


W małym, zapyziałym miasteczku, to podobieństwo scenerii urastało do absurdu. Nie ma tu kopalni srebra, a jedynym liczącym się bogactwem są zarządzane przez Urząd Gminy subwencje z centralnego budżetu. Ludzie marzą o prawie, porządku i bezpieczeństwie, ale nawet nie zaczęli wierzyć w demokrację.


W moim małym miasteczku (po kilkunastu latach staliśmy się częścią tego miasta) i w sąsiednich wsiach dzieci w szkołach mają tylko jedno marzenie — uciec na drugi koniec świata.


W lokalnej gazecie wiejska nauczycielka w 2004 roku pisała:


Jestem szczęśliwa, kiedy moje dzieci w szkole potrafią swobodnie opowiadać, kiedy potrafią prezentować swoje myśli, kiedy inteligentnie czytają swoje klasówki, kiedy dyskutują (…) Żyję w świecie, w którym ciekawość świata zabija się na tysiąc sposobów. Chciałabym, żeby przynajmniej połowa moich dzieci docierała do studiów. Kiedy wchodzę do czwartej, piątej klasy wydaje mi się to możliwe. Z czasem błyszczące oczy stają się mniej błyszczące. Z dobrej klasy zaledwie połowa dociera do matury, część z trudem. Dwójka, czy trójka najlepszych robi studia i ucieka w świat, kilku absolwentów jakoś sobie radzi, reszta przegrywa.”


W kulturze amerykańskiej, którą znam z lektur, czy w kulturze szwedzkiej, którą mogłem obserwować, głównie dzięki takim nauczycielom nie tylko plebejskość zaczęła zanikać. Oni tworzyli fundament oświaty, która stopniowo prowadziła do radykalnego zmniejszenia się skupisk ludzi nieprzystosowanych do nowoczesnego rynku pracy. Zasługą państwa i samorządu było zauważenie i docenienie ich pracy.


Od upadku komunizmu wiele się zmieniło. Przed blokami musiano wybudować parkingi, dzieciaki są ubrane w kolorowe ubrania, nie są niedożywione. Jaką rolę odegrała w tej zmianie religia? Mieszkańcy miasteczka słyszą gromy na gender, potępienia niedzielnego handlu, słuchają opowieści o wielkiej zdradzie rządzących polityków i o tej strasznej Unii Europejskiej. Młodzi coraz częściej odwracają się od Kościoła, szukając czegoś innego, czegokolwiek, czegoś co da im poczucie wspólnoty, namiastkę zrozumienia świata, w którym  żyją.


Nie wiem jak będzie wyglądała przyszłość takiej czy innej religii, nie wierzę w koniec ideologii, przeciwnie, religijne wojny w świecie islamu, spadające z każdym dniem zainteresowanie demokracją na Zachodzie, rosnąca potrzeba nienawiści, to wszystko nie skłania do optymizmu.


Moim dzieciakom w gimnazjum podstępnie przez lata opowiadałem o historii handlu, o tym jak cywilizacja oznaczała stopniowe przekonywanie się, że można zarobić na uczciwości, że wymiana jest lepsza od rabunku, a uczciwość bywała źródłem fortun. Opowiadałem do znudzenia historię kwakrów, ich sklepów dla ludzi ubogich ich wizyt w więzieniach i opieki nad rodzinami więźniów, ich banków, w których ludzie biedni pożyczali pieniądze. Opowiadałem jak powstały pierwsze supermarkety, co budziło  ich ożywienie, bo supermarkety kojarzyły im się z błyszczącą nowoczesnością.


Na drugim planie ateistyczni socjolodzy i bogobojni biskupi przeklinali jednym głosem konsumeryzm, wzywali do nienawiści do handlu, potępiali korporacje i chęć bogacenia się szarego człowieka.


Moje miasteczko i Polska przez te 15 lat zmieniły się nie do poznania. Internet jest praktycznie w każdym domu. Tego samego dnia dowiadujemy się, że tysiące kilometrów stąd burza spowodowała, że Chrystus w Rio utracił kciuk i że gdzieś, równie daleko od nas 25 osób zginęło w zamachu fanatyków religijnych na restaurację. Newsem jest tylko kciuk Chrystusa.


Korporacje dostarczają nam komputerów, na których piszemy o swojej nienawiści i telefonów przez które zmawiamy się na demonstracje oburzonych. Gazety wzywają nas do nienawiści do lekarzy, do nauki, do postępu technicznego, biskupi walczą z zarazą świeckości.


Niewiara jest często równie kiepskiej jakości jak wiara, postmodernizm, alternatywna medycyna, alternatywna logika, pułapki pozastawiane na ludzi w informacyjnej dżungli. 


W walce o rząd dusz nienawiść jest bardziej mobilizująca niż poszukiwanie możliwości współdziałania, niż sztuka parlamentarnej dyskusji, niż szukanie kompromisów w sytuacji sprzecznych interesów.


Nasz otwarty katolicyzm jest tu wielkim nieobecnym. Nostromo ukradł swój skarb dawno temu, ma dziś  inne problemy, daje zarobić na czarno, czasem naprawdę pomaga ludziom, ale oczekuje bezwzględnej lojalności, dobrze żyje z księdzem i lubi powtarzać, że całe zło to Żydzi. Prawi ludzie szczelniej zaciągają firanki.

 


Skomentuj Tipsa en vn Wydrukuj




Komentarze
1. Tak, ale... kika 2014-01-22


Znasz li ten kraj

Znalezionych 386 artykuły.

Tytuł   Autor   Opublikowany

Czy Polacy wybiją się na uczciwość?   Koraszewski   2013-12-04
Nasze państwo   Koraszewski   2013-12-04
Do siego roku   Kruk   2013-12-31
Atak gendera   Kruk   2014-01-05
Czego się boi pani Dulska?   Koraszewski   2014-01-07
Pluralizm nieporozumień   Koraszewski   2014-01-12
Bezdroża wiary i niewiary   Koraszewski   2014-01-22
Za małe zdjęcie   Hili   2014-02-10
O naruszeniu dóbr osobistych   Hili   2014-02-21
Wredność i medycyna   Koraszewski   2014-02-25
Zbrodnie w cieniu krzyża   Koraszewski   2014-04-13
Samorządna i niezależna   Koraszewski   2014-05-06
Kto zwariował, Panie Ministrze?   Koraszewski   2014-05-26
Podniebny lotku demokracji   Kruk   2014-05-29
Kiedy wolność ma znikomą szkodliwość społeczną?   Koraszewski   2014-06-01
Lekarz religijnie zmodyfikowany   Kruk   2014-06-06
Reguły gry ...i kamieni kupa   Koraszewski   2014-06-19
O wyciu brzydkich kaczątek   Koraszewski   2014-06-24
Byk, niedźwiedź i trzy krzyże   Koraszewski   2014-07-07
Religia, małpa, nauka.pl   Kruk   2014-07-12
 Nie tylko błazen   Koraszewski   2014-07-20
Wczesna inicjacja   Kruk   2014-07-21
Różne ruchy obrony konstytucji   Koraszewski   2014-07-30
Coma, czyli różne sposoby walki o życie   Szczęsny   2014-08-11
Jak kopnąć w rzyć, panie premierze?   Koraszewski   2014-08-23
Gmina musi się rozwijać   Kruk   2014-10-17
Państwo ćwierćwyznaniowe   Koraszewski   2014-10-23
Szatan, dynia, dziecko   Kruk   2014-10-31
Antagonizm polsko-ukraiński w cieniu igraszek Kremla   Koraszewski   2014-11-03
Państwo jako stróż dzienny   Koraszewski   2014-11-05
Idioci bez granic   Kruk   2014-11-21
Pośladkowy poród IV Rzeczpospolitej   Koraszewski   2014-11-22
Nośnik outdoorowy   Kruk   2014-11-30
Szkoła poszukuje ateochety   Kruk   2014-12-05
Ojczym narodu   Kruk   2014-12-13
Wesołych Świąt   Kruk   2014-12-24
Uwaga niewypał   Kruk   2015-01-14
Yes we cat   Koraszewski   2015-01-27
Kwiczoły z 15 PAL-u   Koraszewski   2015-01-30
Wolność słowa i technika   Koraszewski   2015-02-05
Czy mamy wpływ na cokolwiek?    Koraszewski   2015-02-11
Uśmiech nowej twarzy podobno nowej lewicy   Koraszewski   2015-02-20
Inscenizacja kłamstwa, czyli nowa sztuka sakralna   Koraszewski   2015-03-05
Uwagi o życiu Stanisława Staszica   Koraszewski   2015-03-14
Katolicy, protestanci i nasza przyszłość   Koraszewski   2015-03-30
PAP ma Alę, Ala ma Hamas   Koraszewski   2015-04-07
W poszukiwaniu konstytucyjnych demokratów   Koraszewski   2015-04-27
Państwo i boska komedia   Koraszewski   2015-05-05
Kto wygrał i co wygrał?   Koraszewski   2015-05-26
Refleksje pobożocielne i Ewangelia św. Mateusza   Koraszewski   2015-06-06
Mój prezydent, moja premier   Kruk   2015-09-09
Uchodźcy, polityka i demografia   Koraszewski   2015-09-16
Pięcioro (raczej nie) wspaniałych   Koraszewski   2015-10-07
Polska w ruinie, idziemy głosować   Koraszewski   2015-10-21
Czy musimy tolerować nienawiść i wezwania do nietolerancji?   Koraszewski   2015-11-12
Nowe wraca, a życie idzie dalej   Kruk   2015-11-17
Śmiać się, płakać, czy działać?   Koraszewski   2015-11-23
Stowarzyszenia Konstytucyjnych Demokratów nie ma   Koraszewski   2015-12-02
Burzliwe życie brakujących ogniw   Kruk   2015-12-08
Ten prezydent łamie prawo   Koraszewski   2015-12-09
Państwo na prawach bożych,czyli długa droga od Józefa Kępy do Beaty Kempy   Koraszewski   2015-12-14
Świąteczny prezent dla Prezesa   Kruk   2015-12-24
Modlitwy o wstawiennictwo – poradnik   Kruk   2015-12-26
Jak się kler z szatanem mocuje   Koraszewski   2015-12-28
A ja was zjadacze chleba i tak dalej   Kruk   2015-12-31
Dlaczego nie chcę być polskim inteligentem   Koraszewski   2016-01-04
Tako rzecze panna Krysia   Kruk   2016-01-05
Występując w obronie moich przywilejów   Koraszewski   2016-01-14
Polska hybrydowa, czyli system parlamentarno-prezesowski   Kruk   2016-01-16
Powrót fundamentalnych wartości   Pietrzyk   2016-01-19
Rigor mortis   Kruk   2016-01-25
Zamienianie słowa w ciało   Koraszewski   2016-01-26
W Polsce, czyli w Europie   Koraszewski   2016-02-01
Książę Świebodzina i okolic   Kruk   2016-02-19
Historia i Instytut Narodowego Alzheimera   Koraszewski   2016-02-20
Jan Hartman wzywa do polemiki   Koraszewski   2016-03-03
ONI polską racją stanu   Kruk   2016-03-10
Pycha wierzącego, pokora ateisty   Kruk   2016-04-01
Kochaj bliźniego swego czyli rzecz o aborcji   Koraszewski   2016-04-04
Błędy lekkie, ciężkie i śmiertelne   Koraszewski   2016-04-07
Sens picia ateisty   Kruk   2016-04-11
Nie zgubić ani jednego zarodka   Koraszewski   2016-04-12
Czy politycy byli głusi, czy zagubieni?   Koraszewski   2016-04-15
Utopia, czyli dlaczego historia niczego nas nie uczy?   Ferus   2016-04-17
List otwarty do Prymasa PolskiArcybiskupa Wojciecha Polaka   Koraszewski   2016-04-19
Antyaborcyjne paranoje, albo teoria krzyczącego zarodka   Pietrzyk   2016-04-25
Święto Konstytucji, czy świętowanie zdrady?   Koraszewski   2016-05-03
Gimnazjalna Loża Masońska   Kruk   2016-05-06
Czy leci z nami psychiatra?   Koraszewski   2016-05-10
Nasza partia jest czystą demokracją   Koraszewski   2016-05-13
Paraliż postępowy polską racją stanu   Kruk   2016-05-22
Tylko „Świerszczyk” nie  kłamie   Koraszewski   2016-05-27
Co państwu dolega?   Koraszewski   2016-06-07
O Polskę parlamentarną, czyli kilka myśli po lekturze informacji o projekcie.   Koraszewski   2016-06-09
Serce Prezesa ogrzeje Polskę   Kruk   2016-07-20
Uwagi o rozważaniach o naprawie Rzeczpospolitej   Koraszewski   2016-07-31
Klauzula zdeprawowanego sumienia   Koraszewski   2016-08-03
Nagie szaty króla czyli plaga bytów pozornych   Koraszewski   2016-08-26
Burdel w Izbie Gminnych Lordów   Koraszewski   2016-09-15
Bitwa o historię i nauki ścisłe   Koraszewski   2016-09-20

« Poprzednia strona  Następna strona »
Polecane
artykuły

Lekarze bez Granic


Wojna w Ukrainie


Krytycy Izraela


Walka z malarią


Przedwyborcza kampania


Nowy ateizm


Rzeczywiste łamanie


Jest lepiej


Aburd


Rasy - konstrukt


Zielone energie


Zmiana klimatu


Pogrzebać złudzenia Oslo


Kilka poważnych...


Przeciwko autentyczności


Nowy ateizm


Lomborg


„Choroba” przywrócona przez Putina


„Przebudzeni”


Pod sztandarem


Wielki przekret


Łamanie praw człowieka


Jason Hill


Dlaczego BIden


Korzenie kryzysu energetycznego



Obietnica



Pytanie bez odpowiedzi



Bohaterzy chińskiego narodu



Naukowcy Unii Europejskiej



Teoria Rasy



Przekupieni



Heretycki impuls



Nie klanial



Cervantes



Wojaki Chrystusa


Listy z naszego sadu
Redaktor naczelny:   Hili
Webmaster:   Andrzej Koraszewski
Współpracownicy:   Jacek, , Małgorzata, Andrzej, Henryk