W latach 50, przez pewien okres, wprowadzono w szkołach podstawowych obowiązkowe lekcje religii.
Chyba uczyli tam wyłącznie katechizmu katolickiego. Nie wiem, bo kiedy wchodził do klasy ksiądz, ateiści wychodzili na miłą godzinkę wagarów.
Dziwnym trafem wszyscy ci ateiści byli też Żydami.
W tamtych czasach dla mnie to było całkiem naturalnie. Równanie Żyd = ateista było jakby jednym z aksjomatów samego życia.
Jakoś nie dziwiło mnie że nie natknąłem się wtedy na Polaka ateistę. Potem tak, W szkole średniej i później.
Nasze pokolenie zostało wychowane nie w judaizmie ale w ateizmie. Tak zdecydowali nasi rodzice.
Moim zdaniem skorzystaliśmy na tym niezwykle. Bo ateizm jest doskonałą bazą wyjściową w świadomym kształtowaniu światopoglądu w wieku dorosłym. Ateizm dostarcza doskonałe narzędzia poznania, tylko korzystać.
I tak z latami kilku z nas wróciło do judaizmu dziadków i niektórzy stali się agnostykami. Bez udręki walki z podświadomością wszczepioną przez wychowanie religijne, jaką przechodzą często ludzie którzy wyrośli w domu praktykującym.