‘Raniąca’ idea merytorycznych podstaw nauki
Podstawy merytoryczne nie są obecnie nigdzie modne. Widzieliśmy to w tendencji wśród naukowców do oceniania badań naukowych na podstawie ich zgodności z dominującą postępową ortodoksją oraz w rosnącej niechęci naszych instytucji do zatrudniania i finansowania naukowców na podstawie ich zdolność do proponowania i prowadzenia ekscytujących projektów. Naszym zamiarem była obrona ustalonych i skutecznych praktyk oceniania nauki wyłącznie na podstawie jej wartości merytorycznej.
Jednak kiedy proponowaliśmy naszą pracę różnym publikacjom naukowym, nie znaleźliśmy chętnych – z wyjątkiem jednego. Najwyraźniej nasze pomysły były politycznie nie do strawienia. Okazuje się, że jedynym miejscem, w którym można obecnie publikować wnioski stanowiące niegdyś standard, jest czasopismo poświęcone heterodoksji.
Sedno naszej argumentacji jest proste: nauka, która nie traktuje priorytetowo podstaw merytorycznych, nie działa, a zastępowanie jakości ideologicznym dogmatem jest najkrótszą drogą do katastrofy. Doskonałym przykładem jest łysenkoizm – wtargnięcie ideologii marksistowskiej do sowieckiego i chińskiego rolnictwa w połowie XX wieku. Począwszy od lat 1930., ZSRR zaczął narzucać niemożliwe do obrony teorie Trofima Łysenki, szarlatana, rosyjskiego agronoma, który odrzucił, między innymi wiedzę o dziedziczeniu genetycznym. Gdy naukowcy nie zgadzali się – odrzucając twierdzenia Łysenki z braku dowodów – byli wyrzucani z pracy lub wysłani do gułagu. Wdrożenie jego teorii w sowieckim, a później chińskim rolnictwie doprowadziło do klęski głodowej i śmierci milionów. Rosyjska biologia do dziś się nie podniosła.
Jednak masowe i niezdrowe wtargnięcie ideologii do nauki dzieje się ponownie – tym razem na Zachodzie. Widzimy to w twierdzeniu progresistów, że prawdy naukowe są plastyczne i subiektywne, podobnie jak w twierdzeniach Łysenki, że genetyka jest zachodnią "pseudonauką", dla której nie ma miejsca w postępowym radzieckim rolnictwie. Widzimy to, gdy prawdy naukowe – powiedzmy, binarna natura płci – są albo negowane, albo zniekształcane, ponieważ są politycznie nie do przyjęcia.
Widzimy to również w wezwaniach aktywistów do "dekolonizacji" dziedzin naukowych, do zmniejszenia wpływu tego, co nazywa się "zachodnią nauką" i przyjęcia rdzennych "sposobów poznania". Bez wątpienia różne kultury mają różne sposoby interpretowania naturalnych procesów – czasami odwołując się do mitów i legend – i ta zmienność powinna być ceniona jako ważny aspekt socjologii i antropologii. Ale te "sposoby poznania" nie są równe współczesnej nauce i głupotą byłoby udawać, że jest inaczej.
Pod pewnymi względami ten nowy gatunek łysenkoizmu jest bardziej szkodliwy niż stary, ponieważ wpływa na całą naukę – chemię, fizykę, nauki przyrodnicze, medycynę i matematykę – nie tylko na biologię i rolnictwo. Rząd nie jest jedynym podmiotem, który go forsuje. "Postępowi" naukowcy również go promują, wraz ze stowarzyszeniami zawodowymi, agencjami finansującymi, takimi jak National Institutes of Health i Energy Department, czasopisma naukowe i administratorzy uniwersytetów. Ubiegając się dziś o pracę jako naukowiec uniwersytecki, kandydaci mogą być oceniani raczej na podstawie ich działalności we wspieraniu "sprawiedliwości społecznej" niż na podstawie ich osiągnięć naukowych.
Ale badania naukowe nie mogą i nie powinny być prowadzone w sposób, który nadaje niski priorytet samej nauce. Dlatego napisaliśmy nasz artykuł, którego współautorem było 27 innych osób, tworząc grupę tak różnorodną, jak tylko można sobie wyobrazić. Mieliśmy mężczyzn i kobiety w różnym wieku, o różnym pochodzeniu etnicznym, różnych krajach pochodzenia, przynależności politycznej i etapach kariery, w tym wykładowców z college'ów społecznych i najlepszych uniwersytetów badawczych, a także dwóch laureatów Nagrody Nobla. Przedstawiliśmy dogłębną analizę zderzenia między liberalną epistemologią a filozofią postmodernistyczną. Udokumentowaliśmy ciągłe wysiłki na rzecz przedkładania sprawiedliwości społecznej ponad rygor naukowy i ostrzegaliśmy przed konsekwencjami przyjęcia ideologicznego podejścia do badań. Na koniec zaproponowaliśmy alternatywne humanistyczne podejście do łagodzenia nierówności i niesprawiedliwości społecznych.
Ale to było zbyt wiele, nawet "wręcz krzywdzące", jak napisał do nas jeden z redaktorów. Inny poinformował nas, że "pojęcie podstaw merytorycznych (...) zostało szeroko i zasadnie skrytykowane jako puste". Zasadnie? Jesteśmy wdzięczni, że nasz artykuł zostanie opublikowany. Ale jak smutne jest to, że prosta i fundamentalna zasada leżąca u podstaw całej nauki – że najlepsze pomysły i technologie powinny być tymi, które przyjmujemy – jest obecnie postrzegana jako "kontrowersyjna".
Link do oryginału: https://www.wsj.com/articles/the-hurtful-idea-of-scientific-merit-controversy-nih-energy-research-f122f74d
Wall Street Journal, 27 kwietnia 2023
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
*Anna Kryłow - Urodzona w 1967 roku w Doniecku w Ukrainie Anna Kryłow magisterium z chemii robiła w Moskwie, w 1990 roku, doktorat w 1996 w Jerozolimie, a staż podoktorski u profesora Roberta B. Gerbera na Berkley University w Kalifornii, dziś sama jest profesorem chemii na University of Southern California.
*Jerry A. Coyne - Emerytowany profesor na wydziale ekologii i ewolucji University of Chicago, jego książka "Why Evolution is True" (Polskie wydanie: "Ewolucja jest faktem", Prószyński i Ska, 2009r.) została przełożona na kilkanaście języków, a przez Richarda Dawkinsa jest oceniana jako najlepsza książka o ewolucji. Jerry Coyne jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od specjacji, rozdzielania się gatunków. Jest również jednym ze znanych "nowych ateistów" i autorem książki "Faith vs Fakt" (wydanej również w tłumaczeniu na polski przez wydawnictwo "Stapis"). Jest wielkim miłośnikiem kotów i osobistym przyjacielem redaktor naczelnej.