Anglia pozwala na uprawy poddane edycji genów


Steven Novella 2023-04-03


To była cicha rewolucja, ale nowe prawo w Anglii może wysunąć ją na pierwszy plan. Ustawa o hodowli precyzyjnej pozwoli teraz na rozwój i sprzedaż roślin poddanych edycji genów w Anglii (nie w Irlandii Północnej, Walii czy Szkocji). Innowacja polega na tym, że prawo rozróżnia organizmy zmodyfikowane genetycznie (GMO) od organizmów poddanych edycji genów. Zdarzyło się to już w Stanach Zjednoczonych, kiedy USDA oświadczyła, że w regulacjach edycja genów nie jest tym samym, co GMO.

Moim zdaniem GMO zawsze było kategorią zarówno arbitralną, jak i zbyt szeroką. Odnosi się do dowolnego organizmu (zwykle rośliny uprawnej), który jest wynikiem inżynierii genetycznej przy użyciu różnych technik. Może to obejmować wyciszenie genu, usunięcie genu lub wprowadzenie nowego genu z pokrewnej odmiany (cisgeniczny) lub odległego gatunku (transgeniczny). Większość siania paniki (i jest to właściwe określenie) wokół GMO koncentrowało się na odmianach transgenicznych, ale potem próbowano zakazać całej kategorii. Nowsze przepisy zasadniczo ograniczają GMO do zmian transgenicznych i odnoszą się do wszystkiego innego jako edycji genów. Jest to często opisywane jako zmiany, które teoretycznie mogłyby wystąpić w technikach hodowlanych, a teraz po prostu dzieją się szybciej.

 

To wszystko jest dobre, ponieważ ogranicza szkody wyrządzane przez sianie paniki przeciwko GMO. Sianie paniki nadal jest złe, ale po prostu nie może rzucać sieci tak szeroko. Aby pokazać, jak arbitralne jest to wszystko, większość ograniczeń dotyczących GMO robi wyjątki dla sera produkowanego z pomocą enzymów, które są produktem modyfikowanych drożdży. Dlaczego? Ponieważ bez tego przemysł serowarski upadłby. Podobnie Hawaje, które ideologicznie są bardzo przeciwne GMO, zrobiły wyjątek dla papai GMO. Dlaczego? Zgadliście – ponieważ bez tego straciliby swój przemysł papai.

 

Również inne techniki nigdy nie były częścią kategorii GMO, takie jak rolnictwo mutacyjne. Co to jest rolnictwo mutacyjne? Pamiętacie ten odcinek Simpsonów, w którym Homer prowadzi farmę i rozrzuca materiał radioaktywny na swoim polu, aby uzyskać interesujące wyniki? To jest bardzo podobne. Jak powiedział Homer: „Pobudźmy trochę matkę naturę”. Hodowla mutacyjna dosłownie wykorzystuje chemikalia lub radioaktywność, aby przyspieszyć tempo mutacji roślin, aby zwiększyć różnorodność genetyczną w nadziei, że pojawi się coś pożytecznego. Hodowla mutacyjna nigdy nie była częścią kategorii GMO. Dlaczego? Czy muszę to powiedzieć? Podpowiedź – obecnie na rynku istnieje około 3200 mutagennych odmian uprawnych.

 

W ruchu anty-GMO nigdy nie chodziło o bezpieczeństwo. Zawsze była to tylko strategia marketingowa mająca na celu zwiększenie własnej konkurencyjności poprzez taktykę zastraszania. Faktem jest, że żywność GMO nie ma żadnych negatywnych konsekwencji zdrowotnych. Nie odnotowano przypadków alergii lub przedostania się toksyn do żywności (nie można tego powiedzieć o metodach tradycyjnych). Odmiany bioinżynieryjne są dokładnie regulowane i badane pod kątem bezpieczeństwa. W rzeczywistości przepisy, jak już, to są niepotrzebnie uciążliwe. Nowa kategoria „poddane edycji genów” to krok we właściwym kierunku. W Stanach Zjednoczonych używa się obecnie również terminu „bioinżynieria”, aby zbiorczo odnosić się do edycji genów i modyfikowania genetycznego (co teraz w bardziej restrykcyjny sposób odnosi się do odmian transgenicznych).

 

Mam jednak nadzieję, że jest to tylko droga do większej akceptacji całej technologii genetycznej w rozwoju upraw. Nie ma powodu, aby bać się upraw transgenicznych jako kategorii ani technologii, która jest wykorzystywana do ich tworzenia. Sama technologia jest bezpieczna. Ponadto każdą nową odmianę należy rozpatrywać osobno, niezależnie od metody zastosowanej do jej stworzenia. Nawet tradycyjna hodowla może i wprowadziła nowe toksyny i alergeny do łańcucha pokarmowego. Jeśli już, technologia GMO jest bardziej precyzyjna i jest mniejsze prawdopodobieństwo, że coś takiego się zdarzy, co potwierdza historia.

 

Strach przed transgenami opiera się na naiwnym rozumieniu biologii. Dzielimy 60% naszych genów z bananami. Nie ma genów pomidora ani genów ryb – są tylko geny. Liczy się tylko to, co gen robi (jakie białko koduje) i jak jest regulowane w genomie. Jeśli rozumiemy białko i jego działanie, nie ma znaczenia, w jaki sposób dostarczyliśmy je do konkretnej odmiany.

 

Najważniejsze jest to, że nie ma racjonalnych ani naukowych podstaw do obaw przed samą technologią genetyczną lub samymi transgenami. Liczy się tylko to, czy technologia jest używana w sposób odpowiedzialny, a produkty bioinżynierii są odpowiednio testowane pod kątem bezpieczeństwa (tak jest). Miejmy nadzieję, że nowe przepisy pozwolą twórcom upraw osiągnąć większość tego, co może osiągnąć technologia bioinżynierii – coś, czego rozpaczliwie potrzebujemy, ponieważ maksymalnie wykorzystaliśmy nasze grunty, populacja ludzka rośnie, środowisko się zmienia i zasadniczo przegrywamy wojnę ze szkodnikami. Zazielenienie owoców cytrusowychzaraza bananowa i grzyb pszenicy to dopiero początek.

 

Niestety, ludzi łatwo przestraszyć nieznanymi możliwymi zagrożeniami, by ignorowali znane obecne zagrożenia. Ryzyko jest zawsze wyborem spośród opcji. Ignorowanie potencjału upraw bioinżynieryjnych może okazać się znacznie bardziej szkodliwe i niebezpieczne niż teoretyczne i w dużej mierze wyimaginowane zagrożenia związane z GMO.

 

England Allows Gene-Edited Crops

NeuroLogica Blog, 24 marca 2023

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

*Steven Novella 

Neurolog, wykładowca na Yale University School of Medicine. Przewodniczący i współzałożyciel New England Skeptical Society. Twórca popularnych (cotygodniowych) podkastów o nauce The Skeptics’ Guide to the Universe. Jest również dyrektorem Science-Based Medicine będącej częścią James Randi Educational Foundation (JREF), członek Committee for Skeptical Inquiry (CSI) oraz członek założyciel Institute for Science in Medicine. Prowadzi blog Neurologica.