Państwa arabskie wysyłają miliardy na amerykańskie uniwersytety


Elder of Ziyon 2023-01-29

Książę Alwaleed bin Talal, saudyjski multimiliarder inwestujący setki milionów dolarów w amerykańskie uniwersytety i media, współwłaściciel Twittera, przyjaciel amerykańskich profesorów i dziennikarzy, posiadacz honorowego palestyńskiego paszportu. Wielki filantrop. (Źródło zdjęcia: Arab News)
Książę Alwaleed bin Talal, saudyjski multimiliarder inwestujący setki milionów dolarów w amerykańskie uniwersytety i media, współwłaściciel Twittera, przyjaciel amerykańskich profesorów i dziennikarzy, posiadacz honorowego palestyńskiego paszportu. Wielki filantrop. (Źródło zdjęcia: Arab News)

Podczas gdy Ken Roth i „The Nation” próbują wywołać oburzenie, że Roth nie został zatrudniony na stypendium na Uniwersytecie Harvarda [co im się udało – Harvard zmienił decyzję i zatrudnił Rotha. przyp. tłum.], bez żadnych dowodów obwiniając za tę decyzję bogatych żydowskich darczyńców, zagraniczne pieniądze napływają na amerykańskie uniwersytety z oczywistym zamiarem wywarcia wpływu na środowisko akademickie.

Oto dawno zapomniany incydent. W 1989 roku ówczesny gubernator Bill Clinton lobbował Saudyjczyków, aby przekazali darowiznę na rzecz University of Arkansas. Spotkał się nawet z ambasadorem Arabii Saudyjskiej w USA w 1991 roku. Ale Saudyjczycy nie dali uniwersytetowi żadnych pieniędzy – dopóki Clinton nie został kandydatem Demokratów na prezydenta w 1992 roku. I zaledwie kilka tygodni po tym, jak został prezydentem, Saudyjczycy dali uniwersytetowi 20 milionów dolarów na założenie Centrum Studiów Bliskiego Wschodu im. Kinga Fahda.

 

Wczesne starania bogatych w ropę królestw arabskich o darowizny na prestiżowe uniwersytety w USA były toporne, a większość uniwersytetów je odrzucała z powodu żądań wykorzystania pieniędzy w określony i sprzeczny z prawem sposób. Z biegiem czasu złagodzili swoje żądania - ale wywieranie wpływu jest nadal dość oczywiste. Jak pisze Mitchell Bard w szczegółowym artykule na ten temat:

 

W 1975 roku Arabia Saudyjska została poproszona o sfinansowanie programu szkolenia nauczycieli o wartości 5,5 miliona dolarów, ale kilka szkół, w tym Harvard, nie chciało uczestniczyć po tym, jak Saudyjczycy zakazali udziału żydowskim wykładowcom. MIT stracił również kontrakt o wartości 2 milionów dolarów na szkolenie saudyjskich nauczycieli, ponieważ nalegał, aby żydowscy wykładowcy mogli w nim uczestniczyć.

 

Georgetown i Harvard przyjęły w 2005 roku prezenty w wysokości 20 milionów dolarów od saudyjskiego księcia Alwaleeda bin Talala, którego oferta pieniężna dla ofiar 11 września została odrzucona przez ówczesnego burmistrza Giulianiego z powodu sugestii księcia, aby Ameryka ponownie przemyślała swoje wsparcie dla Izraela. Fundusze z Georgetown zostały wykorzystane na wsparcie centrum porozumienia muzułmańsko-chrześcijańskiego, które następnie przemianowano na Centrum Porozumienia Muzułmańsko-Chrześcijańskiego im. Alwaleeda bin Talala (centrum stworzono pierwotnie w 1993 roku za 6,5 miliona dolarów z fundacji arabskiego biznesmena, kierowanej przez arabskiego chrześcijanina, Hasiba Sabbagha). Jak pisałem w książce The Arab Lobby: „Przyszli żydowscy darczyńcy dla Georgetown mogą zapytać, dlaczego nie jest to centrum muzułmańsko-chrześcijańsko- żydowskiego porozumienia, ale poza Żydami, inni darczyńcy mogą zastanawiać się, dlaczego jezuicki uniwersytet przyjmuje fundusze na taki ośrodek od rządu, który nie pozwala na praktykowanie chrześcijaństwa”.

 

Kongresmen Frank Wolf (R-VA) zapytał w lutym 2008 roku, czy „centrum przedstawiło jakąkolwiek analizę krytyczną wobec Królestwa Arabii Saudyjskiej, na przykład w dziedzinie praw człowieka, wolności religijnej, wolności słowa, praw kobiet, praw mniejszości, ochrony pracowników zagranicznych, sprawiedliwego proces i praworządności”....

 

Prezydent Georgetown, John DeGioia, odpowiedział, wychwalając cnoty księcia Talala jako „światowego lidera biznesu i filantropa”. Nie odpowiadając bezpośrednio na pytania Wolfa, DeGioia po prostu zwrócił uwagę, że w ośrodku pracują eksperci, którzy pisali o ekstremizmie wahhabizmu i kwestiach praw człowieka. Pochwalił także dyrektora centrum, Johna Esposito, człowieka, który przed 11 września powiedział: „Bin Laden to najlepsza rzecz, jaka może zdarzyć się, jeśli jesteś oficerem wywiadu, jeśli jesteś reżimem autorytarnym lub jeśli chcesz malować islamistyczny aktywizm jako zagrożenie”.


Aby wzmocnić wiarygodność centrum, DeGioia ujawnił prawdziwy powód zainteresowania Saudyjczyków Georgetown i ostateczne zagrożenie, jakie stwarza: „Do naszych badaczy zwraca się nie tylko Departament Stanu, ale także funkcjonariusze ministerstw obrony, bezpieczeństwa i FBI, jak również rządu i jego agencji w Europie i w Azji. W rzeczywistości kilku wysokich rangą urzędników wojskowych USA, zanim objęli role w Siłach Wielonarodowych w Iraku, szukało wykładowców z Centrum, aby uzyskać wiedzę na temat regionu”.

 

W swoim badaniu zgodności instytucjonalnej z wymogami dotyczącymi sprawozdawczości, Departament Edukacji napisał, że „umowa księcia Alwaleeda z Georgetown jest przykładem tego, jak zagraniczne pieniądze mogą poprawić obraz określonego kraju w amerykańskich instytucjach akademickich”.

Departament Edukacji zaczął rozprawić się z uniwersytetami, które nie zgłaszały prawidłowo swoich zagranicznych darowizn w 2020 roku za rządów Trumpa. Stworzył stronę internetową, na której uniwersytety muszą zgłaszać źródła (kraje) takich darowizn, chociaż nie publikuje konkretnych darczyńców ze względu na kwestie związane z prywatnością. 


Chociaż nie jest obecnie jasne, jaki procent wszystkich darowizn został zgłoszony (wiele z mocą wsteczną do początku 2000 r.), strona internetowa obecnie wymienia te sumy darowizn dla samego Harvardu:

Egipt – 44 mln dolarów
Iran(!) – 22 tys. dolarów
Jordania – 622 tys. dolarów
Kuwejt – 22 mln dolarów
Liban – 2,5 mln dolarów
Malezja – 21 mln dolarów
Maroko – 335 tys. dolarów
Oman – 1,7 mln dolarów
Pakistan – 1,5 mln USD
„Państwo Palestyna” [!] – 1,6 mln dolarów
Katar – 16 mln dolarów
Arabia Saudyjska – 61 mln dolarów
Tunezja – 700 tys. dolarów
Turcja – 28 mln dolarów
Zjednoczone Emiraty Arabskie – 80 mln dolarów


Baza danych wyszczególnia około 10 miliardów dolarów darowizn z krajów Zatoki Perskiej dla amerykańskich uniwersytetów, z których wiele przeznaczono na konkretne projekty. Jak wynika z artykułu, który zacytowałem powyżej, jest wiele rzeczy, o których tu nie wspomniano.


Harvard, Yale, Georgetown i inne uniwersytety są zalane arabskimi funduszami. Baza danych Departamentu Edukacji podaje, że tylko darczyńcy z Kataru przekazali uniwersytetowi Cornell prawie 1,8 miliarda dolarów!


Kto może choćby udawać, że celem tych funduszy nie jest oddziaływanie na uczelnie, ich wydziały, ich studentów i polityków, którzy mają te instytucje w swoich okręgach?


Trzeba uczciwie przyznać, że większość arabskich pieniędzy jest przeznaczana na wydziały, które nie są skupione na polityce, i dużo jest wydawane na nauki ścisłe i medycynę. Ale znaczna część idzie na studia arabskie, które są nieodmiennie antyizraelskie. Czasami arabskie pieniądze nie są wykorzystywane do tworzenia antyizraelskich katedr lub wydziałów, ale do hojnego finansowania istniejącego antyizraelskiego wydziału – w końcu jest wielu antyizraelskich naukowców, którzy nie potrzebują arabskich pieniędzy do finansowania swojej nienawiści, ale z zadowoleniem przyjmują te pieniądze, aby ją dalej propagować.


Ludzie krzyczący o „swobodzie akademickiej”, aby zmusić uniwersytet do zatrudnienia konkretnej osoby znanej ze swoich uprzedzeń, wydają się bardzo obojętni na miliardy, które są wysyłane na uniwersytety z oczywistym zamiarem wpłynięcia na kierunek nauczania obdarowanego uniwersytetu.


Meanwhile,. Arab states send billions to US universities. Who believes they aren't trying to influence academia?

Elder of Ziyon, 15 stycznia 2023

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
*Elder of Ziyon - blog amerykańskiego badacza nad antysemityzmem w mediach i organizacjach.