Nadzieja w pesymizmie i rozsądku


Andrzej Koraszewski 2022-10-31


Nic się nie da zrobić z Putinem pisze „ Niezawisimaja Gazieta” i może mieć rację. W różnych analizach jest więcej przyglądania się samemu rosyjskiemu tyranowi niż jego otoczeniu. Ponoć schudł, analitycy zwracają uwagę na rozbiegane oczy, chromy krok, drżące ręce. Wzdychamy pospołu, daj mu panie boże brak zdrowia, bo nieszczęście z tym draniem. Wstępniak w rosyjskim piśmie dla wykształconych stwierdza, że jest źle, a będzie gorzej. Czy ma rację redakcja tej gazety, że pozycji Putina nic nie zagraża?  Nie można tego wykluczyć, ale ponieważ jest to wróżenie z tego, co widać gołym okiem, można to uznać za mniej istotne, od ich spojrzenia na efekty trwającej od ośmiu miesięcy wojny, którą gazeta zgodnie z przyjętą w kraju nomenklaturą nazywa operacją specjalną.  

Rosja sprzed 24 lutego i dzisiejsza Rosja to dwa różne kraje, a tych zmian nie da się odwrócić przez długie lata. Rzeczywistość w Rosji zmienia się tak szybko, że trudno powiedzieć, jak będzie wyglądać jutro. Dominuje niepewność i niestabilność. Gazeta na pierwszym miejscu wymienia częściową mobilizację, ucieczkę młodych ludzi z kraju, zmobilizowanie ćwierć miliona poborowych. Nie piszą tego wprost, ale dają do zrozumienia, że branka do wojska musiała naruszyć skuteczność oficjalnej propagandy i zmienić proporcje w opinii publicznej. Natomiast niszczenie ukraińskiej infrastruktury i grożenie bronią atomową zmienia zdaniem rosyjskiej gazety pozycję Rosji w świecie.            


Podziały postaw i poglądów stają się wyraźniejsze, chociaż są, jak pisze gazeta, asymetryczne. Wzajemne oskarżenia są coraz głośniejsze, retoryka bardziej ostra. Padają zarzuty zdrady i kolaboracji, władza pospiesznie zmienia programy nauczania, publikuje nowe podręczniki szkolne. Życie polityczne toczy się w kłębach tytoniowego dymu i w oparach alkoholu. Nowe podziały będą ludzi dzielić na dziesięciolecia.      


Władza sądownicza jest ramieniem rządu, ogranicza swobodę opinii, ale widać jakieś podziały wśród prorządowych polityków, dziennikarzy, a nawet wśród generalicji.


Początkowo jedyną prawdą były komunikaty Ministerstwa Obrony, a wszystko inne miało stempel karalnych „fałszywych wiadomości”. Potem pojawiły się głosy domagające się prawdy (co, jak pisze gazeta, było przyznaniem wcześniejszych niedoborów prawdy w oficjalnych informacjach). Problem w tym, że ta odrobina prawdy nie zmieniała celów operacji specjalnej, czyli nie zmieniała niczego.


„Ochrona ludu Donbasu”, demilitaryzacja i denazyfikacja Ukrainy, jako wstępnie zadeklarowane cele nie zostały oficjalnie wycofane. Co więcej, wysocy rangą rzecznicy powtarzają jak papugi, że „wszystkie cele operacji specjalnej zostaną bezwarunkowo zrealizowane”. 

 

Rosja praktycznie zerwała z Zachodem i poszukuje przyjaciół, sojuszników i rynków zbytu w Azji, Afryce i Ameryce Łacińskiej, ale wątpliwe, czy to przyniesie oczekiwane rezultaty. Gazeta przypomina, że kraje rozwijające się są w długach i są uzależnione finansowo od Zachodu i jego kluczowych instytucji: Banku Światowego i MFW. Indie zawierają z USA umowę o wspólnej produkcji mikrochipów, a Stany Zjednoczone pilnują, aby żaden z mikroukładów, których Rosja potrzebuje w swoich krytycznych sektorach gospodarki i obrony, nie dotarł do Rosji. Sankcje działają.


Gospodarka będzie zatem skazana na własne zasoby i własnych specjalistów, a przecież wcześniejsze donowocześnianie, tak za czasów Piotra Wielkiego, jak i Stalina mogło się odbyć tylko dzięki wsparciu Zachodu.


Co będzie dalej? Gazeta twierdzi, że Putin nie traci animuszu i jest przekonany, że wszystko robi dobrze. Cieszy się poparciem i nie jest to tylko jego urojenie. Gazeta twierdzi, że większość Rosjan popiera jego ochronę Rosjan z Donbasu. Autorytarny (ja bym powiedział paranoiczny), przywódca atomowego mocarstwa ma poparcie społeczeństwa i klasy politycznej. Wydaje się być nie do ruszenia, ani od góry, ani od dołu i trzeba się z tym liczyć, jeśli nie chce się żyć złudzeniami.          


Ta konkluzja artykułu redakcyjnego rosyjskiej niezależnej gazety jest ponura, nie można jednak wykluczyć, że okaże się poprawna, co może mieć katastrofalne następstwa nie tylko dla Ukrainy, ale i dla reszty wolnego świata. Najczarniejszy scenariusz, to upodobnienie się wojny w Ukrainie do wojny syryjskiej, ciągnącej się latami wojny na wyniszczenie. Jak długo Putin jest u władzy to prawdopodobieństwo wydaje się wręcz większe niż atak bronią atomową. Zapewne z myślą o takiej możliwości Ukraina przypomina dziś wielki głód i domaga się od świata uznania go za ludobójstwo. Ważniejsze jest jednak pytanie, czy można w warunkach wojennych, pod bombami, przeprowadzić reformy ekonomiczne i połączyć wysiłek wojenny z rozwojem? Izrael pokazuje, że nie jest to tak zupełnie niemożliwe (chociaż różnice mogą być większe niż podobieństwa sytuacji). Ogromnym plusem jest silne przywództwo i wysokie morale. Obecnie podziały w ukraińskim społeczeństwie są stosunkowo najmniejsze od chwili uzyskania niepodległości, walka o władzę nie zajmuje umysłów, autorytet Zełenskiego jest duży i rzadko jest kwestionowany. Pojawia się pytanie o wizję, o umiejętność uwolnienia ludzkiego potencjału. Wiara w to, że ta wojna niebawem się jednak skończy, może być nie tylko zwodnicza, ale i niebezpieczna. Przygotowanie się do najgorszego scenariusza, w którym Putin nie znika, a wojna przeradza się w trwające latami nękanie, może pozwolić nie tylko przetrwać, ale wręcz rozwijać się mimo trwającej wojny.


Jeśli Rosja nie zdołała powtórzyć chińskiego manewru i nadal ma całkowicie zbiurokratyzowaną gospodarkę opartą na eksporcie paliw i najgorszym gatunku kapitalizmu oligarchów sprzymierzonych z władzą, Ukraińcy są uzależnieni od eksportu żywności, a ich system gospodarczy miał wiele podobnych problemów co Rosja, chociaż w nieco mniejszym stopniu. Wysoki poziom korupcji paraliżował innowacyjność i rozwój. Ukraińskie być albo nie być zależy nie od pomocy, (która jest niezbędna i która prawdopodobnie będzie, ale zawsze dostarczana w stopniu niewystarczającym), a od samopomocy. Zachodnia Ukraina przed drugą wojną światową miała imponującą spółdzielczość rolniczą, dziś albo Ukraina zmieni się w naród start-upów, albo długotrwała wojna na wyniszczenie zagrozi jej egzystencji.


Wielu powtarza, że Ukraina jest głównym frontem walki wolnego świata z totalitaryzmem. To nie jest prawda. Ta wojna toczy się dziś na wszystkich kontynentach. Stany Zjednoczone nie bez powodu bardziej obawiają się Chin niż Rosji, ta wojna jest dziś bardziej krwawa w Afryce niż w Ukrainie, patrzymy z podziwem i nadzieją na bunt Irańczyków, czasem zapominając, że paranoiczni przywódcy z totalitarnymi ambicjami nie są zjawiskiem ani nowym, ani przejściowym. Chiny, Rosja, Korea Północna, Iran i Turcja to oś zła. Dla nas jednak ukraiński front jest najbliższy i nic dziwnego że wielu z nas zaczyna dzień od sprawdzenia wiadomości z Ukrainy. Nadzieją jest ich mądrość w tej walce. Nadieżda Mandelsztam napisała kiedyś książkę pod tytułem Nadzieja w beznadziejności, chciałbym mieć nadzieję w rozsądku, ale to może być nadmiar optymizmu na temat Ukraińców, Polaków i innych.