Narracja o „przemocy osadników” i wybory do Knesetu


Ruthie Blum 2022-10-29

Żydowscy rezydenci Judei Samarii ścierają się z IDF podczas protestu przy punkcie kontrolnym  Hawara, koło Nablusu, 4 października 2022. Zdjęcie: Nasser Ishtayeh/Flash90.
Żydowscy rezydenci Judei Samarii ścierają się z IDF podczas protestu przy punkcie kontrolnym  Hawara, koło Nablusu, 4 października 2022. Zdjęcie: Nasser Ishtayeh/Flash90.

Kiedy Izraelczyk popełnia przestępstwo, zostaje aresztowany i oskarżony. Odwrotnie jest w AP, gdzie tych, którzy zabijają Żydów, okrzykuje się bohaterami.

 

Obecny wzrost terroryzmu palestyńskiego, z dziesiątkami ataków kamieniami, bombami zapalającymi, nożami, taranowaniem samochodów i strzelaninami, został przyćmiony w zeszłym tygodniu przez to, co lokalna prasa i niektórzy politycy określili jako niedopuszczalną „falę przemocy ze strony osadników”.


Trudno opisać zapał, z jakim media i obóz „tylko nie Bibi” – partie po lewej stronie spektrum dążące do uniemożliwienia byłemu premierowi Benjaminowi Netanjahu powrotu do władzy po wyborach do Knesetu wyznaczonych na 1 listopada – prześcigają się w opowiadaniu historii o „osadnikach” atakujących oddziały Sił Obronnych Izraela i Palestyńczyków.


Weźmy, na przykład, czwartkowe starcia w mieście Huwara w pobliżu Nablusu.


Premier Jair Lapid natychmiast nazwał bandytów, którzy rzucali kamieniami w palestyńskie pojazdy i rozpylili gaz pieprzowy na członków 202 Batalionu Spadochroniarzy IDF, raniąc dowódcę i żołnierza, „niebezpiecznymi przestępcami, których należy potępić i bez wahania postawić przed sądem ”.


Dodał, że „zagrażają życiu naszych żołnierzy i szkodzą państwu Izrael”.

 

Minister obrony Benny Gantz poszedł o krok dalej i przypisał incydent zachowaniu jego prawicowych rywali z Religijnej Partii Syjonistycznej.


„Nieodpowiedzialni politycy, zwłaszcza [członkowie Knesetu] Itamar Ben-Gvir i Bezalel Smotrich, prowadzą brutalną kampanię i podżegają do przemocy i zbrodni, motywowanych nacjonalizmem, przeciwko Palestyńczykom z Zachodniego Brzegu i siłom IDF” – oświadczył radośnie. „Ci ludzie mogą być na stanowiskach władzy, jeśli Netanjahu będzie w stanie utworzyć następny rząd, a to będzie jego robotą [tj. będzie jego winą]” – ostrzegł.


Problem z jego oświadczeniem – poza tym, że wyrażał się o religijnych syjonistycznych parlamentarzystach jako „tych ludziach” – jest dwojaki. Po pierwsze, wszyscy Izraelczycy, w tym przywódcy osiedli, potępili atak.


Po drugie, gdyby Gantz inaczej zawiadował sprawami obronnymi – bardziej żelazną ręką niż przekonaniem, że pokój i spokój najlepiej osiągnąć poprzez gesty dobrej woli i zachęty finansowe dla palestyńskich robotników – Ben-Gvir mógłby nie cieszyć się tak dużym poparciem. Ale jest niewygodną prawdą, że zdobywa to poparcia, które prawdopodobnie będzie wskazywane jako znak, że społeczeństwo izraelskie ponosi winę za wybór ekstremizmu zamiast liberalnej demokracji.


Ironia jest oszałamiająca. W konflikcie między Autonomią Palestyńską a Izraelem to Autonomia Palestyńska odrzuca wartości liberalnej demokracji i przyjmuje ekstremizm; w przypadku Izraela jest dokładnie odwrotnie.


Nie oznacza to oczywiście, że w Izraelu nie ma brutalnych żydowskich przestępców. Kiedy jednak izraelski cywil lub żołnierz w Judei i Samarii lub gdziekolwiek indziej w kraju popełnia akt agresji przeciwko komukolwiek, zostaje aresztowany i oskarżony. W Autonomii Palestyńskiej jest odwrotnie: tych, którzy zabijają Izraelczyków, uznaje się za bohaterów, a ich rodziny obsypuje się zaszczytami i ogromnymi miesięcznymi wypłatami.


Inną sprawą jest to, że eksperci i politycy, którzy wykorzystują każdą okazję do podkreślania „przemocy ze strony osadników”, nie przyznają, że wiarą i nauczaniem AP jest, iż całe państwo Izrael jest osiedlem. Rzeczywiście, dla grubych szych w Ramallah i Gazie bywalcy barów w Tel Awiwie i bywalcy centrów handlowych w Hajfie nie różnią się od Żydów mieszkających w Efrat czy Tekoa. A Lapid i Gantz są nie do odróżnienia od Bibi i Ben-Gvira, poza tym, że można nimi manipulować.


Mówiąc o dwóch zmorach lewicy, w wywiadzie udzielonym w zeszły weekend były premier Ehud Barak powiedział, że „[Netanjahu i Ben-Gwir] nie tylko czekają na zamordowanie matki i jej czwórki dzieci w przeddzień wyborów, by zagwarantować sobie zwycięstwo; pomagają, by się to stało”.

 

Jego oszczercze słowa zawierały tragiczne ziarno prawdy. Tyle, że wspomniany duet nie musi „czekać na” ani „pomagać w” palestyńskiej rzezi.


Mimo wszystkich krwawych ataków, które zostały pomyślnie przeprowadzone — takie jak atak nożowniczy na młodego mężczyzny w Jerozolimie w sobotnie popołudnie — setki innych zostają udaremnione dzięki czujności izraelskich sił bezpieczeństwa lub szczęściu.


To zjawisko stało się obecnie tak powszechne, że ledwo trafia na pierwsze strony gazet. Z drugiej strony „przemoc osadników” zyskuje największe możliwe nagłośnienie. To dlatego, że jest tak rzadka, a nie powszechna.

 

The ‘settler violence’ narrative and Knesset elections

JNS Org, 23 października 2022

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

*Ruthie Blum

Amerykańsko-izraelska dziennikarka, publicystka Jerusalem Post.