Błąd „jeśli-to” powraca z pełną mocą z okazji umowy o granicy morskiej z Libanem


Elder of Ziyon 2022-10-14


Amir Tibon pisze w „Haaretz”, że porozumienie o granicy morskiej między Izraelem a Libanem jest tak samo ważne jak Porozumienia Abrahamowe:

Porozumienia Abrahamowe, mimo całego optymizmu i korzyści ekonomicznych, które stworzyły, nie uratowały życia ani jednego izraelskiego żołnierza. W końcu Izrael nigdy nie brał udziału w wojnie z Bahrajnem, ZEA czy Marokiem. Z drugiej strony, umowa z Libanem, za pośrednictwem wysłannika Bidena, Amosa Hochsteina, może zapobiec katastrofalnej konfrontacji między Izraelem a Hezbollahem.

 

Taka wojna przebiegałaby zupełnie inaczej niż okresowe starcia Izraela z Hamasem w Gazie: konserwatywne szacunki obejmują dziesiątki tysięcy rakiet spadających na izraelskie miasta, setki ofiar i rozległe zniszczenia. Jeśli porozumienie zostanie utrzymane, unikniemy tego koszmarnego scenariusza. Nie oznacza to, że pokój między Izraelem a Libanem zakwitnie, ale w tej chwili ważniejsze jest zapewnienie spokoju na północnej granicy Izraela.

Założenie, że porozumienie zapobiegnie wojnie, jest częścią starej tradycji „ekspertów”, którą nazwałem błędem „jeśli-to”:  jeśli Izrael zrobi X, to inni zrobią Y.

 

Wczesnym przykładem był Michael Kramer w czasopiśmie „Time”, który napisał w 1988 roku, że jeśli Izrael złoży poważną ofertę pokojową Palestyńczykom, a Palestyńczycy ją odrzucą, to świat nie będzie obwiniał Izraela za brak pokoju.

 

Od tego czasu Izrael rzeczywiście złożył wiele poważnych ofert pokojowych, Palestyńczycy odrzucili je wszystkie, a świat ciągle obwinia Izrael.

 

Inny przykład jest jak na ironię wspomniany w artykule Tibona. W 2003 roku konwencjonalna mądrość była taka, że jeśli Izrael po prostu wycofa się z Gazy, wtedy Gaza nie będzie już problemem dla Izraela, ponieważ nie będzie zachęty dla grup z Gazy do rozpoczęcia wojen.

 

Izrael wycofał się z Gazy - a grupy z Gazy kontynuują wojny co rok lub dwa.

 

A co z Hezbollahem? Czy nie są bardziej racjonalnymi aktorami niż Hamas i Islamski Dżihad? Czy nie można im zaufać, że zareagują logicznie, gdy Izrael zrobi to, czego chcą?

 

Cóż, w 2000 roku Izrael wycofał się z Libanu – co wydawało się całą racją bytu Hezbollahu. ONZ potwierdziła całkowite wycofanie się Izraela. Oczywiście, eksperci twierdzili, że jeśli Izrael całkowicie wycofa się z południowego Libanu, to Hezbollah nie będzie miał żadnych roszczeń do Izraela i zapanuje pokój. Jednak Hezbollah nadal rości sobie prawo do ziem na południe od linii wyznaczonej przez ONZ i narusza niebieską linię, gdy porywa izraelskich żołnierzy, co wywołało wojnę w Libanie w 2006 roku.

 

Teraz mówi się nam, że jeśli Izrael odstąpi na morzu cały sporny obszar z Libanem, to Hezbollah nie zrobi niczego, co mogłoby zagrozić suwerenności Libanu i będzie szanował granicę. Jednak podczas negocjacji Liban i Hezbollah stworzyły nową „granicę”. Co powstrzymuje Hezbollah przed twierdzeniem, czy w tym roku, czy za pięć lat, że Izrael wydobywa gaz na libańskich wodach terytorialnych i że musi „bronić” tego obszaru? 


Rzeczywiście, przywódca Hezbollahu Hassan Nasrallah częściowo przypisuje sobie zasługę za porozumienie, mówiąc, że Izrael ugiął się pod groźbami ataku na platformę gazową Karisz. Powtarzał to jak papuga zastępca przywódcy Hezbollahu, mówiąc, że to siła Hezbollahu zmusiła Izrael do upokorzenia się. Traktują porozumienie jako kapitulację Izraela wobec gróźb Hezbollahu. 

 

To nie jest dokładnie ta sama formuła „jeśli-to”, jak twierdzą optymiści. 

 

Spór o farmy Szebaa, o niewielki kawałek ziemi, był wystarczającym pretekstem dla Hezbollahu, by dalej twierdzić, że Izrael jest agresorem i że musi chronić Liban swoją milicją i arsenałem, które rywalizują z siłą libańskiej armii. Dlaczego miałby zachowywać się inaczej w sprawie granicy morskiej?

 

Co więcej, Hezbollah nie jest niezależnym graczem. Robi to, czego chce najwyższy przywódca Iranu. Jeśli Iran powie Hezbollahowi, aby wystrzelił tysiąc rakiet na Izrael, Hezbollah nie będzie słuchał „ekspertów” o tym, jak bardzo jest pragmatyczny. Zrobi to, co zawsze robią grupy terrorystyczne: stworzy pretekst, który udobrucha lewicowych antysemickich sojuszników („chronimy Jerozolimę przed judaizacją!”) i wystrzeli rakiety. 

 

Nie ulega wątpliwości, że na krótką metę ta umowa morska ochłodzi napięcia na granicy libańskiej. Ale setki kilometrów kwadratowych, z których Izrael zrezygnował, są darowane nie tylko na chwilę, ale na zawsze. Rezygnacja z czegoś tak cennego w zamian za założenie o tym, jak grupa terrorystyczna będzie działać w dalekiej przyszłości, bez traktatu pokojowego czy chociażby pisemnego zobowiązania Hezbollahu, przenosi błąd „jeśli-to” na nowy poziom. 

 

The "If-Then" fallacy comes back in full force for Lebanon

Elder of Ziyon, 13 października 2022

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

*Elder of Ziyon - Blog amerykańskiego badacza nad antysemityzmem w mediach.