Instynkt macierzyński i “New York Times”


Jerry A. Coyne 2022-09-07

Książka o instynkcie macierzyńskim napisana przez znakomitą antropolożkę, która naprawdę warto przeczytać.
Książka o instynkcie macierzyńskim napisana przez znakomitą antropolożkę, która naprawdę warto przeczytać.

Ostatnio pojawiło się wiele artykułów próbujących zaprzeczyć dowodom naukowym, ponieważ, jak twierdzą autorzy, dowody podpierają nierówności. (Przykładem jest powszechne zaprzeczanie, że płeć u ludzi jest binarna.)


Poniższy nowy artykuł z „New York Times” (oczywiście) jest jednym z najgorszych przykładów takich postaw.  Świadczy to o braku osądu ze strony autorki, która ignoruje biologię ze względu na swoją ideologię, a także ze strony gazety, która nie przyparła autorki do muru. Niech ten post będzie moim sprzeciwem.


Kliknij na link pod zrzutem z ekranu, aby przeczytać.


https://www.nytimes.com/2022/08/26/opinion/sunday/maternal-instinct-myth.html
https://www.nytimes.com/2022/08/26/opinion/sunday/maternal-instinct-myth.html

Autorka Conaboy, która najwyraźniej nie przeprowadziła rzetelnych badań naukowych, utrzymuje, że „instynkt macierzyński” nie istnieje, że jest konstrukcją społeczną wymyśloną przez mężczyzn w celu podporządkowania kobiet.


Bezpośrednim problemem jest to, że Conaboy nigdy nie definiuje „instynktu macierzyńskiego”. Może to oznaczać wiele rzeczy, w tym większe pragnienie posiadania dzieci przez kobiety niż mężczyzn, większa gotowość kobiet niż mężczyzn do opieki nad potomstwem, fakt, że u zwierząt matki poświęcają więcej czasu na opiekę nad potomstwem niż ojcowie, większe przywiązanie emocjonalne kobiet niż mężczyzn do dzieci (w tym do potomstwa) lub wykazywanie takiej różnicy psychicznej poprzez obserwację różnicy w zachowaniu opiekuńczym.


Zdefiniuję „instynkt macierzyński” jako nie tylko większą przeciętną skłonność samic niż samców do opieki nad potomstwem, ale także większe przywiązanie behawioralne do potomstwa u samic niż u samców. Termin ten obejmuje reakcję behawioralną, a nie „uczucia”, które można zademonstrować tylko u ludzi. W ten sposób można szukać różnic w „instynktach rodzicielskich” u różnych gatunków zwierząt. 


Ale nawet w tym sensie Conoboy ma tylko częściowo (ale nie do końca) rację, kiedy mówi o ludziach. Niewątpliwie prawdą jest, że kobiety były socjalizowane do roli rodzicielek i opiekunek potomstwa, a mężczyźni do roli „żywicieli”. Prawdą jest również, że kobietom często odmawiano dostępu do pracy lub edukacji, ponieważ postrzegano ich powołanie jako przede wszystkim „rodzicielek” lub ze strachu, że będą spędzać mniej czasu na pracę, a więcej poświęcać dla dzieci, lub nawet, że zajdą w ciążę i odejdą z pracy. Co więcej, prawdą jest również, że ta różnica ról była uzasadniana tym, że jest „wdrukowana”, (tj. w dużej mierze wynikająca z genów, co, jak argumentuję poniżej, jest prawdą), a uważano, że tego, co „wdrukowane” nie można zmienić. Ta ostatnia interpretacja jest błędna i jest tym, co naprawdę powstrzymywało kobiety. Socjalizacja ról płciowych, która wciąż występuje, trwa od najmłodszych lat, a dziewczynki dostają do zabawy lalki, chłopcy zaś samochodziki, chociaż wraz z dojrzewaniem społeczeństwa coraz częściej pozwalamy dzieciom wybierać własne zabawki i własną drogę w życiu. Oczywiście aprobuję taką „równość szans”.


Ale twierdzenie, że kobiety nie mają większego niż mężczyźni pragnienia opieki nad potomstwem lub nie mają do niego większej skłonności emocjonalnej, jest zaprzeczeniem biologii, a w szczególności ewolucji. (Oczywiście przyznaję, że wielu mężczyzn głęboko kocha swoje dzieci i że niektórzy mężczyźni troszczą się o nie tak samo lub bardziej niż matki, ale mówię tutaj o średnich, a nie anegdotach).


Istnieją dwa powody, dla których Conaboy się myli i oba dotyczą ewolucji.


Pierwszy ma charakter teoretyczny, wywodzący się z obserwacji empirycznych. W ten sposób wyjaśniam ten drugi, który jest empiryczny i prognostyczny. Jak wytłumaczyć fakt, że w całym królestwie zwierząt, kiedy przedstawiciele tylko jednej płci zajmują się głównie wychowywaniem dzieci, prawie zawsze są to samice? (Tak, u wielu gatunków samce dzielą obowiązki, a u bardzo niewielu, takich jak koniki morskie, samce zapewniają większą opiekę rodzicielską; są ku temu powody ewolucyjne).


Powody powyższego (pogrubionego) stwierdzenia dotyczą biologii reprodukcji. To samica musi złożyć jaja lub urodzić dziecko i nie ma możliwości pozostawienia swoich genów, jeśli tego nie zrobi. Samcom łatwiej jest odmaszerować po inseminacji i pozwolić samicom na zajęcie się potomstwem. Biorąc pod uwagę, że samice są do tego zmuszone, często najlepszą strategią samców jest pozwolenie samicy na zajmowanie się potomstwem, podczas gdy oni szukają innych partnerek. Samice muszą nosić dziecko do terminu porodu, składać jaja lub karmić młode piersią. W niektórych przypadkach pozostanie i dzielenie wychowania młodych jest genetycznie korzystne dla samca, ale często tak nie jest.


Ta rozbieżność w zachowaniu dotyczy oczywiście nie tylko ludzi, ale także wielu zwierząt: jest to w dużej mierze zweryfikowana prognoza psychologii ewolucyjnej.


Różnice w ilości opieki rodzicielskiej sprawowanej przez samice i samce są widoczne u kręgowców, a także u wielu bezkręgowców (przychodzą mi na myśl kałamarnice i wiele owadów; zobacz tutaj podsumowanie dla tej drugiej grupy).


To lwica opiekuje się młodymi (i dla nich poluje), podczas gdy samce są leniwe; najczęściej to samica nie tylko wysiaduje jaja, ale karmi potomstwo; to matka słonia opiekuje się swymi młodymi; to samica naczelnych trzyma, opiekuje się i wychowuje potomstwo. Już sama ta różnica, spowodowana ograniczeniami różnych ról reprodukcyjnych, z czasem spowoduje, że matki będą bardziej troszczyć się o potomstwo niż ojcowie, bardziej się o nie martwią i bardziej do niego przywiązują. Jak wszyscy wiemy, to niedźwiedzica opiekuje się swoimi młodymi, a biada tym, którzy staną między matką a jej młodymi! Ale gdzie jest tata niedźwiedź? Cóż, już dawno odszedł. U moich kaczek, jeśli zbliżysz się do młodego potomstwa, matka zaatakuje, ale ojciec, nawet jeśli jest w pobliżu, nie reaguje.


Proszę zauważyć, że mówię tu tylko o zachowaniu, a nie o „uczuciach”, ponieważ tak naprawdę nie możemy wiedzieć, czego doświadczają niedźwiedzie lub słoniowe matki w swoich mózgach. Ale te zachowania są wyraźnie widoczne u naczelnych, takich jak goryle i szympansy, i tutaj możemy zacząć wysuwać hipotezy dotyczące emocji. Ponieważ używam instynktu macierzyńskiego jako zjawiska behawioralnego, w zasadzie nie ma to znaczenia. Liczy się to, że podobieństwo zachowań w całym królestwie zwierząt jest tak wszechobecne, że wymaga wyjaśnienia. A ponieważ zwierzęta nie mają ludzkiej kultury, nie można tego wytłumaczyć socjalizacją. Ale czy możesz zaprzeczyć, patrząc, jak szympans tuli swoje młode, że czuje coś podobnego do miłości?


Oczywiście twierdzenie, że różnica w płci i rolach płciowych może powodować różnicę w zachowaniu i emocjach, jest anatemą dla wyznawców „tabula rasa” i tych po lewej stronie, którzy kategorycznie odrzucają psychologię ewolucyjną. I chociaż Conaboy nie zagłębia się w biologię, wydaje się, że taki jest jej pogląd: nie ma żadnej wyewoluowanej różnicy między mężczyznami i kobietami. Tym samym, różnice w zachowaniach macierzyńskich i ojcowskich muszą być wynikiem socjalizacji.


A to prowadzi nas do punktu empirycznego. Dlaczego, jeśli „instynkt macierzyński” wynika wyłącznie z socjalizacji, jest prawie wszechobecny wśród zwierząt, powodując specyficzne dla samic zachowania opiekuńcze i ochronne wobec potomstwa? Dlaczego, jeśli Conoboy ma rację, jesteśmy jedynym gatunkiem zwierząt, u których te różnice płciowe wynikają wyłącznie z socjalizacji? Podobieństwa między ludźmi a zwierzętami – zwłaszcza innymi naczelnymi – są tak silne, że byłoby głupotą zaprzeczyć, że mówi to coś o ewolucji. A tym, co mówi, jest, że „instynkty macierzyńskie” są częściowo zakodowane, a tylko częściowo są wynikiem socjalizacji u ludzi. Jeśli chodzi o ludzką emocjonalność, istnieje wiele badań wykazujących różnicę w opiece macierzyńskiej i ojcowskiej z powodu hormonów (oto jeden przykład) i to w kierunku, jaki przewiduje ewolucja.


Innym przykładem są badania pokazujące, że mając do wyboru zabawki, młode samice małp rezus mają znacznie większą preferencję dla ludzkich „żeńskich” zabawek niż młode samce małp rezus. (Zabawki to lalki kontra ciężarówki.) Ta preferencja jest oczywiście widoczna u ludzkich dzieci, ale może być odrzucona w wyniku socjalizacji. Ale rezusy nie mają takiej socjalizacji! Najbardziej oszczędnym wyjaśnieniem jest to, że małpy, tak jak my, mają wyewoluowaną skłonność płciową do instynktów macierzyńskich.


Jak powiedziałem, istnieją dobre ewolucyjne powody, aby oczekiwać różnic w zachowaniu matki i ojca,  i widzimy te różnice. Chociaż nie możemy odgadnąć „uczuć”, jest prawdopodobne, że te różnice behawioralne są spowodowane hormonami, a u innych małp człekokształtnych możemy się domyślać, że ich „uczucia” nie są czymś zupełnie innym niż nasze.


Conaboy jednak niefrasobliwie odrzuca darwinowskie wyjaśnienie z powodu seksizmu samego Darwina, a także innych ewolucjonistów. Tak, to prawda, że Darwin podzielał seksizm swoich czasów, podobnie jak inni ewolucjoniści, ale czy całkowicie odrzucamy zjawiska z tego powodu? To byłoby głupie. Niemniej jednak Conaboy robi to:

W XIX wieku Charles Darwin i inni teoretycy ewolucji zmienili sposób myślenia o ludzkiej naturze, przenosząc punkt ciężkości z wiary na biologię.


I choć można by się spodziewać, że taka zmiana rozwieje zakorzenione od dawna szowinistyczne wyobrażenia o kobietach i macierzyństwie, stało się dokładnie odwrotnie. W swojej rewolucyjnej pracy Darwin skodyfikował biblijne pojęcia niższości kobiet i potwierdził ideę, że ich podstawową funkcją jest rodzenie i opieka nad dziećmi.


„Jakie silne poczucie wewnętrznej satysfakcji musi skłaniać ptaka, tak pełnego aktywności, do wysiadywania dzień po dniu nad swoimi jajami”, napisał Darwin w O pochodzeniu człowieka w 1871 roku Choć był spostrzegawczy, Darwin najwyraźniej zignorował głód ptasiej matki i niepokój związany z posiadaniem dziobów do wykarmienia i drapieżników do odparcia. Nie zauważył osłabiania miejsca, w którym skrzydło styka się z ciałem, z powodu niekończącego się bezruchu.


Wyjaśnił, że kobiety specjalizują się w opiece nad innymi ludźmi, a mężczyźni w rywalizacji z nimi. Twierdził, że z powodu tego podstawowego faktu mężczyźni osiągają „wyższą pozycję” praktycznie we wszystkim, od używania zmysłów po rozum i wyobraźnię.


Ponieważ coraz więcej kobiet domagało się własnej tożsamości zgodnie z prawem, darwiniści społeczni przyjęli tę ideę jako usprawiedliwienie dla dalszej męskiej dominacji. Wśród nich był angielski filozof Herbert Spencer, który napisał, że rodzenie dzieci wydobywa z kobiet „siłę życiową”, hamując je emocjonalnie i intelektualnie.

Proszę zauważyć, że Conaboy rzuca wyzwanie Darwinowi, wskazując na trudy, które dręczą matkę, a nie ojca (jest to również argument w jej sprzeciwie wobec istnienia „instynktów macierzyńskich” u ludzi). Nie zwraca jednak uwagi na to, że wychowywanie dzieci wiąże się z kosztami, ale są też koszty porzucania lub ignorowania dzieci, które są większe. Tak, kaczka krzyżówka traci do 30% masy ciała podczas wysiadywania jaj przez ponad miesiąc, ale dzięki temu zachowaniu uzyskuje zdrowy lęg. Jeśli opuści gniazdo, aby jeść i pić, całkowicie traci potomstwo. Pojęcie ewolucyjnych kompromisów – że zachowanie może mieć koszty i korzyści, ale będzie ewoluować, jeśli korzyści reprodukcyjne przeważą nad kosztami – jest czymś, co najwyraźniej nie przyszło jej do głowy.


Dlaczego Conaboy jest tak mocno przeciwna idei „wdrukowanej” (tj. częściowo genetycznej) różnicy między mężczyznami a kobietami? Z oczekiwanych powodów: postrzega takie różnice jako wspieranie seksizmu, dlatego fakty empiryczne muszą ustąpić miejsca jej ideologii. I, jak powiedziałem, jest tak, że biolodzy i inni używali biologii, aby usprawiedliwić seksizm. Ale to nie znaczy, że fakty są błędne lub że nie dają nam wglądu w ewolucję różnic ról płciowych.


Oto kilka stwierdzeń ukazujących ideologiczne podstawy jej sprzeciwu wobec instynktów macierzyńskich opartych na biologii:

Skąd wziął się pomysł, że macierzyństwo jest „wdrukowana” u kobiet? Czy kryje się za nim mężczyzna?


W pewnym sensie kryje się za nim mężczyzna. Właściwie wielu z nich.


Pogląd, że wymóg bezinteresowności i czułości wobec dzieci jest wyjątkowo zakorzeniony w biologii kobiet, gotowych do działania za naciśnięciem guzika, jest stosunkowo nowoczesny – i zgubny. Był konstruowany przez dziesięciolecia przez mężczyzn sprzedających obraz tego, jaka powinna być matka, odwracając naszą uwagę od tego, kim naprawdę jest, i nazywając to nauką.

Tak, różnice ról płci i zachowania, podobnie jak samo istnienie dwóch płci, należy odrzucić, ponieważ są one sprzeczne z antynaukową, liberalną, ideologią tabula rasa. Kiedy fakty są niewygodne, zaprzeczaj im i winę za nie zwalaj na bigoterię.


Autorka wprowadza też religię, która oczywiście wspiera różnice ról płciowych:

Współczesne chrześcijańskie archetypy macierzyństwa zostały ukształtowane przez dwie kobiety. Była Ewa, która zjadła zakazany owoc i przez to spowodowała cierpienie wszystkich ludzi. Była też Dziewica Maryja, naczynie wielkiego cudu, która stała się najbardziej obciążonym cnotami symbolem macierzyństwa, a jej tożsamość całkowicie przyćmiła chwała jej macierzyńskiej miłości. Historia Maryi w połączeniu z Ewą - nieosiągalna dobroć, wieczna niewola - stworzyła moralny model macierzyństwa, który dla wielu okazał się duszący i niewybaczający.

Ale stereotypy religii nie są wymyślone niezależnie, ale same wywodzą się z seksizmu zbudowanego przez ludzi i wiarę, która jest postrzegana jako tworząca harmonijne społeczeństwo.


Innymi, którzy są winni „mitu” instynktu macierzyńskiego, są konserwatyści, co jest kolejnym powodem do odrzucenia tego instynktu:

Dziś wielu głosi, że macierzyństwo nie jest ani obowiązkiem, ani przeznaczeniem, że kobieta bez dzieci nie pozostaje niespełniona lub niekompletna. Jednak, nawet kiedy piszę te słowa, wątpię w nie. Czy my zbiorowo w to wierzymy? Instynkt macierzyński jest nadal często przywoływany w pismach naukowych, poradach dla rodziców i rozmowach. I niezależnie od tego, czy nazwiemy instynkt macierzyński po imieniu, czy nie, jego wpływ jest wszędzie.


Wiara w instynkt macierzyński i deterministyczną wartość matczynej miłości od dziesięcioleci napędza konserwatywnych, „prorodzinnych” polityków. W Stanach Zjednoczonych, ku swojemu wstydowi, wciąż brakuje nawet skromnej polityki płatnego urlopu macierzyńskiego, a powszechna opieka nad dziećmi pozostaje daleko poza zasięgiem.


. . . Wiara w instynkt macierzyński może również odgrywać rolę w sprzeciwianiu się kontroli urodzeń i aborcji, bo dlaczego kobiety miałyby ograniczać liczbę posiadanych dzieci, jeśli w ich naturze leży czerpanie radości z macierzyństwa? Artykuł z 2019 roku opublikowany przez Komisję Etyki i Wolności Religijnej Konwencji Baptystów Południowych, chrześcijańską grupę antyaborcyjną, twierdził, że „aparat USG był najsilniejszym atutem ruchu w obronie życia w ostatnich latach”, ponieważ gdy kobieta zostanie poinformowana o ciąży, „jej instynkt macierzyński często przewyższa wszelkie inne instynkty przerywania ciąży”. Dlaczego zatem prawo miałoby brać pod uwagę wpływ ciąży na życie osoby, która ma pełną siłę instynktu silniejszą niż „nawet sam strach”, by podeprzeć ją w tym zadaniu?

Oczywiście nie bronię tych stwierdzeń, które wywodzą się z seksizmu i mizoginii. Chcę tylko powiedzieć, że Conaboy używa tego rodzaju ideologicznych i politycznych argumentów, by odrzucić biologiczne wyjaśnienia instynktu macierzyńskiego.


Nie będę wchodził w relację Conaboy o bólach towarzyszących porodowi, w tym depresji poporodowej, bólu fizycznego i bezsenności. Każda matka wie, o czym mówi Conaboy. Ale nie ma to żadnego wpływu na to, czy instynkty macierzyńskie są mitem, czy społecznym wytworem patriarchatu.


Na koniec, chciałbym przywołać jeszcze jedno błędne przedstawienie Conoboy'a: pomysł, że istnieje duża różnica między „wdrukowanymi” różnicami między płciami a różnicami, które pojawiają się później, z doświadczenia życiowego. Oto, co mówi:

Nauka o mózgu rodziców – w dużej mierze jest teraz dziełem kobiet naukowców, które same są matkami – ma potencjał, aby odsunąć zasłonę, ujawnić stare uprzedzenia i przestarzałe normy, ujawnić, w jaki sposób są one utkane w naszych indywidualnych i społecznych definicjach matki lub rodzica lub rodziny i oferować coś nowego.


Korzystając z technologii obrazowania mózgu i innych narzędzi oraz opierając się na obszernej literaturze o zwierzętach, naukowcy na całym świecie odkryli, że adaptacja ludzkiego mózgu rodzicielskiego wymaga czasu, napędzana jest w takim samym stopniu doświadczeniem – ekspozycją na potężne bodźce, jakich dostarczają dzieci – jak przez hormonalne zmiany ciąży i porodu.

Ale z pewnością sygnały środowiskowe, takie jak kontakt z własnym dzieckiem, mogą również aktywować „wdrukowane” różnice genetyczne między zachowaniem mężczyzny i kobiety. (Pozwólcie podkreślić, że przez „wdrukowane” nie mam na myśli, że zachowanie jest zawsze obserwowane u jednej lub drugiej płci; mam na myśli wpływ genów na średnią różnicę behawioralną między mężczyznami i kobietami). Jest całkowicie możliwe, że widok własnego dziecka może aktywować inne wyewoluowane ścieżki, które wytwarzają „instynkty macierzyńskie”. (Zobacz tutaj jeden artykuł na ten temat.) Jest to podobne do ludzkich dzieci urodzonych z genetyczną zdolnością uczenia się języka semantycznego, ale nie wyrażają tej zdolności, dopóki nie usłyszą języka mówionego. W ten sposób mamy wyewoluowaną cechę, która wymaga doświadczenia, by zostać wyrażona.


W końcu, w swoim ataku na seksizm i związane z nim ograniczanie możliwości kobiet (pogląd, który podzielam), Conoboy jest zmuszona zaprzeczyć wszystkim faktom biologii, nawet wciągając bardzo nękanego Darwina, by go dodatkowo kopnąć. Ale nie odrobiła pracy domowej. Gdyby to zrobiła, zobaczyłaby, że instynkty macierzyńskie nie ograniczają się do ludzi, ale są szeroko rozpowszechnione wśród zwierząt. Zobaczyłaby, że istnieją dobre ewolucyjne powody dla takich instynktów – powody, które u naszego gatunku mogą prowadzić do różnic w uczuciach wobec niemowląt.


Mam dosyć ludzi, którzy ignorują lub zaprzeczają faktom biologii, gdy są one ideologicznie niewygodne. Ale cała ta strategia zawodzi z dwóch powodów. Po pierwsze, prawda wyjdzie na jaw. W rzeczywistości już wiemy, że Conaboy się myli.


Po drugie, strategia odrzucania danych empirycznych na gruncie ideologicznym jest straszna. O wiele lepiej dla Conaboy byłoby przyznanie, że seksizm odgrywa pewną rolę, podobnie jak biologia. Nie ma nic złego w przyznaniu, że wiele z „instynktu macierzyńskiego” wyewoluowało, ale nie zmusza nas to do trzymania się poglądu o niższości kobiet lub do nakazu innego traktowania ich. Każda kobieta, która decyduje się nie mieć dziecka, ponieważ ma inne priorytety, pokazuje nam, że ewoluujące tendencje nie muszą wymuszać naszego zachowania. Mogą je tylko wyjaśniać, ale nie mogą niczego nakazywać.


Another dismissal of biological facts that go against ideology: The NYT claims that “maternal instinct” is a misogynistic myth.

Why Evolution Is True, 28 sierpnia 2022

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jerry A. Coyne

Emerytowany profesor na wydziale ekologii i ewolucji University of Chicago, jego książka "Why Evolution is True" (Polskie wydanie: "Ewolucja jest faktem", Prószyński i Ska, 2009r.) została przełożona na kilkanaście języków, a przez Richarda Dawkinsa jest oceniana jako najlepsza książka o ewolucji.  Jerry Coyne jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od specjacji, rozdzielania się gatunków. Jest również jednym ze znanych "nowych ateistów" i autorem książki "Faith vs Fakt" (wydanej również po polsku przez wydawnictwo "Stapis)". Jest wielkim miłośnikiem kotów i osobistym przyjacielem redaktor naczelnej.