A piecyk wciąż dymi


Andrzej Koraszewski 2022-09-03

Michaił Gorbachow w 1987r. (Źródło zdjęcia: Wikipadia)
Michaił Gorbachow w 1987r. (Źródło zdjęcia: Wikipadia)

Opowiedz wnukowi dowcip, którego nie będzie mógł zrozumieć. Poniższy dowcip słyszałem prawie 70 lat temu i śmiałem się jak głupi:

Wyklęty powstań ludu ziemi – z krzeseł zrywają się wszyscy partyjni. 

- Powstańcie, których dręczy głód – wstają wszyscy pozostali.  

 

Śmierć Michaiła Gorbaczowa wywołała całą rzekę artykułów o wydarzeniach z ostatnich lat Związku Radzieckiego. Amerykański publicysta, zauważając, że większość komentatorów pisze o nim bardzo ciepło, stwierdza, że jego największą zasługą dla świata była niezdolność przeprowadzenia idei uratowania ZSRR. Dowodem są jego zdaniem Chiny, które uratowały swój komunizm i są dziś największym zagrożeniem świata.


Wiemy, co się stało, nie wiemy, co by było, gdyby było inaczej. Alternatywna historia jest mało inspirująca. Michaił Gorbaczow zdawał sobie sprawę z faktu, że gospodarka komunistyczna nie tylko nie jest w stanie konkurować z gospodarką kapitalistyczną, ale nie potrafi zaspokoić elementarnych potrzeb społeczeństwa. Kiedy próbujesz wyjaśniać dzisiejszym dwudziestolatkom działanie systemu, który nie potrafi dostarczyć papieru toaletowego ani sznurka do snopowiązałek, twoja opowieść zmienia się w złośliwą bajkę o Babie Jadze.      

 

Czy zastanawiając się w 1985 roku nad tym, jak uratować Związek Radziecki, Michaił Gorbaczow myślał o Nowej Polityce Ekonomicznej z 1921 roku, czy o reformach Denga zainicjowanych w 1978, czy może o jednym i drugim równocześnie? Tego nie wiemy, ale wiemy, że zmierzał do przestawienia komunistycznego systemu gospodarczego na system mający więcej swobody. Wiemy od czego chciał zacząć, a tu mamy podobieństwo zarówno do strategii zastosowanej po wprowadzeniu Nowej Polityki Ekonomicznej w 1921 roku przez Lenina, jak i strategii demontażu komunistycznego rolnictwa przez Denga. Krótko mówiąc odejście od komunistycznego zaopatrzenia ludności w żywność zaczyna się od hasła „kułaku wróć” i przyzwolenia, żeby przemysł zaczął dostarczać środki produkcji ludziom samodzielnie podejmującym decyzje o tym, co produkować. (Używanie języka marksistowskiej ekonomii ponownie powoduje trudności komunikacyjne z rozmówcami z najmłodszego pokolenia.)

 

Tak, czy inaczej Gorbaczow obiecując dwie wolności – wolność ekonomiczną i wolność słowa miał nadzieję, że taka operacja uratuje całość ZSRR.

 

Pytanie o przyczyny jego totalnej porażki może skłaniać do uproszczeń. Pierwszy i najsilniejszy opór przyszedł ze strony kołchozowego ziemiaństwa, czyli potężnej kasty zarządców radzieckiego rolnictwa, która nie tylko zaczęła sabotaż tego pomysłu za pośrednictwem aparatu partyjnego, ale uruchomiła całkiem skuteczną kampanię zastraszania wśród ludności wiejskiej i miejskiej. Przemysł ani nie umiał, ani nie palił się do obsługi indywidualnych rolników, operacja była nazbyt powolna i (w odróżnieniu od NEP-u) nie przyniosła widocznej poprawy zaopatrzenia. Aparat partyjny obawiał się utraty przywilejów, a na polu międzynarodowym Gorbaczow znalazł się pod ogromnym naciskiem ze strony prezydenta Ronalda Reagana i premier Margaret Thatcher.

 

 

Gorbaczow nie uratował Związku Radzieckiego i za to świat ma go we wdzięcznej pamięci. Czy rację ma amerykański publicysta twierdząc, że gdyby odniósł sukces, to w trwającym ZSRR nadal (podobnie jak w Chinach) panowałby komunizm, dysponując dziś mocniejszą gospodarką i sprawniejszą armią?

 

Nadmiar niewiadomych sprowadza taką dyskusję do jałowych spekulacji. Warto być może przypomnieć, że wolności ekonomiczne w Japonii, na Tajwanie i w Korei Południowej wprowadzane pod okropną dyktaturą przyniosły zupełnie inne rezultaty niż w Chinach. Nie wiemy jak mogło się to potoczyć w ZSRR, jedno pewne, utrzymanie tego tworu w całości nie mogło się obyć bez terroru i rozlewu krwi, czego pierwszy przykład widzieliśmy w działaniach Armii Czerwonej na Litwie.

 

Upadek ZSRR wydawał się kończyć nie tylko zimną wojnę, ale i spór o to, czy gospodarka centralnie planowana może konkurować z gospodarką wolnorynkową. Nadal pozostała wiara w to, że lewica może łagodzić negatywne skutki gospodarki kapitalistycznej, walczyć o poprawę warunków pracy najemnej, jak również o to, żeby zapewnić opiekę tym, którzy nie dają sobie rady sami na wolnym rynku, jednak dyskusja o tym, który system gospodarczy jest lepszy wydawała się być raz na zawsze zakończona. 

 

W miarę upływu czasu okazało się, że ani zimna wojna się nie skończyła (chociaż zmienili się aktorzy), ani nie wygasła tęsknota do likwidacji wolnego rynku i zastąpienia go przez państwo rządzone przez mądrych, wrażliwych i dobrych.          

 

Wolne społeczeństwa rozwijają się lepiej, są zamożniejsze, mniej wojownicze i zdrowsze. To nie oznacza, że są zawsze zadowolone, ani że ich wolność i demokracja to coś stabilnego, czemu nic nie zagraża. Badacze konstruują różne indeksy i próbują mierzyć poziom wolności w różnych krajach. Wolność gospodarcza jest tu zazwyczaj na pierwszym miejscu chociażby z tego względu, że niewolnictwo, różne formy pańszczyzny, gospodarczy przymus, to nie tylko przeciwieństwo wolności, ale gwarancja zastoju. Komunizm był obietnicą industrializmu opartego na pańszczyźnie, niosąc z pieśnią na ustach głód i zniszczenie.           


Waszyngtoński Cato Institute każdego roku publikuje raport o poziomie wolności ekonomicznej w różnych krajach. Zawsze te raporty są publikowane z dużym poślizgiem (obecnie mamy raport za rok 2021 oparty na danych z 2019 r. a więc zanim światem wstrząsnęła pandemia Covidu, a teraz wojna Rosji z Ukrainą, która destabilizuje gospodarkę na całym świecie), istotne są kryteria i metodologia ustalania poziomu wolności ekonomicznych.    


Wśród 165 krajów, którym przyglądano się w 2021 roku w oparciu o dane z 2019 roku nadal na szczycie były Hongkong i Singapur (uzyskując punktację 8,9 i 8,8 na 10 możliwych). Dalej była Nowa Zelandia i Szwajcaria (co specjalnie nie dziwi), zdumiewa Gruzja, Stany Zjednoczone dopiero na szóstym miejscu, za nimi Irlandia, Litwa, Australia i Dania. Rosję znajdujemy na setnej pozycji, Chiny na 116. Autorzy zwracają uwagę na fakt, że chińskie interwencje w Hongkongu będą najprawdopodobniej miały negatywne efekty.   


Nie dziwi, że kraje mające długą tradycję wolności ekonomicznych są znacznie zamożniejsze od całej reszty, ale jak czytamy w streszczeniu raportu:

Średni dochód najuboższych 10% społeczeństwa w najbardziej wolnych gospodarczo krajach jest ponad dwukrotnie wyższy od średniego dochodu na mieszkańca w krajach najmniej wolnych. Średnia długość życia wynosi 81,1 lat w górnym kwartylu w porównaniu do 65,9 lat w dolnym kwartylu.

Główne kryteria w Instytucie Cato konstruowane były w oparciu o ekonomię Adama Smitha, Friedricha Hayeka i Miltona Friedmana, a nie na pomysłach Karola Marksa, czy (nieco późniejszych) Thomasa Pikietty’ego.


Kiedy Gorbaczow rozważał swoją pierestorjkę, dzieła Hayeka należały do obowiązkowej lektury polityków (i to również tych, którzy rozstawali się z cytowaniem w co drugim akapicie Marksa i Lenina). Dysydenci w Polsce przygotowywali podziemne wydanie Konstytucji wolności Hayeka, a Gorbaczow ratował ZSRR. Ostrożnie gotów był ulegać naciskom w sprawie zwrócenia wolności krajom takim jak Polska, Czechosłowacja, czy Rumunia, bał się jak ognia kwestii NRD, ale w kwestii wolności gospodarczych gotów był przyznać Reaganowi rację.

 

Wśród różnych kryteriów wolności gospodarczej jest również uczciwość wymiany handlowej, etyka biznesu, wymuszana również przez państwo, tak aby niewidzialna ręka rynku nie okazywała się ręką gangstera. Kiedy przyglądamy się rosyjskim oligarchom widzimy inny element totalnej klęski Gorbaczowa. Jego polityczna przegrana nie wstrzymała pierestrojki. Związek Radziecki się rozpadł, Rosja odeszła od gospodarki komunistycznej, ale ideologię komunizmu zastąpił nacjonalizm i powrót do samodzierżawia. Oznacza to brutalny pseudokapitalizm, w którym szary człowiek nie ma ani wolności ekonomicznej ani pełni praw politycznych, a fachowcy mogą albo częściowo realizować swoje marzenia w charakterze dworaków, albo szukać szczęścia w wolnych krajach.  


Gorbaczow umarł, w Rosji papier toaletowy jest już powszechnie dostępny, ale piecyk wciąż dymi, bo osiołek Porfirion wyjechał do Ameryki. Piecyk wciąż dymi, a dymy stają się coraz bardziej uciążliwe dla reszty świata, o Rosjanach nie wspominając, bo Rosjan nikt nie lubi, nawet sami Rosjanie.        


Obecny prezydent  Rosji nie ma nic przeciwko wolności „służenia narodowi”, (są u nas tacy też na Nowogrodzkiej i też dbają o wolności robienia narodowych ławeczek z prywatnym zyskiem.) Nie to jednak było ideą pierestojki Gorbaczowa i chociaż wdzięczni mu jesteśmy za niepowodzenie w próbie uratowania ZSRR, to pytanie, czy rosyjski piecyk przestanie dymić, pozostaje aktualne.     


P.S. Panu ministrowi Czarnkowi proponuję wymianę w podręczniku HiT fragmentu o in vitro na Dymiący piecyk z Teatru Zielonej Gęsi Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego.