Patrick Matthew: prawdziwy autor idei doboru naturalnego?


Jerry A. Coyne 2022-08-26


Spośród kilku niezależnych twierdzeń, które składają się na „teorię ewolucji” Darwina w O powstawaniu gatunków, Darwin uważał ideę doboru naturalnego za swoją najważniejszą i oryginalną. W końcu samo to wyjaśniało, w jaki sposób procesy naturalistyczne mogą prowadzić do niezwykłych adaptacji zwierząt i roślin, które dotychczas uważano za jedne z najsilniejszych dowodów na istnienie Boga. I chociaż sama idea ewolucji została poruszona przez innych przed Darwinem, w tym jego własnego dziadka Erazma, dobór naturalny wydawał się sui generis.

Cóż, nie do końca. Było to antycypowane przez kilka osób, w tym szkockiego erudytę Jamesa Huttona w 1794 roku. Jednak najbardziej niezwykły prekursor idei doboru naturalnego opublikował szkocki ogrodnik i rolnik, Patrick Matthew (1790-1874) jako dodatek do jego książki On Naval Timber and Arboriculture (1831). Chociaż książka dotyczyła tego, jak budować statki z drewna i jakiego rodzaju drewna użyć, Matthew dodał 28-stronicowy aneks. W tym aneksie znalazło się 29 zdań, które opisywały to, co nazwał „wyborem przez prawo natury”, a co nosiło uderzające podobieństwo do idei rozsławionej przez Darwina 28 lat później.


Możesz przeczytać aneks Matthew Darwin Online, a niektóre stwierdzenia dotyczące jego poglądów na dobór naturalny można zobaczyć i omówić w kontekście tutaj, tutaj i tutaj. 


Oto dwa fragmenty aneksu Matthew:

ISTNIEJE prawo o charakterze uniwersalnym, zmierzające do tego, aby każda istota rozrodcza stawała się najlepiej dopasowana do warunków, na jakie podatny jest jej rodzaj lub do zorganizowanej materii, na jaką jest wrażliwa, co wydaje się mieć na celu modelowanie fizycznych, umysłowych lub instynktownych sił do ich najwyższych doskonałość i by nadal tak trwało. To prawo podtrzymuje lwa w jego sile, zająca w jego szybkości, a lisa w jego podstępach. Ponieważ Natura, z całą swoją zmiennością życia, ma moc wzrostu daleko wykraczającą poza to, co jest potrzebne, by zastąpić to, co upada w wyniku rozpadu czasu, te jednostki, które nie posiadają wymaganej siły, szybkości, odporności lub sprytu, upadają przedwcześnie bez rozmnażania się – albo jako ofiara naturalnych drapieżników, albo uleganie chorobie, zwykle spowodowanej brakiem pożywienia, a ich miejsce zajmują doskonalsi z ich rodzaju, którzy wywierają naciski na środki utrzymania.


. . . Jest więcej piękna i jedności projektu w tym ciągłym równoważeniu życia z okolicznościami, i większej zgodności z tymi dyspozycjami natury, które są dla nas widoczne, niż w całkowitym zniszczeniu i nowym stworzeniu. Jest nieprawdopodobne, by wiele z tego zróżnicowania wynikało z wymieszania blisko spokrewnionych gatunków, wszystkie zmiany przez to spowodowane wydają się bardzo ograniczone i zamknięte w granicach tego, co nazywamy gatunkami; potomstwo tych samych rodziców, w bardzo różnych okolicznościach, może w ciągu kilku pokoleń nawet stać się odrębnymi gatunkami, niezdolnymi do rozmnażania ze sobą.


Samoregulujące, adaptacyjne usposobienie zorganizowanego życia można po części wywodzić z ekstremalnej płodności Natury, która, jak już wspomniano, we wszystkich odmianach swego potomstwa posiada płodną moc znacznie przewyższającą (w wielu przypadkach tysiąckrotnie) to, co jest konieczne do uzupełnienia wakatów spowodowanych starczym rozkładem. Ponieważ pole egzystencji jest ograniczone i zajęte, to tylko te bardziej wytrzymałe, silniejsze, lepiej przystosowane do okoliczności, które są zdolne do walki o dojrzałość, żyją w warunkach, do których mają lepsze przystosowanie i większą siłę utrzymania się w miejscu niż jakikolwiek inny rodzaj; słabsi, mniej dostosowani do okoliczności, zostają przedwcześnie wyniszczeni. Ta zasada działa nieustannie, reguluje kolor, sylwetkę, zdolności i instynkty; te osobniki każdego gatunku, których barwa i osłona najlepiej nadają się do ukrycia lub ochrony przed wrogami, lub obrony przed zmiennym i surowym klimatem, których postać jest najlepiej przystosowana do zdrowia, siły, obrony i podparcia; których zdolności i instynkty mogą najlepiej regulować fizyczne energie w celu uzyskania korzyści w zależności od okoliczności - w tak ogromnym marnotrawstwie pierwotnego i młodzieńczego życia, tylko te osiągają dojrzałość dopiero po surowej próbie, przez którą Natura sprawdza ich przystosowanie do swojego standardu doskonałości i zdolności do kontynuowania swojego rodzaju przez reprodukcję.

Cóż, tak, to ma zmienność, zróżnicowane przeżycie, odsiew większości osobników gatunku, specjację i adaptację – wszystkie cechy teorii Darwina. To niezwykła antycypacja pomysłów Darwina.


Czy to oznacza, że uznanie za ideę doboru naturalnego należy się Matthew? Tylko jako zapowiedź znacznie dokładniejszego wyjaśnienia Darwina (nawiasem mówiąc, Darwin nigdy nie czytał aneksu Matthew). Matthew nie zasługuje na więcej uznania za dobór naturalny jako popularną koncepcję niż Erazm Darwin za ewolucję. Pomysły Matthew nie zostały przyjęte, prawie nigdy nie były cytowane, nie miały żadnego wpływu na biologię, a Matthew nigdy nie zdawał sobie sprawy, aż do opublikowania O powstawaniu gatunków (i wyprzedaniu książki w ciągu jednego dnia), że kiedyś miał w zasięgu ręki Wielką Ideę, która wyjaśniała wyglądające na zaprojektowane cechy natury.


Niemniej jednak, wiele osób próbowało umniejszyć ideę Darwina, wskazując, że Matthew wpadł na to pierwszy – i że Darwin ją plagiatował. Najnowsza próba jest autorstwa Mike'a Suttona w książce opublikowanej dwa miesiące temu.


Nie czytałem jej, ale według Geoffa Cole'a, kognitywisty z Center for Brain Science na Uniwersytecie w Essex, który recenzował książkę w najnowszym wydaniu Evolution (kliknij poniżej, aby uzyskać bezpłatny dostęp), książka Suttona jest prawdziwą próbą zniszczenia  Darwina.



https://onlinelibrary.wiley.com/doi/abs/10.1111/evo.14581


Tytuł książki Suttona wyraźnie twierdzi, że Darwin przypisał sobie teorię Matthew i prawdą jest, że gdy Patrick Matthew przeczytał O pochodzeniu gatunków, zgłosił roszczenia do pierwszeństwa, mimo że Darwin nigdy nie widział jego pracy. Sutton twierdzi również, że pomysł Matthew ma prawdziwy priorytet, ponieważ Naval Timber był cytowany przez innych przed 1859 r., ale jak zauważa Cole w bardzo krytycznej, ale uprzejmej recenzji, te cytaty dotyczyły książki, a nie pomysłów zawartych w Aneksie.

Cole zauważa również niedorzeczne oskarżenia Darwina o „plagiat”:

Najbardziej nieprzyjemny w pracy Suttona jest jego osobisty atak na Darwina. Pisze on, że Darwin „był plagiatorem, który wielokrotnie kłamał” i podjął „celowe, świadome oszustwo”. Rzeczywiście, „największe oszustwo naukowe w historii”; oszustwo, którego, jak podobno miał nadzieję Darwin, „nikt nie zauważy”. Sutton wyraża również podejrzenia dotyczące przewlekłej choroby, na którą cierpiał Darwin; temat, o którym pisało wielu historyków (np. Hayman, 2009). Z każdego opisu Darwina i jego życia wynika, że te „kłamstwa” są całkowitym przeciwieństwem tego, co wiemy o tym człowieku. Straciłem rachubę, ile razy widziałem, jak autorzy pisali, że dane wydarzenie „jest świadectwem jego uczciwości”. Jak stwierdził Browne (1985): “W czasie, kiedy opublikowano O pochodzeniu człowieka 1871 roku, recenzenci prześcigali się w gratulowaniu Darwinowi jego „nieskazitelnej prawości i szczerości” i jego „wspaniałej staranności i prawdomówności” (Browne, 1985, s. 257 & 258).

Każdy poważny historyk, który badał życie Darwina, wie, że nie był on ani plagiatorem, ani kłamcą, chociaż, co zrozumiałe, chciał zachować uznanie dla swoich własnych pomysłów. Po tym, jak Matthew zgłosił swoje roszczenia do pierwszeństwa w The Gardner’s Chronicle w 1859 roku, Darwin nie tylko opublikował potwierdzenie pierwszeństwa Matthew w tym samym czasopiśmie, ale także umieścił to długie uznanie pracy Matthew w trzecim wydaniu O powstawaniu gatunków:

W 1831 r. pan Patrick Matthew opublikował swoją pracę Naval Timber and Arboriculture, w którym przedstawia dokładnie taki sam pogląd na pochodzenie gatunków, jak ten przedstawiony przez pana Wallace'a i mnie w „Linnean Journal”, oraz jak ten, który został rozszerzony w niniejszym tomie. Niestety, pogląd ten został przedstawiony przez pana Matthew bardzo krótko w rozproszonych fragmentach w Aneksie do pracy na inny temat, tak że pozostał niezauważony, dopóki sam pan Matthew nie zwrócił na niego uwagi w „Gardener’s Chronicle” 7 kwietnia 1860 roku. Różnice poglądów pana Matthew od moich nie mają większego znaczenia: zdaje się uważać, że świat był prawie wyludniony w kolejnych okresach, a następnie ponownie zaopatrywany; i podaje jako alternatywę, że nowe formy mogą powstawać „bez obecności jakiejkolwiek pleśni lub zarodka dawnych agregatów”. Nie jestem pewien, czy rozumiem niektóre fragmenty; wydaje się jednak, że przypisuje duży wpływ bezpośredniemu działaniu warunków życia. Wyraźnie widział jednak pełną moc zasady doboru naturalnego. W odpowiedzi na mój list (opublikowany w Gard. Kron., 13 kwietnia), w pełni uznający, że pan Matthew mnie uprzedził, z hojną szczerością napisał list (Gard. Kron. 12 maja) zawierający następujący fragment: „Dla mnie koncepcja tego prawa Natury pojawiła się intuicyjnie jako oczywisty fakt, prawie bez wysiłku skoncentrowanej myśli. Pan Darwin wydaje się mieć więcej zasług w odkryciu niż ja; nie wydawało mi się to odkryciem. Wydaje się, że wypracował to rozumowaniem indukcyjnym, powoli i z należytą ostrożnością, aby przejść syntetycznie od faktów do faktów; podczas gdy dla mnie ogólne spojrzenie na Naturę spowodowało ocenę tego selektywnego tworzenia gatunków jako a priori rozpoznawalny fakt – aksjomat, który wymaga jedynie wskazania, aby został przyjęty przez nieuprzedzone umysły o wystarczającym zrozumieniu”.

Cole wyjaśnia cierpliwie, dlaczego Darwinowi należy się niemal cała zasługa idei doboru naturalnego. Kilka fragmentów znakomitej recenzji Cole'a:

Komu zatem należy przypisać odkrycie procesu, w którym zachodzi ewolucja? Takim jak Matthew, Hutton, Maupertuis, Wells? A może ktoś inny, kto również się wtrącił? Odpowiedź jest prosta. Odkrył to Charles Darwin.


. . . Niezbędnym warunkiem odkrycia jest to, że wiedza musi być przemyślana i umieszczona w odpowiednim kontekście. Jeśli dana osoba w pełni nie rozpoznaje tego, co powiedziała, zrobiła lub znalazła, nie doszło do formalnego odkrycia. Nie ma priorytetu.


. . . Podejrzewam, że Matthew był zły na siebie, że nie zdawał sobie sprawy z wagi tego, co napisał. Być może dlatego poświęcił tak wiele późniejszych wysiłków sprawie roszczenia swojego pierwszeństwa. Gdyby zdał sobie sprawę, z pewnością złożyłby pracę naukową przedstawiającą jego teorię; artykuł, który dotyczył tylko tej teorii. Biorąc pod uwagę strach przed religijnym establishmentem, początkowo mogłoby to zostać napisane anonimowo. Być może opublikowałby nawet książkę o pochodzeniu wszystkich form życia i o tym, jak można wyjaśnić rozwój każdego gatunku. Wielokrotnie używałby również wyrażenia „proces doboru naturalnego”, na które Sutton kładzie duży nacisk, w przeciwieństwie do tego, że zrobił to jeden raz w Naval Timber. Ale nie było ani artykułu, ani książki. Nie było dogłębnego rozwinięcia idei ewolucji i jej związku z rozchodzeniem się, dziedzicznością, zapisem geologicznym, rozmieszczeniem geograficznym, klasyfikacją, morfologią i embriologią. Żadnej długiej dyskusji na temat problemów i „trudności” z jego własną teorią. Nie było 30 lat metodycznej pracy, w której wykorzystał swoją teorię do wyjaśnienia aspektów zapylenia krzyżowego i ruchu roślin, nie wspominając o pracy nad psychologią człowieka, zachowaniami seksualnymi i emocjami. Nie było długich i licznych dyskusji z kolegami na temat jego teorii i kiedy powinien ją upublicznić. 

W rzeczywistości Sutton zachowuje się jak kreacjonista, argumentując, że pokolenia biologów ewolucyjnych zdały sobie sprawę, że zasługi za tę ideę naprawdę powinien być przypisane Matthew; ale my, z powodu naszego bezmyślnego uwielbienia dla Darwina, zachowaliśmy to w tajemnicy:

Zasadniczo Sutton musi wyjaśnić, dlaczego pokolenia biologów ewolucyjnych i im podobnych nigdy nie doszły do takiego samego wniosku jak on sam. Zwykłe wyjaśnienie jest takie, że wszyscy jesteśmy zaangażowani w „ukrycie” (s. 5) lub jesteśmy częścią „przemysłu Darwina”, jak to nazywa Sutton, w którym „luźno powiązana grupa naukowców, historyków nauki, inni pisarze, wydawcy, redaktorzy i czasopisma mają wspólny cel, jakim jest ochrona postrzegania Charlesa Darwina jako genialnego bohatera nauki” (s. 10). Ale co z alternatywnym wyjaśnieniem? Te pokolenia biologów niezależnie zdecydowały, że nie ma tu wątpliwości, że Darwinowi należy się zaszczyt za odkrycie ewolucji. Co więcej, jeśli kilka zdań, w których mowa o doborze naturalnym, gwarantuje pierwszeństwo, jak zdaje się wierzyć Sutton, po co wybierać Patricka Matthew? Dlaczego nie jego poprzedników: Huttona, Wellsa czy Maupertuisa? Właściwie, czy nie należy oskarżać Matthew o plagiat, ponieważ nie przyznał się do tego, że jego „własne oryginalne dziecko” zostało opisane co najmniej 30 lat wcześniej przez innych?


Książka Suttona jest najnowszą w ciągu dekady próbą podważenia priorytetu Darwina. Jak wszystkie wcześniejsza, ta także zawiedzie.

Co do tego nie ma wątpliwości. Niezależne rozważania Matthew na temat doboru naturalnego są niezwykłym zbiegiem okoliczności, ale nie zbudował na tym zbyt wiele i z pewnością nie próbował zintegrować ich w wielką teorię ewolucji organicznej. Ale osądźcie sami: mam nadzieję, że przeczytaliście O pochodzeniu gatunków, więc po prostu rzućcie okiem na te kilka zdań Matthew, a następnie zadajcie sobie pytanie, czy Matthew powinien mieć lwią część zasługi za ideę doboru naturalnego.

************

Jedno krótkie sprostowanie doskonałej recenzji Cole'a: na pierwszej stronie opisuje Darwina jako „przyrodnika statku” podczas rejsu  Beagle. To częste nieporozumienie, ponieważ oficjalny przyrodnik — chirurg okrętowy Robert McCormick — już był zatrudniony na tym stanowisku. Darwin popłynął statkiem Beagle za własne fundusze, a jego pozycja była taka, iż był zarówno „samofinansującym się przyrodnikiem”, jak i „towarzyszem kapitana”. Został zabrany na pokład głównie po to, by zapewnić dżentelmeńskie towarzystwo kapitanowi FitzRoyowi, z którym jadał obiady i rozmawiał. Badania i kolekcje Darwina na pokładzie statku były prowadzone z jego własnej woli i w efekcie entuzjazmu dla nauki.


Patrick Matthew: the real inventor of the idea of natural selection?

Why Evolution Is True, 5 sierpnia 2022

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jerry A. Coyne

Emerytowany profesor na wydziale ekologii i ewolucji University of Chicago, jego książka "Why Evolution is True" (Polskie wydanie: "Ewolucja jest faktem", Prószyński i Ska, 2009r.) została przełożona na kilkanaście języków, a przez Richarda Dawkinsa jest oceniana jako najlepsza książka o ewolucji.  Jerry Coyne jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od specjacji, rozdzielania się gatunków. Jest również jednym ze znanych "nowych ateistów" i autorem książki "Faith vs Fakt" (wydanej również po polsku przez wydawnictwo "Stapis)". Jest wielkim miłośnikiem kotów i osobistym przyjacielem redaktor naczelnej.