Tożsamość cała w skowronkach


Andrzej Koraszewski 2022-08-20

Caravaggio: obraz Narcyza zakochanego w swoim odbiciu. (Źródło zdjęcia: Wikipedia)
Caravaggio: obraz Narcyza zakochanego w swoim odbiciu. (Źródło zdjęcia: Wikipedia)

Przepraszam za ten tytuł, ale właśnie wysiadłem z tramwaju zwanego pożądaniem i oddałem się refleksji. Zdaniem Salmana Rushdiego (Amazon informuje, że w ostatnich dniach nastąpił lawinowy wzrosty zakupów jednej jego książki, motywy działania nabywców są nieznane), jesteśmy ofiarami daty i miejsca naszego urodzenia. Genetyczne dziedzictwo dostaje środowiskową obróbkę i wkraczamy w samodzielne myślenie wystrugani przez okoliczności. Próbujemy zrozumieć świat, siebie i innych, ale efekty są mizerne.

Szukamy mądrych i sami próbujemy być mądrzy, ale kierunek naszych poszukiwań ma niezależne od nas determinanty. Albert Camus napisał, że człowiek czterdziestoletni jest odpowiedzialny za swoją twarz. To zgrabne zdanie i warto je lubić, ale czy do końca prawdziwe? Jak swobodne są te nasze wybory zarówno moralne, jak i w kwestii tego, co wydaje nam się racjonalne, a co nie? Diabli wiedzą.       

 

Człowiek, który mówi, że wszystko zawdzięcza tylko sobie zapomina, o długiej drodze do własnego ja. Świadomość, że jesteśmy wyjątkowo udanymi okazami naszego gatunku jest ponad wyznaniowa i ponad partyjna. Wybór orientacji politycznej wydaje się być znacznie bardziej wolny od wyboru orientacji seksualnej. Intuicyjnie jest to oczywiste, ale nie wszystko, co jest intuicyjnie oczywiste, okazuje się prawdą przy bliższym oglądzie.


Zatrzymał mnie na moment artykuł amerykańskiego autora traktujący o politycznych skłonnościach ludzi z różnych profesji. Jego podstawą były dane Federalnej Komisji Wyborczej dotyczące datków na poszczególne partie polityczne. Wpłacający takie datki muszą podać kilka informacji i jest wśród nich wykonywane zajęcie. Oglądanie jak też przedstawiciele różnych zawodów różnią się pod względem poparcia dla Partii Demokratycznej bądź Partii Republikańskiej skłania do zastanawiania się, zarówno nad sensem, jak i nad ewentualną metodologią porządnych badań.


Ten rozkład aktywnego poparcia intryguje. Na graficznym zestawieniu widzimy różnice zakrawające na absurd. Komputer bez wysiłku wyrzuca dane, pomaga nawet przedstawić je w fajnej graficznej formie, ale z interpretacją jest już kłopot. Dlaczego taksówkarze częściej popierają demokratów, a kierowcy ciężarówek i autobusów republikanów? Możemy oczywiście zgadywać, że biedacy taksówkami nie jeżdżą, więc taksówkarze częściej niż kierowcy ciężarówek obcują z zamożnymi i nadmiernie przebudzonymi ludźmi. Taka odpowiedź jest jednak zgadywaniem i raczej wprowadza w błąd niż cokolwiek wyjaśnia. Podobną zagadką jest preferowanie demokratów przez personel naziemny lotnictwa cywilnego, ale republikanów przez pilotów. Zapytany o wyjaśnienie psycholog doszedł do wniosku, że piloci przedkładają gwarancje bezpiecznego lądowania nad pobożne życzenia, zaś personel naziemny ma większy luksus oddawania się marzeniom. Żeby było ciekawiej mechanicy samolotowi zdecydowanie preferują republikanów (71,2%), zaś kontrolerzy lotów demokratów (70.0%). W przypadku architektów i budowlańców, gdzie ci pierwsi zdecydowanie częściej wspierają demokratów, a ci drudzy republikanów mamy dość przekonujące wyjaśnienie, że nadmiar regulacji jest poważnym utrudnieniem dla budowlańców, a zdecydowanie mniejszym dla architektów.


Ten typ uproszczonych „wyjaśnień” pozostawia nas z wątpliwościami, ponieważ polityczne preferencje wydają się być związane z światopoglądem, a ten z tradycją rodzinną, typem szkoły i innymi zmiennymi, z których żadna nie jest wystarczająco dominująca, żeby mogła stanowić podstawę interpretacji tych danych. Być może, w różnych segmentach społeczeństwa ta sama tendencja ma różne przyczyny. Weźmy dla przykładu kapłanów. Amerykańscy duchowni wszystkich odmian razem to grupa silnie popierająca demokratów (74,4%), przodują tu rabini, spośród których 89,7% popiera demokratów, na drugim biegunie są księża katoliccy zdecydowanie popierający republikanów. O tym poparciu katolickich księży dla republikanów zapewne nie decyduje wyłącznie stosunek tych dwóch partii politycznych do aborcji (chociaż to akurat może być szczególnie ważne), ale partia republikańska wykazuje zdecydowanie wyższą tolerancję dla osobliwego konserwatyzmu katolickich duchownych. (Natomiast demokraci wykazują podobną tolerancję dla jeszcze większego konserwatyzmu muzułmańskich imamów.)


Zabawny jest rozkład politycznego poparcia wśród lekarzy. W całej grupie mamy przewagę sympatyków demokratów (58,5%), jednak chirurdzy, neurochirurdzy, urolodzy, radiolodzy, anestezjolodzy zdecydowanie preferują republikanów (najwyższe odchylenie na rzecz republikanów jest wśród neurochirurgów (65.1%). Szarlatani oferujący usługi w dziedzinie akupunktury skłaniają się ku demokratom. Być może nie ma się czemu dziwić, medycyna chińska jest postępowa, antykolonialna i inkluzywna. Co innego chiropraktyka, członkowie tej profesji zdecydowanie częściej wspierają republikanów.      


Wśród darczyńców z dyplomami psychologów 89,1% wspiera demokratów. Co łatwo wyjaśnić, ale lepiej tego nie robić, bo można się narazić. Niemal równie silne jest poparcie demokratów wśród nauczycieli, ale o tym mogą decydować inne czynniki niż w przypadku psychologów.

Polityczne podziały wśród żołnierzy są zrównoważone, ale wśród policjantów już nie, tu widzimy odchylenie na rzecz republikanów (68,3%). Farmerzy, podobnie jak policjanci, częściej wspierają republikanów, co specjalnie nie dziwi, ale próba wyjaśnienia wymagałaby książki, natomiast konia z rzędem temu, kto potrafi wyjaśnić, dlaczego 83,8 procent elektryków dających pieniądze na którąś z tych partii popiera republikanów, natomiast hydraulicy preferują demokratów.          


Naprawdę ciekawie zaczyna się, kiedy docieramy do artystów, pracowników mediów, naukowców. We wszystkich tych grupach jest niesłychanie silna przewaga wspierających partię demokratyczną. Muzycy (86.6%), pisarze (89,3%), profesorowie uniwersytetów (88,6%), dziennikarze (86,8%).


Gdybyśmy mieli dodatkowe dane na temat liczebności grup z poszczególnych zawodów, struktury wieku i płci, wyznania, sympatii politycznych rodziców, moglibyśmy znacznie dłużej zastanawiać się, z równie małymi szansami wyjaśnienia tych różnic.


Powody, dla których różni ludzie kierują swoje poparcie w jedną lub w drugą stronę muszą być z konieczności różne, tak jak różne są gatunki konserwatyzmu i różne odmiany empatii. Wielu amerykańskich analityków lamentuje z powodu zanikającego centrum i zdolności ponadpartyjnej współpracy między umiarkowanymi demokratami i umiarkowanymi republikanami. Sam wybór zawodu ma wiele wspólnego z poziomem inteligencji i osobowością. Neurochirurg i ksiądz katolicki mają prawdopodobnie zupełnie inne powody wspierania partii republikańskiej, podobnie jak z różnych powodów może wspierać demokratów profesor socjologii i genetyk, przy czym genetyk może być bardzo zirytowany pomysłami kolegów socjologów (wszelkie podobieństwo do sytuacji rzeczywistych jest przypadkowe, zaś teoria kwantów nie ma tu zastosowania.) Tak czy inaczej, tożsamość cała w skowronkach jest równie groźna zarówno po jednej jak i po drugiej stronie, co może dotyczyć również naszego polskiego podwórka.      


Wgapiając się długo w statystyki, przypomniałem sobie fraszkę Norwida:    


Ogromne wojska, bitne generały,
Policje - tajne, widne i dwu-płciowe -
Przeciwko komuż tak się pojednały?
- Przeciwko kilku myślom... co nienowe!


Zapewne niemal wszyscy z tych dawców finansów już to na jedną, już to na drugą partię polityczną po lekturze tej fraszki kiwaliby głowami z aprobatą, przywołując bardzo różne „myśli co nienowe” jako motywację dla swoich wyborów.    


P.S. W połowie lat siedemdziesiątych czytałem badania nad preferencjami szwedzkich dziennikarzy. Partia komunistyczna miała wtedy nieco ponad pięć procent poparcia wśród wszystkich szwedzkich wyborców, ale wśród dziennikarzy ponad dwadzieścia procent, w tym samym okresie wprowadzono testy na skłonność do sadyzmu dla kandydatów na policjantów.