Najwspanialszy wynalazek ludzkości


Andrzej Koraszewski 2022-06-30

Richard Mills (Źródło zdjęcia: Wikipedia)
Richard Mills (Źródło zdjęcia: Wikipedia)

Na Radzie Bezpieczeństwa ciąży główna odpowiedzialność za utrzymanie pokoju i bezpieczeństwa na świecie – czytamy w Wikipedii i natychmiast uświadamiamy sobie te wszystkie wojny stłumione w zarodku dzięki Radzie Bezpieczeństwa, inne szybko zakończone, skuteczne negocjacje, kiedy jakaś wojna niepotrzebnie się przedłuża. Tu widzimy jak na dłoni, ile znaczy dyplomacja i jak ważne jest posiadanie organu, który czuwa nad bezpieczeństwem świata. Tylko w tym stuleciu Rada Bezpieczeństwa odegrała ogromną rolę wygaszając wojny w Afryce, rozwiązując konflikty w Syrii, w Afganistanie, rzuciła koło ratunkowe, by zapobiec uzbrojeniu się Islamskiej Republiki Iranu w broń atomową. Teraz kiedy mimo wszystkich wysiłków doszło jednak do wojny rosyjsko-ukraińskiej, cały świat patrzy z nadzieją na Radę Bezpieczeństwa, ufając że zdoła szybko doprowadzić do sprawiedliwego zakończenia tego konfliktu. Czy umiesz sobie wyobrazić świat bez Rady Bezpieczeństwa ONZ? Przecież ludzi by się pozabijali.

Członkowie Rady Bezpieczeństwa dzielą się na stałych i rotacyjnie demokratycznie dobieranych. Można się zastanawiać nad pytaniem w czym są stali członkowie stali? W zasadzie są stali w tym samym co członkowie demokratycznie dobrani, ale reprezentują większą siłę i mają większą determinację w walce o pokój, są stali w potępianiu Izraela za brak wystarczających ustępstw wobec tych, którzy chcą go zniszczyć.


Jak informuje Wikipedia, między 5 marca 1948 a 23 grudnia 2016 Rada Bezpieczeństwa wydała 225 rezolucji potępiających Izrael (dane urywają się pięć lat temu, autorzy hasła stracili zainteresowanie). Niemal drugie tyle zostało zawetowanych przez Stany Zjednoczone.


Jak wyjaśnić tę koncentrację uwagi członków stałych i niestałych na państwie żydowskim? Doprawdy trudno powiedzieć, ale tak czy inaczej księga rekordów Guinnessa powinna to odnotować. Być może jeszcze ciekawsze byłyby statystyki na temat liczby roboczogodzin poświęconych na obrady członków na temat sytuacji w mitycznej Palestynie.     


Ostatnio (w poniedziałek 27 czerwca) zastępca ambasadora Stanów Zjednoczonych przy ONZ, Richard Mills, mówił członkom Rady Bezpieczeństwa z przejęciem o ubolewaniu reprezentowanego przez niego kraju z powodu eskalacji przemocy osadników przeciwko Palestyńczykom na Zachodnim Brzegu, obejmującej śmierć Alego Hassana Harba, Palestyńczyka zabitego na polu uprawnym jego rodziny.


Jak często Rada Bezpieczeństwa ONZ zajmuje się pojedynczymi przypadkami śmierci w konfliktach zbrojnych i jak dokładnie je bada? Okoliczności śmierci Alego Hassana Harba jeśli były przez kogoś badane, to przez władze izraelskie (a badanie jest w toku), ale czy można Żydom wierzyć? To znaczy, czy można nie wierzyć, że to jest eskalacja, jeśli nawet oni aresztowali jakichś podejrzanych o to zabójstwo i coś tam badają? Tak więc, zastępca ambasadora ubolewa na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa w imieniu swojego kraju oraz wzywa do ubolewania innych.


Nie jest prawdą, że Rada nigdy nie zajmuje się pojedynczymi przypadkami śmierci. Nie dalej jak dwa lata temu, w styczniu 2020r. Stany Zjednoczone przedstawiły Radzie Bezpieczeństwa  prawniczy raport, w którym informuje, że  likwidacja Kasema Sulejmaniego była, “zgodnie z artykułem 51 Karty Narodów Zjednoczonych, aktem samoobrony”. Oczywiście moglibyśmy uzasadnić, że likwidacja wyjątkowego łajdaka była aktem chrześcijańskiego miłosierdzia albo działaniem w ramach obrony praw człowieka, co na jedno wychodzi. Ostatecznie chodziło o wzmocnienie prawa do życia ludzi, na których życie czyhał irański generał Sujelmani i jego uzbrojone zbiry.   


Wyjaśnienie prawne wiele nie pomogło, ekspert ONZ napisał, że zabójstwo Sujemaniego było bezprawne, a Iran zażądał, żeby Rada obarczyła winą za to zabójstwo Izrael.      


Jakby na to nie patrzeć, podjęcie sprawy zabójstwa Alego Hassana Harba w Samarii na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ może powodować uniesienie brwi. Jednak jak się poważnie nad tym zastanowić, to wcale nie jest takie dziwne. Ostatecznie szansa na jakąś rezolucję w sprawie Sulejmaniego była żadna, bo Stany Zjednoczone są jednym ze stałych członków Rady Bezpieczeństwa. Próby zawieszenia Rosji w prawach stałego członka spełzły na panewce.


Siódmego kwietnia 2022 roku dziennikarze całego świata informowali z zachwytem publiczność całego świata, że Zgromadzenie Ogólne ONZ zawiesiło Rosję w funkcji stałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ. Dziennikarze całego świata mogli czegoś nie wiedzieć, więc po poinformowaniu nas o tej „decyzji” nabrali wódki w usta i tylko najbardziej ciekawi mogli się dziwić, że Rosja nadal tam siedzi i zabiera głos. Czego zatem nie wiedzieli dziennikarze całego świata? No mogli nie wiedzieć, że rezolucje Zgromadzenia Ogólnego nie mają mocy prawnej, mogli nie wiedzieć, że takie zawieszenie wymagałoby zgody wszystkich pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ (w tym samej Rosji oraz Chin), mogli nie wiedzieć, że weto jednego ze stałych członków Rady zamyka sprawę i powoduje powrót do punktu wyjścia. Oczywiście Rosja mogłaby się obrazić i sama zrezygnować z członkostwa w Radzie lub całej ONZ, bo ją tam teraz ciągle obrażają, ale prawo weta w Radzie Bezpieczeństwa przekłada się na bardzo konkretne zyski. Na tym forum dyplomacja oznacza grę w weta.     


W dwa tygodnie po szumnie odtrąbionym sukcesie w postaci „zawieszenia” Rosji w Radzie przez Zgromadzenie Ogólne zapytano dyrektora Międzynarodowej Grupy Kryzysowej ONZ, Richarda Gowana,  czy naprawdę nie ma mowy o tym, żeby usunąć Rosję z Rady Bezpieczeństwa? Dyrektor Gowan odpowiedział:

To jakaś ironia. W karcie ONZ znajduje się artykuł, który mówi, że kraje mogą zostać całkowicie wydalone z ONZ. Ale żeby to zrobić, trzeba uzyskać zalecenie od Rady Bezpieczeństwa, a Rosja może użyć swojego weta, aby zablokować zalecenie. Więc jesteś w pułapce.

Zapytany przez dziennikarza dygnitarz ONZ o to, co zatem Rada Bezpieczeństwa może zrobić w sprawie „kryzysu” związanego z wojną Rosji z Ukrainą Richard Gowan wystękał:

I jest scenariusz, w którym - myślę, że nie teraz, ale w pewnym momencie - Rosja i Ukraina dokonują pewnego rodzaju porozumienia pokojowego. I wtedy, Rada Bezpieczeństwa mogłaby odegrać jakąś rolę w zatwierdzeniu tego lub nawet wysłać siły pokojowe ONZ, aby pomogli monitorować ugodę.

Czy można być jeszcze bardziej śmiesznym? Można, można w ramach usprawiedliwiania wynagrodzenia za niezłomną walkę o pokój ubolewać z powodu śmierci w niewyjaśnionych okolicznościach pewnego Palestyńczyka na należącym do rodziny polu w Samarii. To zawsze chwyci, jeśli tylko sprawcą nie był inny Palestyńczyk.


Czy można mieć jeszcze wątpliwości, że utworzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ to największe osiągnięcie ludzkości od czasu założenia Stolicy Piotrowej? Sam nie wiem.