Kilka słów do prezydenta Macrona: Sois Beau Et Tais-Toi


Hugh Fitzgerald 2022-06-15


Francuskie powiedzenie „Sois Belle Et Tais-Toi” kierowane do ślicznej, ale niezbyt mądrej kobiety, a znaczy „bądź piękna i siedź cicho”. Prezydent Macron znajduje się na czele peletonu światowych przywódców, do których należy skierować to zdanie.

Emmanuel Macron, ponownie wybrany na stanowisko prezydenta Francji 24 kwietnia, przypomina niektórym z nas, dlaczego go nie popieraliśmy. W połowie kwietnia wygłosił dziwaczne twierdzenie, że „Rosjanie i Ukraińcy są braćmi”, właśnie w momencie, gdy armia rosyjska dokonywała masowej rzezi swoich ukraińskich „braci”. Ta uwaga oczywiście nie odpowiadała przywódcom ukraińskim, którzy opisywali Macrona jako nic nierozumiejącego, paskudnego aroganta. Na początku czerwca ponownie rozwścieczył Ukraińców i wielu innych ludzi w Europie, twierdząc, że „Rosji nie powinno się poniżać”. Najwyższy rangą dyplomata Ukrainy, Dmytro Kuleba, cierpko odpowiedział na Twitterze: „Wezwania do unikania poniżania Rosji mogą upokorzyć tylko Francję lub jakikolwiek inny kraj [który twierdzi to samo]. To Rosja się poniża. Musimy raczej skoncentrować się na tym, jak pokazać Rosji jej miejsce. To przyniesie pokój i ocali życie ludzi. 


W kwestii Ukrainy Macron jest jednym z dwóch europejskich przywódców – drugim jest Viktor Orban – który odmówił potępienia Rosji. Bez wątpienia gratuluje sobie „utrzymywania otwartych kanałów do Putina” i nie ukrywa, że chce odgrywać rolę mediatora między Ukrainą a Rosją. Nie zdaje sobie sprawy, że takie naiwne uwagi, jak „Rosjanie i Ukraińcy są braćmi”, przyniosły mu pogardę wszystkich Ukraińców, tak że Kijów nigdy nie zaakceptuje go jako mediatora.


Teraz Macron popełnił kolejny błąd polityczny i moralny. Na początku czerwca rozmawiał z szefem Autonomii Palestyńskiej, 87-letnim Mahmoudem Abbasem, który wkracza teraz w 17. rok swojej czteroletniej kadencji jako prezydent. Macron zaoferował Abbasowi zarówno wsparcie, jak i życzliwość dla sprawy palestyńskiej. Informacja o ostatnich geopolitycznych faux-pas francuskiego prezydenta jest tutaj: „“France’s Macron Speaks with PA’s Abbas over West Bank Violence”, i24 News, 5 czerwca 2022 r.:

Prezydent Francji Emmanuel Macron rozmawiał w sobotę z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmoudem Abbasem i wyraził „zaniepokojenie” „pogarszaniem się sytuacji” na Zachodnim Brzegu.

Czy Macron kiedykolwiek mówił, kto jest odpowiedzialny za to „pogarszanie się” sytuacji, czy też chciał pozostawić wrażenie, że to Izraelczycy są winni? Z pewnością wie, że obecne „pogorszenie” było wynikiem dwóch rzeczy. Najpierw nastąpiła nagła fala palestyńskich zamachów terrorystycznych w Beer Szewie, Haderze, Bnei Brak i Tel Awiwie, w których zamordowano 19 Izraelczyków – a Abbas chwalił te zamachy. Po drugie, histerię wśród Palestyńczyków rozpętał zarówno Hamas, jak i Autonomia Palestyńska, z ich podekscytowanymi – i fałszywymi – twierdzeniami, że Izrael ma zamiar przejąć i „zbezcześcić” meczet Al-Aksa, albo przez jego zniszczenie, albo przez przekształcenie go w synagogę.

Macron rozmawiał również z Abbasem o swojej „dostępności”, by pomóc w wynegocjowaniu „trwałego pokoju” w regionie, jak oświadczyło biuro Macrona.

Czy chodzi o Ukrainę i Rosję, czy o Izrael i Palestyńczyków, Macron jest gotów zaoferować swoje usługi przy zaprowadzaniu pokoju.


Macron ma bzika: chce być międzynarodowym mediatorem, typem faceta, do którego przychodzi się po pomoc. Jest gotowy rozwiązać kwestię wojny ukraińsko-rosyjskiej i konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Dlatego opowiadał Abbasowi o swojej „dyspozycyjności”. Okazując sympatię Palestyńczykom, podobnie jak Rosjanom, ma nadzieję, że w obu przypadkach będzie akceptowany przez bardziej nieprzejednaną stronę.

Francuski prezydent „ubolewał nad kontynuacją (izraelskiej) polityki osadnictwa i przypomniał Abbasowi o niezachwianym zobowiązaniu Francji do poszanowania uzasadnionych praw Palestyńczyków”.

Macron może „ubolewać” nad izraelską polityką osadnictwa aż do Sądnego Dnia, ale Izraelczycy całkiem słusznie nie zwracają na niego uwagi. Co więcej, tego rodzaju wypowiedzi – „ubolewa nad izraelską polityką osadnictwa” po prostu utwierdzają Izraelczyków w ich decyzji, by nie brać go pod uwagę jako mediatora. Najwyraźniej Emmanuel Macron nie przeczytał, a tym bardziej nie zrozumiał następujących dokumentów: Mandatu Ligi Narodów dla Palestyny (1920), Traktatu z San Remo (1922), Artykułu 80 Karty Narodów Zjednoczonych (1946) i Rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 242 (z 22 listopada 1967). Przypomnijmy mu więc przynajmniej to, co mówi Mandat dla Palestyny.

ART. 6.

Administracja Palestyny, zapewniając, że prawa i położenie innych grup ludności nie zostaną naruszone, ułatwi imigrację żydowską w odpowiednich warunkach i będzie zachęcać, we współpracy z agencją żydowską, o której mowa w artykule 4, do ścisłego zasiedlenia ziemi przez Żydów, w tym gruntów państwowych i nieużytków niewymaganych do celów publicznych.

„Ścisłego zasiedlania ziemi przez Żydów”. Zapamiętaj art. 6, prezydencie Macron. A o jakiej „ziemi” jest mowa? Jest to ziemia wyznaczona przez Ligę Narodów, na terenie której miały obowiązywać postanowienia Mandatu. Rozciągała się od Golanu na północy do Morza Czerwonego na południu i od rzeki Jordan na wschodzie do Morza Śródziemnego na zachodzie. Innymi słowy, obejmowała cały obszar „od rzeki do morza”.


Kiedy Izraelczycy przenoszą się na ziemię w Judei i Samarii (czyli na Zachodnim Brzegu jak te ziemie nazwali Jordańczycy), postępują tak, jak mają prawo robić według Mandatu dla Palestyny. Kiedy Liga Narodów zakończyła swoją działalność w 1946 roku, Mandat dla Palestyny nie wygasł. Artykuł 80 Karty Narodów Zjednoczonych uznawał obowiązek tej organizacji do wypełnienia postanowień Ligi Narodów dotyczących Mandatu dla Palestyny przez władzę mandatową, czyli Wielką Brytanię.


Właściwie Macronowi należałoby przypomnieć, że pierwotnie Mandat Palestyny obejmował wielki obszar ziemi na wschód od Jordanu – 78% terytorium, które miało być objęte Mandatem – który przeznaczono zamiast tego na Królestwo Jordanii. Brytyjczycy w 1921 r. zamknęli całe terytorium na wschód od Jordanu dla żydowskiej imigracji i utworzyli na tym terytorium Emirat Transjordanii, który następnie stał się Królestwem Transjordanii i wreszcie, jak wiadomo dzisiaj, Arabskim Królestwem Jordanii. Powodem tej szczególnej transakcji w zakresie nieruchomości było pragnienie Wielkiej Brytanii zapewnienia własnego kraju  Haszymickiemu księciu Abdullahowi. Abdullah był rozgniewany pominięciem go, kiedy jego młodszy brat Feisal został umieszczony na tronie w Iraku przez Brytyjczyków, i zagroził, że ruszy na francuski Damaszek, aby zapewnić sobie tron syryjski. Taki ruch uwikłałby Brytyjczyków w dyplomatyczne zmagania z Francuzami, którzy sprawowali Mandat dla Syrii/Libanu. Tak więc, aby zadowolić Abdullaha, Brytyjczycy wręczyli mu Emirat Transjordanii. Syjoniści protestowali, ale bezskutecznie. 

Izraelska armia zintensyfikowała operację aresztowań na Zachodnim Brzegu po serii ataków terrorystycznych na izraelskie miasta, w których zginęło 19 osób.

Ta najnowsza fala terroryzmu palestyńskiego wyjaśnia „pogarszającą się sytuację” w Judei i Samarii. Izrael naturalnie ściga terrorystów. Czego innego miano by oczekiwać od IDF – że pozwoli terrorystom na swobodne działanie?

Operacja wywołała starcia z uzbrojonymi grupami palestyńskimi, w których zginęło 30 Palestyńczyków, w tym dziennikarz Al Dżaziry.


Macron przesłał kondolencje z powodu śmierci Shireen Abu Akleh podczas rozmowy z Abbasem i przypomniał, że jest „ważne dla Francji, aby wszystkie okoliczności jego [sic!] śmierci były zbadane w pełnym świetle”

Macron chce, żeby „całe światło padło na okoliczności jego [sic!] śmierci”. Innymi słowy, twierdzi, że chce pełnego śledztwa, bez żadnych przeszkód. I tego właśnie chce Izrael, pełnego śledztwa, gdzie wszystkie dowody są dostępne do badania. To nie Izraelczycy ukrywają dowody; to Palestyńczycy nie chcą pozwolić, by kulę zobaczyli Izraelczycy,  Amerykanie lub ktokolwiek inny. Oczekują, że świat po prostu zaakceptuje ich twierdzenie, że „izraelski snajper zabił dziennikarkę Shireen Abu Akhleh”.

Wyraził „gotowość” powstrzymania jakiejkolwiek eskalacji i promowania wznowienia negocjacji między Izraelczykami i Palestyńczykami „w celu osiągnięcia sprawiedliwego i trwałego pokoju w regionie”.

„Sprawiedliwy i trwały pokój” nie zostanie osiągnięty przez negocjacje prowadzące do traktatu pokojowego między Izraelem a Palestyńczykami. W opinii muzułmanów traktaty pokojowe z niewiernymi można złamać, idąc za przykładem Mahometa, który złamał traktat Al-Hudaibijjah, który zawarł z Mekką w 628 r., a który miał trwać dziesięć lat. Złamał traktat 18 miesięcy później, kiedy uznał, że jego siły wzmocniły się wystarczająco, by przystąpić do ataku. Tym, co utrzyma pokój między Izraelem a Palestyńczykami, nie jest traktat pokojowy, ale odstraszanie. Dopóki Izrael pozostanie zdecydowanie silniejszy niż Palestyńczycy i inni potencjalni wrogowie, można uniknąć konfliktu na dużą skalę. To jedyny rodzaj pokoju, który można realistycznie osiągnąć. Odstraszanie działało podczas zimnej wojny; może działać na Bliskim Wschodzie.

„Podkreślił, że szczególną uwagę poświęca świętym miejscom w Jerozolimie, które odwiedził w styczniu 2020 roku, oraz stabilności i bezpieczeństwu wszystkich zainteresowanych stron w regionie” – czytamy w oświadczeniu z Pałacu Elizejskiego.

Macron najwyraźniej nie wie, co się dzieje na Wzgórzu Świątynnym. To Palestyńczycy zgromadzili broń – kamienie i butelki (do robienia koktajli Mołotowa) – wewnątrz meczetu Al-Aksa, tym samym „bezczeszcząc” to miejsce. To Palestyńczycy używają Al-Aksa jako fortecy, z której rzucają tymi kamieniami w żydowskich wiernych na Wzgórzu, jeszcze bardziej „bezczeszcząc” to miejsce. To Palestyńczycy rzucają kamieniami i butelkami ze Wzgórza Świątynnego na Żydów modlących się pod Ścianą Zachodnią poniżej. To Izraelczycy dołożyli wszelkich starań, aby nie urazić muzułmańskiej wrażliwości, poważnie ograniczając wizyty Żydów na Wzgórzu do czterech godzin dziennie i tylko od niedzieli do czwartku. To Izraelczycy przez 55 lat, odkąd weszli w posiadanie Starego Miasta, zabronili Żydom odmawiania modlitw na głos lub szeptem w najświętszym miejscu judaizmu. Arabowie, dalecy od zauważenia gestów dobrej woli, twierdzą teraz — jak to niedawno zrobił Mahmoud Abbas — że Haram al-Szarif (Wzgórze Świątynne) jest miejscem wyłącznie islamskim. Prezydent Francji musiał przeoczyć to niedorzeczne twierdzenie. 


Macron przegapił swoją szansę, by pomóc, a nie utrudniać śledztwa w sprawie śmierci Shireen Abu Akhleh. Mógł na przykład zaproponować, że francuscy eksperci medycyny sądowej zbadają kulę, która zabiła dziennikarkę Al Dżaziry, „aby doprowadzić dochodzenie do pełnego i pomyślnego zakończenia”. Czy Abbas odrzuciłby swojego francuskiego przyjaciela, czy poczułby się zmuszony do skorzystania z jego oferty? Mógł również skomentować falę zamachów terrorystycznych i wyrazić „potrzebę, aby wszystkie strony potępiły akty terrorystyczne” i „nie robienia niczego, co ich nagradza lub zachęca”. Mógł powiedzieć prezydentowi Abbasowi: „Wiem, że ubolewasz nad tymi aktami tak samo jak wszyscy inni”. Co jest oczywistą bzdurą; Abbas nie potępia terroryzmu, ale go wychwala, a jego program „Płaca za zabijanie” nagradza dokonany terroryzm i zachęca do jego kontynuowania w przyszłości. Ale wobec zachodniej publiczności, w tym Macrona, musi nadal udawać, że tak samo jak oni ubolewa nad terroryzmem. Macron zrobiłby dobrze, gdyby pominął milczeniem kwestię izraelskich „osiedli” – to znaczy tych żydowskich miast i miasteczek w Judei i Samarii, które zostały zbudowane, by trwać – zamiast próbować zadowolić Abbasa przez ignorowanie artykułu 6. Mandatu dla Palestyny.


Macron chce się upewnić, że Palestyńczycy zaakceptują go jako mediatora między Izraelem a nimi. A po tym przymilnym przedstawieniu najprawdopodobniej to zrobią. Ale Izrael to inna sprawa. Odtąd, jeśli chodzi o przystojnego, ale zbyt ignoranckiego mieszkańca Pałacu Elizejskiego, Izraelczycy odrzucą go, jeśli nie mówiąc wprost, to dając do zrozumienia: „ Sois beau et tais-toi”. 


Note To President Macron: Sois Beau Et Tais-Toi

Robert Spencer Org., 9 czerwca 2022

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

Hugh Fitzgerald

Publicysta Jihad Watch.