Pisowska wojna z rozumem


Andrzej Koraszewski 2022-04-14

Zdjęcie Tu-154 rozbitego w Smoleńsku (Źródło: Wikipedia)
Zdjęcie Tu-154 rozbitego w Smoleńsku (Źródło: Wikipedia)

Od momentu katastrofy smoleńskiej powtarza się brednie na temat spisku na życie prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jakiegoś rzekomego zamachu. Za propagowanie tych absurdalnych teorii polski podatnik zapłacił już setki milionów złotych. Szkody dla państwa są jednak znacznie większe. Teraz, korzystając z wojny rozpoczętej w  Ukrainie przez Putina, Jarosław Kaczyński po raz kolejny otworzył front walki z rozumem. Jest to świadoma, cyniczna gra, w której tragedię spowodowaną bezdenną, zbrodniczą głupotą wykorzystuje się dla zysków politycznych. Jak mówi posłanka Barbara Nowacka (córka Izabeli Jarugi-Nowackiej, która zginęła w tej katastrofie):

…jedyne, co dzisiaj "uprawomocnia" jakąkolwiek tezę o wybuchu jest to, że wiemy, że Putin jest do wszystkiego zdolny.

W przeddzień dwunastej rocznicy tej katastrofy powrócił potwór doktora Frankensteina zwany „raportem Macierewicza”. Wszystko co społeczeństwo powinno o tej katastrofie wiedzieć, zostało napisane sześć lat temu przez zmarłego przed pięcioma laty Jerzego Grzędzielskiego, pilota z pięćdziesięcioletnim doświadczeniem w lotnictwie cywilnym, który w poście na swoim Facebooku, przedstawił kompetencje „badaczy”, tło i przebieg wydarzeń, które poprzedziły katastrofę.


Jakie kompetencje ma Antoni M. kierujący zespołem mającym badać katastrofę lotniczą? Jerzy Grzędzielski pisał:

Pan minister Macierewicz zaraz po katastrofie twierdził, że Rosjanie na lądowanie premiera Tuska przywieźli w teczce ILS (Instrument Landing System ), a na lądowanie prezydenta już nie przywieźli. Dalej Rosjanie nie odpędzili, powtarzam kuriozalne określenie „nie odpędzili” naszego kapitana i nie zamknęli lotniska. Odpowiem panu ministrowi. ILS waży kilkaset kilogramów. Na lotnisku Okęcie był montowany 4 lata. Specjalnie wyposażony samolot stabilizował ścieżkę schodzenia i centralną oś pasa. Na lotnisku Modlin podnoszono klasę ILS przez 3 lata. Koszt wynosił 62 mln złotych. Panie Ministrze, kapitana nie odpędza się. To komary z czoła się odpędza. Lotniska nigdy nie zamyka się kapitanom, jedynie jeśli na pasie jest inny uszkodzony samolot. O lądowaniu decyduje tylko kapitan.

Jakie wydarzenia poprzedziły tę katastrofę? Jerzy Grzędziński przypominał:

Zaczęło się w 2006 roku za rządów premiera Jarosława Kaczyńskiego. W czasie publicznego wystąpienia minister obrony rządu PIS zapytany został przez oficerów pilotów samolotu TU 154 za Specpułku dlaczego nie ćwiczą na symulatorach. Odpowiedź była następująca i niebywale skandaliczna: „Nie, bo to ruskie”. Dla mnie powiało grozą i jęknąłem: „będziemy mieli katastrofy”. Nomen omen pan minister zginął w katastrofie.

Piloci lotnictwa cywilnego ćwiczą na tych „ruskich symulatorach” i nie jest to czas stracony, lepiej przeżyć katastrofę na symulatorze, niż nie przeżyć jej w rzeczywistości. 

Polityka PIS w imię idiotycznych i partykularnych fobii pozbawiła pilotów Specpułku ćwiczeń w symulatorze, obniżając bezpieczeństwo Prezydenta. To był początek przygotowań do katastrofy. Po tej decyzji wielu kapitanów ze Specpułku odeszło do linii cywilnych.

Grzędzielski przypomina, że na lot do Smoleńska zasiadł za sterami pilot nie mający w pełni uprawnień kapitańskich. Ten pilot znał oczywiście historię lotu prezydent Kaczyńskiego do Gruzji i jego karczemne awantury o to, że inny pilot odmówił złamania przepisów, zmiany trasy i lotu wprost do Tbilisi.    

Nie trzeba być doświadczonym lotnikiem, żeby dostrzec logikę następującego stwierdzenia:

Uważam, że gdyby tego młodego pilota potraktowano jak w cywilizowanych społeczeństwach, to znaczy uszanowano jego kwalifikacje i decyzje i pozostawiono kokpit zamknięty, to po otrzymaniu standardowej informacji o pogodzie z wieży kontrolnej lotniska i jeszcze bardziej nadzwyczajnej i dodatkowej informacji o godz. 08.24 „Warunków do przyjęcia nie ma”, to kapitan po stwierdzeniu, że na wysokości 100 m nie widzi ziemi i pasa, odleciałby na lotnisko zapasowe. Zgodnie z instrukcją wykonywania lotów. I to jest cała wiedza.

Cała historia tego raportu Antoniego M. jest próbą uwolnienia od odpowiedzialności za ten dramat Lecha Kaczyńskiego i ówczesnego dowódcy wojsk lotniczych, jak również zbijaniem kapitału politycznego na nieszczęściu tych, którzy wybrali się z nimi w podróż.

Na 11 minut przed katastrofą kapitan otrzymuje wiadomość od pana Prezydenta, że „jeszcze nie podjął decyzji co robimy dalej”. To oburzające i paraliżujące oświadczenie. To kapitan wie, co ma robić. To on odpowiada za życie wszystkich na pokładzie, a nie pasażer, nawet ważny. Kokpit winien być absolutnie sterylny i tylko kapitan może wydawać polecenia. Tam był po prostu bałagan. Nie wiadomo było kto dowodził, kapitan nie był w stanie pozbyć się gości, samolot pędził do ziemi, nic nie widać poniżej nieprzekraczalnych 100 m. Generał, Dowódca Wojsk Lotniczych zamiast wrzasnąć „Do góry” nawet nie wyrzucił intruzów – horror.

Jednak chciwość i cynizm możnych polityków zwyciężyły. Od 12 lat społeczeństwo jest karmione absurdalnymi bredniami. Sześć lat temu kapitan Grzędziński pisał:

Tak rodziła się katastrofa smoleńska, w której udział mieli politycy karmiący nas kłamstwami. Pomaga im kler, a szczególnie episkopat. Sześć lat słyszę z ambon: „Żądamy prawdy”. A ta prawda jest tuż, znakomicie wykształcona (pozazdrościć może nam wiele państw) nasza komisja ogłosiła wyniki. Zapewniam wszystkich, gdyby rozpatrywałaby to najlepsza amerykańska komisja NTSB, to wynik byłby identyczny. Jedynie zdjęto by jakąkolwiek odpowiedzialność z pracowników wieży, tak jak zrobił to nasz sąd po katastrofie w Mirosławcu. Ponadto dowiedzielibyśmy się o treści rozmów braci tak przed katastrofą jak i w locie do Azerbejdżanu.

 Co zyskuje Kościół na cynicznym ogłupianiu społeczeństwa? Bardzo wiele, prawdopodobnie jest głównym wygranym. Troska o to, żeby ubodzy duchem pozostali ubodzy duchem dominuje całą ideologię tego świątobliwego towarzystwa. Wierzą w cuda i podtrzymują wiarę w cuda. Jeśli dla Jarosława Kaczyńskiego jest to przynajmniej w części rozpaczliwa walka o zamazanie zbrodniczej głupoty jego brata (a nie wykluczone, że również i jego samego), dla jego dworzan, podobnie jak dla Kościoła, jest to wojna z rozumem w celu osiągnięcia korzyści politycznych i majątkowych. To jest wojna prowadzona przez hieny urągające pamięci tych, którzy zginęli, i urągająca inteligencji wyborców. (To ostatnie jest jak widać skuteczne, wojna z rozumem jest jak dotąd sukcesem i to na wielu frontach.)