W XXI wieku antysyjonizm znaczy antysemityzm


Jonathan S. Tobin 2022-04-20

Antyizraelski protest w Londynie w czerwcu 2021r. Credit: Loredana Sangiuliano
Antyizraelski protest w Londynie w czerwcu 2021r. Credit: Loredana Sangiuliano

Przed 1948 rokiem powszechnie dyskutowano o państwie żydowskim. Dzisiaj, kiedy synagoga w Chicago oznajmia, że jest wroga wobec syjonizmu, oznacza to opowiedzenie się po stronie tych, którzy masakrują Izraelczyków.

 

Ile trzeba śmiertelnych zamachów w Izraelu, zanim otrzyma to nazwę kolejnej intifady? Czwartkowe wydarzenie, w którym palestyński zamachowiec zabił trzy osoby i zranił wielu innych w centrum Tel Awiwu spowodował, że Izraelczycy zastanawiają się, czy czwarta taka potworność w ostatnich dwóch tygodniach jest jedynie początkiem nowego kryzysu bezpieczeństwa. Jest jednak mniej ważne, jak nazwać tę serię morderstw niż to, czy świat zareaguje tak jak zawsze reaguje na przemoc wobec Izraela, czyli większym współczuciem dla morderców niż dla ich ofiar?


A jednak, nawet w takich czasach jak te, niektórzy amerykańscy Żydzi ani nie czują empatii dla ludności Izraela, ani nie popierają ich prawa do samostanowienia i samoobrony. Głośna decyzja synagogi w Chicago, by oficjalnie ogłosić, że synagoga poświęcona jest sprawie antysyjonizmu, może uczyniła ją wyjątkiem wśród amerykańskich Żydów, których, (jak pokazują sondaże), ponad 80 procent uważa, że “dbanie o Izrael” jest zasadnicze dla bycia Żydem. Uwaga jednak poświęcona Tzedek Chicago (jak nazywa się ta synagoga) jest tylko najnowszym przykładem, który pokazuje wrogość Żydów ze skrajnej lewicy wobec istnienia Izraela.

 

Jej członkowie i ci, którzy podzielają ich poglądy, twierdzą, że istnienie Izraela jest niesprawiedliwością. Podpisują się pod wersją judaizmu, który nie tylko odrzuca pewne religijne przekonania i praktyki, stanowiące od bardzo dawna świętość dla większości Żydów – w tym dla większości amerykańskich Żydów, którzy identyfikują się z liberalnymi denominacjami. Zarówno reformowany, jak konserwatywny judaizm oficjalnie jest syjonistyczny. Ale część ruchu rekonstrucjonistycznego i ich odgałęzienia nieortodoksyjnego żydostwa idą dalej i fetyszyzują Diasporę. Ich judaizm odarty jest z wszelkiej specyficzności i korzeni w Ziemi Izraela i żydowskiej narodowości, i składa się wyłącznie z uniwersalnych przekonań, które – dziwacznie – wydaję się utrzymywać, że wszystkie narody mają podstawowe prawa poza Żydami.


Podczas gdy “Platforma z Pittsburghu” ruchu reformowanego z 1885 roku była oficjalnie antysyjonistyczna, dwaj najwięksi przywódcy amerykańskiego syjonizmu z pierwszej połowy XX wieku byli reformowanymi rabinami - Abba Hillel Silver i Stephen Wise (który jest pamiętany z powodu milczenia i sprzeciwu wobec wysiłków ratowania europejskich Żydów podczas Holocaustu).


Antysyjonizm miał znaczne poparcie do 1948 roku, ponieważ wielu Żydów obawiało się, że utworzenie żydowskiego państwa podważy ich prawo do równego obywatelstwa. Holocaust dowiódł jednak potrzeby żydowskiego państwa i zamiast podważyć żydowskie prawa do utworzenie Izraela uczynił, że Żydzi wyprostowali się, a równocześnie inspirował większość Amerykanów do większego szacunku dla ich żydowskich sąsiadów.

 

Poparcie dla syjonizmu stało się normą wśród amerykańskich ŻydówPoparcie dla syjonizmu stało się normą wśród amerykańskich Żydów, którzy tłumnie stawali w obronie żydowskiego państwa podczas kryzysów 1948, 1967 i 1973 roku. Problemem jednak było to, że plemienna i wyznaniowa natura Izraela wydawała się zaprzeczać uniwersalistycznym i bezwyznaniowym ideałom wielu Amerykanów. Miało to szczególne znaczenie wśród Żydów, których polityczny liberalizm czynił, że nieprzychylnie patrzyli na kraj zbudowany na koncepcji konkretnego narodu zamiast takiego, który traktował swoją misję w szerszych kategoriach.  


Z tego punktu widzenia mały, ale nie bez znaczenia powrót antysyjonizmu w najnowszym pokoleniu nie jest zaskakujący.


Chociaż antysyjonistyczne grupy, takie jak Jewish Voices for Peace i IfNotNow nie mają szerokiego poparcia, ich punkt oparcia na kampusach uniwersyteckich zaczął rozszerzać się na resztę społeczności. Rośnie poparcie lewicowej bazy Partii Demokratycznej dla toksycznych idei intersekcjonalności, która porównuje palestyńską wojnę z Izraelem do walki o prawa obywatelskie w Stanach Zjednoczonych. Wpuszczanie ideologów krytycznej teorii rasy do szkół i korporacji, by tam prowadzili indoktrynację, dostarcza również platformy antysyjonistom. Ta koncepcja nielogicznie przylepia Żydom i ich państwu etykietę beneficjentów „białego przywileju”, a więc z definicji ciemiężców.


W praktyce tworzy to uzasadnienie dla antysyjonizmu i tych, którzy wierzą w wybieranie żydowskiego państwa, jako jedynego na świecie, do dyskryminującego bojkotu BDS. Dostarcza także uzasadnienia dla odmawiania Żydom tych samych praw, o odmowie których nikt nawet nie pomyślałby, gdyby chodziło o jakikolwiek inny naród, akceptując w ten sposób zachowanie, które jest nie do odróżnienia od antysemityzmu.  


To ma znaczenie, ponieważ Żydzi, którzy popierają antysyjonizm, dostarczają intelektualnej przykrywki i legitymacji tym, którzy nie zadowalają się tylko mówieniem o świecie bez Izraela, ale stosują przemoc, by osiągnąć swój perwersyjny cel. Dlatego ten kontrast między niedawnymi zamachami w Izraelu i okazywaniem cnoty przez synagogę w Chicago, szokuje.


W przeszłości, nawet jeśli potępiano akty terroryzmu wobec Izraela, międzynarodowa prasa (i podobno przyjazne zachodnie rządy), zawsze w taki lub inny sposób umieli obwinić ofiary tego terroru. Ci jednak, którzy twierdzą (jak niektórzy robią to obecnie), że działania zabójców są zrozumiałą, choć godną ubolewania, reakcją na “okupację” lub jakiś inny punkt z listy rzekomych izraelskich grzechów, raz jeszcze błędnie rozumieją naturę tego konfliktu.


Jak to Palestyńczycy uczynili całkowicie jasnym przez ostatnie stulecie, mają problem nie z tym, co Izrael robi, ale z samym faktem jego istnienia. Widząc, że odrzucali jedną propozycję rozwiązania w postaci dwóch państw za drugą, poparcie dla takiego planu wśród Izraelczyków osłabło.  


Myśl o ponad 7 milionach izraelskich Żydów rezygnujących z suwerennego państwa, które chroni ich narodowe istnienie, jest szaleństwem. I to nie tylko dlatego, że inwazja na Ukrainę pokazuje, co dzieje się, kiedy wrodzy sąsiedzi czują się wystarczająco mocni, by próbować zniszczyć kraj. Jest to także lekcja, której nawet pobieżna znajomość żydowskiej historii udziela uczniom. Przez 20 stuleci żydowska bezsilność i brak suwerenności nad swoją starożytną ojczyzną były receptą na upokorzenie, ucisk i masakry, których kulminacją był Holocaust.


Patrząc z perspektywy czasu, debaty wśród Żydów o zaletach posiadania państwa przed Holocaustem wydają się niemądre. Wówczas jednak, wielu mogło sądzić, że żydowskie państwo jest mrzonką, zaś zdobycie praw dla religijnych mniejszości w krajach, gdzie rozpowszechniony był antysemityzm, było priorytetem, więc te argumenty miały więcej sensu. Rzeź 6 milionów mężczyzn, kobiet i dzieci była jednak ostatecznym dowodem, że nie można dłużej tolerować żydowskiej bezsilności i że musi się zapewnić Żydom prawo do ich starożytnej ojczyzny.


Ale antysemityzm i nietolerancja wobec żydowskiego samostanowienia nie zniknęły wraz z nazistowskim reżimem; pozostają nierozerwalnie związane z palestyńską tożsamością narodową i islamistyczną ideologią. Znalazły także miejsce na intersekcjonalnej lewicy. Jak Palestyńczycy pokazywali raz za razem, ich celem nie jest odebranie Izraelowi terytoriów, który zdobył w wojnie obronnej w 1967 roku. Nie chcą uznać prawomocności żydowskiego państwa, niezależnie od tego, gdzie przeciągnięte będą jego granice.


Ci Żydzi, którzy teraz nazywają siebie antysyjonistami, nie są, jak niektórzy twierdzą, orędownikami sprawiedliwszego świata lub tymi, którzy chcą naprawić krzywdy wyrządzone Arabom. Świata bez Izraela nie można osiągnąć bez prowadzenia wojny z jego obywatelami i odebrania im siłą wolności i praw. Czy przyznają to, czy nie, ci antysyjoniści stają po stronie tych, którzy dążą do zlikwidowania jedynego żydowskiego państwa na planecie tymi samymi środkami przemocy i nienawiści, które zawsze były narzędziami antysemitów. Członkowie synagogi Tzedek w Chicago mogą twierdzić, że ich synagoga broni sprawiedliwości, ale jest jak najdalsza od reprezentowania idealistycznego nurtu judaizmu lub poparcia dla praw człowieka. Lewicowa wojna z Izraelem jest wyrazem odwiecznej nienawiści do Żydów.  


Kiedy Izraelczycy opłakują swoich zabitych i bronią się, reakcją pozostałych amerykańskich Żydów na tę antysyjonistyczną synagogę powinna być pogarda, nie zaś ciekawość lub tolerancja.


In the 21st century, anti-Zionism means anti-Semitism

JNS Org, 8 kwietnia 2022

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jonathan S. Tobin

Amerykański dziennikarz, redaktor naczelny JNS.org, (Jewish News Syndicate). Komentuje również na łamach National Review, New York Post, The Federalist, w prasie izraelskiej m. in. na łamach Haaretz.