Wymyślanie dyskryminacji tam gdzie jej nie ma


Hussain Abdul-Hussain 2022-03-16

Podczas gdy wielu ludzi z różnych krajów twierdzi, że zainteresowanie Ukrainą jest tak silne, bo chodzi o naród „niebieskookich blondynów”, w rzeczywistości w tym narodzie jest ponad 500 tysięcy Ukraińców-muzułmanów, których tożsamość definiuje obywatelstwo, a nie rasa. Na zdjęciu ukraińscy muzułmańscy żołnierze modlą się przed walką w obronie ojczyzny przeciwko rosyjskiej agresji. 

Podczas gdy wielu ludzi z różnych krajów twierdzi, że zainteresowanie Ukrainą jest tak silne, bo chodzi o naród „niebieskookich blondynów”, w rzeczywistości w tym narodzie jest ponad 500 tysięcy Ukraińców-muzułmanów, których tożsamość definiuje obywatelstwo, a nie rasa. Na zdjęciu ukraińscy muzułmańscy żołnierze modlą się przed walką w obronie ojczyzny przeciwko rosyjskiej agresji. 



Orędownicy polityki tożsamości widzą dyskryminację tam, gdzie jej nie ma, zarówno w Ukrainie, jak i w Izraelu. To, co tłumek wyznawców polityki tożsamości błędnie przyjmuje za rasizm, jest w rzeczywistości traktowaniem ludzi zgodnie z ich obywatelstwem, a takie podejście jest kamieniem węgielnym demokratycznego porządku.  


Rosyjska wojna z Ukrainą zmusiła miliony do ucieczki z domów i pójścia na zachód, by przekroczyć granicę Polski i wejść na teren Unii Europejskiej. UE zdecydowała o bezwizowym wejściu dla Ukraińców, co uczyniło ją dostępną dla milionów uchodźców.


Jednak nie wszyscy uchodźcy są ukraińskimi obywatelami. Wśród tych, którzy uciekają przed wojną, są zagraniczni mieszkańcy Ukrainy, których paszporty nie dają im swobodnego wejścia do UE. Ci utknęli na granicy UE.


Popularne programy komediowe i media informacyjne Ameryki wytknęły UE jej rzekomy rasizm. W programie The Daily Show, Trevor Noah krytykował Europę jako pełen uprzedzeń kontynent, gdzie wpuszcza się białych ludzi i pozostawia na lodzie kolorowych. Mehdi Hasan i Aymen Muheildinne z MSNBC także zobaczyli rasizm, twierdząc, że Europa natychmiast przyjęła niebieskookich z włosami blond uchodźców ukraińskich, ale zamknęła granice przed Afgańczykami i Syryjczykami.  


Przez wiele lat zanim otrzymałem amerykańskie obywatelstwo, miałem iracki paszport, z którym byłem traktowany na przejściach granicznych jak bydło, wszędzie, na całym świecie. Z moim paszportem USA zacząłem być traktowany po królewsku, mimo że nie zmieniło się ani moje nazwisko, ani kolor skóry. Tym, co się zmieniło, było to, że podczas gdy mój iracki paszport zamykał mi drzwi przed nosem, mój amerykański paszport pozwala wjechać wszędzie.


Być może Mehdi i Ayman, posiadacze zachodnich paszportów przez całe życie, nigdy nie doświadczyli trudności podróżowania z paszportem wydanym przez upadłe państwo, jak w wypadku mojego irackiego paszportu wydanego przez rząd Saddama Husajna. Gdyby mieli takie doświadczenie, wiedzieliby, że przy przekraczaniu granic liczy się obywatelstwo, a nie rasa.


Gdyby UE praktykowała rasizm na granicach, musiałaby odmawiać przyjęcia nie białym obywatelom Ukrainy, ale o takich przypadkach nigdy nie donoszono. W ten sam sposób, gdyby UE okazywała rasizm na granicach, musiałaby pozwalać na wjazd białym, którzy nie są obywatelami Ukrainy. Ignorowanie obywatelstwa tych, którzy przekraczają granice UE, a potem porównywanie ich według przynależności rasowej, jest jak porównywanie jabłek z pomarańczami.


To samo sensacyjne i nonsensowne rozumowanie, jakie panuje obecnie w dyskusji o rasizmie na granicach UE, jest używane do fałszywego oskarżania Izraela o apartheid. Oskarżyciele definiują Izraelczyków jako żydowską rasę, która zdominowała palestyńską rasę. To był argument nieżyjącego już palestyńsko-amerykańskiego profesora literatury, Edwarda Saida, który powiedział, że ponieważ Żydzi i Arabowie żyją teraz wymieszani, rozdzielenie ich jest niemożliwe i dlatego projekt dwóch państw jest nierealny i powinien zostać zastąpiony przez jedno dwunarodowe państwo.


Choć ani Said, ani orędownicy tezy o apartheidzie nigdy tego wyraźnie nie powiedzieli, nie jest tajemnicą, że w dwunarodowym państwie Arabowie przewyższaliby liczebnie Żydów i mogliby zamienić Izrael – przy urnach wyborczych – w Palestynę.


Said twierdził, że odmowa Izraela zaakceptowania jego rozwiązania w postaci jednego państwa zakotwicza status quo, w którym Palestyńczycy żyją w oddzielonych enklawach, porównanych przez niego do bantustanów w Południowej Afryce czasów apartheidu.


Fundamentalną różnicą jednak między czarnymi Południowoafrykańczykami a dzisiejszymi Palestyńczykami jest to, że podczas gdy wówczas Południowoafrykańczycy chcieli być obywatelami państwa, w którym żyli, większość Palestyńczyków odmawia stania się izraelskimi obywatelami. Większość Palestyńczyków chce własnego państwa.


Dlaczego Palestyńczycy nie mają tego państwa, jest osobną historią. Wystarczy powiedzieć, że w swojej Autonomii nie mają wybranego i przedstawicielskiego rządu, a w tych rzadkich wypadkach, kiedy wybierali swoich przywódców, ci nie realizowali swojej części umowy zbudowania palestyńskiego państwa i deklarowali jako swój cel zniszczenie Izraela.  


Wbrew temu, jak przedstawiają to antysemickie raporty Human Rights Watch i Amnesty International oraz analiza z Harvardu, Izraelczycy i Palestyńczycy nie są dwiema rasami. Są ludźmi o różnym obywatelstwie, jak Amerykanie i Kanadyjczycy. Nawet gdyby Ameryka najechała Kanadę, rozwiązaniem konfliktu nie byłoby to, by Kanadyjczycy stali się obywatelami USA i głosowali na amerykańskiego prezydenta, ale przywrócenie kanadyjskiego rządu. W międzyczasie, podczas takich hipotetycznych rządów Amerykanów nad Kanadyjczykami, byliby oni traktowani inaczej niż Amerykanie. Izrael traktuje Palestyńczyków inaczej nie dlatego, że jedna rasa dominuje nad drugą, ale jak odrębny naród zarządzający nie-obywatelami, którzy dopiero muszą pokazać, że potrafią rządzić się sami i zbudować własne państwo.


Poza Palestyńczykami Izrael ma dużą mniejszość arabską z izraelskim obywatelstwem. Wśród tych izraelskich Arabów jest obecnie sędzia Sądu Najwyższego, minister w rządzie i dziesiątki członków Knesetu. Żadna rasa, która chce dominować nad drugą, nie mianuje członków kontrolowanej rasy na sędziów Sądu Najwyższego ani na stanowiska ministrów w rządzie.


W rzeczywistości to na autonomicznych terenach palestyńskich, zarządzanych przez Palestyńczyków, a obejmują one 40 procent  Judei i Samarii i całą Strefę Gazy, Żydom nie wolno przebywać ani kupować nieruchomości. To wśród Palestyńczyków i wielu Arabów religia, płeć i kolor skóry decydują o narodowej tożsamości. Jeśli istnieją państwa apartheidu, gdzie ludzie o tym samym obywatelstwie są traktowani inaczej z powodu ich wyznania lub pochodzenia etnicznego – byłyby nimi Liban, Syria, Irak i Iran. Co ciekawe, o żadnym z tych państw nie ma żadnych międzynarodowych raportów jako o państwach apartheidu.

 

Imagining Discrimination

House of Wisdom, 9 marca 2022

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Hussain Abdul-Hussain


Iracko-libański dziennikarz mieszkający w Waszyngtonie.  Pracuje jako analityk w instytucie Fundacji Defence of Democrecies. Wcześniej pracował w utworzonej przez amerykański Kongres Arabic TV, przed tym był reporterem w wychodzącej w Bejrucie The Daily Star. Jest absolwentem Amerykańskiego Uniwersytetu w Bejrucie, gdzie studiował historię Bliskiego Wschodu.