Czego Izrael musi nauczyć się z wojny w Ukrainie


Gerald M. Steinberg 2022-03-01

Protesty kraju nie obronią.
Protesty kraju nie obronią.

Pierwszą lekcją, jaką trzeba wyciągnąć (lub nauczyć się ponownie) z inwazji Rosji na Ukrainę, jest to, że brak odstraszania może być zgubny dla każdego kraju. Odwaga i determinacja okazywane przez przywódców i obywateli Ukrainy są imponujące, ale nie zapobiegły napaści Putina. Na Zachodzie – głównie w Stanach Zjednoczonych i NATO – mimo dobrych intencji i ostrych słów poparcia – brak wiarygodnego odstraszenia, by zniechęcić Putina, był wyraźnie widoczny, także dla Kremla.

Odstraszenie silnego i zdecydowanego przeciwnika jest z natury złożone i niepewne. Podczas zimnej wojny stratedzy zadręczali się rozważaniami najlepszych środków zapobieżenia temu, by Moskwa stawiała wyzwanie i osłabiała amerykańską siłę i sojusz NATO, włącznie z MAD - mutual assured destruction [wzajemnie zagwarantowane zniszczenie]. Kiedy jednak upadł Związek Radziecki i ogłoszono koniec historii, o odstraszeniu w zasadzie zapomniano, co pozwoliło Putinowi bez przeszkód budować swoje siły. Kiedy Stany Zjednoczone i NATO obudziły się, Rosja miała pełną kontrolę.


Dla Izraela wydarzenia w Ukrainie są konfrontacją z rzeczywistością. Izraelczycy rozumieją, że nie mogą polegać na nikim, także na Stanach Zjednoczonych, w sprawie gwarancji przetrwania w obliczu silnego zagrożenia. W 1948 roku, po pokonaniu wielkim kosztem ataku połączonych armii arabskich, David Ben-Gurion rozumiał, że małe państwo żydowskie musi być zdolne do obronienia się przed przyszłymi zagrożeniami, co pokazał rok 1967. Później, dojście Ameryki jako sojusznika dodało do bezpieczeństwa Izraela, ale nie zastąpiło konieczności samodzielnej zdolności obronnej.


Przez 74 lata Ben-Gurion, jego następcy i establishment bezpieczeństwa nadawał pierwszeństwo strategicznemu odstraszaniu. Najlepszym sposobem zapobieżenia atakowi jest przekonanie wrogów, że odpowiedź będzie szybka i dla nich nieznośna, i że przez zagrażanie przeżyciu Izraela ich własne istnienie będzie zagrożone.


Jednak w ostatnich latach odstępstwo od doktryny odstraszania jest powodem do niepokoju i wymaga wzmocnienia jej i podbudowania. Szczególnie w obliczu trwających gróźb ze strony irańskiego reżimu i jego marionetek oraz Hamasu w Gazie izraelskie reakcje są niewystarczające. Wobec groźby wymazania “tworu syjonistycznego” z mapy seria punktowych i anonimowych ataków przypisywanych Mosadowi nie powstrzymała dążenia Teheranu do zdobycia broni jądrowej. A w Libanie, pod nosem Narodów Zjednoczonych i tak zwanej społeczności międzynarodowej Hezbollah zdobył i rozlokował tysiące rakiet i pocisków zmagazynowanych na cywilnych obszarach, i wycelowanych w izraelską populację. Ta siła jest wyciągniętym ramieniem irańskiej groźby.  


Szesnaście lat temu, wSSzesnaście lat temu, w 2006 IDF wykonały dobrą robotę w przywróceniu odstraszania po tym, jak Hezbollah zabił kilku żołnierzy i porwał ciała dwóch z nich, żeby trzymać jako zakładników. IDF rozpoczęły wówczas to, co określono jako “nieproporcjonalną” odpowiedź, co trwało pięć tygodni i obejmowało intensywne bombardowanie bastionu Hezbollahu w Bejrucie, ale skończyło się rozstrzygającym nokautem. Od tego czasu jednak Izrael pozwolił tej terrorystycznej grupie odbudować i rozszerzyć arsenał śmiercionośnych pocisków, czego wynikiem jest (w najlepszym wypadku) niestabilna sytuacja wzajemnego odstraszania, którą przywódcy Iranu i Hezbollahu mogą naruszyć w każdej chwili. A jeśli Iran przekroczy metę w biegu do bomby jądrowej, Izraelowi będzie jeszcze trudniej zneutralizować tę śmiertelną siłę.


Podobnie w Gazie Izrael pozwolił Hamasowi na produkowanie i szmuglowanie tysięcy rakiet. Wojny 2008/9, 2014 i 2021 roku znacząco zniszczyły infrastrukturę terroru, próbując równocześnie uniknąć zabijania cywilnych “tarczy obronnych” używanych do chronienia tej broni i obsługujących ją terrorystów. Grupy terroru szybko jednak wyprodukowały więcej rakiet i naprawiły kilometry tuneli, przez które je transportują.   


Głównym powodem, dla którego Izrael powstrzymał się od odstraszania lub przeszkodzenia Hezbollahowi i Hamasowi przed szybkim ponownym uzbrojeniem, jest strach przed międzynarodowym potępieniem. W ONZ i przez silne organizacje pozarządowe (NGO) powołujące się na prawa człowieka i prawo międzynarodowe Izraelczycy byli bojkotowani, okrzyczani jako “zbrodniarze wojenni” i grożą im dochodzenia Międzynarodowego Trybunału Karnego. Podczas wojen w Gazie IDF wyznaczyły prawników do monitorowania operacji bojowych i ograniczyły kontrataki w nadziei przekonania prokuratora Międzynarodowego Trybunału Karnego, by odrzucił politycznie motywowane działania. Ta próba zawiodła, a co ważniejsze, osłabiła także odstraszanie.


Obie te sytuacje pokazują trudności odstraszania organizacji terrorystycznych w odróżnieniu od państw z instytucjami i aktywami, których ich przywódcy nie chcą stracić. Nie zmniejsza to jednak konieczności odstraszania. Potępienia ONZ, bojkoty kampusów i pseudo-dochodzenia, choć psychicznie bolesne, są znacznie mniej kosztowne niż śmierć i zniszczenia powodowane przez wojnę. W tym ważnym wymiarze wydarzenia w Ukrainie są ważną pobudką.


What Israel must learn from Ukraine’s war

Jewish Journal, 27 lutego 2022

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska 



Gerald Steinberg 

Urodzony w Wielkiej Brytanii, studiował fizykę i równolegle  historię Bliskiego Wschodu, ma doktoraty z fizyki i z teorii zarządzania, jest profesorem nauk politycznych na Bar Ilan University. Założyciel NGO Monitor, instytutu śledzącego działalność międzynarodowych NGO na Bliskim Wschodzie.