Gwałtownie rosnące ceny energii to dopiero początek


Bjorn Lomborg 2022-02-09

Ceny benzyny na stacji paliw w Los Angeles, 24 listopada 2021.Zdjęcie: RINGO CHIU/ZUMA PRESS

Ceny benzyny na stacji paliw w Los Angeles, 24 listopada 2021.

Zdjęcie: RINGO CHIU/ZUMA PRESS



Ceny energii idą gwałtownie w górę i prawdopodobnie jest to oznaka tego, co dopiero przyjdzie. Za ten wzrost można obwiniać rozmaite zjawiska, włącznie z wzrostem popytu po zakończeniu lockdownu, spadkiem podaży energii odnawialnej z powodu braku wiatru w Europie przez większość 2021 roku i coraz kosztowniejszą polityką klimatyczną. Choć jednak pandemia skończy się i wiatr zacznie znowu wiać, polityka klimatyczna, zmierzając do osiągnięcia „neutralności węglowej” będzie nadal podnosić ceny energii.

Barack Obama przyznał w 2008 roku, że przy proponowanej przez niego polityce klimatycznej ceny elektryczności “z konieczności będą wzrastać w zawrotnym tempie”. Mówił szczerzej niż wielu dzisiejszych polityków i entuzjastów tej polityki. Ograniczanie używania paliw kopalnych wymaga podniesienia ich ceny i pchania ludzi w kierunku zielonych alternatyw, które nadal są kosztowniejsze niż tradycyjne źródła energii i mniej wydajne.


W Wielkiej Brytanii realne ceny elektryczności podwoiły się od 2003 roku po tym, jak w ciągu XX wieku spadły pięciokrotnie. Brytyjska polityka klimatyczna już dodawała 10 miliardów funtów rocznie do narodowego rachunku za elektryczność do roku 2020. Także przed gwałtownym wzrostem cen w ubiegłym roku 50 do 80 milionów ludzi w Unii Europejskiej nie stać było na wystarczające ogrzanie ich domów. Ta sytuacja prawdopodobnie pogorszy się, bo według oczekiwań tegoroczne europejskie rachunki za elektryczność wzrosną o niemal 400 miliardów. A w USA ceny benzyny skoczyły w październiku na poziom najwyższy od siedmiu lat i przewiduje się, że gaz grzewczy będzie o 30% droższy tej zimy niż poprzedniej.  

Koszty będą rosły, jeśli politycy pozostaną zdecydowani na osiągnięcie neutralności węglowej w skali globalnej. Bank of America utrzymuje, że osiągnięcie globalnej neutralności węglowej do roku 2050 będzie kosztował $150 trylionów dolarów – niemal dwukrotność dzisiejszej sumy produktów krajowych brutto wszystkich krajów na świecie. Roczny koszt (5 trylionów) to więcej niż wszystkie rządy i gospodarstwa domowe świata wydają co roku na edukację. Badania akademickie stwierdzają, że ta polityka jest jeszcze kosztowniejsza. Największa baza danych o scenariuszach klimatycznych pokazuje, że utrzymanie wzrostu temperatury do poziomu 2 stopni Celsjusza – mniej rygorystyczna polityka niż neutralność węglowa do połowy stulecia – prawdopodobnie będzie corocznie kosztować  8,3 trylionów dolarów czyli 3,3% PKB świata do roku 2050, a koszty będą rosnąć, tak że pod koniec stulecia podatnicy wpłacą  w sumie około jednego kwadryliona – tysiąc trylionów dolarów.


Te oszacowanie opierają się na heroicznym założeniu, że koszty polityki klimatycznej będą rozłożone skutecznie, z największymi cięciami dokonanymi przez Chiny i Indie. New Delhi mówi, że będzie posuwać się w kierunku neutralności węglowej, tylko jeśli świat zapłaci Indiom trylion dolarów do roku 2030, a to się nie zdarzy. Inne rozwijające się kraje okazują tę samą, zrozumiałą niechęć. To znaczy, że osiągnięcie globalnej neutralności węglowej do 2050 roku nie będzie możliwe. Wymuszone cięcia najprawdopodobniej będą w bogatych krajach, obniżając emisje w mniejszym stopniu za wysoką cenę.


Chociaż Unia Europejska, Wielka Brytania, USA i inni przyjęli narodowe cele neutralności węglowej, niewielu podjęło się rygorystycznego oszacowania kosztów. Oficjalne, niezależne oszacowanie dokonane w Nowej Zelandii pokazuje, że osiągnięcie neutralności węglowej do połowy stulecia będzie kosztowało rocznie 16% ich PKB do roku 2050. To jest więcej niż cały obecny budżet na ubezpieczenia społeczne, zdrowie, edukację, policję, sądy, obronę i środowisko razem wzięte.  


Dla USA niedawne badanie w “Nature” pokazuje, że jedynie obniżenie emisji o 80% będzie kosztować ponad 2,1 biliony dolarów rocznie do połowy stulecia. To jest ponad 5 000 dolarów na Amerykanina rocznie. Koszt osiągnięcia 100% redukcji byłby znacznie wyższy. A to badanie zakłada, że redukcja będzie dokonywana w najbardziej skuteczny możliwie sposób – przez używanie jednego, krajowego, ciągle rosnącego podatku węglowego – to jednak jest mało prawdopodobne, a przy mniej idealnej polityce cena byłaby jeszcze wyższa.


Aktywiści klimatyczni mogą nie chcieć przyznawać, że takie są koszty, ale w końcu wyborcy ich do tego zmuszą. Jeśli podzielisz wyliczony przez Bank of America roczny koszt za globalną neutralność węglową, dochodzi to do ponad 600 dolarów na osobę – włącznie z najbiedniejszymi na świecie w Indiach i Afryce. Nawet w bogatych krajach, takich jak USA, większość wyborców nie jest skłonna dać rządowi więcej niż 100 dolarów rocznie na walkę ze zmianą klimatu, a dwieście dolarów jest granicą dla większości wyborców w wielu innych krajach, takich jak Chiny i Wielka Brytania. We Francji już były długotrwałe protesty przeciw  podwyżkom ceny benzyny. Proszę wyobrazić sobie reakcje na politykę narzucającą neutralność węglową.  


Jedyną realną drogą walki ze zmianą klimatyczną jest skupienie się na badaniach i rozwoju, by innowacjami obniżyć ceny zielonej energii. Rządy powinny inwestować we wszystkie opcje, włącznie z syntezą jądrową i rozszczepianiem jądrowym, energią słoneczną, wiatrową i lepszymi bateriami, jak też lepszym biopaliwem. Tylko kiedy zielona energia będzie tańsza niż paliwa kopalne – lub przynajmniej nieznacznie droższa – wyborcy zechcą na nią przejść.  


Today’s Soaring Energy Prices Are Only the Beginning

Wall Street Journal, 5 stycznia 2022

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Björn Lomborg

 

Dyrektor Copenhagen Consensus Center i profesor nadzwyczajny w Copenhagen Business School. Jego najnowsza książka nosi tytuł “How Much Have Global Problems Cost the World? A Scorecard from 1900 to 2050.”