Były urzędnik byłego Departamentu Stanu mówi, że prawda i fałsz są równe.


Stephen M. Flatow 2021-11-17

David Makovsky
David Makovsky

Były wysoki urzędnik Departamentu Stanu twierdzi, że w odniesieniu do Izraela i Autonomii Palestyńskiej nie ma znaczenia „czyja narracja jest prawdziwa, a czyja błędna”.


Właśnie dlatego Departament Stanu zawsze się gubił w sprawie Izraela – ci ludzie nie potrafią odróżnić prawdy od fałszu. Właśnie dlatego większość amerykańskich Żydów nigdy nie ufała Departamentowi Stanu i nie zaufa.


David Makovsky, były doradca sekretarza stanu Johna Kerry'ego i prawa ręka ambasadora Martina Indyka, powiedział, że „nie ma prawdy ani fałszu” podczas niedawnego publicznego wystąpienia w synagodze w  Wirginii, gdzie przemawiał obok byłego przedstawiciela Autonomii Palestyńskiej, Ghaitha al-Omariego.


Jak donosił obecny na tym spotkaniu reporter ”Washington Jewish Week”, Makovsky „powiedział, że nie ma sensu ustalanie, czyja narracja jest słuszna, a czyja błędna. Zostawcie to historykom”.


Makovsky się myli. Nie możemy czekać pięć, dziesięć czy dwadzieścia lat na to, żeby przeczytać jakąś historyczną interpretację naszej epoki, z prostego powodu: od tego zależy, czy ludzie żyją, czy umierają właśnie teraz. Polityka, którą obecnie prowadzi Departament Stanu, może bezpośrednio zagrozić życiu obywateli Izraela.


Departament Stanu w przekonaniu, że nie ma prawdy ani fałszu – że Izrael i Autonomia Palestyńska mają równie ważne „narracje”, prowadzi „politykę bezstronności”, która w rzeczywistości przekłada się na politykę nacisków – na Izrael. Ponieważ urzędnicy Departamentu Stanu nie są w stanie uznać, że jedna strona ma zasadniczo rację, a druga zasadniczo się myli, prowadzą politykę stopniowego zmuszania Izraela do powrotu do granic dających przewężenie Izraela o szerokości czternastu kilometrów i do ustanowienia terrorystycznego państwa palestyńskiego na progu Izraela.


Departament Stanu nie postrzega AP jako zagrożenia dla Izraela. Nie wierzy, że AP naprawdę zamierza robić to, co mówi, kiedy mówi o „wyzwoleniu całej Palestyny”. Departament Stanu nie uważa, że czternastokilometrowe przewężenie kraju jest strategicznym zagrożeniem dla Izraela, ponieważ nie uznaje, że AP jest wrogo nastawiona do Izraela.


Autonomia Palestyńska bardzo otwarcie mówi o swoich planach w swojej „narracji”. Problem w tym, że urzędnicy Departamentu Stanu nie chcą w to uwierzyć, ponieważ nie pasuje to do ich harców dyplomatycznych.


Oficjalne gazety, programy telewizyjne i stacje radiowe AP przedstawiają jej narrację. Podobnie robią to  podręczniki w szkołach AP i kazania wygłaszane przez imamów opłacanych przez AP w meczetach. Ich przekaz jest prosty i jasny: Izrael jest zły, cała „Palestyna” należy do Arabów, Holokaust nigdy się nie wydarzył, a Arabowie, którzy mordują Żydów, to bohaterowie, którzy zasługują na nagrody finansowe.


Ghaith al-Omari, były urzędnik AP, który pojawił się u boku Makovsky'ego na tym spotkaniu, musiał cieszyć się, gdy usłyszał, jak były wysoki urzędnik Departamentu Stanu twierdzi, że nie ma sensu zastanawiać się, kto ma rację, a kto nie. Ta moralnie ślepa perspektywa doskonale służy dyktatorowi reżimu, który płaci terrorystom i promuje antysemityzm.


Nie przesadzam mówiąc, że Autonomia Palestyńska „promuje antysemityzm”. Nie należę do tych, którzy krzyczą „antysemityzm” na wszystkich, których nie lubią. Ale kiedy nazywam AP organizacją antysemicką, faktycznie zgadzam się z charakterystyką AP, dokonaną przez prominentne głosy na żydowskiej lewicy.


To ówczesny przewodniczący ruchu reformatorskiego, rabin Eric Yoffie,  przemawiając na konwencji z 2001 roku mówił o „wzroście antysemickich i neonazistowskich określeń w mediach palestyńskich”.


To przedstawiciel Peace Now powiedział, że przewodniczący AP Mahmoud Abbas wygłosił „podłe antysemickie oświadczenia” w swoim niesławnym przemówieniu z 30 kwietnia 2018 roku. To przedstawiciele J Street powiedzieli, że przemówienie Abbasa „przedstawiało absurdalne mity antysemickie”.


Tak zgadza się, „neonazista”, „podły antysemityzm”, „mity antysemickie”. Chciałbym usłyszeć, co były urzędnik AP al-Omari ma do powiedzenia na temat tego, jak Peace Now, J Street i ruch reformatorski scharakteryzowały reprezentowany przez niego reżim.


„Narracja” Izraela jest również prosta i bezpośrednia. Izrael nie jest „okupowaną Palestyną”, jest ojczyzną narodu żydowskiego od niepamiętnych czasów. Stworzenie Izraela było cudem, a nie „katastrofą” (lub „nakbą”, jak nazywają to Arabowie). Izrael to demokracja, a nie dyktatura. Izrael jest ofiarą, a nie agresorem.


Różnice między Izraelem a kierownictwem palestyńskich Arabów nie mogą być bardziej oczywiste – przynajmniej dla tych, którzy nie mają moralnych klapek na oczach.


Podejście „obie strony mają jednakowo ważne narracje” jest moralną obrzydliwością. „Narracje” Izraela i Autonomii Palestyńskiej nie są równoważne, tak jak narracje ISIS, Al-Kaidy i Talibów nie są moralnie równoważne z narracją Ameryki. Ameryka i Izrael są po stronie dobra. ISIS, Autonomia Palestyńska i im podobni to źli ludzie. Nie potrzebujemy przyszłych historyków, żeby nam to wyjaśnili.


Ex-State Dept official says right and wrong are equal

Israel National News, 9 listopada 2021

Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski



Stephen Flatow


Amerykański prawnik, który zainicjował szereg procesów przeciwko Islamskiej Republice Iranu w związku ze sponsorowaniem terroryzmu przez to państwo. Jego córka zginęła w zamachu terrorystycznym w 1995 roku. Wielokrotnie pomagał rządowi USA zidentyfikować organizacje, które pośredniczyły w nielegalnym przekazywaniu pieniędzy do Iranu.