To jest plemienny konflikt


Vic Rosenthal 2021-10-30

Starcie policji z izraelskimi Arabami podczas zamieszek w Lod, w maju 2021. <span>(Yossi Aloni/Flash90)</span>
Starcie policji z izraelskimi Arabami podczas zamieszek w Lod, w maju 2021. (Yossi Aloni/Flash90)

Ludzie zawsze łączyli się w rodziny, rozszerzone rodziny i plemiona. W końcu, są naczelnymi, a wiele innych naczelnych działa podobnie. Czasami plemiona ścierają się o terytorium. Walczą o żyzną ziemię lub obfite w zwierzynę tereny. Jeśli w pobliżu są jakieś inne plemiona, każda ze stron może szukać sojuszników, by pomogli im wygrać. Tak zachowują się ludzie. My uważamy, że dzisiaj jesteśmy inni. Nie jesteśmy.  


Zazwyczaj jedno plemię jest agresorem, a drugie ofiarą. Celem agresora jest zabranie  tego, co ma ofiara: własności i ziemi, a czasami wzięcie na niewolników użytecznych członków plemienia-ofiary. Pewne plemiona odnosiły wielkie sukcesy w seryjnych agresjach, nawet budując imperia, kiedy zdobywały coraz więcej ziemi, stosując techniki agresji ulepszane z każdym podbojem. Na myśl przychodzi arabski podbój z VII wieku i mongolski z XIII wieku.

 

Czasami agresor zwycięża, a czasami potencjalna ofiara pokonuje agresora a nawet niszczy go. Czasami są powtarzające się przez długi czas konflikty bez wyraźnego zwycięzcy.  


Kiedy jedno plemię osiąga rozstrzygające zwycięstwo, drugie plemię zazwyczaj znika. Są zabici, zniewoleni, wygnani, kobiety zgwałcone i ich materiał genetyczny rozpływa się. Kultura agresora staje się dominującą kulturą na podbitych obszarach. Ich język i ich religia zastępują język i religię plemienia, które przegrało.


W nowoczesnych czasach plemiona zlały się w narody. Czasami – dziś już raczej rzadko – naród składa się głównie z jednego plemienia lub grupy ściśle spokrewnionych plemion. Takim narodem jest Japonia. Inne narody są zdominowane przez jedno plemię, ale mają znaczne mniejszości narodowe, jak Chiny lub Rosja. Zazwyczaj bardziej stabilnymi narodami są te, które są homogeniczne, lub te, w których dominujące plemię sprawuje silną kontrolę, co częściowo wyjaśnia, dlaczego Chiny i Rosja zachowują się czasami w sposób uważany za ciemiężący wobec mniejszości.


Przykładem tego, co może zdarzyć się, kiedy w kraju są duże mniejszości narodowe, jest Liban. Liban był eksperymentem nowoczesnej polityki, gdzie zbudowano polityczne struktury, by zrównoważyć siłę wielu chrześcijańskich, muzułmańskich i druzyjskich frakcji (tj., plemion). Dołożono wielkich starań, by żadne plemię nie było dominujące. Co, jak się okazało, jest właśnie formułą na niestabilność – a to wykorzystały siły zewnętrzne, takie jak OWP, Syria i Iran. Dzisiaj ten naród został zredukowany do poziomu upadłego państwa trzeciego świata, bez funkcjonującej waluty, bez działającej gospodarki, często bez elektryczności. Co gorsza, zrobiono z niego jedną wielką, zdalnie kierowaną wyrzutnię rakiet dla Iranu i będzie musiał przyjąć jeszcze więcej ciosów, jeśli (a raczej kiedy) wybuchnie wojna między Izraelem a Iranem.  


Muzułmańskie mniejszości w nie-muzułmańskich państwach są szczególnie destabilizujące. Jest tak, ponieważ islamska ideologia zawiera wiele koncepcji, które prowadzą do konfliktów między muzułmańskimi i niemuzułmańskimi sąsiadami. Islamska doktryna utrzymuje, że kobiety i nie-muzułmanie mają mniej praw niż muzułmańscy mężczyźni, co tworzy tarcia we współczesnej, liberalnej kulturze. Wierzą też, że dla muzułmanina życie pod nieislamską władzą jest nie do przyjęcia, czego wynikiem jest nieprzestrzeganie prawa i buntowniczość. Widzimy te zjawiska w dzisiejszej Europie. 


Izrael jest w szczególnie trudnej sytuacji, z niezmiernie dużą narodową mniejszością muzułmańskich Arabów (około jednego na każdych pięciu izraelskich obywateli). W dodatku do czynnika religijnego mają oni poczucie pretensji i narrację wywłaszczenia i utraty honoru. To jest przepis na kłopoty i istotnie, kilka razy wybuchały otwarte rewolty; zwłaszcza w dwóch intifadach i w “zamieszkach” (antyżydowskich pogromach) w miastach z mieszaną żydowską i arabską populacją w maju tego roku podczas niedawnej wojny z Hamasem w Gazie.  


Ostatnio arabska alienacja przyjęła postać pogardy dla prawa obowiązującego w państwie, z przestępczością szalejącą na arabskich terenach – i rozszerzającą się poza nie. Szczególnie ostre prawa Izraela regulujące posiadanie broni palnej są powszechnie lekceważone i Arabowie zdobywają broń skradzioną armii, szmuglowaną przez granicę z Libanem lub też produkowaną samodzielnie. Część tej nielegalnej broni znajduje także drogę do rąk terrorystów.


Izraelczycy niepokoją się. Nawet pomijając konflikt z Arabami z Judei, Samarii i Gazy, (którzy przez ostatnich kilka pokoleń byli kształceni przez swoich wyjątkowo złych przywódców do wściekłej nienawiści do Żydów), co można zrobić, by zachować państwo żydowskie z coraz bardziej niespokojną mniejszością muzułmańskich Arabów?


W 2006 roku grupa arabskich intelektualistów, obywateli państwa Izrael, powiedziała nam, co myśli, w dokumencie zatytułowanym , Wizja przyszłości palestyńskich Arabów w Izraelu.” Autorzy byli pracownikami uniwersyteckimi, politykami i działaczami społecznymi, ludźmi z intelektualnej elity arabsko-izraelskiego społeczeństwa, wybrani do reprezentowania „różnych politycznych przekonań i szkół myśli”. To był poważny projekt, sponsorowany przez szefów Lokalnych Rad Arabskich w Izraelu. Końcowy produkt przedstawiał ich wspólną, uzgodnioną opinię.

 

Dokument zatwierdza narrację o Izraelu jako europejskim, kolonialnym projekcie “judaizacji” kraju i “zniszczenia palestyńskiej historii”. Utrzymuje, że Izrael jest “etnokracją”, a nie demokracją. Autorzy żądają, by państwo “uznało swoją odpowiedzialność za palestyńską Nakbę” z 1948 roku i uznało swoich arabskich obywateli za „rdzenną mniejszość narodową” oraz istotną część większego „palestyńskiego narodu”. Żądają, by państwo Izrael przedefiniowało się z państwa żydowskiego w państwo dwunarodowe z równymi politycznymi reprezentacjami Żydów i Arabów, włącznie z przyznaniem Arabom prawa weta w polityce państwa. Żądają “sprawiedliwości naprawczej … w celu wynagrodzenia szkód wyrządzonych palestyńskim Arabom z powodu polityki etnicznego faworyzowania Żydów”. I naturalnie wezwali do “zagwarantowania praw palestyńskich Arabów w sprawach rozstrzygniętych w przeszłości, takich jak żyjący w innych krajach [Palestyńczycy] i ich prawo powrotu”.


Nawet znaczna część izraelskiej lewicy była zaszokowana. Takie dwunarodowe państwo wkrótce doprowadziłoby do tego, że Liban wyglądałby przy nim jak sukces. Mimo języka praw człowieka, którym pisany jest cały dokument, przedstawia on żądanie, by Żydzi anulowali wynik wojny o niepodległość z 1948 roku i poddali się temu, co szybko stałoby się arabską dominacją. A to z kolei skończyłoby się morderstwami, niewolnictwem, wygnaniami i gwałtami oraz ostatecznym końcem narodu żydowskiego na Bliskim Wschodzie, a może i na świecie.  


Stanowiskiem centrowego syjonizmu jest to, że można przekonać Arabów materialnymi zachętami, przez umożliwienie im posiadania “dobrych rzeczy w życiu”, takich jak dobre samochody i szybki Internet”. Już mają przecież najwyższy standard życia ze wszystkich arabskich populacji na Bliskim Wschodzie. Pod pewnymi względami żyją lepiej niż wielu Żydów w Izraelu (porównaj duże rezydencje w arabskich miastach z małymi mieszkaniami Żydów). Są jednak pewne rzeczy, których nie jesteśmy gotowi im dać: ziemia – chcą ją całą – i ich honor, który, jak wierzą, zabraliśmy im w Nakbie. Ich honor wymaga, byśmy stali się podporządkowani tym, których była posłanka do Knesetu, Haneen Zouabi, nazywa “właścicielami ojczyzny”, palestyńskim Arabom. Niestety, to są rzeczy, których naprawdę chcą, a nie samochodów i Internetu.

 

Nie ma tu kompromisu, tak samo jak nie ma wzajemnie akceptowalnego “rozwiązania w postaci dwóch państw” dla Arabów w Judei i Samarii, ani żadnej perspektywy pokoju z Hamasem. To jest walka miedzy dwoma plemionami. I choć jesteśmy większością w naszym państwie, nasze plemię jest maleńką mniejszością w regionie i na świecie, jest to więc także walka o nasze dalsze istnienie.


Liberalne społeczeństwa nie są dobre w tego rodzaju walce. Chcemy kompromisu i znalezienia rozwiązania, w którym wygrywają obie strony. Tutaj nie ma niczego takiego. Jedna strona musi wygrać, a druga przegrać. A jeśli my przegramy, znikniemy; lepiej więc byśmy wygrywali kolejne ataki agresora.


It’s a Tribal Conflict

21 października 2021

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 



Vic Rosenthal

Urodzony w Stanach Zjednoczonych, studiował informatykę i filozofię na  University of Pittsburgh. Zajmował się rozwijaniem programów komputerowych. Mieszka obecnie w Izraelu. Publikuje w izraelskiej prasie. Jego artykuły często zamieszcza Elder of Ziyon.