Facebook – przestój i panika


Liat Collins 2021-10-09

Przed logo Facebooka, WhatsApp, Instagramu i  Messengera widać przerwane kable ethernetu na ilustracyjnym zdjęciu zrobionym w tym tygodniu(photo credit: DADO RUVIC/REUTERS) 

Przed logo Facebooka, WhatsApp, Instagramu i  Messengera widać przerwane kable ethernetu na ilustracyjnym zdjęciu zrobionym w tym tygodniu

(photo credit: DADO RUVIC/REUTERS)

 



Podobnie jak miliardy ludzi na całym świecie, wzięłam w tym tygodniu krótką, niezaplanowaną przerwę od Facebooka. Lub, mówiąc ściślej, Facebook wziął sześciogodzinną przerwę od nas.

 

W poniedziałek lub wtorek (zależnie od twojej strefy czasu) całe imperium Facebooka w przedziwny sposób stanęło: żadnego Facebooka, WhatsApp, Instagramu ani Messengera. Firma obwiniała potem “błędną zmianę konfiguracji”. To nie brzmi pocieszająco. Big Tech jest właścicielem – i handluje – olbrzymią ilością osobistych danych. Niepokoi myśl, że ktoś mógł niedbale przerwać nasze wirtualne życie. Właściwie, wszystko o mediach społecznościowych wydaje się coraz bardziej niepokojące.


Przerwa w działaniu Facebooku pojawiła się w tym samym tygodniu, w którym była pracownica tego molocha, Frances Haugen, wysunęła oskarżenia, że firma świadomie ignorowała znaki ostrzegawcze, że polaryzuje społeczeństwo i powoduje inne społeczne bolączki, stawiając zysk przed pozytywnymi wartościami społecznymi.  

 

Nic z tego nie powinno być szokujące. Ostatnią rzeczą, na jaką Facebook zasługuje w tym tygodniu, jest powszechny emotikon z łapką w górę.  


Informacja o błędzie pojawia się, kiedy próbujesz otworzyć Facebook.com, kiedy ta megafirma pada wraz ze swoimi filiami, Whatsapp i Instagram, 4 października 2021 (credit: MARC ISRAEL SELLEM/THE JERUSALEM POST)
Informacja o błędzie pojawia się, kiedy próbujesz otworzyć Facebook.com, kiedy ta megafirma pada wraz ze swoimi filiami, Whatsapp i Instagram, 4 października 2021 (credit: MARC ISRAEL SELLEM/THE JERUSALEM POST)

Kiedy system padł, zachowałam się tak samo jak większość moich przyjaciół – rzeczywistych i wirtualnych przyjaciół. Najpierw kilkakrotnie sprawdziłam telefon i WiFi, zanim pomyślałam, by zobaczyć co mówi Google. Potem wysłałam esemesy do tych, którzy, moim zdaniem, powinni dowiedzieć się o sytuacji zanim zorientują się, że nie mogą kontaktować się w normalny sposób i wpadną w panikę.   

 

Trochę przypominało to paskudne uczucie, kiedy zapominam telefonu w domu i natychmiast chcę zadzwonić do wszystkich z mojej listy kontaktowej, żeby ich zawiadomić. To jest irracjonalne; ale też irracjonalna jest nasza zależność od telefonów komórkowych i systemów przesyłania komunikatów – do tego stopnia, że nie pamiętamy numerów telefonów naszych najbliższych, które kiedyś znaliśmy na pamięć.

 

Kiedy kontakt wreszcie powrócił, cieszyłam się memami i komentarzami, które szybko pojawiły się. Twitter, Telegram i TikTok przeżywały bonanzę kreatywności, kiedy platformy Facebooka nie działały. Komik Allen Strickland Williams (@TotallyAllen), na przykład, tweetował: “Raczej Social Notwork”, nawiązując do filmu The Social Network o Marku Zuckerbergu i powstaniu Facebooka. 

 

Postanowiłam obejrzeć inny film na Netflix: The Social Dilemma. Ten fabularyzowany film dokumentalny ujawnia najciemniejsze tajemnice mediów społecznościowych w bardziej przykuwający uwagę sposób niż świadectwo Haugen: jak potrafią one manipulować polityczną myślą i zachęcać użytkowników do pozostania online znacznie dłużej niż ludzie zamierzali i jak potrafią zniszczyć poczucie własnej wartości, czasami z tragicznymi konsekwencjami, szczególnie dla nastolatków. Fakt, że wszyscy chcemy być lubiani, pociąga za sobą koszty dla użytkowników, a równocześnie jest lukratywne dla firm Big Tech.

 

Przerwa w działaniu Facebooka dostarczyła mnóstwo czasu na rozważanie konsekwencji skoncentrowania tak wielkiej władzy w rękach tak niewielu. Dla mnie Messenger jest głównie sposobem kontaktowania się z rodziną rozrzuconą na trzech kontynentach, podczas gdy WhatsApp jest, między innymi, narzędziem pracy. 

 

Otrzeźwia przypomnienie sobie, że kiedy służyłam w armii, w domu nie mieliśmy nawet telefonu stacjonarnego, podczas gdy obecnie IDF polega w dużej mierze na WhatsApp. Być może przyszła pora, by armia skierowała swoje znaczące zdolności intelektualne na stworzenie niezależnego, bezpieczniejszego systemu łączności między dowódcami i żołnierzami.   

 

Załamanie się Facebooka było wystarczająco złe. Co stałoby się, gdyby padł Google, zabierając nasze książki telefoniczne, zdjęcia i hasła? I kto monitoruje wielkie imperium Google? Kto kontroluje YouTube? To nie jest przyjemny obraz. 

 

Jedno jest pewne: użytkownicy nie są klientami, są produktami. Nie ma czegoś takiego jak TMI (too much information – zbyt dużo informacji), kiedy chodzi o algorytmy, na których polegają media społecznościowe.  

Dlatego pozornie niewinne quizy, które wyglądają na zabawę, mają bardziej złowieszczy cel: “Nazwij twój zespół rockowy twoim ulubionym kolorem i napisz co ostatnio zjadłeś” – teraz możesz dostawać reklamy ubrań w danym kolorze i właśnie zdradziłaś inne dane o swoim guście i preferencjach stylu życia. Jesteśmy śledzeni i dobrowolnie zostawiamy ślady, które prowadzą prosto do nas.

 

A co z takimi pytaniami: “Co znalazłby włamywacz w twoim domu na szczycie lodówki?” Żaden włamywacz, który włamałby się do mojego domu i był w drodze do lodówki, nie dałby sobie rady z moim psem. Proszę bardzo – teraz cyberprzestrzeń i media społecznościowe mogą przesyłać mi większą liczbę reklam związanych z psami. Mój Facebook już jest zalany łzawymi wideo o ratowaniu zwierząt.  

 

A jest jeszcze złośliwa metoda oszustwa: “phishing” – próby odkrycia hasła i pytania o chronioną tożsamość: twój pierwszy samochód, pierwsze wakacje za granicą, nauczyciel z pierwszej klasy itd. Nawiasem mówiąc, quizy dotyczące zdjęć portretowych mogą ujawnić wiele biometrycznych danych o twoich rysach twarzy. Ty możesz nie wiedzieć, co zrobić z takimi danymi, ale ktoś wie.  

 

Brak prywatności nie jest tajemnicą. Wszystko, co mówisz, lub czym dzielisz się, jest w sieci. Tak jednak, jak nie chcesz, by złodziej buszował ci w kuchni, włamanie się do twoich danych zostawia ofiary z poczuciem pogwałcenia prywatności.  

 

Wielu przypomina o Wielkim Bracie George’a Orwella w kontekście smartfonów i mediów społecznościowych (chociaż dla młodszych pokoleń to podglądanie kojarzy się bardziej z telewizją Reality – inny społeczny problem – niż z dyktaturą).

 

Problem z Facebookiem przypomniał mi prorocze opowiadanie E.M. Forstera, The Machine Stops. Ta dystopijna powieść, opublikowana po raz pierwszy w 1909 roku, opowiada o ludziach, którzy stworzyli religię opartą na wszechmocnej, globalnej Machinie. Kiedy Aparat Naprawczy, odpowiedzialny za utrzymywanie działania Machiny, psuje się, efektem jest załamanie się podtrzymującego życie systemu świata, jaki znają.

 

Opowiadanie Forstera wskazuje na apokaliptyczne rezultaty pokładania wiary wyłącznie w technologii. Polecam, byście znaleźli czas na przeczytanie tej powieści: wiesz, że masz czas, jeśli potrafisz oderwać się na kilka godzin od platform mediów społecznościowych.

 

Firmy Big Tech rzucają olbrzymi cień na nasze życie. Mają niesłychaną władzę, która może być używana na pożytek lub na szkodę. Z jednej strony, pomagają nam w utrzymywaniu kontaktów z przyjaciółmi, rodziną i byłymi kolegami z klasy na całym globie. A kiedy system załamał się w tym tygodniu, jednym z poważnych problemów dla mnie było to, że nie mogłam sprawdzać stron zaginionych zwierząt domowych, które odwiedzam na Facebooku, czasami z sukcesem w niesieniu pomocy przywrócenia zaginionych psów, kotów i ptaków ich właścicielom. (To jest drugi powód kierowanych do mnie anonsów wideo.)

 

Z drugiej strony, firmy Big Tech używają algorytmów i sztucznej inteligencji do wpływania na sposób, w jaki miliardy ludzi otrzymują i postrzegają informację i wiadomości, i nie jest jasne kto sprawdza sprawdzaczy faktów. 

 

W 2019 roku, po silnych naciskach, Facebook i Twitter próbowały zabrać się za konta fake newsów, między innymi, żądając większej przejrzystości, co utrudniło tworzenie nowych stron lub kupowanie politycznych reklam bez informacji, kto je finansuje. Kiedy jednak główne platformy społecznościowe po prostu wymazały w styczniu konto byłego prezydenta, Donalda Trumpa, powinno to było wywołać alarm, niezależnie od tego, w jakiej „jaskini ech” głównie przebywasz. W końcu, kto ma ostateczne słowo w ustalaniu, co jest prawdziwe lub fałszywe, akceptowalne lub nie?  

 

Fake news i kłamstwa w mediach społecznościowych dodają obciążeń w epoce politycznej niestabilności w połączeniu z wpływem pandemii koronawirusa. Nie trzeba jednak mieć wewnętrznych informacji, jak pani Haugen, by zrozumieć, że są one dobre dla biznesu na platformach mediów społecznościowych. Im bardziej szalona sprawa, tym więcej wokół niej klikania i szumu i tym większe potencjalne zyski z reklam na tej stronie.

 

Jako ortodoksyjna Żydówka w każdy szabat mam 25-godzinną przerwę od wiadomości, mediów społecznościowych, telefonu, telewizji i radio. Radość rozkosznej ignorancji i realnego czasu z realnymi przyjaciółmi, rodziną i społecznością przeważają czynnik FOMO. FOMO - fear of missing out – strach, że coś mnie ominęło, jest kolejną bolączką powiększoną przez media społecznościowe.

 

Facebookowi przepalił się bezpiecznik i zostaliśmy pozostawieni samym sobie. Ta przerwa w dostawach powinna dać nam przerwę na myślenie.  

 

Facebook outage and outrage

Jerusalem Post, 7 października 2021

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Liat Collins

Urodzona w Wielkiej Brytanii, osiadła w Izraelu w 1979 roku i hebrajskiego uczyła się już w mundurze IDF, studiowała sinologię i stosunki międzynarodowe. Pracuje w redakcji “Jerusalem Post” od 1988 roku. Obecnie kieruje The International Jerusalem Post.