Dlaczego Irakijczycy nienawidzą Palestyny
Kiedy Saddam Husajn rozkazał swojej armii najechanie na Kuwejt w 1990 roku, palestyński przywódca, Jaser Arafat, stał obok irackiego tyrana, kiedy obaj panowie przyjmowali paradę armii, która właśnie zrujnowała bratni kraj arabski. Im bardziej Saddam był izolowany z powodu inwazji na Kuwejt, tym bardziej skłaniał się ku “sprawie palestyńskiej” i Arafatowi, który sam był w owym czasie zmarginalizowany, żyjąc na wygnaniu w Tunezji, ale cieszył się miłością bogatego w ropę naftową Iraku.
Do 1990 roku Saddam sponsorował rywali Arafata, włącznie z najbardziej osławionymi, globalnymi terrorystami, takimi jak Abu-Nidal, który rozkazał zamordowanie ambasadora Izraela w Londynie, co wywołało wojnę libańską 1982 roku. Innym palestyńskim terrorystą, którego gościł Saddam, był Abul-Abbas, a jego roszczenia do sławy obejmowały zwerbowanie Samira Kuntara, mordercę rodziny w północnym Izraelu, który został skazany na dożywocie i był w izraelskim więzieniu do momentu uwolnienia go w wymianie więźniów z Hezbollahem, co poprzedziło wojnę libańską 2006 roku. Ale w 1990 roku Saddam nie szukał najemników, a tylko legitymacji, tę zaś znalazł u Arafata.
Kiedy Ameryka rozpoczęła Operację Pustynna Burza, którą wyrzucili żołnierzy Saddama z Kuwejtu, iracki dyktator liczył, że może zmobilizować Arabów, by stanęli za nim, przez wystrzelenie 39 pocisków Skud na Izrael. Wystrzelił też dziesięć na Arabię Saudyjską. Arabowie – włącznie z radykałami, jak Assad z Syrii i Kadafi z Libii – nie stanęli po stronie Saddama. Tylko Palestyńczycy wyszli tłumnie na ulice i wiwatowali na cześć Saddama, krzycząc “O, Saddamie, nasza miłości, uderz w Tel Awiw” (co rymuje się po arabsku).
Romans Saddama z Palestyńczykami trwał przez całe lata 1990., ale niezadowolony z zawarcia pokoju przez Arafata z Izraelem Saddam zaczął sponsorować Hamas, którego kampania zamachów samobójczych w latach 1990 nie dopuściła do pokoju i w rezultacie dała drugą intifadę w 2000 roku. Każdej rodzinie palestyńskiego “męczennika” Saddam ofiarował pięć tysięcy euro.
Po inwazji na Kuwejt w 1990 roku ONZ narzuciła na Irak embargo, co opróżniło skarbiec Saddama. Saddam nadal płacił olbrzymie sumy Palestyńczykom, podczas gdy Irakijczycy cierpieli głód. W Iraku Palestyńczycy i ich rodziny byli ulubionymi najemnikami wywiadu i cieszyli się szczodrością Saddama, podczas gdy Irakijczycy żyli w biedzie.
Kiedy Ameryka obaliła Saddama, Irakijczycy przewracali pomniki Saddama i wygnali Palestyńczyków. Ogólna nienawiść Irakijczyków wobec Palestyny, szczególnie wśród szyitów, którzy uważają Palestynę za sunnicką sprawę, pozostaje silna także dziś. Kiedy iracki premier Nouri al-Maliki wygłosił przemówienie przed wspólną sesją Kongresu w 2006 roku, podczas wojny Izraela z Hezbollahem, stanął po stronie Hezbollahu, co wywołało oburzenie na różnych forach. Kiedy Maliki próbował oferować pieniądze Gazańczykom, iraccy komentatorzy zaatakowali go z wściekłością. Dla większości Irakijczyków Palestyna znaczyła Saddam, a Saddam znaczył diabeł.
Kiedy Irakijczycy myślą o islamie, myślą o swojej stolicy, Bagdadzie, Perle kalifatu Abbasydów, który był szczytem muzułmańskiej cywilizacji, kiedy muzułmanie przewodzili światu w wiedzy, nauce, literaturze i ekonomii. Kiedy Irakijczycy myślą o islamie lub arabizmie, rzadko myślą o Jerozolimie, a więc Palestyna właściwie nic nie znaczy dla ich muzułmańskiej lub arabskiej tożsamości.
Bagdad, jako stolica arabizmu i islamu, jest tym właśnie, czego władcy Iranu nienawidzą. Bagdad Abbasydów reprezentował koniec ostatniego perskiego imperium Sassanidów. Tak więc Jerozolima jest czymś, co Irańczycy chcą wykorzystywać, ale co znaczy niewiele dla Irakijczyków.
Przez używanie strategii marchewki i kija wobec Irakijczyków – nagradzania ludzi lojalnych gotówką i stanowiskami państwowymi, ale zabijania przeciwników – Iran powoli zdobywał panowanie nad Irakiem. A w miarę jak to robił, plakaty “Wyzwolić Jerozolimę” zaczęły być widoczne w całym Iraku.
Irakijczycy jednak, włącznie z najbardziej żarliwymi zwolennikami Iranu, takimi jak Kais Al-Chazaali, nie potrafili sformułować przekonujących argumentów przeciwko pokojowi Iraku z Izraelem. Chazaali powiedział kiedyś, że pokój z Izraelem pozwoli syjonistom na wprowadzenie homoseksualizmu do Iraku.
W piątek 300 Irakijczyków – sunnitów i szyitów – zgromadziło się na konferencji w kurdyjskim mieście Ebril na północy. Wezwali do pokoju z Izraelem. Następnego dnia rozpętało się piekło, kiedy irańskie milicje zaczęły grozić przemocą tym, którzy brali udział w konferencji, zmuszając ich do wycofania się z ich wypowiedzi na rzecz pokoju.
Ameryka straciła cztery tysiące ludzi i wydała setki miliardów dolarów, by pozwolić demokracji na zastąpienie tyranii w Iraku. Niestety, Saddam odszedł, ale tyrania pozostała.
Podczas gdy iracki rząd powinien był twierdzić, że każdy Irakijczyk ma wolność wyrażania swojej opinii, także kiedy ta opinia nie zgadza się z oficjalną polityką nie podpisywania pokoju z Izraelem, zamiast tego rząd ściga tych, którzy uczestniczyli w konferencji i zapowiada, że ich uwięzi, ale nie mówi o żadnym złamaniu prawa irackiego (bo nie było żadnego).
Jest smutne, że po całej wojnie o wolność rządzący w Iraku nadal nie potrafią pojąć znaczenia wolności słowa, nie mówiąc już o jej ochronie. Jest to szczególnie smutne, bowiem każdy, kto zna Irak i Irakijczyków, wie, że nic ich nie obchodzą Palestyna i Palestyńczycy, ale są zmuszani do głoszenia nienawiści wobec państwa żydowskiego pod groźbą przemocy ze strony irańskiego reżimu i jego irackich sojuszników.
Ameryka powinna domagać się od irackiego rządu, by wycofał oskarżenia i chronił podobne konferencje pokojowe, jeśli nie dla samego pokoju, to dla zapewnienia, że wolność słowa pozostaje święta.
House of Wisdom, 27 września 2021
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Hussain Abdul-Hussain
Iracko-libański dziennikarz mieszkający w Waszyngtonie. Pracuje jako analityk w instytucie Fundacji Defence of Democrecies. Wcześniej pracował w utworzonej przez amerykański Kongres Arabic TV, przed tym był reporterem w wychodzącej w Bejrucie The Daily Star. Jest absolwentem Amerykańskiego Uniwersytetu w Bejrucie, gdzie studiował historię Bliskiego Wschodu.