Czy Zachód może być uczciwy w sprawie islamistycznego zagrożenia?


Jonathan s. Tobin 2021-08-23

Wojownicy talibów w prezydenckim pałacu w Kabulu. Zrzut z ekranu
Wojownicy talibów w prezydenckim pałacu w Kabulu. Zrzut z ekranu

Przez 20 lat Amerykanie nie potrafili właściwie przeciwstawić się radykalnemu islamowi jako ideologii i wierze. Upadek Afganistanu jest przypomnieniem, że obrona liberalnych wartości wymaga mówienia prawdy.

 

Zaledwie dwa miesiące temu ambasada USA w Kabulu w Afganistanie przechwalała się na  Twitterze wywieszeniem flagi dumy gejów, by okazać poparcie dla „praw obywatelskich mniejszości, włącznie z osobami LGBT” i dodała hasztagi #Pride 2021 i #PrideMonth. Niektórzy szydzili z tego pustego gestu, który powtórzono w ambasadach i konsulatach USA na całym świecie, inni niepokoili się, że wywieszanie takich flag może sprowadzić niebezpieczeństwo na Afgańczyków, którzy pracowali w ambasadach lub w innych instytucjach, gdzie w podobny sposób propagowano tolerancję.   


Przez 20 lat Amerykanie gratulowali sobie uratowania afgańskich kobiet przed maltretowaniem i dosłownym niewolnictwem z rąk byłych władców – talibów – i za promowanie tego rodzaju liberalnych wartości, jakie symbolizuje flaga dumy gejów w kraju, gdzie poparcie dla praw kobiet jest marginalne, a poparcie dla społeczności LBGT w ogóle nie istnieje. Teraz jednak, kiedy talibowie ośmieleni przez odwrót Ameryki i nieodpowiedzialne porzucenie naszych sojuszników, przejęli całkowite panowanie nad krajem, spór o flagi wydaje się tak odległy, że mógł zdarzyć się w innym stuleciu.


W chaotycznym, rozwlekłym przemówieniu, w którym prezydent twierdził, że przyjmuje odpowiedzialność za fiasko, w rzeczywistości zrzucił winę na każdego wyobrażalnego aktora tego dramatu poza sobą i swoją administracją. Biden powiedział ponadto, że Stany Zjednoczone będą nadal “popierać” afgański naród i bronić praw człowieka i kobiet w Afganistanie. Ten rodzaj pustej retoryki jest bardziej obrazą dla ludzi, których pozostawił, włącznie z dziesiątkami tysięcy tych, którzy współpracowali ze Stanami Zjednoczonymi i sojusznikami z NATO, niż czymkolwiek innym. Ameryka nie jest dłużej w stanie zrobić niczego, by im pomóc.


Być może sojuszniczy wysiłek powstrzymania ponownego pojawienia się talibów od początku był skazany na niepowodzenie i jest jasne, że większość Amerykanów jest zmęczona tym wysiłkiem, mimo że koszt dalszego zaangażowania w Afganistanie był stosunkowo niski w porównaniu do innych konfliktów, w które zaangażowane są Stany Zjednoczone. I, jak pisałem wcześniej, jest dość winy za amerykańską porażkę w Afganistanie, by obarczyć nią cztery administracje z obu partii. Kiedy Afganistan stacza się z ponownie w Średniowiecze, warto zbadać nie tylko strategiczne błędy i złe przywództwo, które doprowadziło do tego rezultatu, ale fundamentalnie niepoważne podejście Zachodu do trwającego konfliktu z kompletem wrogów, których cele nie tyle są zakorzenione w ekonomii lub narodowej rywalizacji, ile w religii.


Talibowie i ich duchowi sprzymierzeńcy w innych miejscach, tacy jak Bractwo Muzułmańskie, Hamas, Hezbollah, Islamski Dżihad, ISIS i Al-Kaida – nie wspominając o państwach takich jak Iran – stanowią realne zagrożenie dla liberalnego podejścia do życia w XXI wieku. Nie powinno więc być za dużym wymaganiem, by nasz rząd i ci, których zadaniem jest informowanie i edukowanie Amerykanów o tych sprawach, uczciwie przedstawiali fakt, że wszyscy ci wrogowie w taki lub inny sposób prowadzą religijną wojnę z Zachodem i wszystkim, co Zachód reprezentuje.


A biorąc pod uwagę, że te siły prowadzą także wojnę z prawami kobiet i gejów – prawami, których demokracje przysięgły strzec w kraju i zachęcać do nich za granicą – można sądzić, że uczciwość w uznaniu islamizmu za nie do pogodzenia z nowoczesnością i równością także jest konieczna.


Niemniej, niemal od momentu, kiedy samoloty, za których sterami siedzieli muzułmańscy terroryści uderzyły niemal 20 lat temu w World Trade Center, przywódcy USA nie chcieli przyznać tych faktów.


Przyczyna tego jest oczywista. Nie leży w interesie Stanów Zjednoczonych prowadzenie wojny religijnej przeciwko wszystkim muzułmanom, populacji liczącej blisko dwa miliardy. I, oczywiście, nie wszyscy muzułmanie, włącznie z tymi, którzy żyją na Zachodzie, popierają islamistów. Ameryka chciała stworzyć sojusz umiarkowanych muzułmanów i zachodnich sojuszników, by zmiażdżyć fundamentalistów, którzy stanowią zagrożenie dla wszystkich.


Pragnienie uniknięcia tego, co niektórzy nazywają “zderzeniem cywilizacji”, było zrozumiałe. Było jednak niemal natychmiast oczywiste we wczesnych dniach tego, co administracja Busha niezręcznie nazwała “wojną z terrorem”, że sensowna obawa przed pogorszeniem już szeroko zakrojonej walki rodziła tendencję do zaciemniania rzeczywistej przyczyny konfliktu.  


Chociaż pozostaje artykułem wiary bez końca powtarzanym w mediach głównego nurtu, że ataki 9/11 doprowadziły do antymuzułmańskiego odwetu, faktem jest, że jest to mit. Nic nie dostarczyło lepszego dowodu, że Amerykanie nie mają uprzedzeń wobec muzułmanów niż fakt, że nie było fali przemocy lub przestępstw nienawiści wobec amerykańskich muzułmanów. Przez ostatnie dwadzieścia lat, jak konsekwentnie pokazują statystyki przestępstw nienawiści prowadzone przez FBI, ataki na muzułmanów pozostają rzadkością i są zaledwie ułamkiem liczby antysemickich incydentów zanotowanych w tym samym czasie. Przestępstwa nienawiści wobec Żydów nadal są najczęstszą postacią religijnych uprzedzeń i rosły w ostatnich latach.

 

Mimo tego faktu od 2001 roku Amerykanie są zaabsorbowani ideą, że islamofobia jest naszym największym zmartwieniem w kwestii konfliktów na Bliskim Wschodzie. Choć jednak każdy wypadek uprzedzeń wobec muzułmanów jest godny potępienia, stworzyło to mentalność, która prowadzi to tego, że każdy, kto mówi prawdę o radykalnym islamie i ci, którzy na to pozwalają, są nazywani islamofobami. W jednym z najgorszych takich wypadków Anti-Defamation League – organizacja, której zadaniem jest obrona Żydów przed antysemityzmem – faktycznie sprzeciwiała się nominacji sekretarza stanu, Mike’a Pompeo na to stanowisko. Twierdzili, że jest on islamofobem, ponieważ wezwał amerykańskich muzułmanów do potępienia aktów terroru dokonywanych przez islamistów. Grupy takie jak Southern Poverty Law Center także regularnie oczerniają tych, którzy mówią uczciwie o zagrożeniu islamistycznym, określając ich jako bigotów.

 

Lewica jest zajęta krytykowaniem amerykańskich konserwatystów, z którymi nie zgadzają się w wielu sprawach polityki wewnętrznej i których fałszywie oskarżają o prowadzenie “wojny z kobietami”. Niemniej, liberalne grupy są dziwnie mało entuzjastyczne wobec potępiania tych, którzy prowadzą rzeczywistą wojnę z kobietami, takimi jak rząd Iranu i inni islamiści.  


Tak samo jak ci, którzy potępiają terroryzm, ale wydają się wykluczać z tego potępienia palestyński terror wobec Izraela, ci sami ludzie są bardziej zatroskani tym, że liberalna polityka żydowskiego państwa, która zapewnia wolność dla gejów, może być używana jako argument w odpieraniu ataków na prawomocność syjonizmu i nazywają to “pinkwashing”.


W rezultacie dyskurs w tej sprawie stał się beznadziejnie wypaczony i mizoginia, homofobia i antysemityzm, które są normatywne w większości muzułmańskiego i arabskiego świata, są minimalizowane lub ignorowane. To powoduje, że każda próba działania na rzecz praw człowieka w krajach zdominowanych przez islamizm, naraża tych, którzy to robią na fałszywe oskarżenie o uprzedzenia. Gotowość aż nazbyt wielu do przymykania oczu na członkinie lewicowego “Squadu” w Kongresie, ponieważ dwie z nich są muzułmankami   (Ilhan Omar i Rashida Tlaib) za ich antysemityzm i milczenie o losie ich współwyznawców pod butem grup takich jak Taliban, Hamas, Hezbollah i ich irańscy sojusznicy, bardziej podważa próby działania na rzecz praw człowieka niż cokolwiek, co powiedzieli ich krytycy.  


Upadek Afganistanu i porzucenie jego ludności na łaskę islamistów są przypomnieniem, że walka przeciwko tym, którzy są prawdziwym zagrożeniem praw kobiet i mniejszości, musi obejmować uczciwą dyskusję o tym, czemu przeciwstawiamy się i dlaczego. Jak długo nie zauważamy, że ucisk, jaki te grupy promują, jest zakorzeniony w popularnej wersji ich wiary, nie pomożemy tym, nad którymi sprawują one władzę, ani nie powstrzymamy dalszego szerzenia się tej antyliberalnej, totalitarnej ideologii.


Can the West be honest about the Islamist threat?

JNS. Org., 17 sierpnia 2021

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jonathan S. Tobin

Amerykański dziennikarz, redaktor naczelny JNS.org, (Jewish News Syndicate). Komentuje również na łamach National Review, New York Post, The Federalist, w prasie izraelskiej m. in. na łamach Haaretz.